Pamiętacie z zeszłego tygodnia, że Jezus jest królem Królestwa Bożego, że spędził czas jedząc i pijąc to, co przed nim stawiano, spędzając z nimi noce w ich domach, chodząc po kraju, odpoczywając przy ogniskach. Co za król! Jakie to królestwo, gdzie ceniony był zwykły człowiek i miał coś do zaoferowania. Jezus uczył o kulturze i wartościach królestwa Bożego wśród ludzi w czasie codziennych ich zajęć; wartościach bardzo odmiennych zarówno od rzymskiej jak i żydowskiej kultury pierwszego wieku. Ani Herod, ani religijni władcy, ani pomniejsi królowie wymieszani ze zwykłymi ludźmi nie mówili na ich poziomie, ani nie cenili trudów życia. Podczas swego życia na ziemi Jezus nauczał o Królestwie Bożym. Gdy został wskrzeszony z martwych, Księga Dziejów Apostolskich 1:3 mówi, że przez 40 dni mówił im o Królestwie Bożym. Czytamy, że kilka lat później w Dz. 8:12, gdy Filip głosił w Samarii, uwierzyli w dobrą nowinę o Królestwie Bożym i o imieniu Jezusa Chrystusa.
Jeszcze 30 lat później Księga Dziejów zakończy opowiadanie historii apostoła Pawła (28:31): „mieszkał w wynajętym przez siebie mieszkaniu,…, głosząc Królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie śmiało, bez przeszkód„. Oni nieśli świadomość i kulturę królestwa, które są dostępne i związanego z nim Króla, ludziom! Nie hollywoodzkiego Jezusa, nie Pana, do którego musisz się wspinać ze świecą na kolanach po 120 schodach, lecz tu na dole, na ziemi, Króla i Pana, który teraz żyje w nas. To królestwo jest całkowicie unikalne a oni nauczali o nim i żyli nim przez cały Nowy Testament.
Na czym jesteśmy skupieni?
Jezus oferował ludziom obywatelstwo zupełnie innego królestwa, o całkowicie innych wartościach niż te uznawane przez Imperium Rzymskie, religijną arystokrację Żydów, czy bogów, boginie i świątynie oferowane przez Rzym. Dziś ewangelia królestwa nadal jest inna od współczesnego życia i kościelnictwa, jak to było od czasów rzymskich. Czy jesteśmy równie świadomi jak oni, że jesteśmy obywatelami królestwa Bożego? Czy prezentujemy pełny obraz kultury i wartości tego królestwa? Czy stosujemy w praktyce nasza wiarę w taki sam sposób jak to robił Paweł i innym autorzy Nowego Testamentu? Kultura kościelna mówi „nawróć się lub płoń”, a może bez konfrontacji, po prostu „szukaj”, wznoś ręce, spotkaj się z pastorem po nabożeństwie w biurze. Kościelna kultura mówi: „przystąp do nas”
Kościelna kultura funkcjonująca w konkurujących ze sobą dużych namiotach mówi „przyłącz się do nas” wystawiając (na zewnątrz -przyp.tłum.) bystre powiedzonka jako sposób na powiedzenia „przyjdźcie tutaj”. Czy to jest kultura kościelna czy królestwa? Biblia ceni relacje, my cenimy ilości; biblia ceni nawracanie ludzi, nauczanie a następnie wykonywanie w drodze przez życie: starsi uczą młodszych, doświadczeni uczą nowych wiary w relacjach. My zastanawiamy się ilu brało udział i jak wielka była zebrana ofiara.
Oni gromadzili ludzi w domach, uznając domy i całe rodziny jako istotne miejsce do nauczania o Bogu od chwili, gdy Pan przyłączył się do Adama i Ewy w ogrodzie; my gromadzimy ludzi w ogromnych audytoriach, gdzie rodziny dzielą się w zależności od wieku na odpowiednie grupy i słuchają, jak obcy opowiadają im o Bogu. Ich wiara była brudna, oni znali się nawzajem, szli przez życiowe zmagania ze sobą, prowokowali, obrażali, przebaczali i wspólnie przerabiali życiowe trudności; my mamy wiarę wysterylizowaną, gdzie dajemy pieniądze na ofiarę a ktoś inny będzie się angażował z „tymi ludźmi”.
Oni przekazywali pełne informacje o innym królestwie z innym zestawem wartości, o królestwie Bożym; my bez przerwy prezentujemy cieniutki skrawek aż w końcu ludzie myślą, że to wszystko o co chodzi z Bogiem. Wynik jest taki, że kościoły, które niegdyś były samym ostrzu tego, co Bóg robi, nie mają żadnego znaczenia dla swego pokolenia, stały się nawet przedmiotem śmiechu dla każdego obiektywnego umysłu, ziejąc taką samą pustką jak denominacje, które poprzedzały je na tej opadającej ku tradycjom ludzi i społecznej nieprzydatności ścieżce.
Lecz… ludzie intelektualnie i z modlitwą rozdzielają te rzeczy w wewnętrznej walce. W jednej kolumnie wyliczają wartości światowego kościoła wokół nich, a w drugiej wyliczają te rzeczy, które rezonują w ich sercach i duchu.
