Grady J. Lee
Biblia mówi nam, że są zarówno prawdziwi jak i fałszywi apostołowie. Nauczmy się rozpoznawać różnice między nimi. Przez wiele lat tradycyjne denominacja nauczały, że służba apostołów przeminęła po erze Nowego Testamentu (tzn. od chwili zebrania pism Nowego Testamentu – przyp.tłum.). W ciągu ostatnich lat chrześcijanie jednak zaczęli przeżywać działanie nadnaturalnych darów Ducha Świętego, przywódcy kościoła, a nawet niektórzy teolodzy, zaczęli nauczać, że, jeśli mamy mieć nadzieję na postęp królestwa w naszym pokoleniu to dar apostolstwa jest ważny. Jest to logiczne: Jeśli ciągle potrzebujemy pastorów, nauczycieli i ewangelistów (wszystko to są części pięciorakich służb wymienionych w Ef. 4:11), potrzebujemy również apostołów i proroków wymienionych w tym samym fragmencie. Biblia nigdy nie mówi, że te funkcje zostały zamknięte |
Jeśli |
W latach 90 tych zeszłego stulecia odnowiło się zainteresowanie służbą apostoła. Zostało napisanych na ten temat wiele książek, wyjaśniających, że greckie słowo apostolos odnosi się do specjalnych ambasadorów Bożych, czy „posłanych”, których zadaniem jest walka o czystość doktryny, zachowanie jedności między świętymi, wyposażanie przywódców, kształtowanie charakteru chrześcijan i pomoc kościołowi w marszu na nowe obszary. Niemniej, na drodze do odnowy prawdziwego apostolskiego namaszczenia stała się jednak dziwna rzecz: w prawdziwie amerykańskim stylu zaczęliśmy nim handlować.
Jak tylko została napisana pierwsza książka o apostołach, niektórzy przywłaszczyli sobie ten tytuł i wydrukowali na wizytówkach. W niektórych apostolskich kręgach żądano od liderów, którzy byli „pod” nimi, całkowitego poddania, niektórzy wymagali polityki płacenia „dziesięciny w górę”, tworząc monstrualne struktury organizacyjne, duchowo podobne do Amway. Tak zwani apostołowie mający ogromne „sieci w dół” zarabiali przesadne ilości pieniędzy. Jeden lider oferował pastorom nawet możliwość zostania „duchowymi synami” za dotację 1000$ miesięcznie na rzecz jego służby. Można było nabyć teraz apostolskie przykrycie (tj. duchowe bezpieczeństwo czy zabezpieczenie, duchową opiekę, ale jakby „z automatu”, samej przynależności – przyp.tłum.), a apostolska łaska została sprowadzona do poziomu trenera motywacyjnego.
Nadal wierzę, że potrzebujemy apostolskiego namaszczenia – i znam wielu wspaniałych apostołów, którzy zakładają kościoły w wielu częściach świata. Gdy ich obserwuję i badam życie apostoła Pawła, widzę trzy kluczowe prawdy, które musimy dziś przywrócić:
1. Prawdziwi apostołowie są sługami. Paweł napisał w 1 Liście do Koryntian 12:28: „A Bóg ustanowił w kościele najpierw apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, następnie moc czynienia cudów, potem dary uzdrawiania, niesienia pomocy, kierowania, różne języki„. 2. Prawdziwi apostołowie nie są egoistyczni. Znam jednego apostoła w Indiach, który używa imienia Pastor Howell. Założył 600 kościołów w okręgu Punjab, wyszkolił niezliczone ilości młodych przywódców kościoła w prowizorycznej szkole biblijnej i doprowadził tysiące do Chrystusa. Widział również wpływ jakiego dokonuje ewangelia na całe wsie przez jeden cud uzdrowienia. Nigdy nie prowadził limuzyny a mieszka w skromnym domu krytym trzciną wraz z 12 uczniami szkoły biblijnej. Apostoła Pawła zatkało by, gdyby zobaczył jak niektórzy współcześni amerykańscy apostołowie ciągną zyski ze swoich sieci czy też jak domagają się traktowania ich z pompą. Apostolstwo nie ma nic wspólnego z przywilejami. W rzeczywistości apostoł Paweł czasami sam robił namioty, aby zarobić na swoje utrzymanie, aby nie wyglądało na to, że chce pobierać z korzyści służby. 3. Prawdziwi apostołowie biorą udział w cierpieniach Chrystusa. Prawdziwi apostołowie żyją na skraju. Oni popychają granice chrześcijaństwa do przodu wśród wrogich obszarów i z tego powodu napotykają znacznie więcej niż przeciętne, jarmarczne prześladowania czy duchowa walka. Nigdy nie są zadowoleni z życia w bezpiecznej strefie, a jednak nawet w obcych więzieniach znajdują radość i spełnienie. Jednym z moich bohaterów jest nigeryjski pastor, Tunde Bolanta, którego służba znajduje się w niebezpiecznym, północnym obszarze jego kraju. Spędziłem z nim trochę czasu ostatnio, gdy odwiedzałem Anglię. Mieszka w mieście, gdzie muzułmanie zabijają pastorów, okaleczają chrześcijan meczetami i wrzucają ich dzieci do studni. Dla Tunde apostolstwo nie oznacza najlepszego miejsca w samolocie czy największej telewizyjnej publiczności, lecz oznacza nauczanie swego zboru trwania w wierności Chrystusowi nawet pod groźbą śmierci. Oznacza również wysyłanie członków zgromadzenia do trudnych regionów, gdzie mogą stać się męczennikami. W czasach, gdy nasz kraj spotyka burzliwy ekonomiczny kryzys modlę się o to, abyśmy pozwolili Duchowi Świętemu wytrząsnąć z naszego ruchu chciwość, pychę i koncentrację na sobie. Fałszywi apostołowie wybierają drogę usłaną różami, zamiast drogi na Kalwarię. Oby Bóg dał nam prawdziwe apostolskie namaszczenie, które charakteryzuje się nowotestamentową odwagą, niekwestionowana integralnością i Chrystusową pokorą.
– – – – – – – – – – J. Lee Grady jest |