Poważny kryzys paliwowy nachodzi
(Vast Oil Crisis Just Ahead)
Jim van Heiningen
Mat
25:1-13
Wtedy podobne będzie Królestwo Niebios do dziesięciu panien, które, wziąwszy lampy swoje, wyszły na spotkanie oblubieńca.
A pięć z nich było głupich, pięć zaś mądrych.|
Głupie bowiem zabrały lampy, ale nie zabrały z sobą oliwy.
Mądre zaś zabrały oliwę w naczyniach wraz z lampami swymi.
A gdy oblubieniec długo nie nadchodził, zdrzemnęły się wszystkie i zasnęły.
Wtem o północy powstał krzyk: Oto oblubieniec, wyjdźcie na spotkanie.
Wówczas ocknęły się wszystkie te panny i oporządziły swoje lampy.
Głupie zaś rzekły do mądrych: Użyczcie nam trochę waszej oliwy, gdyż lampy nasze gasną.
Na to odpowiedziały mądre: O nie! Gdyż mogłoby nie starczyć i nam i wam; idźcie raczej do sprzedawców i kupcie sobie.
A gdy one odeszły kupować, nadszedł oblubieniec i te, które były gotowe, weszły z nim na wesele i zamknięto drzwi.
A później nadeszły i pozostałe panny, mówiąc: Panie! Panie! Otwórz nam.
On zaś, odpowiadając, rzekł: Zaprawdę powiadam wam, nie znam was.25:13 Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny, o której Syn Człowieczy przyjdzie.
Przy okazji wstępu
Gdy czytamy i interpretujemy Boże Słowo, szczerze skupiamy się na samym Panu i prawdziwie poddajemy Jemu; gdy szukamy tego, co On chce nam objawić przez Pismo,
musimy być szczerzy i obiektywni. To, co objawia, zawsze powinno być wielkie lecz nigdy większe niż ważne dni naszego pokolenia. Zarówno sam Pan jak i jego apostołowie ostrzegali stale, że w dniach ostatecznych będzie wielu fałszywych proroków i nauczycieli, którzy ze wszystkich sił będą starali się odciągnąć świętych od prostoty Chrystusowej.
Nigdzie nie słyszymy, że ci „prorocy” i „nauczyciele” na pewno nie będą chrześcijanami. W rzeczywistości, jest nawet bardziej prawdopodobne, że każdy szczery i cenny sługa Najwyższego w jakimś punkcie źle interpretuje Pismo i do pewnego stopnia staje się instrumentem w rękach mistrza zamieszania. Z tego powodu Paweł zobowiązał swojego współpracownika Tymoteusza tak uroczyście jak to zrobił i z tego samego powodu Duch Święty zobowiązuje nas tak samo dziś (2 Tym 2:15 B.W-P):
Staraj się o to, byś zawsze mógł znajdować u Boga uznanie jako ten, kto nie musi się wstydzić owoców swojej pracy, ponieważ głosił jak należy słowa prawdy.
Modlimy się o to, aby ten bezpretensjonalny artykuł był takim „należytym słowem prawdy”, użytecznym dla Ducha Prawdy w zachęcaniu, błogosławieniu i pomocy dla wielu jego umiłowanych dzieci, aby były radosne i gotowe na dzień „objawienia się chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego Jezusa Chrystusa” – Tyt. 2:13.
Dziesięć zmęczonych dziewcząt
Czy fakt, że w większości wersji Biblii dziesięć młodych kobiet jest nazwanych „dziewicami” („pannami”) nie wywołuje u ciebie wrażenie czegoś niewypowiedzianego, czegoś, co musi być dobrym opisem chrześcijan. Pomyśl jeszcze raz o tym. Ten termin jest używany prawie zawsze w taki sam sposób współcześnie jak „dziewczyny” czy „młode panie”, a bardziej precyzyjnie „młode, niezamężne kobiety”, przyjaciółki panny młodej. Porównaj Dz. 21:9 oraz 1 Kor. 7:25-34 itd., gdzie używane jest to samo słowo. To, że były one niezamężne nie ma żadnego bezpośredniego znaczenia dla interpretacji przypowieści.
