John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Mam nadzieję, że badając przymioty naszego duchowego człowieka, nauczymy się rozpoznawać, czy coś pochodzi z niego czy też z Boga. Nie spotkałem wcześniej nauczania na temat ducha człowieka – no może oprócz czegoś negatywnego na temat nie odrodzonego ducha. Powiem więc więcej na temat cech ducha człowieka, który jest narodzony na nowo.
„A On, obróciwszy się, zgromił ich i rzekł: Nie wiecie, jakiego ducha jesteście.” (Łuk. 9:55).
Stwierdzenie to odnosi do naszego tematu, ponieważ dzisiaj często zachowujemy się podobnie jak ci uczniowie. Kontekst sytuacji był taki, że Jezus śpieszył się do Jerozolimy, lecz niektórzy chcieli, aby został z nimi na noc, a gdy odmówił, poczuli się urażeni. Jakub z Janem spytali, czy spuścić na nich ogień tak, jak to uczynił Eliasz, lecz Jezus odpowiedział, że nie wiedzą, jakiego ducha są, ponieważ On przyszedł, aby ludzi zbawić, a nie zniszczyć.
Nadal żyjemy w czasie łaski – dzisiaj jest dzień zbawienia. Nie żyjemy w czasach Starego Testamentu, gdzie Bóg postępował z przeciwnikami w inny sposób. Dzisiaj pozwala On ludziom ponosić konsekwencje ich czynów, ale nie spuszcza ognia na swoich przeciwników.
Jednak, podobnie jak Jakub i Jan – „synowie gromu”, jak ich nazywano – obecnie żyjący ludzie mogą również w swoim duchu czuć jakieś poruszenie i odczuwać chęć działania. Jednakże, kluczem jest tu świadomość, że żyjemy w czasach Nowego a nie Starego Testamentu, wiec zamiast ognia i siarki potrzeba cierpliwości i łaski. Dzisiaj Bóg prowadzi ludzi ku zbawieniu, a nie spuszcza ogień na swych przeciwników. Musimy więc znać cechy naszego duchowego człowieka, wiedzieć „jakiego ducha” jesteśmy i chodzić z Nim każdego dnia.
„Spójrzcie na ręce moje i nogi moje, że to Ja jestem. Dotknijcie mnie i popatrzcie: Wszak duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam” – tak powiedział zmartwychwstały Pan ukazując się uczniom (Łuk. 24:39). Zwróć uwagę, że twój duchowy człowiek nie ma ciała i kości – jednak twoje uwielbione ciało będzie je miało. Twój duch, będąc stworzony na obraz Boga, wypełnia przestrzeń twojego ciała, ma ręce i nogi i w rzeczywistości wygląda tak jak ty, aczkolwiek pozostaje doskonałym, ponieważ rzeczy tego świata i starzenie się nie mają na niego wpływu. Zwróć też uwagę, że Jezus nie powiedział „ciało i krew”, ale „ciało i kości”. Jego święta krew została kiedyś przelana, aby zapłacić za grzech świata.
„…prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie.” (Jan. 4: 23-24).
Słowo „oddawanie czci” to „proskuneo” i oznacza „całować w kierunku”. Ojciec szuka ludzi, którzy okażą Mu miłość – „ucałują Go”, jednak tylko w duchu i prawdzie. To znaczy tylko z ich ducha, z ich najgłębszej istoty i bez żadnych ukrytych motywów. W czasach Jezusa, podobnie jak to jest dzisiaj, pocałunek był aktem przymierza. Pocałunek w policzek, w dużej części świata, jest wyrazem przymierza przyjaźni – że nie zhańbię naszej przyjaźni, nie zdradzę jej, nie wykorzystam, nie nadużyję naszej relacji. Dlatego o zdradzie Judasza, dokonanej przez pocałunek, wspomniano aż w trzech ewangeliach: Mateusza, Marka i Łukasza. Stało się tak, ponieważ było to straszne i bardzo okrutne z jego strony. Pocałunek przymierza, który złożył zdradzając Pana, był ogromną zniewagą, lecz fakt ten umyka nam dzisiaj.
Duch ludzki jest twą najgłębszą częścią, lecz niestety wielu chrześcijan oddaje cześć Bogu tylko z głębi ich duszy. Co gorsza, wielu oddaje cześć tylko Panu Jezusowi, kiedy to On wyraźnie powiedział, że cześć najpierw należy się Ojcu. Wielu ma problem z oddawaniem czci Ojcu, ponieważ mają w głowie Jego niewłaściwy obraz, może spowodowany tym, co wyczytali w Starym Testamencie, lub może też z powodu złych doświadczeń ze swymi ziemskimi ojcami czy też pastorami. Jednak nasze uwielbienie ma wypływać z ducha – możemy się modlić i śpiewać do Niego w duchu; możemy i potrzebujemy wylewać przed Nim nasze serca w całkowitej przejrzystości. Wielu „twardziej stąpających” po ziemi może mieć problem z „nawiązaniem kontaktu” ze swoim duchowym człowiekiem – jednak zastanów się dobrze, dlaczego chodzisz z Panem i dlaczego jesteś wdzięczny. I z tego najgłębszego miejsca zacznij Go po prostu wielbić …
„Duch ożywia. Ciało nic nie pomaga. Słowa, które powiedziałem do was, są duchem i żywotem” – w Jan. 6:63 Jezus mówi, że powinniśmy skupiać się na sprawach duchowych, a nie na naszym ciele czy na rzeczach tego świata. Paweł wspomniał też o rzymskim zwyczaju przyozdabiania włosów klejnotami, że lepiej jest zdobić wewnętrznego człowieka pobożnymi uczynkami niż obnosić się swoim materialnym bogactwem. To nasz duchowy człowiek ma w sobie życie, to jest nasza nieśmiertelna część, gdzie ciało jest tylko czymś przemijającym. Pragnijmy Słowa, które nas ożywia, które wpływa na naszego ducha. Jeden dzień w przedsionkach Jego jest lepszy niż tysiące innych dni. Niech to będzie twój priorytet: kochaj Jego Obecność w tobie ponad wszystko i niech wszystko inne kręci wokół tej miłości i Obecności.
