Category Archives: Źródło

Źródła artykułów

DS_22.01.09 Mat.16

HeavenWordDaily

David Servant

Jezus nie tylko jest Mesjaszem, Synem Bożym i Zbawicielem, On jest również „Panem Metaforą”. Wydaje się, że trudno od Niego usłyszeć zdanie, do którego nie dodałby co najmniej jednego figuratywnego słowa, a gdy to robił to nawet Jego najbliżsi uczniowie nie rozumieli Go. Ludzie nie rozumieją Go od 2000 lat i często jest to spowodowane błędem literalnej interpretacji tego, co miało być w założeniu rozumiane figuratywne.

Dziś czytamy o jednym z takich przypadków. „Strzeżcie się kwasu faryzeuszy i uczonych w Piśmie„. Tylko jedno słowo, „kwas”, było figuratywne i uczniowie powinni byli zdać sobie z tego sprawę, jako że niewiele sensu byłoby w tym, gdyby ich Jezus ostrzegał przed drożdżami faryzeuszy. Niemniej, zaczęli się rozmawiać o tym, że nie wzięli chleba ze sobą! Nauczmy się z tego błędu pewnej lekcji i zdajmy sobie również sprawę, że musimy strzec się fałszywego nauczania, które początkowo wydaje się nieszkodliwe i nieznaczące, lecz później przesiąka wszystko, czego dotyka, podobnie jak kwas. Każda fałszywa doktryna trująca cały kościół na świecie zaczynała się od jednego kazania.

Jedna z takich fałszywych doktryn została zrodzona przez błędną interpretację słów Jezusa skierowanych do Piotra w 16:18: „Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję kościół mój, a skały piekielne go nie przemogą”. Piotr, czy literalnie Petros, w grece znaczy „kamień”. Słowo tłumaczone tutaj jako „opoka/skała” to petra, znaczy „ogromna skała” bądź „podłoże”. Skałą, o której mówił Jezus jako o przyszłym fundamencie Jego kościoła nie był Piotr, którego przypadkowo Jezus nazwał również figuratywnie „szatanem” kilka sekund później (16:23). Fundamentalną skałą kościoła jest Boże objawienie tego, że Jezus jest Synem Bożym, objawienie, w które Piotr uwierzył i które wyznał. W prawdziwym chrześcijaństwie wszystko jest zbudowane na tym objawieniu. Gdy ktoś wierzy, że Jezus jest Synem Bożym, pokutuje, rodzi się na nowo i staje się członkiem kościoła Jezusa.

Po metaforze skały Jezus podaje trzy następne figuratywne wyrażenia, które interpretowane dosłownie prowadzą do jakichś dziwnych doktryn. Pierwsza z tych trzech to słowa Jezusa o bramach piekielnych, które nie przemogą kościoła. W swym kontekście, mówi nam to po prostu tym, że kościół składa się z ludzi, którzy wierzą, że Jezus jest Synem Bożym i dzięki tej wierze uciekli od swego przeznaczenia, którym było piekło. Słowa Jezusa nie oznaczają tego, że kościół „walczy duchowo” w ten sposób, że „atakuje bramy przeciwnika” itd.

Następnie Jezus powiedział Piotrowi, że daje mu „klucze do królestwa niebios”, co jest kolejnym oczywistym metaforycznym wyrażeniem. Te słowa wskazywały na to, że Piotr będzie środkiem („kluczem”) do tego, aby ludzie dostali się do nieba. Z pewnością wypełniło się to, gdy Piotr głosił ewangelię, skutecznie otwierając drogę do nieba dla wierzących i zamykając ją dla niewierzących.

Taka interpretacja jest dalej potwierdzona przez słowa Jezusa zwrócone do Piotra – trzecie metaforyczne wyrażenie – że cokolwiek zwiąże na ziemi, będzie związane w niebie, a cokolwiek rozwiąże na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Znaczy to, że Piotra „klucze do nieba” (ewangelia) będą działać skutecznie na ziemi. Niestety, te słowa „wiązania i rozwiązywania” nie tylko zostały zinterpretowane literalnie, lecz z wyobraźnią rozwinięte, mamy więc takich, którzy słownie „związują i rozwiązują” aniołów, demony, przychylność, okoliczności i tysiące innych rzeczy, pomimo tego, że nie mają oni w Nowym Testamencie najmniejszego cienia na poparcie tego, że ktokolwiek w pierwszym kościele praktykował coś takiego.

