Richard Murray
Mam nieco inne podejście do teologii.
Eschatologia nie wprowadza porwania.
Eklezjologia nie dzwoni moim kościelnym dzwonem.
Biblijny Krytycyzm niewiele wpływa na moją inspirację.
Pozwólcie, że powiem wam, co pompuje moją duchową pasję.
Teologia praktyczna. Praktyczny mistycyzm.
Praktyczna mądrość. Praktyczna miłość.
Praktyczna moc. Praktyczna łagodność.
Co mam na myśli, mówiąc „praktyczny”. Po prostu, coś do czego mogę „się odnieść” i z czego „zaczerpnąć inspiracje”.
Teologia, której można dotknąć, spróbować, poczuć. Teologia z biciem serca.
Teologia, która nie wali cię po głowie, nie uderza poniżej pasa.
Teologia, która ogrzewa serce, pobudza umysł i ożywia ciało.
Teologia, która nie kieruje mnie ku osądzaniu cudzych motywacji, lecz do oczyszczania własnych.
Jeśli jest to teologia, której nie mogę wykorzystać DZIŚ i TERAZ w praktyczny sposób w mojej drodze z Bogiem, aby stawał się dla Niego miłującym synem, nie jestem nią zainteresowany.
Nie możemy żerować na cudzej teologii. Jeśli nie jesteśmy w stania na tyle zrozumieć naszej wybranej teologię, aby przyjąć za własną, zastosować i stale czerpać z niej życie, to po prostu nie ma ona w sobie „praktycznej” wartości.
Teologia, aby była prawdziwa, musi być faktycznie praktyczna, musi być, ponad wszystkim innym, osobista. Nic nie może być bardziej osobiste. Praktyka czyni mistrza.