John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Wielkanoc, Boże Narodzenie, Halloween a nawet Walentynki – to wszystko były pogańskie święta, które Kościół Rzymskokatolicki przed wiekami, w ten czy inny sposób uczynił świętami chrześcijańskimi. W jakim stopniu, jeśli w ogóle, powinniśmy brać w nich udział?
Czy Paweł zajmował się takimi sprawami? Czego możemy dowiedzieć się tego z pism Nowego Testamentu?
Na początek trochę historii
Myślę, że jest to powszechnie wiadome, iż Jezus urodził się jesienią lub wiosną. Pisałem o tym parę razy dowodząc tego na podstawie Pisma oraz historii. Rozumiemy też, że Maria wraz z innymi kobietami, gdy w niedzielny poranek udały się do grobu, nie szukały wcale wielkanocnych jajek.
Większość zdaje sobie również sprawę, że Halloween miało pogańskie korzenie (najpewniej celtyckie), które na przestrzeni wieków zostały „schrystianizowane” przez różne edykty i praktyki rzymskokatolickie.
Walentynki nie miały charakteru romantycznego, dopóki „ojciec literatury angielskiej – Chaucer w 1300 roku nie napisał wiersza o Walentynkach. Wielu wywodzi to święto z rzymskiego, pogańskiego Lupercalia, które odbywało się 15 lutego, gdzie młodzi mężczyźni podobno wybierali sobie kobiety do wspólnego wypadu aby… – no wiecie co.
W starożytnej Grecji celebrowano urodziny przygotowując okrągłe ciasto i stawiając na nim świeczki. Urodziny obchodzono na cześć Artemidy – bogini księżyca (Diana była jej rzymskim odpowiednikiem – zobacz Dz 19:24-35). Ciasto było okrągłe jak księżyc, a świece zapalano w ofierze. Jubilat zmawiał cichą modlitwę do Artemidy/Diany po czym zdmuchiwał świece wierząc, że dym zanosił jego modlitwę do bogini (księżyca).
Pytanie zatem brzmi….
Tylko w oparciu o historię: czy ktoś z nas czci starożytnych bogów lub boginie, gdy życzymy komuś wszystkiego najlepszego? Kiedy babcia składa życzenie i zdmuchuje 93 świeczki na swoim urodzinowym torcie lub dwulatek robi to samo, czy odmawiają wtedy modlitwę do bogini księżyca?
Czy zabierając naszą ukochaną osobę na kolację w dniu 14 lutego, aby wyrazić naszą miłość lub przyjaźń, czy tym samym czcimy boginię płodności?
Czy coś, co zaczęło się jako pogański symbol – choinka – oznacza, że dekorując drzewko w naszym domu świętujemy pogańskiego, niemieckiego boga Odena,?
Czy dając prezenty 25 grudnia automatycznie czcimy lub świętujemy urodziny rzymskiego boga Mitry?
Czy można czcić Pana i honorować siebie nawzajem bez łączenia naszego motywów i uczynków z jakimiś antycznymi pogańskimi praktykami?
Czy pozwalając naszym dzieciom lub wnukom szukać wielkanocnych jajek oddajemy tym cześć pogańskim boginiom płodności? Czy w ogóle mamy przyjmować, że jakieś starożytne praktyki pogańskie, które już dawno przeminęły, mogą określać nasze współczesne życie? Czy możemy oddzielić pogańskie historie od motywacji naszego serca i współczesnych zachowań?
Czyż nie będzie to naszą hipokryzją, gdy zdmuchniemy świeczki na naszym torcie lub pójdziemy na przyjęcie urodzinowe ku czci ukochanej osoby, gdzie zdmuchuje się świeczki, a jednocześnie odmawiamy świętowania Bożego Narodzenia?
A może jest tak, że uhonorowanie kogoś w dniu jego urodzin lub świętowanie urodzin Pana nie oznacza automatycznie, że popieramy lub zgadzamy się z pogańskimi korzeniami takich świąt? Może po prostu świętujemy Pana w naszych sercach i uczynkach, nie nadając temu świętowaniu żadnego pogańskiego znaczenia.
Może oznacza to po prostu, że świętujemy zmartwychwstanie Pana w Wielkanoc lub też Jego narodziny w Boże Narodzenie i nie ma w tym żadnych dwuznaczności. Kiedy ktoś oponuje mówiąc „ale przecież On się wtedy nie urodził” pytam, czy nie zna nikogo, kto kiedykolwiek obchodził swoje urodzimy w innym dniu, niż faktycznie się urodził? Kiedy potwierdza to, pytam, czy zatem ta osoba świętuje własne urodziny, czy też może kogoś innego? Dlaczego zatem nie można świętować narodzin Pan w dniu dla Niego powszechnie określonym?