Jest jeszcze więcej metafor w dzisiejszym czytaniu, takich jak „brać swój krzyż” (przyjąć nieuniknione cierpienia), „zyskać życie, tracąc je dla Jezusa” (zyskać zbawienie, zamieniając swoje osobiste plany na plany Jezusa). Jednak po tym wszystkim następuje stwierdzenie, które powinniśmy interpretować dosłownie: „Albowiem Syn Człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z aniołami swymi i wtedy odda każdemu według uczynków jego” (16:27). Otrzeźwiające słowa. Będziemy zbierać to, co zasialiśmy. Czy jesteś gotowy?

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

сайта

DS_21.01.09 Mat.15

HeavenWordDaily

David Servant

Według Jezusa czczenie ojca i matki może pociągać za sobą konieczność zaspokajania ich potrzeb, gdy się znajdą w podeszłym wieku. Pamiętajmy o tym, że nawet dziś większość ludzi na świecie jest uzależniona od tego czy ich dzieci zatroszczą się o nich w starości, ponieważ oszczędzanie pieniędzy jest niemożliwe w biednych krajach. W takim kontekście faryzeusze uczyli, że człowiek, który przekazał swoje pieniądze Bogu, nie był zobowiązany do pomocy swoim rodzicom. (Możemy tylko się zastanawiać czy „dawanie Bogu” było tym samym co „dawanie faryzeuszom”.) Tak więc unieważnili przykazanie Boże przez swoją tradycję.

Gdy przywódcy kościoła dziś uczą, „głosząc nauki, które są nakazami ludzkimi” (15:9), w podobny sposób ujawnia to, że ich serca są daleko od Boga, jak powiedział Jezus (15:8). Miłość do Boga owocuje miłością do Jego Słowa i ani tradycja, ani „nowe objawienia” czy pop-psychologia (która rozkochała w sobie ogromną część kościoła) nie są w żaden sposób atrakcyjne dla tego, kto kocha Boga. Są one w rzeczywistości dla niego odpychające, ponieważ obrażają Tego, którego tak bardzo kocha.

Współcześni faryzeusze, podobnie jak ich starożytni odpowiednicy, są często uczepieni swoich małych zwyczajów, ignorując to, co rzeczywiście ważne i szybko oddzielają się od każdego, kto nie jest obsesyjnie ogarnięty tym samym co oni. Podczas gdy tłumy głodują a miliony oczekują na usłyszenie ewangelii po raz pierwszy, odkryjesz, że oni szydzą tych, którzy nie podpisują się pod ich dziwacznością. Czytaliśmy dziś, że w czasach Jezusa wielką troską faryzeuszy i uczonych w Piśmie było to, że Jego uczniowie zanieczyszczali siebie, jedząc nie umytymi rękoma, czyli nie postępowali według zasady, której nie ma wśród Dziesięciu Przykazań!

Syrofenicjanka, która przyszła do Jezusa prosić o uzdrowienie swojej córki opanowanej przez demona, była potomkiem Kananitów, których Bóg nakazał Izraelitom w czasach Jozuego wybić i to ze sprawiedliwej przyczyny. Mieli oni reputację bałwochwalców, składających ofiary z dzieci, znani byli ogromnej seksualnej perwersji i twardego serca, co stawiało ich poza zbawieniem. Z taką spuścizną było całkiem prawdopodobne, że potomkowie tych, którzy przetrwali, nie byli wzorami cnót, a sposób w jaki Jezus traktował ją zdaje się to potwierdzać. Wielu ma problem z potraktowaniem tej kobiety, lecz nie zapominajmy, że Nowy Testament ogłasza, że „oczy Pana zwrócone są na sprawiedliwych, a uszy jego ku prośbie ich, lecz oblicze Pańskie jest przeciwko tym, którzy czynią zło” (1 Ptr. 3:12). Jezus był Bogiem i odegrał swoją rolę doskonale. Zignorował początkowe wołanie Syrofenicjanki, jak Bóg ignoruje modlitwy zatwardziałych grzeszników.

To, czego czytelnicy nie dostrzegają to ogromna zmiana jakiej ta kobieta doznała, gdy domagała się uwolnienie swej córki. Co mówiło jej to, gdy Jezus początkowo ignorował ją całkowicie, nawet gdy stale krzyczała za Nim? Gdy Jego uczniowie poprosili, aby ją odesłał, On ogłosił, że został posłany tylko do zgubionych owiec Izraela, co jest kolejnym komentarzem dotyczącym jej niegodnego stanu. Przyszła do Niego i skłoniła się przed Nim. Powiedział w kilku słowach, że była wstrętnym psem! Nie dyskutowała z Nim, lecz błagała o okruszyny, wyznając Go, jak swego mistrza. Dopiero wtedy Jezus odpowiedział na jej prośbę i pochwalił ją za wielką wiarę. Doznała upokorzenia i pokutowała. (Napisałem więcej na ten tematu TUTAJ.)