Biblijna rzeczywistość
Gdy czytasz Wielki Nakaz, nie ma tam niczego o nowym narodzeniu, nie ma niczego o namiotach ewangelizacyjnych, przebudzeniowych spotkaniach czy krucjatach ewangelizacyjnych, których celem jest liczenie podniesionych rąk czy zbieranie adresów, aby policzyć ile „decyzji” zostało podjętych. Chwała Bogu za ludzi zdobytych dla Pana przy pomocy tych metod, lecz co będzie jeśli wrócimy do tego w jaki sposób oni szerzyli swoją wiarę?
Jezus powiedział, aby głosić ewangelię „nauczając przestrzegać wszystkiego, co wam nakazałem„. Jest sprawa relacji, ponieważ głoszenie i przestrzeganie obejmuje zarówno elementy uczenia się z „nauczania”, jak i „wykonywanie tego, co nakazałem”, które jest demonstracją w codziennym życiu tego, co Jezus nauczał (Mt. 28:20). Czytamy w Ew. Marka 16:20, że znaki będą towarzyszyć tym, którzy uwierzyli. Uzdrowienia ciał i dusz działy się ponieważ przebywali razem w domach w relacjach wiary z innymi a uzdrowienia i inne cuda były aromatem całości ociągającej się (z wyjściem – przyp.tłum), gdy nauczali i pokazywali innym jak żyć swoją wiarą.
Dziś reklamujemy cuda i uzdrowienia ZANIM one się staną, aby zachęcić ludzi do przyjścia, ponieważ nie mamy z nimi relacji. Ot, następne spotkanie do zaliczenia a może zobaczymy cud, który nie zmieni nas bardziej niż naganiacza, który po prostu chce zobaczyć, co się dzieje, jak to było z ludźmi, którzy chodzili za Jezusem ponieważ zaspokojony został ich głód, a nie dlatego, że miał dla nich życie wieczne (Jn. 6:26). Do której grupy chcesz należeć?
Jak zostało to już zaobserwowane, powiedziałem to i powtórzę jeszcze raz: chrześcijaństwo zostało zapoczątkowane jako relacja, gdy Bóg przyszedł jako człowiek do Izraela. Udało się do Grecji, gdzie stało się filozofią, dalej do Rzymu, gdzie zostało religią, a następnie do Europy, aby być tradycją i ostatecznie do USA, aby być przedsiębiorstwem.
Księga Dziejów to normalne chrześcijaństwo
Pamiętam, gdy zdałem sobie z tego sprawę jako nastolatek. Pamiętam, jak mówiłem sobie, że denominacje nie są normalne, lecz nienormalne. Wszyscy mogą myśleć, że to, w co ja wierzę, jest nienormalne, lecz jest odwrotnie. Dzieje Apostolskie są normalne. Normalne jest widzieć uzdrowionych ludzi, wypędzane demony, oglądanie aniołów i Pana, podobnie jak w Księdze Dziejów. To normalne, aby mieć bliskich przyjaciół w wierze, spotykać się w domach na nieformalnych spotkaniach. To co widzę wokół siebie, struktury, wrzawa, promowanie, wynoszenie jednego daru nad wszystkim innym jest nienormalne, a nawet dysfunkcyjne…Księga Dziejów jest normalnym chrześcijaństwem. W taki właśnie sposób królestwo było praktykowane przez założycieli, ojców wiary.
To dlatego wraz z Barbarą doczepiliśmy się do tego, co nazywaliśmy wtedy, w połowie lat 70tych „spotkaniami modlitewnymi” i wzrastaliśmy tak szybko. W czwartek wieczorem było spotkanie w kościelnym podziemiu z grupą nastolatków i starszym kościoła, który otwierał nam budynek. Sobota wieczór było spotkanie ludzi w różnym wieku w budynku na farmie. W niedzielę wieczorem była mniejsza grupka nastolatków w różnych domach. Uwielbialiśmy, modliliśmy się, dary płynęły bez względu na to, kto prowadził, zawsze na bok odkładano kierunek, o którym myślano początkowo, jeśli Pan kierował w inną stronę. Często kontaktowaliśmy się ze sobą w ciągu tygodnia, niektórzy widywali się w szkole. Poświęcaliśmy wiele godzin na rozmowy telefoniczne czy osobiste w różnych sytuacjach rodzinnych, na wzajemne wspieranie się w dojrzewaniu do podejmowania decyzji godnych Chrystusa, zawsze w ten sposób, że starsze, doświadczone pokolenie pomagało młodszemu, nawet jest tylko miesiące różniły nas co do wieku, lecz jeden był duchowo starszym w wierze, a inni byli dziećmi w Chrystusie, choć mimo wszystko wszyscy byli równi.
Po raz pierwszy w historii, przynajmniej jeśli chodzi o takie ilości, ludzie masowo opuszczają kościół i nie odpadają od Boga, lecz znajdują Go. Znajdują Boga w prawdziwych relacjach, w czasie domowych spotkań, po prostu tak jak przedstawia to Księga Dziejów. Staliśmy się podobni do bohaterów wiary z Hbr. 11:16, którzy „zdążają do lepszej ojczyzny to jest niebieskiej. Dlatego Bóg nie wstydzi się być nazwany ich Bogiem, gdyż przygotował dla nich miasto”.
Następnym razem – praktyka.
CZĘŚĆ TRZECIA
Wiele błogosławieństw
John Fenn