Dlaczego mówię o Kościele Domowym – 4

John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Jak wygląda spotkanie kościoła domowego? Jak zacząć?
Elementy kościoła domowego

Wzór widzimy w Dz 2:42: „I trwali (z oddaniem) w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach”. Poza tym nie mamy innego wzoru. Paweł oczywiście mówi potem, jak wyglądają spotkania (omówię to poniżej), ale jeśli chodzi o strukturę, to nie znajdujemy żadnych innych wzorów zachowania, poza tymi czterema elementami. Do tego trzeba też niezmiennej determinacji, by wzrastać w Chrystusie.

Słowo „z oddaniem” to greckie słowo „proskartereo”. „Pros” to przyimek wskazujący kierunek usiłowań, oraz „kartereo”, to być cierpliwym, silnym, mocnym. Słowo to wskazuje na aktywne trwanie, wyrażające się określonym stylem życia. Wierzący chcieli wzrastać w Panu i robić to wspólnie z innymi braćmi.

W Nowym Testamencie nie znajdujemy „samotnych wysp” – uczniów, którzy trzymaliby się tylko w swojej grupie, czy też kościoła, który skupiałby się na samym sobie. Zachęcamy wszystkie kościoły domowe stowarzyszone z nami – pozostańcie w kontakcie z lokalnym ciałem Chrystusa i pozostańcie też w kontakcie z wierzącymi w naszej sieci. Ten model widzimy w Dziejach Apostolskich oraz w listach Pawła – ludzie podróżowali tam i z powrotem pomiędzy kościołami. W dzisiejszych czasach także możemy podróżować pomiędzy kościołami, spotykać się na konferencjach, jak też korzystać ze spotkań online.

W Nowym Testamencie widzimy trzy grupy ludzi.
Pierwsza z nich przypomina przywódców w Efezie (Dz 20:17), którzy swoje serce skupiają wyłącznie na lokalnym ciele. Nie mamy żadnych wzmianek o tym, aby którykolwiek z nich udał się podróż, aby odwiedzić inny kościół. Jest to zdecydowanie największa grupa osób zaangażowanych w kościół domowy.
Druga grupa to ci, którzy odbywają krótkie podróże do innych kościołów, a następnie wracają do domu. Początek i zakończenie wielu listów Pawła wspomina niektórych z nich.
Trzecia grupa – najrzadsza w naszych czasach, to ci, którzy nieustannie podróżują do różnych krajów i kościołów, aby wzmacniać tam braci. Znam tylko 1 lub 2 takie osoby. Jeśli więc nie myślisz o podróżowaniu, aby odwiedzać innych wierzących, to i tak wszystko jest w porządku.

Wspólnie przepracowali trudności
Wzorzec, który obserwujemy wśród uczestników spotkań, wygląda tak, że przez pierwsze trzy miesiące wszyscy noszą „kościelne maski”. Dopiero po tym czasie ludzie zaczynają czuć się swobodniej, zdejmują maski i zaczynasz wtedy poznawać ich życie – zaczynasz słyszeć o ich problemach i życiowych zmaganiach. JEŚLI człowiek, czy też rodzina jest już w kościele domowym przez pół roku, wtedy dopiero zaczynają zawiązywać się prawdziwe przyjaźnie. Ludzie uświadamiają sobie, że kościół domowy to bezpieczne miejsce, że wszyscy tu wspieramy się nawzajem i że to naturalna rzecz, że każdy człowiek, każda rodzina ma jakieś problemy, w tej czy innej formie. Gdy nie ma poczucia zagrożenia, ludzie zaczynają się odprężać. Co więcej, zaczynają się też zmieniać. Często zmiany te są subtelne, ale znaczące. Interakcje w rodzinie zaczynają zmieniać się na lepsze. Ludzie, rodziny zmieniają się od środka.

Kościół domowy nie przemawia do ludzi za pomocą witraży czy też podium z ustawionymi głośnikami. Kościół domowy utwierdza wiarę uczestników poprzez innych ludzi tu obecnych. Dzieje się to poprzez wzajemne, tydzień po tygodniu dzielenie się tym, co Pan w nas czyni, z czym się zmagamy, jakie odpowiedzi na modlitwy otrzymaliśmy i w czym odnieśliśmy zwycięstwo.
To właśnie w ciągu 6–12 miesięcy kościół domowy zaczyna stawać się rodziną. Dopiero wtedy zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, jak działają zdrowe i zrównoważone relacje w kościele domowym.

W kościele domowym panuje „bałagan”. Miejsce to w porównaniu ze światłami laserów, dymem i rozbrzmiewającą w uszach produkcją muzyczną nazywaną „uwielbieniem”, wydaje się być nudne. Może jest to nudne, bo to po prostu normalne życie, przez które idziemy wraz z innymi. Wspieramy się nawzajem. Tu nikt nie będzie łechtał twoich uszu. Usłyszysz objawienia, które inni otrzymali od Pana. Usłyszysz, czego On ich nauczył, a ty możesz podzielić się tym, czego ty się nauczyłeś. Wszyscy tu budują się nawzajem. Jednak jest to tak subtelne, że jeśli szukasz cielesnych, przyciągających uwagę rzeczy, możesz poczuć się rozczarowany.

1 Kor 14:26-40: Godnie i w porządku
Kiedy połączymy zaangażowanie się „z oddaniem”, aby wzrastać w Panu, ze wskazówkami Pawła, który mówił, aby wszystko odbywało się „godnie i w porządku”, zobaczymy wtedy pełne luzu spotkanie, odbywające się w czyimś domu, bezpieczne, skupione na wzrastaniu w Chrystusie, i pełne pokoju.

