Richard Murray
Dzisiaj zajmiemy się potopem Noego na jego alegorycznym a nie literalnym poziomie. W 1 Liście Piotra 2:20-21 jest on nazwany „zbawiającym duszę” zdarzeniem, co jest dla nas „ilustracją” „chrztu”. Innymi słowy: jest to symbol zbawczego działa Chrystusa w życiu nas wszystkich.
Tak więc, alegorycznie rzecz biorąc, uratowanie rodziny Noego z zepsutego świata przy pomocy „wody”, jest alegorią naszego zbawienia przez chrzest, z mocy ciemności do Królestwa Chrystusa (1Ptr 3:20-21, Kol 1:13).
Wierzę, że hermeneutycznym kluczem do właściwej interpretacji Księgi Rodzaju jest zgoda na to, aby Duch Jezusa interpretował ją dla nas chrystologicznie i alegorycznie, podobnie jak to robimy z uczniami idącym drogą do Emaus w 24 rozdziale Ewangelii Łukasza.
Cały Stary Testament ma być przede wszystkim czytany jako alegoryczne PROROCTWO dotyczące nadchodzącego życia, boskości, natury, charakteru, ofiary, śmierci, zmartwychwstania i zwycięskiego uwielbienia Jezusa. Niemniej, alegoria nie zatrzymuje się na tym. Stary Testament prorokuje również o wstąpieniu Jezusa do nieba i ostatecznie o ZAMIESZKIWANIU w nas wszystkich przez zielonoświątkowe wylanie Jego Ducha.
Alegoryczne odczytywanie ST nie odrzuca wartości historycznej, chodzi raczej o to, że podstawowe znaczenie starotestamentowego Pisma jest symboliczne, a nie literalne. Jest to bohaterski „trailer” Chrystusa i Jego „zbliżającego się” królestwa. Trailer nie jest jakąś formą narracji, lecz jest szeregiem szybkich cięć i wplecionych symbolicznych urywków, które dają nam ekscytujące przebłyski oświetlające Jezusa, lecz jego trailer może być przeglądany wyłącznie na chrystologicznym projektorze.
Wiemy,
że w ST Jezus nigdzie nie da się LITERALNIE znaleźć po imieniu, lecz
ALEGORYCZNIE jest wszędzie. Tak więc, to Jezus alegoryzuje Pisma o
Jezusie przedstawiając je w drodze do Emaus dwóm swoim błogosławionym
uczniom tak, że ich serca rozpalają się nimi.
„Każdy człowiek ma w
sobie Mojżesza i Izraelitów, saduceuszy i faryzeuszy, patriarchów oraz
królestwo niebios i piekło, tak więc te zdarzenia opisane w Biblii i
przeglądane przez pobożnych jako historyczne zdarzenia w rzeczywistości
stanowią opis wewnętrznych procesów dziejących się w przebiegu budowy
samego człowieka” – Jacob Boehme 1575-1624.
Bóg może zalać WEWNĘTRZNE
narody, lecz nigdy nie zrobiłby tego z ZEWNĘTRZNYMI narodami. Nie
narody, w których żyje niezliczona ilość niemowląt, szkrabów i dzieci.
Nie jest w Bożej naturze zabijać tych, którzy „nie wiedzą, co czynią”.
Jezus modlił się o przebaczenie dla nich, a nie ich zniszczenie. Bóg
może chcieć zabić pozbawione miłości poglądy, lecz nigdy pozbawione
miłości ludy. Autorzy Biblii w przenikliwy sposób używają literackiej
techniki zwanej „personifikacją”. Starożytni personifikowali niemal
wszystko. Personifikacja może dotyczyć przedmiotu, koncepcji, cechy czy
jakiegoś przymiotu JAKBY TO była osoba. Złe ludy stają się złymi
poglądami Olbrzymy stają się warowniami strachu. W Księdze Mądrości
mądrość i głupota zostają spersonifikowane jako kobieta podnosząca swój
głos na ulicy. Zastanów się nad personifikacją grzechu jakiej dokonuje
Paweł, jako króla rządzącego w jego ciele, oraz „starego” i „nowego”
człowieka jako dwóch walczących w nowym stworzeniu po chrzcie
osobowości.
Zatem, mając tą technikę personifikacji w pamięci, widzimy, że potop jest rozumiany duchowo jako zewnętrzny symbol, czy „obraz”, jak to nazywa Piotr, wewnętrznego wydarzenia. Bóg, przez Swego Ducha, zalewa naszą wewnętrzną istotę oczyszczającymi energiami, powodzią chrzcielnego ducha, który płonie i wypala złe wyobrażenia, impulsy, warownie, obrazy, pragnienia. Przeciwnie, to nasza dusza zostaje zbawiona, ta część nas, która pragnie Boga. Jezus jest arką ochrony naszego zbawienia, która przenosi nas przez ten uświęcający potop i osadza na suchej ziemi po to, abyśmy rozpoczęli duchowe życie na nowo w odbudowanym wewnętrznym świecie.