Wszystkie zdrzemnęły się; czy jest to znak nieprzygotowania się z ich strony? Z pewnością tak! Zatrzymaj się chwilę na tej myśli, to nie sen spowodował, że głupie panny były głupie, ani nie sprawił on, że mądre były mniej mądre. Okaże się to, gdy zrozumiemy dlaczego Pan niektóre nazwał głupimi, a niektóre mądrymi. Z 13 wersetu widać wyraźnie, że Pan chce, aby jego uczniowie „czuwali”, a nie „spali”. Lecz nie mówi, że „śpiący” chrześcijanie powinni być zaliczeni pomiędzy głupie dziewice. Gdyby tak było to wszystkie dziesięć byłoby nazwanych „głupimi”.
Tak więc mamy dziesięć niezamężnych dziewcząt, przyjaciółek panny młodej, czekających na narzeczonego, które zasnęły. Lecz na tym podobieństwo się kończy.
Razem, lecz po przeciwnych stronach
Często Pan porównywał swoich uczniów do ludzi, którzy są „albo tacy, albo tacy”. Lecz tylko w dwóch przypadkach nazwa ich mądrymi lub głupimi (Mat. 7:24-27; Łuk 6:47-49; Mt 25:1-13). Bardzo ważne jest, aby to uchwycić: mówimy o uczniach, o wszelkiego rodzaju uczniach. Tak, nasz Pan bardzo wyraźnie i zdecydowanie stawia między nimi linię podziału, która bardzo często nie jest tak wyraźna dla nas.
W pierwszej przypowieści Pan porównuje tych, którzy słyszą Słowo i być może rozkoszują się nim do mądrego lub głupiego budowniczego. Robi to porównanie w kontekście „wielu” uczniów, którzy wyznają Jego „panowanie” i robią różnego rodzaju cudowne rzeczy w jego imieniu, nie należąc do Niego. Mówi im, że jego ostatecznym werdyktem będzie: „Nigdy was nie znałem…” Jezus nigdy nie odrzucił ich religijności, lecz neguje to, aby była kiedykolwiek, jakakolwiek prawdziwa więź z Nim. Co więc, w osądzie Pana, powoduje, że są głupcami? Czy nie jest to fakt, że starali się budować bez właściwego fundamentu?
A co sprawia, że pozostali są mądrymi bądź prawdziwymi uczniami? Prosty fakt, że budowali na dobrym i solidnym „fundamencie”. Tym fundamentem jest Sowo Chrystusa, usłyszane (zasmakowane) i wykonane: osobista więź między uczniem i jego Panem.
Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że ci dwaj budowniczy reprezentują wszystkich chrześcijan lub po prostu całe chrześcijaństwo.
Lecz, czy poważny czytelnik Biblii może stwierdzić fakt, że obraz głupiego budowniczego, tego bez fundamentu, do którego przychodzi „świat” niszcząc go, ma na celu pokazanie nam obrazu narodzonych na nowo, aczkowiek odstępczych wierzących? Szczególnie w świetle dalszego wersetu z Mat 7:23? Zdumiewający dzień nadchodzi, gdy nasz Pan ogłosi, że nigdy ich nie znał. Mogą mieć wszelkie pozory prawdy, uczniostwa, być może świętości, czy nawet czynić cuda, lecz w „chwili prawdy” wszystko zawali się, a widoczna będzie rzeczywistość: zwykła sterta gruzu. Jedna absolutnie istotna część została pominięta: solidny fundament. Pan chce, abyśmy przynieśli wszystko co dotyczy naszego własnego stanu do Niego, lecz widzi również na wskroś piękne „domy”. Z pewnością chce nas nauczyć, abyśmy z pokorą rozeznawali brak prawdziwego fundamentu w życiu i domach naszych bliskich. W ten sposób Pan będzie mógł nas używać do ostrzegania naszych „wyznających” bliskich i przyjaciół zanim uderzy katastrofa.
Musimy teraz zadać sobie ważne pytanie: jeśli w żaden sposób nie potrafimy wyobrazić sobie tego, że głupi budowniczy reprezentuje prawdziwych wierzących; a nie tylko odstępców – a więc musimy przyznać, że Jezus przekazuje nam w ten sposób obraz sprytnych wierzących, „pozorantów – to co może nas doprowadzić do wniosku, że owe „pięć głupich panien”, w całkowitym kontraście, reprezentuje prawdziwych, narodzonych na nowo wierzących?