Opinia a moralna słuszność
Z absolutami moralnymi się nie dyskutuje. Na przykład morderstwo jest złe. To nie opinia – to jest fakt. Życie ludzkie ma wartość. Z tego wypływają inne prawdy: Jeśli złą rzeczą jest zabijać (ponieważ życie człowieka stworzonego na obraz Boga i życie, które mu dał, ma wartość), to również złem jest nie okazywanie szacunku tym, którzy dali nam życie na tym świecie – naszych rodziców. Idąc dalej – złą rzeczą jest kraść, pożądać, zdradzać, okłamywać kogoś. Szanujemy życie i ta prawda jest absolutem.
Opinia jest jednak zdefiniowana jako: „Przekonanie lub wniosek wyciągany w czyimś przeświadczeniu, jednak nie poparty faktami czy też osobistym doświadczeniem; sposób w jaki ocenia się kogoś lub coś.”
Opinia nie jest absolutem. Każda człowiek musi kontrolować swoje myśli i emocje, jeśli wpływa to na życie innych ludzi. Paweł napisał w II Kor. 10:5: „nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi”
Złościmy się na kogoś, gdy robi coś, z czym się nie zgadzamy. Czujemy się zranieni, czy też rani nas, gdy ktoś nie zgadza się z naszą opinią. Słyszymy coś i łączymy kropki, których tak naprawdę często nie ma, aby dojść do kolejnej opinii, która złości nas jeszcze bardziej.
Złościmy się i czujemy zranieni, ponieważ oni wierzą inaczej niż my w kwestii – tu wpisz co chcesz, jak polityka, wybory, kolor kościelnego dywanu, co dana osoba ogląda w telewizji, w jakim domu mieszka, w co się ubiera… i tak dalej. Formułujemy wtedy własną opinię – przeciwną opinię, wpadamy w złość a nawet zrywamy relację, czując się w pełni usprawiedliwionymi, ponieważ przecież oni robią lub mówią coś, z czym się nie zgadzamy.
Różne są powody, które sprawiają, że mamy w życiu swoje silne opinie. Opinie są apodyktyczne, jak moja mama. Kontrolują wszystko jak mój stary szef. Krzyczą jak mój wujek, który mnie tym bardzo ranił. Są jak stary pastor, który… itd, itp. Aby wzrastać w Chrystusie, nie możemy uzasadniać naszej opinii na podstawie naszych własnych doświadczeń z przeszłości, ale powinniśmy odnosić się do bieżącego problemu. Oddzielmy wnioski od faktów. Liczą się tylko fakty.
Opnie nie są oparte na absolutnej prawdzie moralnej. My po prostu tak wierzymy. I kiedy tak się dzieje, to tak naprawdę nie jest to nasz problem z ludźmi, lecz nasz problem z Bogiem. To w naszej gestii leży powstrzymać się od wydawania opinii, gdy może ona spowodować konflikt lub rozłam z drugą osobą.
Jakub napisał w 3:14: „Jeśli jednak gorzką zazdrość i kłótliwość macie w sercach swoich, to przynajmniej nie przechwalajcie się i nie kłamcie wbrew prawdzie.”.
Innymi słowy gdy wiesz, co mówi Słowo, nie kłam przeciwko temu swoimi działaniami i opiniami usprawiedliwiając własną kłótliwość i podziały. Znasz prawdę, więc uznajesz ją i pilnujesz swojego serca.
Te wersety mówią nam, że poznanie Boga zatrzymuje nasze własne opinie. Potrzebujemy zrewidować i dostosować własne opinie, gdy są odmienne od absolutów Pisma i nauczania naszego Pana.
Jednakże w praktyczny sposób, gdy już zachowujemy swe opinie dla siebie, co mamy zrobić, gdy obchodzimy Boże Narodzenie, ale nie robi tego nasz przyjaciel lub członek rodziny? Albo gdy nie świętujemy Bożego Narodzenia, ale jesteśmy zaproszeni na świąteczne przyjęcie? A co, gdy dzieci chcą bawić się w szukanie wielkanocnych jajek, a my chcemy podkreślić zmartwychwstanie Pana? Jak mamy chodzić w miłości w tych rzeczach? Jak zachować własne opinie dla siebie, aby nie grzeszyć, ale też aby nie czcić jakiegoś demona starożytnych pogańskich świąt? Co poradzić własnym przyjaciołom, którzy nas o to pytają?
Kolejnym razem parę praktycznych odpowiedzi na temat tych rzeczy.
John Fenn