Category Archives: Źródło

Źródła artykułów

Dlaczego powinniśmy badać Trójcę

CCC Discover

Oryg.: TUTAJ

Andrew Menkis
27.11. 2017

Trójca jest trudna do zrozumienia, a jeszcze trudniejsza do wyjaśnienia innym, więc przeważnie niewiele czasu poświęcamy na myślenie i rozmowy o niej. Taka postawa jest tragiczna. Jeśli wierzymy w to, że Bóg jest Trójcą tylko dlatego, że tak należy, to sami siebie okradamy ze wspaniałej prawdy, nadziei i radości. W czasie medytowania nad tą rzeczywistością, że nasz Bóg jest trój-jedyny, powinniśmy być poruszeni do uwielbiania Boga za to kim jest, powinniśmy być zachęceni przez Jego miłość. Ponadto powinniśmy rozpoznać bardzo praktyczne dla naszego życia implikacje trój-jedynej natury Boga.

 

1. Doktryna o Trójcy wzbudza respekt

Pismo objawia nam prawdę mówiącą, że Bóg jest jeden, co do istoty w trzech osobach. W Starym Testamencie Bóg w bardzo wielu miejscach i całkowicie wyraźnie mówi, że jest jeden Bóg: „Słuchaj, Izraelu, PAN twój Bóg PAN jest jeden” (Pwt 6:4). Izraelici, jako monoteiści, bardzo różnili się od politeistycznych narodów wokół nich. Pomimo tak silnego nacisku na to, widzimy w ST również aluzje do Ojca, Syna i Ducha Świętego (Rdz 1:26; 11:7; 16:-7-13; 18; Iz 48:16; 61:1, 63:9-10). Ten fakt, że Bóg jest w trzech osobach staje się bardzo wyraźny w Nowym Testamencie i zaczynając od chrztu Jezusa (Łu 3:21-22) do Wielkiego Nakazu (Mt 28:19), rzeczywistość Trójcy jest odważnie ogłaszana.

Próbując ogarnąć umysłem tą objawioną prawdę, zderzamy się z ograniczeniami naszych ograniczonych możliwości poznawczych. Jakkolwiek byśmy się nie starali, bycie Bogiem nie jest czymś, co możemy do końca zrozumieć, ponieważ zostaliśmy stworzenia przez Boga i to nie my Nim jesteśmy. Wszelkie analogie, którymi możemy się posługiwać, ostatecznie nie sięgają do prawdy tego, kim Bóg jest. Rozważanie tego, że Bóg jest trój-jedyny może nas doprowadzić do jedynej właściwej reakcji: zdumienia (respektu, podziwu). Majestat i splendor Bożej istoty jest czymś znaczenie więcej, niż jesteśmy w stanie pojąć. W miarę jak poznajemy Go coraz głębiej, jesteśmy napełniani zadumą i zdumieniem. Gdy rozmyślamy nad trój-jedyną naturą naszego Boga, powinniśmy reagować pokorną czcią dla Ojca, Syna i Ducha Świętego.

 

2. Doktryna o Trójcy jest zachęcająca

Twierdzenie, że doktryna o Trójcy jest zachęcająca może wydawać się dziwne. Jak coś, co wydaje się, tak trudne w odbiorze i ezoteryczne może nas zachęcać? Wierzę, że doktryna Trójcy zachęca nas w każdej możliwej dziedzinie naszego życia z tej prostej przyczyny: Bóg jest Miłością (1J 4:8). Takie twierdzenie może być prawdziwe wyłącznie dlatego, że Bóg jest trój-jedyny.