Uważaj na tą linię!
W przypowieści o dziesięciu pannach, jednej z ostatnich jakie opowiedział, scena jest całkiem inna, lecz ponownie całość dotyczy uczniów Chrystusa i ponownie, liczbowy podział następuje w połowie. Ponownie jest to sytuacja „albo, albo”. Albo jesteśmy chrześcijanami, którzy „mają”, albo tymi, którzy „nie mają”. Albo mamy „imię, że żyjemy”, albo „żyjemy” (Obj. 3:1). Albo jesteśmy tak zwanymi uczniami Chrystusa, albo nimi jesteśmy, koniec. Albo głupio udajemy, że czekamy na Oblubieńca, albo, dzięki łasce, czekamy na Niego, oczekując Go w każdej chwili, nawet jeśli nieświadomie przysypiamy, gdy Jego przyjście okazuje się późniejsze niż spodziewaliśmy się.
O ile głupi budowniczy został przedstawiony jako człowiek działający bez fundamentów, to głupie panny to ludzie działający bez oliwy. Jezus szczególnie wspomina je jako te, które nie zabrały oliwy wraz z lampami. To właśnie spowodowało, że określono je jako głupie.
Jaki budowniczy mógłby być tak głupi, aby budować dom na piasku, nigdy nie zastanawiając się nad warunkami pogodowymi? Jaka młoda kobieta, nawet przy całym swoim podnieceniu wielkim świętem, mogłaby być tak głupia, aby zabrać ze sobą lampę oliwną, na wypadek zaskoczenia jej przez noc, a nie przejmować się zabraniem oliwy? Uczymy się od Jezusa, że połowa chrześcijaństwa jest głupia. W pierwszej przypowieści Pan uczy nas, że jest tak dlatego, że Słowo nie jest traktowane poważnie. W przypowieści o „dziewicach” pokazuje nam, że jest tak dlatego, że Duch Święty nie jest brany poważnie, a Słowo i Duch idą zawsze w razem. Większość z nas musi przyznać, że my również tam byliśmy, po jednej stronie linii podziału. Zatem, być może całkiem nagle, być może stopniowo, nasze oczy otworzyły się i zobaczyliśmy, że dom naszego życia potrzebuje fundamentu. Zobaczyliśmy, że jesteśmy w ciemności i desperacko potrzebujemy światła, więc, również przez łaskę, poddaliśmy się naszemu Panu i Zbawicielowi. Dzięki Jego łasce staliśmy się „mądrzy” (2 Tm. 3:15; Tyt. 2:11-14)! Nie musimy już śpiewać: „Daj mi oliwy do lampy, utrzymuj mnie płonącym”. On JEST twoją oliwą.
Właściwa mieszanina!
Jedną ważną różnicą między tymi dwoma przypowieściami jest to, że te głupie i mądre są całkowicie wymieszane ze sobą. Gdybyś nie był świadomy obecności lub nieobecności oliwy to nie byłbyś w stanie ich podzielić. Nie ma żadnych wątpliwości, że Wielki Gawędziarz chce, abyśmy zwrócili uwagę na ten szczegół: największe przemieszanie. Chce, abyśmy byli świadomi, że choć Królestwo Boże jest wśród nas (p. przypis) to nie powinno nas to prowadzić do myślenia, że wielki przeciwnik jest już związany i znajduje się poza sceną. Jezus chce, abyśmy zdawali sobie sprawę z tego, że Szatan jest cały czas bardzo mocno obecny na tej scenie. Ta całkowita mieszania z przypowieści o dziewicach wskazuje wprost na to, co potwierdza ap. Paweł: „Tajemna moc nieprawości już działa…” (2 Tes 2:7). Musi nam to również przypominać cztery z siedmiu przypowieści o Królestwie z 13 rozdziału ewangelii Mateuszu. Tutaj znajdujemy inne obrazy namalowane nam przez Pana, wskazujące od samego początku i przez cały czas trwania tego wieku królestwa, że będą szatańskie negatywy, gorączkowo działające wśród wszystkich boskich pozytywów: „chwasty w pszenicy”, „ptaki na plantacji”, „kwas w cieście” i „sieć ze złymi i dobrymi rybami”. W każdej z nich daje nam najbardziej wartościowe nauczanie, abyśmy wiedzieli o tym, 'gdzie jesteśmy’ w tym czasie jeśli chodzi o Boże dzieło, jak i gdzie jesteśmy, jeśli chodzi o dzieło diabelski. Po czym niemal przy samym końcu swej ziemskiej służby, w przypowieści o dziewicach daje nam przebłysk końca wieku. Odkrywa ostatnie wydarzenia długo ciągniętego aktu, gdy fałsz jest oddzielany spośród prawdy, głupcy spośród mądrych. Punktem kulminacyjnym tego wieku jest, oczywiście, pojawienie się Oblubieńca. Wtedy mądre będą miały oliwę i światło, będą więc mogły Go zobaczyć (1 J. 3:2). Pójdą z nim na wesele. Głupie dziewczyny nigdy nie będą mogły nawet Go zobaczyć….
