James Ryle
„Zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie” (Flp. 3:14).
Zwróć uwagę na partnerstwo współpracy w otwierającym dzisiejsze rozważania wersie: Bóg powołał nas ku górze, my naciskamy dążąc do tego celu. Konieczne są oba elementy. Jeśli Bóg powołuje, lecz nikt nie odpowiada – nic się nie dzieje. Jeśli człowiek naciska, lecz Boga w tym nie ma – nic się nie dzieje. Nic dobrego, w każdym razie.
Czy próbowałeś kiedyś zanurzać na basenie piłkę pod wodę? Próbowałeś wepchnąć ją głęboko po czym utrzymywać równowagę stojąc na niej? Czy zauważyłeś to, że im głębiej się ją wepchnie tym większa siła wypycha ją z powrotem na powierzchnię? Powietrze znajdujące się w piłce należy do powietrza, które jest nad powierzchnią wody i dąży do tego, aby wrócić tam, gdzie należy. Tak też jest z uczniami Jezusa, jest w nas coś takiego, co napędza nasze pragnienie – jest to powołanie ku górze.
Niektórzy tak po prostu dryfują w nadziei na jakiś przełom w życiu czy tu, czy tam, lecz w Życiu, z samej swojej natury, nic nie płynie pod prąd. Jedynym wyjątek to teksaski dziwoląg w czasie błyskawicznej powodzi. Wody podnosiły się wtedy tak gwałtownie, że ludzie mieli tylko tyle czasu, aby uciec na dachy. Pewien mężczyzna, dziennikarz, siedział na domu obserwując jak woda zmiata wszystko. Płynęły krowy, koty, a wszystko koło tego domu. Nagle coś zwróciło jego uwagę. W strumieniu wody płynął kapelusz Stenson za 500$, niestety poza jego zasięgiem. Ale nie odpłynął daleko tylko zatrzymał się, odwrócił i płynął z powrotem w górę strumienia wody. Następnie znowu wrócił, zatrzymał się, odwrócił i ruszył pod prąd.
Zdumiony dziennikarz zawołał: „To jest cud: będzie jutro na pierwszej stronie mojej gazety!”
Kobieta siedząca na tym dachu po sąsiedzku usłyszała go i odpowiedziała: „To żaden cud. To mój mąż, Cecil. Powiedział, że zamierza skosić ten trawnik choćby przez piekło i potop!”
Jak już powiedziałem, nic nie dryfuje pod prąd. Pozostawieni sobie nie powstaniemy, lecz wycofamy się. Niemniej, Bóg nie pozostawia nas samych sobie lecz wzywa nas ku górze. Coś tam, głęboko w nas, jest zaczepione do niebios; jest w sercu taki nacisk, który podnosi nas ku wyższym drogom.
Stara pieśń mówi: „Dążę ku górze, nowe wysokości zdobywam co dnia, modląc się, gdy dalej idę: „Panie, postaw me stopy na wyższy grunt!”
Gdy słyszysz Boże powołanie, naciskaj ku górze, pewnego dnia niebo będzie twoim domem.