Nauczmy się na podstawie tej historii o Jezusie pewnej lekcji. Jego Słowo mówi nam: „Pan daleki jest od bezbożnych, lecz wysłuchuje modlitwy sprawiedliwych” (Przyp. 15:29). Apostoł Jan napisał podobnie: „I otrzymamy od niego, o cokolwiek prosić będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czynimy to, co miłe jest przed obliczem Jego„(1 Jn 3:22; patrz również Przyp.. 28:9; Ps. 66:18). Istnieje niezaprzeczalny związek między świętością a wysłuchanymi modlitwami.

Po raz drugi w Ewangelii Mateusza czytamy o Jezusie karmiącym tysiące głodnych ludzi. Zwróć uwagę na to, że byli głodni nie tylko fizycznie, lecz również duchowo. Bóg zaspokaja potrzeby tych, którzy Go szukają.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_20.01.09 Mat.14

HeavenWordDaily

David Servnat

Kolejny raz zło zatriumfowało nad dobrem. Herodiadzie, która rozwiodła się z bratem Heroda, aby wyjść za mąż za niego, udało się dzięki pięknie tańczącej córce uciszyć Jana, posyłając do niego kata, który ściął mu głowę. Gdy Jezus, przyjaciel, krewny, towarzysz w służbie Jana dowiedział się o tym tragicznym wydarzeniu, „oddalił się stamtąd w łodzi na miejsce pusta, na osobność” (14:13). Jeśli dobrze to odczytuję to Jezus został emocjonalnie dotknięty i zareagował emocjonalnie potrzebą bycia w samotności. Zastanawiam się, czy Jezus dziwił się temu, dlaczego Jego wszechmocny Ojciec nie zapobiegł męczeńskiej śmierci Jana. Dlaczego, pytamy ponownie, źli ludzie odnieśli zwycięstwo, podczas gdy On mógł ich zatrzymać? Czy gdyby życie Jana zastało zachowane to nie przyprowadziłby do pokuty jeszcze więcej ludzi?

Myślę, że to całkiem możliwe, że Jezus, który oczywiście odarł Siebie samego z wszechwiedzy, gdy przyjął ludzkie ciało, i który był kuszony w każdy możliwy sposób (Hebr. 4:15), nie miał odpowiedzi na takie pytania, podobnie jak my nie mamy na wiele podobnych. Być może mógł tylko ufać, tak jak my musimy czasami.

Jedna z najlepszych rad jakie kiedykolwiek słyszałem jest taka: Gdy spotkasz się z czymś czego nie rozumiesz, wróć do tego, co rozumiesz. Nie może stać się nic takiego, co zmieniłoby fakt, że Jezus umarł za nas. Nic nie może nas oddzielić od miłości Bożej (Rzm. 8:39).

Wycofanie się w samotność Jezusa było bardzo krótkie, ponieważ od razu trafił na „wielkie tłumy„, które zeszły się z okolicznych miast, oczekując na Niego na pustych miejscach wzdłuż brzegu. Pan „zlitował się nad nimi i uzdrowił chorych spośród nich” (14:14). Gdybyś był chory i był pośród tego tłumu, Jezus zlitowałby się nad tobą i uzdrowił cię. Gdyby uzdrowił cie 2000 lat temu, dlaczego nie miałby cię uzdrowić teraz? Czy Jego współczucie i moc zanikły? Nie! Miej wiarę! (i patrz na tą samą lekcję w 14:34-36).

Jezus, mówiąc o wierze, oczekiwał jej do Swoich uczniów i dziś czytamy klasyczną historię wiary. Z pewnością Bóg Ojciec wiedział, że przeciwne wiatry będą tego wieczora bardzo silne na Morzu Galilejskim, i że uczniowie będą starali się przedostać na drugą stronę, lecz nie zapobiegł ich ciężkiej próbie. Problemy mogą przyjść, gdy jesteśmy w centrum Bożej doskonałej woli. Stanowią one sposobność do ufania Bogu i wytrwania. Jezus posłał dwunastu uczniów w drogę przed wieczorem (14:22-23), po czym przyszedł do nich idąc po wodzie „około czwartej straży nocnej” (14:25), między 3-6 rano. Najwyraźniej zostawił ich w tej trudnej sytuacji, aby wiosłowali pod wiatr przez kilka godzin. W końcu przyszedł do nich, idąc po wodzie; rzeczywiście bardzo niezwykły widok.