W 1 Kor 14:26-40 Paweł czyni spostrzeżenie odnośnie sytuacji, którą widzimy także w wielu kościołach domowych w naszych czasach. Widzimy, jak w tamtych czasach (Dz 18:1-9), w domu Rzymianina imieniem Justus, spotkały się trzy różne kultury. W normalnym życiu Żydzi, Grecy i Rzymianie nie spotykali się towarzysko. Więc na początku spotkań uczestnicy nie znali się nawzajem – na początku byli dla siebie obcy.

Z pewnością Żydzi nie weszliby do domu goja, nie mówiąc już o zjedzeniu z nim posiłku. Grecy i Rzymianie normalnie nie spotykaliby się. Ale teraz te trzy różne kultury zaczęły spotykać się razem, spożywać wspólne posiłki i wszystko to dzięki wspólnemu chodzeniu z Panem. W 1 Kor 11:17-31 widzimy, że niektórzy nie chcieli jednak jeść z innymi i ich wzajemne uprzedzenia naraziły ich na choroby.

Kiedy więc Paweł w 1 Kor 14:26-40 pisze o tym, by wszystko odbywało się „godnie i w porządku”, umieszcza tam też wskazówki, jak zachowywać się jako gość w czyimś domu, gdzie jedyną rzeczą, która nas łączy, jest Jezus. Instruuje, że jeśli np. otrzymałeś słowo od Pana, ale nie masz możliwości podzielić się nim, to zachowaj to dla siebie. Jeśli masz jakieś słowo lub chcesz coś powiedzieć, lecz osoba obok ciebie też chce się czymś podzielić, to poczekaj, aż skończy. Mówcie na zmianę. Nie zabieraj całego czasu. Nie forsuj swojego ulubionego nauczania. Wszystko, co powiesz, może zostać tu odrzucone. Jeśli dyskusja zaczyna przynosić zamieszanie, to trzeba się w tym zatrzymać. Dlatego napisano o kobietach, że jak chcą się czegoś dowiedzieć, to niech raczej pytają mężów w domu – to na wypadek, gdy zadawanie kolejnych pytań zaczyna przeszkadzać. Współczesnym dodatkiem mogłoby być powiedzenie: jeśli drzwi są zamknięte, nie otwieraj ich – gospodarz zamknął je z jakiegoś powodu. Nie zaglądaj do czyjejś apteczki w łazience. Pomóż posprzątać po spotkaniu, bez względu czy jedliście, czy też nie. Jeśli spotkanie miało trwać określony czas, nie przeciągaj go, nie zasiedź się, itp..

Ostatnie słowo należy do gospodarza
Odkryliśmy, co działa: niezależnie od tego, kto prowadzi spotkanie, to gospodarz domu decyduje, jak długo ono potrwa. Np. jeśli spotkanie zaczyna się o 10:00, a gospodarz pozwala ludziom siedzieć dłużej, przez całe popołudnie lub nawet do wieczora, to szybko go to zmęczy i wypali. Kluczem więc jest tu zachowanie równowagi i uprzejmości. Większość ludzi raczej nie nadużywa gościnności, jednak gospodarz spotkania nie powinien obawiać się móc wyraźnie powiedzieć, że ma na nie określony czas, a potem musi zająć się innymi sprawami.

Bardzo często ktoś, kto prowadzi spotkanie, nigdy wcześniej tego nie robił. Nie jest przyzwyczajony do pilnowania porządku spotkania i obawia się przerywać ludziom rozmowy. Byłem na takich zgromadzeniach, gdzie zaczynano o 10:00, ale o 11:00 ludzie w dalszym ciągu rozmawiali i jedli, a gospodarz nie chciał w tym przeszkadzać. Zwrócenie uwagi wszystkich na temat spotkania i przekazanie tego, co się zaplanowało, jest rzeczą konieczną i trzeba się tego nauczyć.

Nauczanie, wspólnota, posiłek, modlitwa – zazwyczaj wszystkie te elementy obecne są w czasie spotkania tak, jak wspomniano to w Dz 2:42. Czasem posiłek sprowadza się tylko do kawy i herbaty. Czasami jedyną modlitwą może być pomodlenie się przed posiłkiem. Czasami „nauczanie” wygląda tak, że jedna osoba dzieli się tym, czego Pan nauczył ją w danym tygodniu, po czym następuje 90-minutowa dyskusja i studium. Werset Dz. 2:42 to tylko zarys takiego spotkania.

Można o tym zagadnieniu powiedzieć o wiele więcej, dlatego na naszej stronie dostępne są serie nauczań, jak „Kościół domowy 101”, 10 filmów z pytaniami i odpowiedziami na temat kościoła domowego, „Powrót pierwszego kościoła” i nie tylko.

Kościół domowy, to zgromadzenie przyjaciół, rodziny, sąsiadów i współpracowników, co widzimy na kartach Nowego Testamentu. Nie jest to jednak miejsce dla każdego i szanujemy to, że nie wszystkim wierzącym to pasuje. Jednak znajdują się ludzie, którzy szukają innych podobnie im myślących, którzy szukają prawdziwych relacji w Chrystusie, i kościół domowy jest właśnie dla nich. Być może jest to miejsce dla niektórych z tych, co to czytają. Rozważ to i pozwól, aby objawienie otrzymane od Pana przemieniło cię od środka. Wtedy, w oparciu o to objawienie, podążaj od wiary opartej na „chodzeniu do kościoła”, w kierunku wiary opartej na prawdziwych relacjach z innymi ludźmi.

Mam nadzieję, że jest nad czym myśleć.

Wiele błogosławieństw

John Fenn

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.