Oliwa, oliwa, oliwa...
Aby oliwa się nie rozlała ani mądre, ani głupie nie nosiły jej w lampach, lecz prawdopodobnie tylko niewielkie ilości zdolne do potrzymania płomienia konta na czas podróży, noszono drobnych „naczyniach” czy zbiorniczkach. Do lamp przelewano wszystko lub część, gdy pojawiała się taka potrzeba. Mądre były mądre, ponieważ miały te zbiorniczki napełnione oliwą.
Trzykrotne pojawienie się słowa „oliwa” w tej przypowieści (Mt. 25) to równocześnie pierwszy raz, kiedy ten termin w ogóle w ewangelii występuje i bez wątpienia symbolizuje on Ducha Świętego. Komentatorzy są zgodni co do tego, że taka jest prawdziwa biblijna perspektywa. Wynika z tego, że owe pięć panien bez oliwy to wyznający „chrześcijanie”. Mają lampy, lecz nie są wstanie wydawać światła. Po prostu zachowują pewien wygląd i nie reprezentują „posiadających” chrześcijan (takich, którzy mają oliwę w swoich lampach). Głupie reprezentują chrześcijan, o których ludzie mogą powiedzieć nad grobem: „Znaliśmy tego-a-tego, jako dobrego chrześcijanina”, lecz o których Oblubieniec powie: „Nigdy was nie znałem!”. Ten druzgocący werdykt jest praktycznie taki sam jak ten, który znajdujemy w siódmym rozdziale w 23 wersie. Tylko taki człowiek, który jest odnowiony, zamieszkiwany i zapieczętowany przez Ducha Świętego, gwarancję wiecznego dziedzictwa (Rzym. 8:9; Ef. 1:13-14), może usłyszeć: „zabierz oliwę”, a zatem może się znaleźć między pięcioma mądrymi pannami.
Innymi słowy: ogromna część „chrześcijaństwa” (pamiętaj: Jezus podzielił ich na dwie połowy), należy do „tego”, lecz nie do Niego. Dla nich chrześcijaństwo to nie Chrystus, lecz tradycja, liturgia, Sobota (lub Sabat) – „uwielbienie”, hierarchia, chrzest, inne „sakramenty”, skrucha, ofiara, dobre uczynki, prostota i wymień co jeszcze chcesz, być może nawet uczenie się w domu lub kościół domowy. Jakkolwiek wspaniale może wyglądać utrzymywanie dobrego wyglądu to jednak za fasadą jest pustka. „Oliwa” Ducha Świętego nie płonie w ich sercach. Nie świeci przez oczy, usta i ręce na zewnątrz w świecie ciemności dopóki nie pojawi się Oblubieniec. I rzeczywiście nie mogą płonąć, bo nie ma czym.
Szybciej niż w oka mgnieniu?
Musimy dojść do wniosku, że Pan mówi do nas w tej przypowieści o nadchodzącym porwaniu świętych, co będzie miało miejsce w czasie Jego przyjścia po nich. Musimy sprawdzić tylko tą przypowieść w świetle 1Kor.15 oraz 1Tes.4. „Oblubieniec” jest wystarczająco wyraźnym obrazem Samego Pana i nawet pomimo tego, że oblubienica nie jest nawet wymieniona w całej historii, jest to oczywiste, że panny (dziewice) reprezentują uczniów, tj., są one identyfikowane oblubienicą i oczekują wejścia na ucztę weselną przez otwarte drzwi.
