KOŚCIELNE BUDYNKI NIE WYSTĘPUJĄ W BIBLII
Jest to proste stwierdzenie faktu: kościelnych budynków niema w Biblii. Kropka. Po prostu nie istnieją. Są one innym wynalazkiem człowieka. Możesz przeszukać cały Nowy Testament od początku do końca i nie znajdziesz najmniejszej wspominki o nich. Tylko dwa wieki były potrzebne, aby kościół oddał miejsce odstępstwu i zwiedzeniu i zaczęły pojawić się budynki kościelne. Nawet wtedy były to dwa domy połączona razem. Jednak dopiero po roku 300 gdykościół popadł w rzymskie odstępstwo, zaczął budować „katedry”.
Mnóstwo ludzi myśli, że posiadania budynku„nie liczy się wiele”. Mówią „budynki są neutralne”.„Budynki nie mają na nas wpływu. Po prostu są budynkami, przede wszystkim”.
Lecz ja się z tym nie zgadzam. Wierzę, że jest pewne nastawienie umysłu i cały zestaw „wyuczonych zachowań”, które wiążą się z budynkami. Trudno jest nam to dostrzec, ponieważ jesteśmy przyzwyczajeni do korzystania z nich, lecz wierzę, że mają one BARDZO niszczący skutek pod wieloma względami, czego w ogóle nie jesteśmy świadomi.
Poniżej kilka krótkich uwag, pochodzących od naukowców iuczniów, którzy przyglądali się temu tematowi.
„Nie mamy świątyń czy ołtarzy”. To stwierdzenie, odnoszące się do chrześcijan, pochodzi spod pióra apologety Miniciusa Felixa, 200 r. i wszelkie dowody potwierdzają jego trafność. W ciągu pierwszych dwóch stuleci nie było budynków kościelnych jako takich. (-J.G. Davies).
Kiedy kościół był bardzo młody nie miał budynków. Zacznijmy od tego uderzającego faktu. To, że kościół nie miał budynków jest najbardziej widocznym punktem różniącym pierwszy kościół od współczesnego. W umysłach wielu współczesnych ludzi „kościół” znaczy przede wszystkim budynek i prawdopodobnie coś innego na drugim miejscu; lecz rzadko „kościół” stanowi cokolwiek innego niż budynek. Lecz oto fakt, od którego zaczęliśmy: pierwszy kościół nie posiadał budynków i wykonywał swoją pracę przez bardzo wiele lat bez wznoszenia czegokolwiek” (Ernest Loosley).
„Okres największej żywotności kościoła i wzrostu aż do współczesnych czasów miał miejsce w ciągu pierwszy dwóch stuleci naszego wieku. Innymi słowy, kościół wzrastał najszybciej wtedy, gdy nie miał żadnej pomocy ani przeszkód w budynkach kościelnych”.
(Howard Snyder).
Ponownie ANDREW STROM:
Czyż nie jest to godna uwagi sprawa? Oto my w XXI wieku ciągle wydajemy tak wiele pieniędzy, bólu i ofiar na nasze budynki, a jednak cała idea nawet nie znajduje się w Biblii!
W jaki sposób zatem pierwsi wierzący gromadzili się razem? Są dwie odpowiedzi. Mnóstwo ludzi z ruchu „domowych kościołów” powie wam, że pierwsi chrześcijanie po prostu spotykali się w domach. Mają rację, lecz jest to tylko połowa historii. Ponieważ pierwszy kościół w Jerozolimie nie tylko spotykał się w domach, lecz apostołowie prowadzili masowe spotkania na OTAWRTYM powietrzu każdego dnia. Ogromne spotkania poza zamkniętymi pomieszczeniami.
Gdzie to się działo? W miejscu zwanym „przedsionkiem Salomona” – które to było najbardziej uczęszczanym i zatłoczonym miejscem w Jerozolimie. W rzeczywistości było przed samym nosem setek i tysięcy ludzi przechodzących tam pieszo. Przedsionek Salomona znajdował się na „przedsionku pogan”, który był otwartym placem (wielkości około 5 boisk do amerykańskiego footballu) przylegającego do Świątyni. Służył różnym celom jako „rynek miejski” Jerozolimy. Setki i tysiące ludzi przechodziło tamtędy codziennie i mogli tam zobaczyć apostołów nauczających, uzdrawiających chorych przed oczyma całego świata. Jakież wspaniałe miejsce na spotkania Przebudzeniowe! (Faktycznie, tam tez Jezus głosił, gdy był w Jerozolimie).