Miłość wymaga przedmiotu. Innymi słowy: nie może można kochać kogoś lub czegoś, jeśli nie ma nic do kochania. Gdyby Bóg był osobliwością, a nie interpersonalnym Bogiem, nie mógłby kochać. W wiecznej przeszłości, przed stworzeniem, nie było nikogo innego do kochania. Bóg byłby wtedy skupiony na sobie, zajęty sobą, zapatrzonym w siebie narcystą. Zaabsorbowany sobą, kochałby tylko siebie. Nie byłoby wiele lepiej, gdyby Bóg był w dwóch osobach. Nie byłoby żadnej przyczyny, aby tworzyć cokolwiek poza tą relacją. Na szczęście, Bóg taki nie jest. Jest wiecznym Ojcem, Synem i Duchem Świętym. To trzy równorzędne osoby, które koegzystują przez wieczność w doskonałej relacji. W tej relacji Ojca, Syna i Ducha zawsze kochają i wysławiają siebie nawzajem. To dlatego Bóg tworzył.

Całkowicie zgodne z tym, kim jest Bóg, jest to, że stworzył istoty na swój obraz. Zrobił to, aby zamanifestować Swoją chwałę i podzielić się miłością, ponieważ nie jest ze swej natury narcystyczną czy zaabsorbowaną sobą istotą. Istniejesz dlatego, że Bóg dobrowolnie zdecydował się stworzyć ciebie, aby ta doskonała miłość, którą Ojciec Syn i Duch Święty przeżywają i cieszą się przez całą wieczność, mogła stać się twoim udziałem. W Ewangelii Jana (17:24-26) czytamy modlitwę Jezusa:

„Ojcze! Chcę, aby ci, których mi dałeś, byli ze mną, gdzie Ja jestem, aby oglądali chwałę moją, którą mi dałeś, gdyż umiłowałeś mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedliwy! I świat cię nie poznał, lecz Ja cię poznałem i ci poznali, że Ty mnie posłałeś; i objawiłem im imię twoje, i objawię, aby miłość, którą mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich”. Continue reading

Jak to się dzieje, że jesteśmy przemieniani przez odnowienie umysłu?

Steve

Czytanie: Mk 8-9

… i przemienił się przed nimi. I szaty jego stały się tak lśniąco białe, jak ich żaden farbiarz na ziemi wybielić nie zdoła.
I powstał obłok, który ich zacienił, a z obłoku rozległ się głos: Ten jest Syn mój umiłowany, jego słuchajcie” (Mk. 9:2-3, 7).

nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego” (Rzm. 12:2).

Prawdopodobnie to najbardziej znany wers w Biblii. Cytuje się go cały czas.

Niemniej, w jaki sposób nasz umysł jest odnawiany tak, abyśmy mogli być przemieniani?

Jaki jest dowód na to, że jesteśmy przemieniani przez odnowienie naszego umysłu?

W Rzm. 12:2 wyraz tłumaczony, jako „odnowienie” to „anakainosis” i oznacza: odnowienie, renowacja, uczynienie nowym. Paweł pisze nam tutaj o kapitalnym remoncie naszego umysłu.

Jest jeszcze tylko jedno miejsce, w którym znajduje się ten wyraz i jest to 3 rozdział Listu do Tytusa, gdzie w wersach 4-5 czytamy: „Bo i my byliśmy niegdyś nierozumni, niesforni, błądzący, poddani pożądliwości i rozmaitym rozkoszom, żyjący w złości i zazdrości, znienawidzeni i nienawidzący siebie nawzajem. Ale gdy się objawiła dobroć i miłość do ludzi Zbawiciela naszego, Boga”. Tak więc, Duch Święty odgrywa pewną rolę w tym odnowieniu umysłu.

Tak też, co robi Duch Święty, aby odnowić nasz umysł?

W Ewangelii Jana 14:26 czytamy słowa Jezusa: „Lecz Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w imieniu moim, nauczy was wszystkiego i przypomni wam wszystko, co wam powiedziałem”. Duch Święty odnawia nasze umysły przypominając nam o tym, co powiedział Jezus.

Duch Święty przytacza nam słowa jednej i tylko jednej osoby – Jezusa. Gdy Duch mówi nam słowa Jezusa, nasz umysł zostaje odnowiony, a my przemienieni.