Czy cały prawdziwy kościół Chrystusa zostanie porwany „w mgnieniu oka”, tj., wszyscy prawdziwie odkupieni, czy… powinniśmy wyglądać teraz jednego porwania a potem jeszcze innego, później w „drugim mgnieniu oka”? Czy „ostatnia trąba” musi zabrzmieć drugi raz? Jeśli „głupie panny” reprezentują prawdziwych chrześcijan, choć odstępczych, dla których drzwi będą zamknięte, to, oczywiste, że musimy wierzyć w częściowe porwanie czy, mówiąc bardziej precyzyjnie, w dwa częściowe porwania. Zatem połowa prawdziwych chrześcijan będzie z Oblubieńcem, świętując wesele Baranka, podczas, gdy druga połowa pozostanie, aby spotkać się z maltretowaniem przez Bestię w czasie Wielkiego Ucisku. Ewentualnie, ci którzy przyjmują takie rozwiązanie, wierzą, że będzie wystarczająco dużo „oliwy” i Oblubieniec „pozna” ich i otworzy im drzwi. Myśl jest taka, że „mądre panny” choć niedoskonałe, gdy pojawi się oblubieniec, są „wystarczająco czystymi” chrześcijanami. Mogą po prostu wejść w takim stanie, w jakim się znajdują, lecz „głupie panny” potrzebują nieco oczyszczenia, które zdobędą w czasie Wielkiego Ucisku, swego rodzaju „czyśćca” dla nich.
Problem polega na tym, że oddziela nas to od Ewangelii łaski Bożej. Czy proponujący tą ideę zbadali Pisma równie gorliwie jak barneńczycy z 17 rozdziału Dziejów Apostolskich? Jest tylko jedno żywotne pytanie, które MUSIMY zadać ponownie: „Co mówi Słowo rzeczywiście?” Jeśli nie zrobimy tego w pokornej i pełnej modlitwie postawie to wtrącimy się do doktrynalnego wrzątku.
Nie wymaga wiele czasu i wysiłku zbadanie TYCH wersów o porwaniu z 1 Tes. 4 (na przykład).
Mówiąc o zmartwychwstaniu świętych, o powstaniu z martwych z Chrystusem w chwili jego pojawienia się (wersy 14 i 16), Paweł wspomina, że są to ci, którzy „zasnęli w Nim” oraz „umarli w Chrystusie”. Czy to może oznaczać WSZYSTKICH chrześcijan, którzy w ciągu minionych stuleci prawdziwie narodzili się z Ducha? Jeśli bardzo wielu z tych „świętych”, przez większość swego ziemskiego, chrześcijańskiego życia, nie żyło świętym życiem, ale takim ledwie trzymającym się poziomu niższego od tego, który Pan dla nich zamierzył, to czy spowoduje to, że będą tylko w „połowie-w-Chrystusie” czy też w „jednej-trzeciej-w-Chrystusie”? Ogłoszono, że prawdziwi chrześcijanie są w Chrystusie, koniec i kropka. Paweł nie zajmuje się tutaj problemem cielesności, ani w innych rozdziałach, tylko tym faktem, że prawdziwi chrześcijanie „są w Chrystusie”, nawet jeśli pozornie zeszli ze sceny. Mówi nam, że oni będą naprawdę wzbudzeni i porwani w Chrystusie. Nie mówi o tym, że to wskrzeszenie i porwanie zdarzy się tylko jakiejś szczególnej części z nich. Oczywiście, problemy ich niewierności, nieobecności, światowości itp., muszą zostać rozwiązane, lecz stanie się to przed tronem sędziowskim Chrystusa (1 Kor. 3). Interesujące jest to, że w następnej przypowieści w Mt 25, tej o talentach, sam Jezus zwraca nam na to naszą uwagę.
Powinno być jasne zatem, że termin „w Chrystusie” obejmuje wszystkich prawdziwych chrześcijan w powstaniu z martwych i porwaniu.