Droga od herosa do heretyka

Logo_VanCronkhite

David VanCronkhite

Dlaczego jakiś znany żydowski przywódca, taki jak Nikodem, miałby ryzykować swoją świątynną rangę, karierę i życiowe zabezpieczenie, aby przyjść i ukryciu rozmawiać z Tym, który rzucił wyzwanie każdemu aspektowi jego świata?

Dlaczego jakiś prosty, strapiony zakonnik, taki jak Marcin Luter, miałby ryzykować życie, aby publicznie prowokować swój kościół, który dawał mu utrzymanie i znane zbawienie, wyjawiałby błędy i doktrynalne domysły, które miału wielusetletnie tradycje?

Dlaczego jakiś szanowany teolog, taki jak Dietrich Bonhoeffer, miałby zamieszkać w środku nazistowskich Niemiec i iść ramię w ramię z najbardziej diabolicznym królestwem, jakie kiedykolwiek istniało na ziemi?

Oddzieleni od siebie stuleciami historii, narodzeni w innych politycznych i społecznych imperiach, na pierwszy rzut oka wydają się być bardzo różni, lecz jedno mają wspólne: ich serca były poruszone przez objawienie, które mówiło, że ich prawdziwy Bóg został zakryty przez religijne systemy i tradycje tamtych czasów. Doszło do tego, że wszystko wewnątrz nich domagało się, aby ten prawdziwy Bóg – Ten Jeden, który bezwarunkowo kocha nawet przegranych i buntowników, niezachwianie wierny i przebaczający, pełen współczucia, miłosierny, prawdziwy i nieskory do gniewu – został objawiony.

Przyjęcie gniewu

To, co głosili, spowodowało, że ich zaopatrzenie, reputacja, życie oraz życie ich bliskich zostały zagrożone. A jednak przyjęli z radością ten gniew kulturalnego, politycznego, komercjalnego i religijnego systemu, nawet aż na śmierć. Dlaczego to robili? Co powodowało, że zdecydowali się być heretykami, zamiast pozostać herosami swoich czasów?

Luter widział, że kościół funkcjonuje w oparciu o przedstawienia, zobaczył, że słowo „wiara” zostało dawno zapomniane, że ubodzy stali się największymi ofiarami, uginającymi się pod ciężarami niesprawiedliwości wiszącej na ich plecach, a jego kościół był tym największym świętokradcą.

Kiedy to się dla niego zaczęło? Czy wtedy, gdy płakał i konał z powodu niepewności swego zbawienia i strachu, że Bóg mógłby go nim nie objąć? Czy stało się to wtedy, gdy zobaczył, że jego ludzie wierzą w kościelne kłamstwa, że ciągle są zbyt biedni, zbyt grzeszni, zbyt niekochani, aby mogli zostać zaakceptowani przez Bogu, chyba że Go przekupią?

Bonhoeffer rozpoznał to, że niemiecki kościół tak bardzo poszedł na kompromis z polityką, komercją i religijnymi systemami, że stawał się bardziej podporządkowywany przez nazistowską władzę. Lecz on był człowiekiem, który chciał się podobać Ojcu, zaczął uczyć młodych mężczyzn i kobiety bezkompromisowej prawdy Bożej i Jego Królestwa, uczyć o wierze, miłości, o drogach Króla.

Czy objawienie Bonhoeffera zaczęło się, gdy cytował Lutra: „Przekleństwo w ustach bezbożnego człowieka może być przyjemniejsze dla ucha Bożego niż „alleluja” pobożnego”? A może zaczęło się wtedy, gdy patrzył na Niemców i współczuł im, ponieważ byli dręczeni przez systemy i nie mieli Pasterza?

A jedyny spośród znanych tych mężczyzn, który faktycznie rozmawiał z Jezusem, Nikodem, który widział go twarzą w twarz i czuł Jego oddech. Czy zdawał sobie wówczas sprawę z tego, że pewnego dnia stanie wśród swoich przyjaciół, faryzeuszy, aby bronić Jezusa? Czy rozumiał to, że wtedy jego duch mógł zostać zrodzony do nowego życia przez nadnaturalne Ziarno Tego, którego ukrzyżowane ciało pewnego dnia miał namaścić mirrą i aloesem?