Grecki wyraz tłumaczony jako „przemienieni” to „metamorfo”. Stąd właśnie wzięliśmy słowo „metamorfozy”. Natychmiast więc możemy zrozumieć to słowo, przypominają sobie całkowitą zmianę umysłu jaką przechodzi gąsienica, stając się motylem.
Metamorfo nie jest w Biblii często używane, pojawia się tylko cztery razy. Raz widzimy go w Liście do Rzymian 12:2, gdzie mamy zostać przemienieni, całkowicie zmienić wygląd.
Jednym z czterech przypadków, gdzie ten wyraz pojawia się, jest czytany dziś fragment Ewangelii Marka 9:2 (oraz Mt. 17:2), gdzie jest mowa o tym, że nastąpiła transfiguracja Jezusa, że przemienił się. Gdy się to stało jego ubranie rozświetliło się i w tym samym czasie pojawili się Eliasz i Mojżesz.
Kiedy Piotr zobaczył Eliasza i Mojżesza razem z Jezusem, pomyślał o trzech namiotach czy świątyniach/przybytkach. W przybytku zamieszkiwała wśród Izraelitów obecność Boża, gdy podróżowali po pustyni. Piotr pomyślał więc, o tym, aby zbudować świątynie dla Jezusa, Eliasza i Mojżesza, ponieważ on, Jakub i Jan, oraz inni uczniowie, mogliby spotykać się w nich z Bogiem.

Lecz zacienił ich obłok, a głos odezwał się z niego: „To jest mój Syn umiłowany, Jego słuchajcie”.

Co stało się po tym, gdy to usłyszeli?

Continue reading

Niczego nie brakuje, nic się nie psuje

Gdy wyruszaliśmy z Hunny na mini wakacje naszym samochodem kempingowym, który zaczął się psuć, przypomniałem sobie słowa Ojca, które powiedział do mnie kilka miesięcy wcześniej: „Niczego nie brakuje, nic się nie psuje”. Mówiły one do mnie o pełni i doskonałości oraz skutku Jego obecności.
Czy jednak miał na myśli doskonałość mojej duszy i ducha, czy dotyczyło to też naszego samochodu na czas wakacji? Czy też powinnam zacząć racjonalizować, mówiąc, że żyjemy w upadłym świecie i musimy spodziewać się tego rodzaju 'prześladowania”?
Jak to możliwe? Wyglądałoby na to, jakbym mówił coś takiego: „Bóg jest dobry w duchowej rzeczywistości, lecz nie tak bardzo w naturalnej, ponieważ jest bezsilny w tym upadłym świecie”.
Nie może tak być, ponieważ każdy z nas przeżył jakieś cuda i działanie Jego moc. Wiemy, że Ojciec bardzo chętnie porusza sprawy na naszą korzyść, a przecież skuteczność naszych modlitwy wydaje się być sporadyczna. Tak więc, szukamy tego, co stałe, aby usprawiedliwić to, co niestałe. Pamiętamy ten wers, który mówi, że On współdziała we wszystkim ku naszemu dobru.
On chce. Było to oczywiste, gdy zepsuł się uchwyt holowniczy i mąż musiał prowadzić samochód. Martwiło mnie to, ponieważ w czasie jazdy zwykle bolało go biodro. Modliłam się więc o niego co kilometr. Ojciec obrócił to ku dobremu. Ból przeszedł, a Ojciec dał nam objawienie. Ten ból brał się z powodu ułożenia jego ciała. Gdy jechał jako pasażer odchylał się do tyłu, a prowadząc auto, siedział prosto. To było proste objawienie, a jednak cud. Ojciec wykorzystał sytuację ku naszemu dobru.
Ostatniego dnia rano, gdy przygotowywaliśmy camping do końcowego etapu podróży zepsuła się kolejna rzecz. I kolejna. To nie było nic wielkiego, Nic, co mogłoby spowodować poważne problemy, lecz nagle pojawiło się we mnie coś podobnego do świętego wzburzenia.. Wybuchnęłam słowami: „O to więc chodzi! Nic więcej zepsutego! To jest moje królestwo! Wszystko tutaj jest doskonałe! Niczego nie brakuje, nic się nie psuje!”
Niemniej w powietrzu wisiało pytanie: jak „niczego nie brakuje, nic się nie psuje” ma się do praktycznej strony naszego życia?
Po powrocie do domu Ojciec niemal nadgorliwie i z hukiem otworzył mi szeroko drzwi zrozumienia. Rzuciłam się na ten temat, jak tylko zalałam kawę i siadłam do biurka. Powiedział mi, że znaleźliśmy się pod duchowym atakiem, na który On pozwolił po to, abym mogła chwycić od Niego kolejny klucz królestwa. Dzięki tym kluczom jestem zwycięzcą.
„Wszystko jest możliwe dla tego, kto wierzy. Czy wierzysz, że możesz żyć „nie mając żadnych strat, ani niczego zepsutego? – zapytał mnie.
„Ojcze, mówisz, że możemy żyć w rzeczywistości, w której nic się nie psuje? Zawsze?”
Przypomniał mi o tym, że dzieci Izraela chodziły z Mojżeszem po pustyni przez 40 lat, a ich rzeczy nie zużyły się.
Po czym, zapytał: „Wyobraź sobie, o ile lepiej miały by się wasze finanse, gdybyś nie musiała nigdy kupować tego, co się wcześniej zepsuło?”
W tym momencie zobaczyłam pewien aspekt obfitości, nad którym nigdy wcześniej nie zastanawiałam się. Wzdrygnęłam się na samą myśl o noszeniu tej samej koszuli przez 20 lat, lecz chodziło o to, że Pan wskazywał mi na pewną dziurę w mojej portmonetce. Nawet jeśli udało się uzyskać jakiś dochód to wydatki wzrastały. Oczywiście, można oskarżać ekonomię czy rząd, lecz wydaje się, że zawsze tak jest, że jest coś, co wiem, że mamy więcej pieniędzy i rusza, by wyciągnąć je z naszych rąk. Dostajemy niespodziewany bonus w postaci 250$ i następnego dnia łapiemy gumę, która kosztuje dokładnie 250$. Jestem pewna, że nie jestem jedyną osobą, która to zauważyła. Zawsze dziękowałam Ojcu za to, że przygotował nas na takie nieszczęście.