Nigdy nie mogłem zrozumieć logiki Piotr, gdy powiedział: „Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie” (14:28). Równie dobrze jak Jezus mógł mu to powiedzieć jakiś duch! Na szczęście był to Jezus i Piotr ruszył idąc po wodzie – dopóki się nie rozejrzał wokół i zwątpił. Pamiętajmy, że Jezus nie powiedział Piotrowi: „Przejdź część drogi i toń!” Nie, wyraźnie było wolą Jezusa, aby Piotr przeszedł po powierzchni wody. Nikt nie może upierać się przy tym, że to nie zwątpienie Piotra było przyczyną jego tonięcia. Zastanawiam się, jaka byłaby reakcja Jezusa, już w łodzi, gdyby Piotr powiedział do pozostałych uczniów: „Najwyraźniej było to wolą Bożą, aby przeszedł po wodzie tylko taki kawałek”?

To dobra lekcja dla nas: Boża wola nie zawsze dzieje się poza naszą wiarą. Nie powinniśmy obwiniać Boga za nasze niepowodzenia, które w rzeczywistości wynikają z naszych własnych wątpliwości. Ufajmy mu więc i trwajmy w tym zaufaniu. Tak bardzo cieszę się, że nawet wtedy, gdy wątpimy, Boże miłosierdzie jest blisko, aby nas ratować, tak jak to było z Piotrem.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

topod

DS_19.01.08 Mat.13

HeavenWordDaily

David Servnat

Jakże jesteśmy błogosławieni mogąc na podstawie przypowieści Jezusa zrozumieć nieco z „tajemnic królestwa niebios” (13:11). Niestety, tajemnice, które On ujawnił nadal pozostają tajemnicami dla dwóch rodzajów ludzi – tych, którzy Mu nie wierzą (13:11-15) oraz, co bardziej tragiczne, dla tych, którzy wyznają, że wierzą w Niego, lecz odrzucają Jego proste nauczanie. Spośród tych ostatnich wielu to nauczyciele i teolodzy.

W przypowieści o siewcy Jezus tak wyraźnie ujawnił, że ziemia oznacza stan ludzkiego serca, który decyduje o tym, czy ktoś będzie zbawiony czy nie, a jednak niektórzy teolodzy chcą, abyśmy wierzyli, że Bóg suwerennie już przeznaczył na zbawienie lub potępienie każdą jednostkę ludzką. W tej samej przypowieści Jezus ujawnił również, że można doświadczyć nowego życia, zacząć wzrastać, lecz ostatecznie przestać wierzyć i umrzeć – co jest symbolizowane przez rośliny, które wyrastają i giną – a niektórzy teolodzy chcą, abyśmy wierzyli, że zbawienia nie można stracić, gdy już raz zostało zdobyte. Jezus wyjaśnił jeszcze jedną rzeczy w tej przypowieści, a mianowicie to, że owoce zawsze towarzyszą prawdziwej wierze, a jednak są tacy, którzy twierdzą, że można wierzyć w Jezusa i być całkowicie nieodróżnialnym od tych, którzy w Niego nie wierzą!

Ci spośród nas, którzy rzeczywiście wierzą w to, co Jezus powiedział w przypowieści o siewcy i glebie, muszą strzec swych serc, gdy pojawiają się prześladowania i ucisk, oraz strzec przed „troskami o byt i ułudą bogactwa” (13:22), wiedząc, że te rzeczy mogą nas okraść z wiary i owocowania, i spowodować nasze odpadnięcie. Co do „ułudy bogactwa„, Paweł napisał do Tymoteusza, że „niektórzy, ulegając jej [miłości do pieniądza] zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia” (1 Tym. 6:10).

Przypowieść o zbożu i chwastach jest kolejną, która również często jest błędnie interpretowana. Słyszałem raz kaznodzieję, który nauczał, że podobnie jak pszenica i kąkol są nierozróżnialne, tak wierzący i niewierzący są często nie do odróżnienia, więc powinniśmy pozostawić osąd Bogu, który rozdzieli ich na końcu.

Niemniej zwróć uwagę, że gdy tylko „zboże podrosło i wydało owoc wtedy pokazał się i kąkol” (13:26). Była wyraźna różnica między nimi – tylko zboże wydało owoc. Z tego powodu, apostoł Jan napisał: „Po tym poznaje się dzieci Boże i dzieci diabelskie. Kto nie postępuje sprawiedliwie, nie jest z Boga, jak też ten, kto nie miłuje brata swego” (1 Jn 3:10).

