Richard Murray
Jeśli czytamy Stary Testament literalnie (by the dead letter) często przypomina brzydkie kaczątko, kiedy jednak czytamy go przy pomocy wyobraźni ożywionej Duchem, nagle zmienia się w pięknego łabędzia.
Oto dlaczego.
Całą naszą prawdę, bądź całą z wyjątkiem kilku fragmentów, zdobywa się dzięki metaforze… Jeśli o mnie chodzi to myślę, że rozważanie jest tym naturalnym organem prawdy, lecz wyobraźnia jest organem znaczenia.
Wyobraźnia … nie jest przyczyną prawdy, lecz jej warunkiem”
Jezus nauczał głównie w „przypowieściach”, wykorzystując wyobraźnie tak, aby ludzie mogli zobaczyć jedną rzecz z punktu widzenia drugiej. Gdy już raz zobaczy się implikacje tego rodzaju nauczania, historie Starego Testamentu uwalniają się z kokona martwej litery dosłowności i stają się motylem duchowego piękna.
Stary Testament staje się teraz cennym znaleziskiem pełnym obrazów, bankiem symboli, z którego można czerpać chrystologiczne podobieństwa (alegorie, typy, cienie, zapowiedzi, przypowieści, alegorie) płodne w znaczenia niewidoczne przy powierzchownym czytaniu.
Paweł daje doskonały przykład tego rodzaju czytania w 4 rozdziale Listu do Galacjan , gdzie starotestamentowe postacie Sary i Hagar nagle stają się nowotestamentowymi podobieństwami Prawa i Ducha.
Zastanów się nad głębokością parabolicznej wyobraźni (tj myślenia w przypowieściach) proklamowane w następującym fragmencie (Mt 13:34-35):
„To wszystko mówił Jezus do ludu w podobieństwach, a bez podobieństwa nic do nich nie mówił. Aby się wypełniło, co powiedziano przez proroka, gdy mówił: Otworzę w podobieństwach usta moje, wypowiem rzeczy ukryte od założenia świata”.