Podobnie jak Luter i Bonhoeffer, Nikodem doszedł zrozumiał i ile będzie go kosztować dalsze służenie królestwom tego świata. To, co widział w Jezusie miało większą wartość niż wszystko inne. Tradycja kościoła mówi, że został uczniem Jezusa i został zabity za swoją wiarę. Później kościół ogłosił go świętym, lecz wcześniej królestwa tego świata ogłosiły, że był heretykiem.

Punkt zwrotny

Czy jest jakiś punkt zwrotny, który zmienia herosów w heretyków? U wielu dzieje się to gdzieś po drodze lat pracy w systemach, których religia i poznanie miały za zadanie wypełnić dziurę w sercu, a która tymczasem stale się powiększała. Być może u innych dzieje się to wtedy, gdy zaczynają widzieć przebłysk Królestwa założonego na Miłości i Sprawiedliwości i to, że Jezus w nich ma coś do zrobienia z tym. Stopniowo, gdy ich duchy są poruszane i pobudzane przez dojrzewające Ziarno zasiane z wysokości, są rujnowani na zawsze.

Jezus nie powiedział, że ciało i krew są naszym przeciwnikiem, lecz są nimi systemy ludzkie i królestwa tego świata. Są one równie realne i potężne jak ciało i krew, ponieważ chwytają uwagę i biorą w niewolę ciało i krew, która je tworzy, lecz Bóg zaprasza nas, nakazuje nam, najpierw szukać Jego i Jego Królestwa, a On zatroszczy się o nas na wieki.

Bardzo ważne znaczenie ma to, że pierwsze spotkanie Jezusa po czterdziestu dniach szukania Boga na pustyni nastąpiło z Szatanem, Tym Złym, rządcą światowych królestw. Lecz Jezus zobaczył królestwa tego świata i cały ich splendor, i powiedział: „O nie! Zatrzymaj to sobie. Zostało mi dane Moje własne Królestwo i ono jest wieczne, kosmiczne, z innyego świata, i jest jedynym, którym nie można wstrząsnąć, a wejść może każdy, kto ma dziecięcą wiarę”.

Król zaczął swoją publiczną służbę na ziemi ogłaszając Swój wyraźny cel: „Ja przyszedłem, aby ogłaszać Królestwo Ojca”. Każdego dnia mamy wybór, który wiąże się też z pokusą, aby oddać swoje życie ludzkim systemom lub przyjąć Królestwo, które Bóg oferuje za darmo. To, co starożytni prorocy tak rozpaczliwie chcieli ujrzeć, my widzimy, a w tym w czym oni chcieli mieć udział, my uczestniczymy obecnie.

Czy może dzieje się to wtedy, gdy przyznajemy czemuś intelektualnie rację, czy też musimy mieć wiarę, że coś nadnaturalnego zdarzy się, co całkowicie zmieni nas od wewnątrz? Tak, Ziarno wzrasta i dojrzewa w nas tak, że gdy ktoś patrzy w nasze oczy to znajduje tam pokój radość, współczucie i miłosierdzie, łaskawość i przebaczenie. Poczuje w nas to, że On jest nieskory do gniewu i dostrzeże prawdę wypływającą z wewnątrz, po prostu wie, że jest coś takiego jak wierność przymierzu.

Zwyczajnie trzeba wiary a On oferuje łaskę uchwycenia się tej wiary, aby w jednej chwili narodzić się nadnaturalnie z wysokości. Potem następuje całe życie dojrzewania i przemiany na ziemi. On oferuje Ziarno żywota, Ziarno Przemiany, Ziarno AGAPE!

Kosztem będzie wszystko, co posiadasz. Staniesz się człowiekiem, który chce się podobać Ojcu, a nie ludziom. Świat nazwie cię przegranym, nieprzystosowany i, właśnie tak, heretykiem, lecz to zupełnie nie będzie się liczyć. Jedyna rzecz, która będzie miała znaczenie to będzie to, co miało znaczenie dla Syna, którzy przyszedł wyłącznie po to, aby wypełnić wolę Swego Ojca; będziesz chciał usłyszeć słowa: „Dobrze zrobione sługo wierny!”.

Wybór należy indywidualnie do nas, tak samo jak to było w przypadku Nikodema, Lutra i Bonhoeffera. Królestwa jest u drzwi; Ziarno zostało zasiane a my narodziliśmy się z wysokości. Przyjąć i wzrastać to wyrzec się wszystkiego. Możesz nawet zostać heretykiem, zamiast być herosem.

Tak więc, jak powinniśmy teraz żyć?

David VanCronkhite

продвижение

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.