Z obu przypowieści o skarbie na polu i perle wielkiej wartości uczymy się tego, że prawdziwi wierzący są gotowi zapłacić wysoką cenę za zdobycie królestwa, ponieważ wiedzą o jego niezmiernej wartości. Podczas, gdy inni mogą szydzić z naszego kosztownego oddania – podobnie jak śmialiby się z człowieka, który sprzedaje wszystko, aby kupić „przecenione pole” – tak w końcu poznają, że rzeczywiście podjęliśmy dobrą decyzję. Posiadamy mądrość i skarb, które są ukryte przed niewierzącymi.

Gdy interpretujemy jakiekolwiek przypowieści Jezusa, musimy pamiętać o tym, że są to metafory, to jest porównania dwóch zasadniczo niepodobnych rzeczy, lecz mających pewne wspólne cechy. Jeśli będziemy starali się nadać duchowe znaczenie każdemu szczegółowi każdej przypowieści, to stajemy się podatni na błąd. Na przykład, gdy czytamy przypowieść o sieci to bezpiecznie jest wnioskować, że istnieje coś takiego jak oddzielenie sprawiedliwych od złych, że aniołowie będą w to jakoś zaangażowani i że źli ludzie będą wrzuceni do piekła. Byłoby jednak błędem sądzić, że sąd ostateczny będzie miał miejsce na brzegu czy też, że sprawiedliwi zostaną umieszczeni w jakichś zbiornikach jak ryby! Nie szukaj tajemnych duchowych prawd w nieznaczących szczegółach przypowieści Jezusa!

Ostatecznie, zwróć uwag na to, że ludzie symbolizowani w dzisiejszej końcowej przypowieści przez ryby, zostali osądzeni według ich zachowania: byli albo sprawiedliwi, albo źli. Czy to zaprzecza zabawieniu z wiary? Nie, ponieważ prawdziwi wierzący pokutują ze swych złych dróg i żyją sprawiedliwie.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

поисковая оптимизация и продвижение сайтов в интернете

DS_16.01.08 Mat.12

HeavenWordDaily

David Servnat

Jezus zrobił coś, czego Faryzeusze nie zrobiliby, zbierając w sabat nieco ziarna do jedzenia. Nie miał niższych standardów od nich, a raczej lepsze zrozumienie tego, czym rzeczywiście było Jego Prawo. Tak bardzo cieszę się z tej historii, ponieważ przypomina nam ona, że przykazania Boże mają solidne przyczyny, i że Bogiem kieruje miłość. Generalnie, religijni ludzie nie rozumieją tego i są podatni na błędną interpretację Bożych wymagań, obciążając ludzi tym, czego Bóg im nigdy do noszenia nie zamierzał dawać.

Mateusz naświetlił w oczywisty sposób tą słabość faryzeuszy, łącząc dwa zdarzenia razem: Jezusa pracującego i uzdrawiającego w Sabat pod ich krytycznym okiem. Znaleźli przewinę, podobnie jak robili to z wielu innymi, którzy przekroczyli ich wykrzywioną wersje Bożych przykazań, i „potępiali niewinnych„, jak powiedział Jezus. Nie zrobili by tego, gdyby rozumieli właściwie słowa proroka Ozeasz: „miłosierdzia chcę, a nie ofiary i poznania Boga, a nie całopaleń” (Oz. 6:6). Faryzeusze, podobnie jak wielu współcześnie wyznających chrześcijaństwo, skupili się na drugorzędnych rzeczach ignorując to, co było rzeczywiście ważne i wyliczone przez Jezusa jako „współczucie/miłosierdzie” i „poznanie Boga”. Przypominają mi się słowa Boga wypowiedziane przez proroka Jeremiasza w 22:15-16: „Twój ojciec …. sądził sprawę ubogiego i biednego, i wtedy było dobrze. Czy nie na tym polega to, że się mnie zna? – mówi Pan„. Uczynki Jezusa dokonane w sabat zaspakajały ludzką potrzebę – pożywienia i zdrowia.

Bądź dziś zachęcony, jeśli potrzebujesz uzdrowienia. Czytamy w 12:15, że: „szło za Nim wielu i uzdrowił wszystkich„. Gdybyś tam wtedy był, zostałbyś uzdrowiony. Nie byłoby rozsądne sprzeczać się z tym. Dlaczego więc miałby Jezus uzdrowić ciebie wtedy, a nie teraz? Uwierz w to!

