03 sierpnia 2011 J. Lee Grady
W tym tygodniu dwoje starszych misjonarzy zainspirowało mnie, aby cenić charakter, tak abym mógł dobrze biegu dokończyć.
Prawdopodobnie nigdy wcześniej nie słyszałem o Hobert oraz Marguerite Howard.
Nie napisali żadnego bestsellera, nie są bogaci, nie głoszą w telewizji ani nie prowadzą mega kościoła. Sława była ostatnią rzeczą jaką im przyszła do głowy, gdy oboje oddawali swoje życie, aby służyć Bogu na polach misyjnych.
W 1951 roku to zielonoświątkowe małżeństwo weszło na statek parowy i udało się w 50 dniową podróż do Indii, gdzie zbudowali sierocińce, szkoły, kościoły i szkolili chrześcijańskich przywódców. W tym tygodniu państwo Howards oficjalnie przeszli na emeryturę i miałem przywilej uczestniczenia w specjalnym spotkaniu, aby uczcić ich 60 lat służby.
Wierność jest dziś tak rzadkim artykułem, że znikła nawet z naszego leksykonu. Pozwólcie więc, że podam tutaj słownikową definicję: „godny zaufania, niezawodny, stały w lojalności czy uczuciach, lojalny; stały”. W tych dniach szybkiego rozwodu, pożyczkowych zaniedbań, osobowości, które uzależniają, złamanych przymierzy, ojców nie wypełniających swoich obowiązków i religijnych skandali, jesteśmy zdziwieni, gdy ktoś rzeczywiście jest wierny i dochowuje swoich obietnic.
Musiałem powstrzymywać łzy słuchając jak Hobert opowiadał o owocach ich pracy. Wiele dzieci, o które wraz z żoną troszczyli się w swoich trzech sierocińcach, dziś prowadzi kościoły. Jeden chłopiec, R.D. Murmu, miał zaledwie 24 dni, gdy Howardowie wzięli go i wychowali w imieniu Jezusa. Dziś, R.D., nadzoruje wiele kościołów w północnym regionie Indii, Dżakarcie. Inna sierota, Samuel Banerjee, z okręgu Bihar, miał 6 dni, gdy został przyniesiony do Howardów. Wychowali go w swoich sierocińcach i szkołach a dziś jest pastorem kościoła New Life Center w New Delhi.
Howardowie wychowali również trzech małych chłopców z rodziny Balla: Mojżesza, Vijaya i Sundara. Dziś wszyscy trzej usługują: Vijay jest misjonarzem w Bangladeszu, Sundar zajmuje się zakładaniem kościołów na północy Indii a Mojżesz jest nadzorcą wszystkich kościołów Pentecostal Holiness w swoim kraju.
Hobert mówi, że co najmniej 30 dzieci, które wraz z całym zespołem szkolili w założonych przez nich 12 szkołach jest obecnie na pełnoetatowej służbie, zdobywając ewangelią Azję. Gdy zapytałem go, jak czuje się, pozostawiając tak trwałe dziedzictwo, jego pomarszczona twarz pojaśniała: „To bardziej prowadzi do pokory niż zadowolenia” – powiedział ( dosł.: It’s more humbling than gratifying.).
Gdy ci duchowi bohaterzy dzielili się z zebranymi swoją historią, uderzyła mnie ich nadzwyczajna wierność. Poza tym, że są już małżeństwem ponad 60 lat (co niektórzy Amerykanie mogą uważać za dziwne), oddali swoje życie duchowej sprawie i nigdy nie zrezygnowali, pomimo ogromnych materialnych wyzwań, nacisku rodziny i intensywnej duchowej opozycji.
Modlili się, pościli, głosili, oczekiwali, modlili się jeszcze więcej, znowu głosili i oczekiwali latami, aby dotrwać do przełomów w przeważająco hinduskim kraju. Stale i wciąż walczyli ze zniechęceniem, nigdy nie rezygnowali, rozumieli to, że wierność, jak to powiedział pewien kaznodzieja jest: „łomem Boga”. Jego obietnice ostatecznie rozpieczętują się dla tych, którzy nie rezygnują.
Wierność jest dziś tak rzadkim artykułem, że znikła nawet z naszego leksykonu. Pozwólcie więc, że podam tutaj słownikową definicję człowieka wiernego: „godny zaufania, niezawodny, stały, lojalny, stały w uczuciach,; stały”. W tych dniach szybkiego rozwodu, pożyczkowych zaniedbań, osobowości, które uzależniają, złamanych przymierzy, ojców nie wypełniających swoich obowiązków i religijnych skandali, jesteśmy zdziwieni, gdy ktoś rzeczywiście jest wierny i dochowuje swoich obietnic.
Biblijna wierność jest owocem Ducha Świętego (Gal. 5:22-23), a jednak nawet w kościele widzimy upadek małżeństwa, niestałe rodziny i pastorów o zawodnym charakterze. W naszym wywróconym do góry nogami charyzmatycznym świecie pomniejszamy potrzebę wiernych przywódców a zamiast tego wynosimy artystów estradowych kazalnicy, którzy dostarczają tanich duchowych dreszczy.
Wydaje nam się, że możemy sobie wynagrodzić nasz brak solidnego charakteru dużą dawką hoopla-hoopla Ducha Świętego. Kiedy jednak brakuje wierności, każdy może zobaczyć, że nasze głośne pokazy to imitacja. Zamiast być doktrynalnie godni zaufania, promujemy durne ulotne doktryny, tracąc w ten sposób wiarygodność. Zamiast być stali w trudnych czasach, brakuje nam kręgosłupa i jesteśmy chwiejni. Zamiast być lojalni, delektujemy się naszą niezależnością i popisujemy buntem.
Na początku XX wieku kaznodzieja, Arthur W. Pink, tak napisał o wierności: „Nie ma znaczenia jak bardzo może być obdarowany jakiś człowiek. Jeśli nie jest wierny prawdzie, ubliża Chrystusowi i jest kamieniem potknięcia dla Jego ludzi”. Dodał jeszcze: „Wierność Józefa kosztowała go trochę! Kosztowała też Daniela, Pawła i w tym wieku degeneracji i cudzołóstwa każdy sługa Chrystusa będzie ponosił koszty”.
Wierność Hoberta i Marguerite Howad, ich świadectwo wierności Bogu, który nagradza posłuszeństwo, zainspirowała mnie, aby trzymać rękę na pługu i iść dalej. Mam nadzieję, że wy zrobicie to samo.
– – – – – –
J. Lee Grady jest redaktorem pomocniczym magazynu Charisma. Ostatnia jego książka to book is 10 Lies Men Believe (Charisma House).
You can follow him on Twitter at leegrady. His most recent