Jeśli jednak On posyła błogosławieństwo, z którego okrada mnie przeciwnik, tylko dlatego, że nie wiem, że mogę w moim królestwie ogłosić: „nic nie brakuje, nic się nie psuje”. Jeśli to złodziejstwo jest możliwe tylko dlatego, że przeciwnik atakuje, mówiąc: „żyjemy w upadłym świecie”?
Ojciec przypomniał mi o tym, że mam dokładnie to, w co wierzę. Być może nie byłam w stanie zmienić tej sytuacji w widoczny sposób, ponieważ akceptuję taki atak jako coś normalnego, a takie represjonowanie jako część życia.
Jestem świadoma tego, że każda trudność, którą On dopuścił do mnie, okazywała się być sposobnością do wejścia na nowy poziom prawdy. Powodowała, że udawałam się do Niego po klucz przeznaczony do pokonania wyzwania. Zazwyczaj nie idzie mi dobrze zwyciężanie, gdy stosuję jakieś formułki modlitewne czy metody, lecz zawsze, gdy udaję się do Niego otrzymuję klucz! Wha-la!
Kiedyś Ojciec wskazał mi, że całą istotą mojego życia jest uczenie się tego, jak być zwycięzcą. TO jest najważniejsze. Nie jesteśmy tutaj po to, aby znosić upadły świat i żyć w nim jako ofiary – mamy zmieniać to status quo. Wprowadzać zmiany, zmieniać sytuację w istotny sposób, sprowadzać niebo na ziemię – po to są właśnie klucze do królestwa.
Musze przyznać, że nic… NIC na ziemi daje tak dobrego samopoczucie, jak to, gdy otrzymuję klucz do przeszkody …i okazuje się, że ten klucz pasuje do zamka!
Nie ma to nic wspólnego z ciężką pracą nad zdobywaniem wiary, chodzi tu o prostą wiedzę, że Ojciec ma klucze i chce, abym je również miała.
Mogę wam udowodnić, że to działa w moim królestwie. Wszystko, co wiem to fakt, że za każdym razem, gdy otrzymam objawienie tego, jak funkcjonuje królestwo, moje życie wydaje się stawać nieco bardziej doskonałe. Coraz większe dramaty, zamieszanie, chaos, które dawno temu znosiłam, coraz bardziej zanika, a doskonałość coraz bardziej przenika wszystko. Niektórzy z naszych przyjaciół nie rozumieją tego i wydaje im się, że to, co mówimy o Ojcu jest po prostu głupie, lecz dzieje się to wprost przed ich oczyma. Myślę, że są zdumieni nawet jeśli nie chcą się do tego przyznać. Lol.
Tak, czasami dzieje się coś, co mogło stać się straszliwym nieszczęściem, a zdarzyło się w czasie naszych wakacji, gdy zepsuł się hak przyczepy. Nawet nie wiem, jak długo podróżowaliśmy z tym. Naturalnie rzecz biorąc samochód mógł z łatwością odłączyć się od nas na autostradzie. Tak się nie stało. Nie mogło, a to ze względu na aniołów i boską ochronę.
Co więcej, aby wykorzystać to ku naszemu dobru Ojciec otworzył takie drzwi, że naprawa może nic nie kosztować, a w najgorszym przypadku niewiele. Oczywiście, ponieważ jesteśmy ludźmi odpowiedzialnymi, mamy zamontowane dodatkowe zabezpieczenia. Continue reading