Dziś czytamy jedną prostą, krótką analogię przekazaną przez Jezusa – mającą na celu pomóc faryzeuszom zrozumieć to, że On wypędzał demony mocą większą niż moc Szatana – która rozpowszechniła się we współczesnej praktyce bez jakiejkolwiek biblijnej podstawy. Jak często słyszymy, że ludzie „prowadzą duchową walkę związując mocarza”; zwrot, który rzekomo unieszkodliwia złe duchy w atmosferze. Taka praktyka nigdy nie została wymieniona ani nawet nie przypomina niczego, co znajdujemy w Księdze Dziejów Apostolskich, czy w listach, a jednak jest dziś promowana na całym świecie jako istotne duchowe doświadczenie. Można się zastanawiać, dlaczego inne z analogii Jezusa z 12 rozdziału Ewangelii Mateusza nie stały się równie popularne. Dlaczego nigdy nie słyszymy czegoś takiego: „Wyciągam tę owcę z dołu w dzień sabatu w imieniu Jezusa!” czy „Dzielę to miasto, aby nie mogło się ostać w imieniu Jezusa!”? Takie deklaracje miałyby taki sam sens (i zrobiłyby tyle samo dobrego) co powiedzenie: „Związuję mocarza nad Cincinnati!”

Co to znaczy bluźnić Duchowi Świętemu? Rozważając ten tekst, wydawałoby się logiczne dojść do wniosku, że ci, którzy przeżyli cuda z mocy Ducha Świętego i nazwali je dziełami Szatana są winni tego niewybaczalnego grzechu. Nie ma dostępnej łaski dla tych, których serca stały się tak twarde. Przypadkowo, idea nieprzebaczalnego grzechu ujawnia upadek tych, którzy wierzą, że ostatecznie wszyscy, bez względu na to jak będą źli, zostaną zbawieni. Jest to znane jako teologia uniwersalizmu. Czego możemy się spodziewać, gdy staniemy przed Jezusem? Dzisiejsze czytanie daje nam na to pewien pogląd. Ponieważ nasze słowa ujawniają nasz charakter, będziemy zdawać sprawę z każdego nieuważnie wypowiedzianego słowa (12:36). To ponownie przypomina nam o tym, że choć jesteśmy zbawieni przez wiarę (Ef. 2:8), zbawcza wiara zmienia nasze zachowanie, a mówiąc bardziej szczegółowo: jest wyraźna różnica między mową niewierzących i wierzących, tak duża, że czyjaś mowa może być właściwym kryterium tego, czy Bóg osądzi nas jako godnych królestwa, czy piekła. To jest głęboka prawda, lecz tylko podkreśla fakt, że prawdziwa rodzina Jezusa to ci, którzy wykonują wolę Jego niebieskiego Ojca (12:50). Nie można było tego przedstawić wyraźniej.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

раскрутка

DS_15.01.09 Mat.11

HeavenWordDaily

David Servnat

Pomimo, że osobiście był świadkiem tego, jak Duch Świętym zstąpił na Jezusa w czasie chrztu, Jan Chrzciciel – prorok i największy mąż jaki kiedykolwiek zdaniem Jezusa (11:11) żył – miał pewne wątpliwości, gdy siedział w więzieniu, zastanawiając się nad swoją ewentualną egzekucją. Dzięki temu czuję się trochę lepiej, gdy mam podobne wątpliwości co do Jezusa, szczególnie gdy zaczynam kwestionować to, dlaczego On pozwala na ludzkie cierpienie. Zauważmy, że Jezus nie wyjaśnił Janowi tego, dlaczego nie uwolnił go z więzienia, a raczej przypomniał Janowi o cudach, które go uwierzytelniały (11:4-5).

Powody, aby wierzyć w Jezusa są znacznie większe niż powody, aby nie wierzyć. Może ktoś mieć wzrok zawsze spuszczony w dół po to, aby twierdzić, że nie ma Słońca, Księżyca i gwiazd – lecz taka osoba będzie oszukiwać sama siebie – jak to robią wszyscy niewierzący. Tak więc, wszyscy, którzy robią wymówki dla swojej niewiary słusznie są potępieni wraz z tymi, którzy odrzucili Chrystusa w Horazymie, Betsaidzie i Kafarnaum (11:20-24). Nie chodzi o to, że nie mogli uwierzyć, lecz o to, że nie uwierzyliby.

