James Ryle
“A kto by zgorszył jednego z tych maluczkich, którzy wierzą, temu lepiej by było, by zawiesić na jego szyi kamień młyński, a jego wrzucić do morza” (Mk. 9:42).
Po około roku mojego pobytu w sierocińcu uciekło dwóch chłopców z dormitorium i cały budynek wypełniły niepokój i lek. Stary Battle-Ax i Barrel Butt Barnes chodzili ściskając ręce i obawiając się najgorszego. Zostali wezwani stanowi żołnierze i rozpoczęły się poszukiwania tych dwóch małych chłopców, którzy mieli po mniej niż 9 lat.
Po trzech dni zlokalizowano ich idących wzdłuż autostrady w nieznane. Żołnierze doprowadzili ich bezpiecznie z powrotem i przekazali w ręce oczekującej Miss Walker, która przyciągnęła ich do siebie i przez minutę zachowywał się jak prawdziwa matka. Podziękowała żołnierzom a chłopców trzymała blisko, gdy komisarze policji wyjeżdżali.
Wtedy rozpętało się piekło. W świetle dnia wybito z tych maluchów życie, Miss Walker przyłożyło do nich swoje wiosło: kij bejsbolowy ścięty na cienką deskę i owinięty taśmą izolacyjną, żeby się nie złamał. Wywiercone w niej otwory powodowały pojawianie się na skórze pęcherzy w miejscach uderzeń.
W sypialni wypełnionej przerażonym chłopcami brzmiało to tak, jakby uderzyło pięćdziesiąt homeruns (w baseballu: uderzenie, które umożliwia pałkarzowi przebiegnięcie wszystkich czterech baz, zazwyczaj wybijające piłkę poza boisko – przyp.tłum.). Furia w jej głosie, trzask uderzeń i wrzaski chłopców odbijały się echem po całym ośrodku, wzmacniane przez cementowe podłogi i gipsowe ściany. Nigdy nie zapomnę tej nocy. To właśnie tej nocy modliłem się po raz pierwszy do Boga, którego nie znałem, lecz ogromnie się obawiałem.
Wyobrażałem sobie wtedy, że to Bóg prowadzi sierociniec, a co najmniej takie wrażenie zostawiali nam dorośli, którzy wywijali Biblią w taki sposób, jak południowi właściciele ziem na batem. Tej nocy chciałem, aby Bóg dowiedział się, że będę już dobrym małym chłopcem. „Drogi Boże” – powiedziałem przykrywając policzki pościelą, jak kocem bezpieczeństwa – „Obiecuję, że nigdy nie ucieknę”. Pamiętam, miałem wtedy tylko siedem lat.
Teraz, gdy jako dorosły patrzę wstecz na te lata, zdaję sobie sprawę z tego, że Bóg nie stał za tymi nonsensami. „Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, rozumowałem jak dziecko, lecz gdy na męża wyrosłem zaniechałem tego co dziecięce”.
Pomimo że nie słyszałem Jego głosu, Bóg mówił: „Och, dziecko, Ja taki nie jestem. Pewnego dnia poznasz Mnie i będziemy przyjaciółmi”.
(Fragment z książki: „Released From the Prison My Father Built”, str. 34; James Ryle, 2010)