Chciwość

Czy chciwość jest jedynie postawą?

Cieszę się, że Bóg patrzy na serca,
a nie na konta bankowe, bo inaczej wielu z nas, chrześcijan, zdążałoby do
piekła” – oto ostatni komentarz na chrześcijańskim forum dyskusyjnym.

Ten cytat reprezentuje bardzo powszechnie
utrzymywane wśród chrześcijan przekonanie, że chciwość jest tylko postawą
serca, która nie ma nic do rzeczy zewnętrznym działaniem. Jest to też wyrażane
przez takie powszechnie znane powiedzenia jak: „Bóg nie sprzeciwia się posiadaniu
dóbr, dopóki one nie posiadają nas”, czy „Panu nie przeszkadza to, że posiadamy
dobra, dopóki On ma nasze serca”. Nie musimy zatem martwić się tym jak wiele
posiadamy, dopóki nie dopuszczamy chciwości do naszych serc.
face=”Tahoma, sans-serif”> Czy takie myślenie ma swoje poparcie
w Piśmie? Nie, w rzeczywistości stoi ono w bezpośredniej sprzeczności z tym,
co mówił Jezus.

On Sam polecił wszystkim swoim
uczniom:


Mat. 6:19-21

Nie gromadźcie sobie skarbów na
ziemi, gdzie je mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje podkopują i kradną;
ale gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą
i gdzie złodzieje nie podkopują i nie kradną. Albowiem gdzie jest skarb twój
– tam będzie i serce twoje.

Łk. 12:33-34

SPRZEDAJCIE MAJĘTNOŚCI SWOJE, a
dawajcie jałmużnę. Uczyńcie sobie sakwy, które nie niszczeją, skarb niewyczerpany
w niebie, gdzie złodziej nie ma przystępu, ani mól nie niszczy. Albowiem
GDZIE JEST SKARB WASZ, tam będzie i serce wasze.

Nie mógł tego wyrazić jaśniej.
Miejsce, w którym składamy nasze skarby czy to niebo, czy ziemia ujawnia,
gdzie jest nasze serce. Nasze uczynki pokazują, co jest w naszym sercu. Tak
więc, nie jest prawdą, że Bóg patrzy wyłącznie na nasze serca, a nie na konta
bankowe. Jest raczej tak, że patrząc na nasze konta (i wszystko co posiadamy)
wie, co jest w naszym sercu. Sami siebie możemy oszukiwać, lecz nie możemy
oszukać Jego.

Sama prosta i uczciwa logika powinna
wystarczyć, aby przekonać nas o tym, że nasze działania (uczynki) ujawniają
to, co jest w sercu. Co pomyślelibyśmy o kimś, kto wbija nóż w plecy ofiary
i mówi: „Tak naprawdę to ja nie mam nienawiści do niego. Wewnętrznie jestem
pełen miłości”. Albo o kimś, kto ma cały dom aż po sufit wypchany magazynami
pornograficznymi a kto mówi: „Te magazyny nic dla mnie nie znaczą. Wewnętrznie
jestem czysty”? A co z pijanym, który mówi przeklinając: „wewnętrznie jestem
trzeźwy”? Z pewnością w każdym przypadku uważalibyśmy tych ludzi za poważnie
zwiedzionych. To dlaczego oszukujemy samych siebie, co do swoich posiadłości
i mówimy: „To wszystko, co posiadam nic dla mnie nie znaczy?” Jeśli rzeczywiście
nic nie znaczy, to czemu oddaliśmy temu swoje życie? Dlaczego tak przylgnęliśmy
do tego? Dlaczego ignorujemy to, co powiedział Jezus na ten temat?

Chciwość jest rzeczywiście postawą
serca, lecz czymś co zawsze wyraża się w zewnętrznym działaniu. Wszyscy o
tym wiemy i wierzymy w to. Jeśli położysz trzy ciasteczka na talerzu przed
twoimi dziećmi i Billy porwie wszystkie trzy to, czy wtedy powiesz: „Billy,
no, zjedz je wszystkie trzy, tylko nie dopuść chciwości do serca”. Nie, uczynek
Billego ujawnia chciwość jego serca. Chciwość jest egoizmem w stosunku do
materialnych rzeczy. Wszyscy intuicyjnie wiemy o tym, że chciwość ma coś
do czynienia z posłuszeństwem wobec drugiego największego przykazania – miłości
bliźniego jak siebie samego. Zastanówmy się w świetle tego wszystkiego nad
chrześcijańskim komunałem: „Nie jest ważne, co posiadasz, dopóki trzymasz
to luźno”. Jest to oczywiście dwój-mowa, deklaracja, że wszystko jest OK,
gdy nie chcesz dawać, dopóki chcesz dawać. Chcące niechcenie! Ktoś, kto trzyma
cokolwiek luźno, nadal to trzyma. Jego skarb jest ciągle na ziemi. Jego uczynki
ujawniają jego serce.