TO dlatego właśnie tak często mówię o „kościele zewnętrznym” i „ulicznym przebudzeniu”. Istotą jest to, że pierwszy kościół BYŁ ‘kościołem zewnętrznym” (otwartym), lecz tego nigdy nie dowiedziałbyś się patrząc na dzisiejszy kościół, prawda? To, co robimy dziś to ukrywania się przed światem – za „czterema ścianami” (które zazwyczaj kosztują fortuny). Jakież to smutne i jak nie biblijne.
Większość służby Jezus odbywała się na otwartym powietrzu. Jan Chrzciciel usługiwał również na powietrzu. Kościół Księgi Dziejów Apostolskich w Jerozolimie był przeważeni kościołem na otwartym powietrzu, lecz my mamy coś przeciwnego. I miliony kosztuje nas co roku wznoszenie większej ilości „ścian”. Nic dziwnego, że nie mamy wpływu na świat tak, jak powinniśmy!
Wydaje się, że oprócz ogromnych spotkań na powietrzu, jedynym miejscem, gdzie spotykali się pierwsi wierzący były domy. Tam mogli się spotykać najczęściej i dzielić się swym życiem ze sobą nawzajem. Wspólnie posilając się i spożywając wieczerzę, działając w darach duchowych i nauczając nowo-nawróconych.Pełne życie miłości i społeczności. Taki był właśnie pierwszy kościół i żadnych „budynków kościelny” na widoku.
Przeczytaj to uważnie: (Dzieje 2:42-46):
I trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. A dusze wszystkich ogarnięte były bojaźnią, albowiem za sprawą apostołów działo się wiele cudów i znaków. Wszyscy zaś, którzy uwierzyli, byli razem i mieli wszystko wspólne, …. Codziennie też jednomyślnie uczęszczali do świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali pokarm z weselem i w prostocie serca,
(Patrz również: 4:32-35, Acts 5:12-16, etc).
Widzimy też, że przez cały Nowy Testament Paweł mówi o tym, że “Kościół spotykał się u takiego a takiego w domu”. Np. Film.1;2: do Archippa, współbojownika naszego, i do zboru, który jest w twoim domu:
Akwila i Pryscylla ze zborem, który jest w ich domu (1 Kor 16:19).
Patrz również Rzym 16:5, Kol 4:15, etc.
Kiedy spojrzysz na to, to odkryjesz, że nowotestamentowy kościół był po prostu ogromną siecią domowych kościołów – zjednoczonych „jako jedno”. Nie byli niezależnymi stowarzyszeniami, ani denominacjami. Byli „jednym kościołem” – jednym ciałem – pod przywództwem apostołów. Bez podziałów i żadnej separacji. Jakże to inne od współczesności.
Sianie zniszczenia
Jakie, zatem, są zniszczenia dla naszego kościelnego życia, które jest tak skoncentrowane na budynkach kościelnych dziś? Wierzę, że powoduje to ogromne krzywdy. Nie możesz być tak daleko od wzorca Nowego Testamentu bez spowodowania ogromnego zniszczenia. Lecz my w dzisiejszym kościele, mieszkaliśmy w budynkach kościelnych przez tak wiele stuleci, że nawet z trudnością to zauważamy.
Jak napisał Backham o rzymskich wpływach na współczesny kościół: „używając kombinacji rzymskiego i feudalnego systemu rządzenia, cesarz Konstantyn stworzył kościelną strukturę, która trwała przez siedemnaście stuleci… Ludzi idą do budynków (katedr) w szczególny dzień tygodnia (niedziela) i ktoś (kapłan, czy dziś pastor)coś robi im(głosi, naucza, odpuszcza, uzdrawia) lub dla nich ( rytuał czy przedstawienie) za pewną cenę (kolekta, ofiara).
W taki sposób kościół funkcjonował w Wiekach Ciemnych i aż do dzisiaj. Mnóstwo z tego pochodzi z romanizmu, a nie z chrześcijaństwa. Nie da się tego znaleźć w Nowym Testamencie wcale, lecz współcześnie akceptujemy to jako „normalne”. To nas zaślepia, jakże jesteśmy zwiedzeni.
Oto kilka szczególnych zniszczeń jakie „budynki kościelne” powodują rujnując chrześcijaństwo:
(1) Budynki kościelne zamykają nas „wewnątrz – z dala od świata, który mamy zdobywać. Tylko ten jeden, sam aspekt jest wystarczająco dobry, aby go odrzucić.