Słowa Jezusa o gwałtowniku porywającym królestwo niebios są metaforą, ponieważ nie mają żadnego sensu traktowane dosłownie. Podobne słowa zapisuje Łukasz i one pomogą nam zrozumieć istotę: „Do czasów Jana był zakon i prorocy, od tego czasu jest zwiastowane Królestwo Boże i każdy się do niego gwałtem wdziera. Lecz łatwiej jest niebu i ziemi przeminąć, niż przepaść jednej kresce z zakonu„. (Łk. 16:16-17).

Do czasów wystąpienia Jana Chrzciciela wszelkie głoszenie (w synagogach na przykład) opierało się na Prawie i Prorokach a głównym tematem była świętość. Jan głosił dobrą nowinę o tym, że królestwo niebios jest u drzwi, lecz okazało się, że bardzo niewielu zwróciło uwagę na jego wezwanie do pokuty (p. 3:7-12). przyszli tylko przez emocje, jakby „wymuszając wejście do królestwa”, co z pewnością wskazuje na myśl o nielegalnym wejściu. Tak więc, Jezus przypomniał każdemu, że przez wspaniałą zapowiedź Jana o szybkim przyjściu królestwa, nic z Prawa i Proroków nie zostało usunięte. Świętość nadal jest wymogiem. Gdy czytamy Kazanie na Górze, Jezus ogłasza, że tylko ci, którzy czynią wolę Boga mogą wejść do Królestwa Niebios (7:21).

Podobnie i dziś, wielu uważa, że zdobyli swój bilet do nieba, ponieważ wskoczyli na pożyczony wagon z duża grupą po krótkiej modlitwie i bez szczerej pokuty. W Bożych oczach są to gwałtownicy, którzy próbują bezprawnie wymuszać swoją drogę do nieba. Ci, którzy naprawdę weszli, nie weszli tam siłą, lecz z pokorną pokutą.

Jezus zaprasza wszystkich, którzy są zmęczeni grzechem i obciążeni winą, aby przyszli do Niego (11:28), lecz muszą wziąć jarzmo – symbol poddania się Jego panowaniu – po to, aby otrzymać „odpocznienie duszy„. Podkreśla to spójność przesłania Jezusa o pokucie i świętości, ponieważ bez nich nie ma żadnej relacji z Nim. Gdy bierzemy Jego jarzmo na siebie, Jezus uzdalnia nas do sprawiedliwego życia, a więc Jego jarzmo jest lekkie. Możemy powtórzyć za Janem: „Jego przykazania nie są uciążliwe” (1 Jn 5:3).

Czy słowa Jezusa, mówiącego: „Nikt nie zna Ojca, jak tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić” (11:27), dowodzą kalwińskiej idei, jakoby Bóg chciał, aby tylko niektórzy zostali zbawieni? W świetle następnego wersu, w którym zaprasza wszystkich którzy są utrudzeni, aby przyszli do Niego, z pewnością nie. Bóg nie wybrał niektórych jednostek do zbawienia, a raczej zdecydował się zbawić pewnego rodzaju jednostki, jak to wyjaśnił w tym, co właśnie przeczytaliśmy. Bóg chciał ukryć zbawczą prawdę przed „mądrymi i roztropnymi”, lecz objawia ją „prostaczkom” (11:25). Bóg sprzeciwia się pysznym, lecz pokornym łaskę daje (Jk. 4:6).

Pokora lub pycha są wyborem każdego wolnego moralnie przedstawiciela ludzkości. Bóg wybrał do zbawienia wszystkich, którzy uwierzą żywą wiarą – taką, która ujawnia się przez posłuszeństwo.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта

DS_14.01.09 Mat.10

HeavenWordDaily

David Servnat

Jeśli przyjrzymy się 12 mężczyznom, których Jezus wybrał na Swoich apostołów, zdajemy sobie sprawę z tego, że to Bóg uzdalnia ludzi do służby. Czterech z nich było niewykształconymi rybakami, jeden – byłym celnikiem, a jeden – byłym prawicowym rewolucjonistą (Szymon Zelota). Z drugiej strony, nie ma wątpliwości co do tego, że ci mężczyźni zostali wybrani, ponieważ Bóg widział ich serca. Jedenastu szczerze kochało Jezusa, a jeden miał w sobie ziarno zdrady.

Jezus wysłał ich nie tylko na głoszenie ewangelii, lecz aby uzdrawiali chorych i wypędzali demony (11:7-8). Te nadnaturalne znaki miały potwierdzać ich przesłanie pokuty. Widzimy ten sam schemat w Księdza Dziejów. Dlaczego tak wielu z nas wierzy, że Bóg zmienił Swoje metody budowania Jego królestwa? Potrzebujemy Boga nadnaturalnej mocy tak samo, jak potrzebowali go apostołowie. To jest powód chrztu w Duchu Świętym (1:8).