Jezus jest ziarnem Królestwa

1.04.2017

Drodzy przyjaciele.

To dłuższy kawałek, lecz bardzo wart przeczytania. Otrzymałem go od Andy Raynera w kontekście dyskusji na temat Pięciorakiej Służby oraz pomnażania uczniów.

(www.theinvisiblehumanitarian.com)

„Zostałem wykształcony w dziedzinie teologii oraz misjologii do oporu. Bóg pokazał mi wyraźnie, że to, co my uważamy za nasz styl przywództwa na zachodzie, nie jest potrzebny do tego, aby kościół postępował na przód. Po latach służenia za kazalnicą i czterech pionierskich latach na południe od Sahary w Zachodniej Afryce, zaobserwowałem, że masowe ruchy ludzi mają pewne wspólne cechy. Najbardziej interesujące, i upokarzające, jest to, że każdy z nich rozprzestrzeniał się pozbawiony wykształconych teologów czy jakichkolwiek powiązań z teologicznymi instytucjami.

W Mongola Ewangelia rozprzestrzeniana była przez młode uczennice. W weekendy oraz w czasie wolnym od szkoły, rodzina jednej dziewczynki zapraszała innych przyjaciół do domu. Dziewczynki opowiadały w czasie zabawy swoim przyjaciółkom biblijne historie. Nic szczególnie zaplanowanego. Ot, taka zwykła rzecz. Dorośli podsłuchiwali opowiadania i przysłuchiwali się. (Jak tego uniknąć w namiocie!) W taki to sposób Ewangelia rozeszła się w obszarze poprzednio niedostępnym dla prowadzonych zagranicznych działań misyjnych. Żadnych informacji o darach APEST (ang. skrót: Apostołów, Proroków, Ewangelistów, Pastorów i Nauczycieli) czy o przywództwie w tych kręgach.