(2) Pochłaniają kolosalne ilości pieniędzy – dosłownie miliardy dolarów tylko w samych USA. Samo to ustanawia „finansową presję” na kaznodziei i zgromadzenia i powoduje, że współczesne chrześcijaństwo kręci się wokół „pieniędzy, pieniędzy, pieniędzy”
(3) Budynki kompletnie rozbijają naszą koncepcję tego, czym jest „kościół”. Wielu z nas zaczyna myśleć o nim jako o BUDYNKU – zamiast o LUDZIACH. Zaczynamy mówić o „chodzeniu do kościoła” zamiast zdawać sobie sprawę z tego, że „to my JESTEŚMY kościołem”. Często prowadzi to do tego, że chrześcijanie prowadzą dwa odrębne życia – jedno, kościelne, i drugie „na resztę tygodnia”. Cóż za nieszczęście! Prowadzi to również do wszelkiego rodzaju głupoty – takiej jak odnoszenie się do naszych budynków jako do „Domu Bożego” i traktowanie ich jako czegoś świętego, etc. Nie ma końca zamieszaniu i zwiedzeniu krążącemu wokół tego.
(4) Budynek jest faktycznie centrum całego „religijnego” nastawienia i błędu – datującego się od rzymskiego przejęcia władzy 1700 lat temu. Jest centrum zwiedzenia.
(5) Sama koncepcja oddzielenia, otoczenia ścianami zgromadzenia – każdego w swym własnym malutkim pudełeczku – przyczynia się do budowania denominacji, podziałów i sekt, samo w sobie. Oddzielne budynki są bardzo wielkim czynnikiem DZIELĄCYM ciało Chrystusa dziś. Jeśli możemy wyjść z budynków, to będzie znacznie więcej jedności.
(6) Pomyśl po prostu o tych wszystkich radach i zarządach, zdobywaniu pieniędzy i kwestach i księgowych, których moglibyśmy się pozbyć tylko przez POZBYCIE SIĘ NASZYCH BUDYNKÓW!To „czerwona taśma” i subtelna presja pieniądza wiąże kościół ze sprawami tego świata bardziej niż prawdziwa praca dla królestwa. Jaki diabeł jest sprytny.
(7) często=”” kończymy=”” „idąc=”” wznosząc=”” monolity=”” wszędzie=”” gdziekolwiek=”” dotrzemy=”” energia=”” czas=”” pieniądze=”” s=”” marnowane=”” te=”” rzeczy=”” zdumiewające=””>
(8) Poza tym wszystkim, najlepszym argumentem przeciw budynkom kościelnym jest to, że NIE MA ICH W BIBLII.
W tym momencie mnóstwo ludzi zadaje pytanie takie jak:
Lecz co się stanie, gdy pogoda będzie zła?
lub
A co zrobimy w zimie?
Odpowiedź jest prosta wynajmiemy hurtownie czy nie używany piętrowy parking czy coś w tym rodzaju a 4 miesiące i wrócimy, gdy pogoda się poprawi. Mamy również DOMY, aby się w nich zgromadzać i to przez cały rok.
Pamiętaj, pierwszy kościół był bardzo PRAKTYCZNYw tych sprawach. Jeśli musisz wynająć jakieś miejsce czasowo ZRÓB TO, lecz, proszę,nie utknij w budynku kościelnym! Wierzę w to, że jesteśmy bliscy oglądania potężnej mocy Bożej i wielkiego ‘TRZĘSIENIA” w kościele – które doprowadzi go do tego rodzaju wspaniałego, zjednoczonego, ZEWNĘTRZNEGO chrześcijaństwa, o którym tutaj mówiliśmy. Osobiście, nie mogę się doczekać!
Niech was Bóg błogosławi.
Najlepsze życzenia w Chrystusie
AndrewStrom.
Las jest dobry dla samotnika, bądź prześladowanych, jest pośrednie rozwiązanie, pod każdym względem lepsze – domy! Od początku Kościół miał być rodziną i w takich rodzinnych warunkach najlepiej się sprawdza. To jest też największy, moim zdaniem, brak współczesnego kościoła – nie jest rodziną. Mało się znamy między sobą, niewiele wiemy o sobie nawzajem i swoich problemach, głębokie przyjaźnie są rzadkością itd… Nie poświęcamy swego czasu, wysiłku, emocji, pieniędzy na wspieranie „jedni drugich”.
Przyjść na zgromadzenie i wyjść, ewentualnie po wspólnej kawie i ciasteczku, to najłatwiejsza forma pobożności, niestety nie nowotestamentowa, ponieważ nie wymaga żadnego osobistego poświęcenia dla braci, sióstr w Chrystusie – rodziny.
Po co komu kosciol ten głupi budynek co może w lesie lepiej by było się pomodlic a nie łazić do tego miejsca i tylko gadać błąd błąd błąd co.