Polecenia Jezusa, których udzielił dwunastu z pewnością mogą być zastosowane dla współczesnych sług, których On posyła. Czytanie i branie pod uwagę 10 rozdziału Ewangelii Mateusza dałoby prawdopodobnie znacznie więcej współczesnym uczniom szkoły biblijnej i seminarium niż 10 lat siedzenia w klasach. Jest to przesłanie pochodzące od Głowy Kościoła!

Apostołowie nie mieli iść uginając się pod ciężarem pieniędzy, lecz ufając w Boże zaopatrzenie (10:9-10). To była podróż wiary. Tragiczne jest to, że współcześni usługujący nie tylko są wyposażeni w pieniądze, lecz dziwnie twierdzą, że to jest właśnie dowód na to, że mają wielką wiarę!

Tych dwunastu miało nie tracić czasu na miejscowości, gdzie ich nie przyjmowano. Ludzie, którzy nie chcieli pokutować po usłyszeniu przesłania apostołów i oglądaniu cudów byli potępieni (10:15). Apostołowie mieli strząsnąć proch z nóg swoich i udać się do następnej miejscowości. Gdyby ta biblijna zasada była przestrzegana przez współczesnych duchownych, to nie byłoby dziś takiej sytuacji, że 95% kaznodziejów chodzących po tym świecie, głosi w nieskończoność 5% światowej populacji ludzi.

Dlaczego ktokolwiek ktoś miałby słyszeć ewangelię dwa razy, zanim wszyscy nie usłyszą jej jeden raz? Zauważyłeś prawdopodobnie, że najwięcej współczesnych sprawozdań o prawdziwych cudach pochodzi z tych miejsc, gdzie nie trzeba było zwiastować ewangelii dwa razy. W czym tkwi różnica? Bóg usiłuje zdobyć tych ludzi, którzy jeszcze nie usłyszeli, gdy już dawno strząsnął kurz ze Swoich stóp tam, gdzie wszyscy odrzucili ewangelię wielokrotnie.

Tych dwunastu miało spodziewać się przeszkód i trudności, które miały być sprawdzianem ich oddania. Zwróć uwagę na to, że ogromna część tego, co Jezus powiedział im, należy do tej kategorii (10:16-39) i Jego słowa w oczywisty sposób mają zastosowanie do każdego prawdziwego ucznia (10:24-25). Pójście za Jezusem zawsze wywołuje co najmniej lżenie, prześladowania i odrzucenie. Może być jeszcze gorzej – nienawiść ze strony własnej rodziny czy nawet męczeństwo, co było udziałem milionów wierzących przez stulecia. Lecz Pan obiecał, że Jego Duch będzie z nami (10:20), że Bóg bardzo nas bardzo ceni (10:29-31), że ostatecznie znajdziemy nasze życie tracąc je dla Niego (10:39), i że nagroda nasza będzie obfita (10:41-42).

Najbardziej otrzeźwiające ostrzeżenia Jezusa nie dotyczą świata, lecz Boga. Nie powinniśmy się bać tych, którzy mogą zabić tylko ciało; raczej powinniśmy się obawiać tego, „który może i ciało, i duszę zniszczyć w piekle” (10:28). Jezus powiedział te słowa do Swoich uczniów, co jest kolejną wskazówką mówiącą, że współczesna teoria „raz zbawiony, na zawsze zbawiony” musi być kwestionowana.

Jezus pozostawił i inne ostrzeżenia. Jeśli zaprzemy się Go przed innymi, On zaprze się nas przed Swoim Ojcem (10:33), a nie kolejna obietnica bezwarunkowego wiecznego bezpieczeństwa. Tak więc, prześladowania służą zbadaniu naszego prawdziwego oddania i to właśnie dlatego wielu prawdziwych wierzących nie wyrzekło się Chrystusa w obliczu śmierci. Jeśli kochamy matkę, ojca, syna czy córkę bardziej niż Jezusa, nie jesteśmy godni Go (10:37). Jeśli nie bierzmy naszego krzyża – oczywista analogia do przyjęcia cierpień, którzy pojawiają się wskutek chodzenia za Jezusem – nie jesteśmy godni Go (10:38). W świetle tych słów musimy zadać pytanie: czy współczesne zachodnie chrześcijaństwo w ogóle jest chrześcijaństwem?

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

продвижение сайта запросам