Starsze kobiety, nie mające żadnych widocznych przywódczych atrybutów założyły więcej kościołów niż ja. Doszedłem do przekonania (musiałem to przepchnąć przez gardło), że żadne dary nie kwalifikują bądź nie dyskwalifikują nikogo od kochania innych, dzielenia się Jezusem czy zakładania kościołów. Zakładanie kościołów jest wynikiem siania Jezusa…

Continue reading

Jednego macie nauczyciela, Jezusa Chrystusa

10.10 2017

Steve

Czytanie: Mt 23-24

Ale wy nie pozwalajcie się nazywać Rabbi, bo jeden tylko jest – Nauczyciel wasz, Chrystus, a wy wszyscy jesteście braćmi. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie ojcem swoim; albowiem jeden jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Ani nie pozwalajcie się nazywać przewodnikami, gdyż jeden jest przewodnik wasz, Chrystus” Mt 23:8-10.

Jezus rozpoznał to, że faryzeusze i uczeni w piśmie kochali pewien szczególny rodzaj czci. Było to związane, między innymi, z nazywaniem ich rabbi, mistrz czy nauczyciel.

O ile prawdą jest to, że cała ludzkość uwielbia honor związany z tymi tytułami i jest wielu, którzy chętnie tą cześć oddają, ostatecznym punktem nauczania Jezusa nie jest prosty fakt nazywania kogoś swoim nauczycielem. Tutaj mamy do czynienia ze zwykłym skupieniem się na tej zewnętrznej rzeczywistości, zamiast rozpoznania wewnętrznej prawdy, o czym, jak na ironię, w istocie jest Jego nauczanie w tym miejscu.

Wewnętrzną prawdą jest to, że mamy tylko jednego nauczyciela. Naszym jednymi jedynym nauczycielem jest Jezus Chrystus.

Niemniej, dlaczego Jezus jest naszym jedynym nauczycielem?

Jezus zaczyna swoje nauczanie, mówiąc: „Na mównicy mojżeszowej zasiedli ucznie w Piśmie i faryzeusze. Wszystko więc co by wam powiedzieli czyńcie…

Zasiąść na mównicy mojżeszowej oznaczało działać jako sędzia. Jezus prawdopodobnie odnosił się do Księgi Powtórzonego Prawa 17:8-11, gdzie napisano: „Jeśliby za trudno było dla ciebie rozsądzić sprawy dotyczące przelania krwi, roszczeń majątkowych i obrażeń cielesnych jako sprawy sporne prowadzone w twoich miastach, to wstaniesz i pójdziesz do miejsca, które wybierze Pan, Bóg twój, i przyjdziesz do kapłanów, Lewitów i do sędziego, który będzie wtedy urzędował, i zapytasz się, a oni ogłoszą ci wyrok zgodnie z prawem, a ty postąpisz zgodnie z wyrokiem, jaki ci ogłoszą z miejsca, które wybrał Pan, i starannie wykonasz wszystko tak, jak cię pouczą. Postąpisz zgodnie z pouczeniem, jak cię pouczą, i zgodnie z prawem, jak oni orzekną. Nie odstąpisz od wyroku, jaki ci oznajmili, ani w prawo, ani w lewo”.

Problemem, jaki pojawiał się z nauczaniem faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy zasiadali na mównicy mojżeszowej było to, że, jak powiedział Jezus: „głoszą, lecz nie czynią”. Nauczają, lecz nie czynią, wierzą w jedno, lecz robią coś innego. To, co było widać na zewnątrz nie pasowało do tego, co wewnątrz.

Tak więc, Jezus siedmiokrotnie mówi: „Biada wam uczni w Piśmie i faryzeusze, hipokryci/obłudnicy!” Każde z tych „biada” odnosi się do tego, co z ich nauczania nie zgadzało się z ich faktycznym postępowaniem.

Wiemy, że niezgoda naszego zachowania z tym, w co wierzymy jest hipokryzją. Jest to pewnego rodzaju symulacja, udawanie, że jest się czymś, czym się nie jest, czy że wierzy się w coś, w co się nie wierzy. Jest to robienie fałszywego wrażenia. Tak więc, hipokryta, obłudnik, to osoba, która żyje obłudnie, coś udaje.