„Rozrzewnił się w duchu” i „trwożył się w duchu” – Jan. 11:33 i 13:21. Pierwsza sytuacja miała miejsce, gdy Jezus zobaczył Marię płaczącą z powodu śmierci brata – Łazarza, a druga, kiedy zdał sobie sprawę, że nadszedł czas, gdy zostanie zdradzony. To pokazuje nam, że nasz duch jest w stanie odczuć wagę sytuacji. Jakieś wydarzenie może wpłynąć na naszego ducha, tak samo jak na naszą duszę (emocje).
https://poznajpana.pl/cechy-ludzkiego-ducha-3/Śmierć przyjaciela, zdrada przyjaciela. Nasz umysł może odczuć smutek i ciężar w naszym duchu. Czasami Ojciec używa tego jako sygnału, abyśmy modlili się w duchu, stoczyli duchową walkę o kogoś. Czasami chodzi o zdjęcie brzemienia z przyjaciela, jak wtedy, gdy Jezus wskrzesił Łazarza, zdejmując ciężar z Marii i Marty (Łazarz – jego praca i majątek byłyby źródłem ich mieszkania, pożywienia i zaopatrzenia).
„… obruszał się Paweł w duchu swoim na widok miasta oddanego bałwochwalstwu”. „Postanowił Paweł za sprawą Ducha udać się poprzez Macedonię i Achaję do Jerozolimy”. „Zniewolony przez Ducha, idę do Jerozolimy” (Dz.17:16; 19:21; 20:22).
Te wersety pokazują, że to, co wielu uważa za własne emocje, jest z ducha. Paweł był poruszony – obruszył się w duchu z powodu bałwochwalstwa. Dostrzegł to w swojej duszy. Gdy duch i dusza zostały poruszone razem, zaczął działać. Możemy nazwać to „słusznym oburzeniem”, świętym gniewem na temat czegoś, co jest niewłaściwe – oburzeniem tak wielkim że, jak czytamy, Paweł odczuwał to w duchu i musiał coś z tym zrobić. Najpierw zaczął świadczyć Żydom żyjącym w tym miejscu, a następnie udał się na wzgórza marsowe, aby porozmawiać z przywódcami miasta.
Był „zniewolony przez Ducha”, aby udać się do Jerozolimy. Są czasem takie chwile, kiedy w głębi duszy wiemy, że musimy „to” zrobić, i to teraz. Może to być coś drobnego, jak np. posprzątanie wokół domu, co zaplanowałeś na popołudnie, lecz Pan w duchu zachęca cię w duchu, abyś zajął się tym rano. Nie wiesz, dlaczego tak jest, ale jesteś posłuszny i to robisz. Potem niespodziewanie przyjeżdża ktoś do ciebie i zajmuje ci całe popołudnie. Ojciec poruszył twego ducha, abyś zajął się sprzątaniem wcześniej, ponieważ wiedział, że popołudnie będziesz miał zajęte.
Być może wiesz, że wiesz, że musisz uczestniczyć w pogrzebie, weselu lub innym wydarzeniu – odczuwasz przynaglenie w duchu, jesteś zniewolony w duchu, jesteś poruszony w duchu, aby to zrobić. Paweł nie wiedział, co go czeka, ale wiedział, że musi udać się w tę podróż…
Wiele osób zostaje poruszonych w duchu i musi przemówić widząc niesprawiedliwość. Jednak nadal istnieje potrzeba zachowania porządku i mądrości – tak jak to zrobił Paweł – najpierw poszedł do Żydów a potem do pogan. Miał w tym jakiś porządek z kim i czym się dzielił , co odczuwał w swoim duchu. Nie wybuchał jak bomba niepohamowanym gniewem czy atakowaniem innych.
Kolejnym razem zakończę temat mówiąc o niektórych cechach naszego ducha, o których być może nie zdawaliście sobie sprawy, że z niego pochodzą.
John Fenn
Ciekawie i inspirująco.
Z jednym wszak nie mogę się zgodzić, że, tak to ujmę, Jahwe miał mniej cierpliwości w czasach przed Chrystusem. Myślę, że to nie jest wcale takie oczywiste, gdyż On sam nie stał się inny w swej naturze. Już Jonasz to dobrze wiedział, zanim głosić zaczął Niniwie. Tak? Natychmiast przyszło mi do głowy takie wyjaśnienie powodu przebywania Hebrajczyków w Egipcie aż 400lat, by dopełniła się wina Amorytów. To tylko dwa przykłady, które nieco odsłaniają serce Ojca. Nie moge się w tym detalu z autorem zgodzić. Czasem zadziwia nas cierpliwość Pana, czasem Jego gwałtowność. Widzimy jak w zagadce, kiedyś zapewne wiele nam się odsłoni z Bożej mądrości.
Kiedy boże sądy docierają do Ziemi, jej mieszkańcy uczą się sprawiedliwości. Brak karcenia rozprzęga. Pewnie dlatego błogosławieni, którzy łakną i pragną. Pozdrawiam ciepło.