Trzymanie swoich posiadłości luźno”
przypomina ideę „mentalnego wyrzekania się”, coś co w wielu umysłach wypełnia
polecenie Chrystusa dotyczące pozbawiania się dóbr. Oni oddali wszelkie swoje
dobra Chrystusowi „w swoich sercach”, równocześnie nie oddając niczego w
rzeczywistości. Tak więc, wszystko co posiadają obecnie podobno należy do
Jezusa – nawet jeśli jest to ciągle tyle samo, co posiadali zanim to „wszystko
oddali Jezusowi”. Jest to skrajne samo-zwiedzenie. Byłoby bardzo interesujące
zobaczyć, co by się stało, gdybym zastosował tą samą metodę wyrzekania się,
gdy chodzi o płacenie podatków. Gdy Urząd Podatkowy przychodzi do mnie do
domu, po prostu powiem: „Mentalnie już zapłaciłem moje podatki, w sercu swoim
oddałem wam wszystko, co jestem winny”. Przypuszczam, że Urząd wiedziałby
dobrze, że brak wpłaty podatkowej kwoty jest odzwierciedleniem tego, że w
sercu nie chcę ich zapłacić. Bóg również nie jest głupcem.

Inną forma samo-zwiedzenia znajdujemy
pojawia się w takim usprawiedliwieniu: „Gdyby Pan powiedział mi, żebym oddał
wszystko, co posiadam, zrobiłbym to w ciągu sekundy”. Taka osoba wyobraża
sobie, że jego serce jest w porządku i jest gotów wyrzec się wszystkiego,
co Pan mógłby od niego wymagać. A jednak w Ewangelii Łukasza 12:33-34 czytamy,
że Jezus polecił wszystkim swoim uczniom sprzedać swoje majętności i dać
na jałmużnę, a skarby swoje składać w niebie. Tak więc, ktoś, kto wyobraża
sobie, że jest tak bardzo chętny do oddania swoich majętności udowadnia,
że nie jest, przez to, że ignoruje wyraźne polecenie Chrystusa. Można by było
powiedzieć, że jest podwójnie zwiedziony, skoro wyobraża sobie, że to, czego
Chrystus wymagał od wszystkich swoich uczniów nie do tyczy jego i że wyobraża
sobie, że gdyby nawet tak nie było, to on z pewnością byłby temu posłuszny.

Jedną z ostatecznych form zwodzenia
samego siebie jest zmiana formy przykazania Jezusa „Nie składajcie tego,
co cenne na ziemi” na: „Nie ceńcie swoich ziemskich posiadłości”. Ponownie
chciwość staje się tylko postawą – „cenieniem” swoich posiadłości – tak,
abyśmy nie musieli z niczego rezygnować. Niemniej Jezus nie powiedział, „Nie
ceńcie swoich posiadłości”, wzywając nas tylko do właściwego dostosowania
postaw. Mówił o rzeczywistym zrobieniu czegoś z tym, co posiadamy – sprzedaniem
tego po to, aby złożyć to raczej w niebie niż na ziemi. Co więcej, poprawianie
tylko naszych postaw nie ustrzeże naszych dóbr przed złodziejami i rdzą,
która je pożera. Tylko rezygnacja z nich i złożenie ich w niebie uchroni
je przed nieuchronnym zniknięciem.

Nie dajmy się więc zwodzić. Musimy
zapytać siebie samych: „Jak dalece byłem posłuszny przykazaniu Chrystusa,
aby sprzedać swoje posiadłości i dać na jałmużnę?” Z całą pewnością to pierwsze
zrzeczenie się sugeruje dalsze szafarstwo, które charakteryzuje się tym,
że mniej bierzemy, a więcej dajemy. Nasze posłuszeństwo Chrystusowemu przykazaniu
będzie unieważnione przez ponowne nabycie tego, co sprzedaliśmy. Musimy zatem
zadać sobie następne pytanie: „Teraz, gdy już sprzedałem wszystko, co zbyteczne
i oddałem na cele dobroczynne, w jaki sposób mógłbym zwiększyć ilość tego,
co daję, nabywając mniej (jeśli w ogóle) posiadłości?” . . .

Czy twoje serce jest w niebie, czy na ziemi? 

Odpowiedź znajduje się tam, gdzie są przechowywane twoje skarby. 

продвижение

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.