Rzeczywiście, wyraz „hipokryta” i „hipokryzja” pochodzą z greckiego słowa, którego Jezus używa do określenia uczonych w Piśmie i faryzeuszy, „hipokrites”, które oznacza kogoś udającego, bądź aktora odgrywającego jakąś postać, wykonuje rolę do odegrania. Z pewnością faryzeusze i uczeni w Piśmie byli winni obłudy.

Continue reading

Bóg: Umiłowałem was.

1.10.2017

Czytanie: Księga Malachiasza

Umiłowałem was – mówi Pan” – Mal 1:2.

Malachiasz” oznacza posłaniec lub anioł Pański. Podczas, gdy pierwsze słowa przemowy, czy przesłania, które Bóg wypowiada przez swego posłańca to: „Umiłowałem was”, pozostała cześć przesłania Malachiasza mówi o tym, że Izrael służył Panu na chłodno, bez życia, bez miłości.

Izrael pyta Boga: „W czym okazałeś nam miłość?” Jest to pytanie, które wielu nadal zadaje Bogu współcześnie. W odpowiedzi prorok usłyszał od Boga to pytanie: „Czy Ezaw nie jest bratem Jakuba? A Ja jednak umiłowałem Jakuba”. Wydaje mi się to raczej niedojrzałym zrozumieniem miłości. W zasadzie taka odpowiedź to informacja, że Bóg kocha mnie, ponieważ nienawidzi kogoś innego.

Lecz Jezus objawił nam, że całkowicie nie tak jest z Bogiem. On nie musi kogoś nienawidzić, aby kochać. Bóg mówi do wszystkich, bez wyjątku: „Umiłowałem cię”. Tak więc, Bóg oczekuje tego samego od nas. On oczekuje, że będziemy kochać wszystkich – przyjaciół czy wrogów.

W 1Liście Jana 4:7-21 czytamy:
Umiłowani, miłujmy się nawzajem, gdyż miłość jest z Boga, i każdy, kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, gdyż Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga do nas, iż Syna swego jednorodzonego posłał Bóg na świat, abyśmy przezeń żyli. Na tym polega miłość, że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze. Umiłowani, jeżeli Bóg nas tak umiłował, i myśmy powinni nawzajem się miłować. Boga nikt nigdy nie widział; jeżeli nawzajem się miłujemy, Bóg mieszka w nas i miłość jego doszła w nas do doskonałości. Po tym poznajemy, że w nim mieszkamy, a On w nas, że z Ducha swojego nam udzielił. A my widzieliśmy i świadczymy, iż Ojciec posłał Syna jako Zbawiciela świata. Kto tedy wyzna, iż Jezus jest Synem Bożym, w tym mieszka Bóg, a on w Bogu. A myśmy poznali i uwierzyli w miłość, którą Bóg ma do nas. Bóg jest miłością, a kto mieszka w miłości, mieszka w Bogu, a Bóg w nim. W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. W miłości nie ma bojaźni, wszak doskonała miłość usuwa bojaźń, gdyż bojaźń drży przed karą; kto się więc boi, nie jest doskonały w miłości. Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem umiłował. Jeśli kto mówi: Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. A to przykazanie mamy od niego, aby ten, kto miłuje Boga, miłował i brata swego”.

Dwukrotnie w tym fragmencie Jan pisze, że „Bóg jest miłością”. Mówi nam również, że „Kochamy, ponieważ on pierwszy nas umiłował”. Jest to przesłanie Malachiasza przekazane w pierwszych słowach: „Umiłowałem was”. Wiemy, że jest to prawda, ponieważ Bóg posłał Swego Syna, Jezusa, aby umarł za nasz grzechy. Jak też czytamy w Liście do Rzymian 8:32: „On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego?”

Ponieważ wiemy, że Bóg dał nam Swego Syna a zatem łaskawie daje nam wszystko inne, możemy iść dalej przez życie i kochać naszych braci i wrogów bez obaw. Czytaliśmy w 4 rozdziale 1 Listu Jana, że miłość do braci i do wrogów jest znakiem tego, że prawdziwie poznaliśmy miłości i przyjęliśmy ją. Gdy kochamy w taki sposób, w jaki Jezus umiłował nas, wiemy, że Bóg mieszka w nas.

Niemniej, jak widzimy w przypadku Izraela, gdy Boża miłość nie jest znana, religijne funkcjonowanie trwa bez życia, bez miłości – rytuał staje się rutyną.

Tak więc, Paweł pisze w 1Liście do Koryntian 13:1-8:
Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości, miłość nie jest chełpliwa, nie nadyma się,  nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy;  wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi. Miłość nigdy nie ustaje,…

Jak czytamy u Malachiasza, wszystko, cokolwiek czynimy nie motywowani miłością Bożą jest bezwartościowe.

Oto, co uwielbiam w przesłaniu 4 rozdziału 1Listu Jana oraz 13 rozdziału 1Listu do Koryntian: Bóg umiłował nas najpierw. On pokochał nas. Od samego początku, Bóg kochał nas, a Boża miłość do nas nigdy nie ma końca. Boża miłość do nas nigdy nie ustaje.

Wiedzieć, że Bóg nas ukochał w przeszłości, kocha obecnie i będzie kochał na zawsze w przyszłości, jest niewątpliwie czymś najwspanialszym o czym można kiedykolwiek wiedzieć.

Zmieniający się obraz Boga

Autor Pięciocięgu, Mojżesz, nie rozumiał tego, że Szatan i Bóg to dwie całkowicie oddzielne istoty. Faktem jest, że nigdy nie wymienia on wyraźnie Szatana z imienia. Pozabiblijni autorzy będą interpretowali później „anioła śmierci” (p. Hbr 2:14) z Księgi wyjścia, jako Szatana, którego rolą było być Bożym egzekutorem, Jego „lewym ramieniem gniewu”, Jego „gniewnym głosem”, lecz który nadal dobrze pasował do części Bożej woli i jego natury. Ten Szatan był posłusznym aniołem sługą, który działał wyłącznie z rozkazu i z polecenia Boga, w doskonałej zgodzie z Bożą wolą. Był Bożym gniewem spersonifikowanym jako anioł.

Można się o tym przekonać odnosząc się do pewnego zdarzenia z życia Dawida. Autor Księgi Samuela trwał nadal przy tym samym niezróżnicowanym poglądzie na Boga i Szatana, i nierozważnie nazwał gniew Szatana skierowany przeciwko Dawidowi za policzenie Izraela „gniewem Pańskim”, o czym czytamy w 2Księdze Samuela 24:1. Później, w czasach bliższych przyjściu Jezusa, Żydzi bardziej rozwinęli doktrynę odróżniającą Boga od Szatana, więc autor Księgi Kronik zgodnie z tym poprawił wcześniejsze sformułowanie z Księgi Samuela nazywając TERAZ ten gniew, przez który zostało zabitych 70 000 mężów „prowokacją Szatana” („pobudziwszy Dawida” wg BW) – 1Księga Kronik 21:1 .

Tak więc widzimy, w przypadku tego samego zdarzenia jak w opisie dwóch różnych autorów w odległych od siebie czasach, „gniew Pański” rozwinął się koncepcyjnie i doszedł do odmiennej myśli „prowokacji/pobudzenia Szatana”. Pozostawia nas to z wnioskiem, który jest nie do uniknięcia – „gniew Boży” jest lepiej określony jako „prowokacja Szatana”. Implikacje tak rozwiniętej myśli są ogromne i domagają się powtórnej analizy wszystkich starotestamentowych fragmentów, które w literalnym podejściu wydają się przypisywać działalność Szatana Bogu.

O ile faktem jest, że autor Księgi Joba ma bardziej zróżnicowany pogląd niż Mojżesz, gdzie Szatan jest postrzegany jako oddzielny od Boga kosmiczny byt, o tyle dalej przedstawia obraz, w którym Bóg zaspokaja żądze Szatana, aby dręczyć nas, co ma być częścią jakiegoś rodzaju kosmicznego zakładu czy wyzwania.

Continue reading