John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Podzieliłem się tym, że Jezus jest naszym sabatowym odpoczynkiem i wszystko, co robimy w normalnym życiu, jak dzień wolny, jest obrazem odpocznienia, które mamy w Chrystusie.
Innym przykładem takiego obrazu jest ubranie. Kiedy Pan Bóg przygotował pierwsze ubranie dla Adama i Ewy, było ono typem czegoś, co miało nadejść w przyszłości. W Rodz. 3:21 czytamy, że Pan Bóg przygotował pierwsze okrycie, że zrobił je ze skór zwierzęcych. Zwierzęta były pierwszą krwawą ofiarą, która zakryła nagość człowieka, co było obrazem przyszłej, ostatecznej ofiary Pana na krzyżu.
Dlatego za każdym razem, gdy wkładamy ubranie, przypomina nam to ostateczne okrycie, które Bóg przygotował, aby zakryć naszą nagość. Czy można się dziwić, że człowiek wypaczył pierwotne przeznaczenie odzieży i zrobił z niej sposób na to, aby go podziwiać i często projektuje ją w taki sposób, aby bardziej obnażała niż zakrywała osobę?
Kontynuując – gdy bierzemy dzień wolny, jest to odbiciem prawdziwego odpocznienia – tego, że Bóg posłał Swojego Syna, aby przyniósł pokój, pojednawszy nas ze sobą, abyśmy weszli do całkowitego, sabatowego odpocznienia w Nim – abyśmy w Nim żyli.
Wiara to nie problem. Wiara wynika z ducha i z Ducha, więc diabeł nie może jej tknąć. Pomyśl o tym, ze wierzysz i znasz Jezusa. Szatan nie może tego dotknąć. Demony atakują naszą duszę, nasze myśli i emocje, ale nie mogą dotknąć naszego ducha. Tak więc wiara to nie problem – prawdziwy problem to praca nad tym, aby zaprzestać własnych wysiłków i wejść w Jego odpocznienie. Trzeba ponieść wysiłek, aby wejść do odpocznienia, aby mieć pokój. O to toczy się bitwa.
Dlaczego mówi się nam, że mamy usilnie starać się, aby wejść do Jego odpocznienia, zanim czytamy o Mieczu Ducha w wersetach 12-13? Odpowiedź brzmi: wejście w Jego odpocznienie dotyczy istoty człowieka – nie zaś zestawu rytuałów czy sposobów, które mają poruszyć Boga lub też sprawić, że człowiek będzie lepiej przed Nim wyglądał. Tutaj jest napisane o prawdziwym pokoju znalezionym w Jezusie, a Słowo Boże, o którym czytamy, to nie jakiś rozdział i werset, ale Osoba Słowa – Pan Jezus:
„Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca; i nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę. Mając więc wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego … przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski (Ojca), abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze” (Hebr. 4:12-16).
Hebr. 4 mówi o pełni istoty naszego sabatowego odpocznienia w Chrystusie. To On jest wypełnieniem sabatu dnia siódmego. Jest wypełnieniem obrazu rodziny zebranej razem w dzień wolny. Jest wypełnieniem każdej ofiary składanej w dawnych czasach, mającej na celu pojednanie i pokój między Ojcem a osobą ją składającą.
Kiedy zrzucamy nasze troski na Pana, kiedy rezygnujemy z wszelkich rytuałów i formułek uświadamiając sobie, że nie możemy w żaden sposób wpłynąć na Ojca, ponieważ On już dał nam Swojego jedynego Syna, wtedy wchodzimy do odpocznienia. Mamy pokój z Bogiem. Płyniemy w rzece Jego łaski wiedząc, że On zapewnił nam wszystko, co jest potrzebne do życia i pobożności i że wszystko czego od nas oczekuje, to abyśmy trwali w tym odpocznieniu, w tym pokoju…
A co z nakazem sabatu, będącym nakazem wiecznym?
Pytanie to jest często podnoszone przez tych, którzy chcą zignorować dzieło Jezusa na krzyżu, aby dać nam odpocznienie – Prawdziwy Sabat. Mówią oni, że Bóg powiedział Izraelowi, że obchodzenie sabatu jest nakazem wiecznym. Jest to szczególnie silne wśród chrześcijan mesjańskich i adwentystów dnia siódmego. Posługują się wersetem Wyj. 31: 13 i 16:
„Powiedz synom izraelskim: Zaiste, przestrzegać będziecie sabatów moich, gdyż to jest znakiem między mną a wami po wszystkie pokolenia wasze…”
„Synowie izraelscy będą przestrzegać sabatu, zachowując sabat w pokoleniach swoich jako przymierze wieczne”.
Mógłbym powołać się na pierwszą zasadę interpretacji Biblii, która polega na zrozumieniu, do kogo kierowany jest tekst – zatem do kogo kierowane jest to przykazanie. W tym przypadku Bóg przemawia około 1400 pne do Izraela – nie zaś do narodów pogańskich ani też do ludzi Nowego Testamentu. Ale pomimo tego i tak ten werset odnosi się do nas przez Jezusa.
W tym właśnie stwierdzeniu, że sabat jest wiecznym przymierzem, odnajdujemy Jezusa. Bo Jezus jest sabatem i zachowywanie Go jest wieczne – jest na zawsze. Wchodzisz w Jego odpocznienie na wieki. Stwierdzenie z Księgi Wyjścia mówi o wiecznym sabacie, który mamy w Chrystusie Jezusie – Panu i Mistrzu sabatu. Jest to przymierze wieczne.
Powinno to przynieść pokój wszystkim, którzy zmagają się bojąc się, że może za 10 000 lat zbuntują się i utracą zbawienie… Nie rozumieją oni, że gdy dostąpimy pełni, gdy nasz duch, dusza i nowe ciało stworzone z niebiańskiej materii będą jedno, gdy Bóg rozprawi się z diabłem w ostateczny sposób – wtedy na wieki już będziemy jedno z Panem. Nie będzie możliwości zbuntowania się, ponieważ nie będzie już w nas takich rzeczy. Jezus jest naszym wiecznym przymierzem odpocznienia.
Jak wchodzimy w to odpocznienie?
Fil. 4:6-7 daje nam odpowiedź, jak wejść w te sabatowe odpocznienie:
„Nie troszczcie się (nie martwcie się, nie bójcie się) o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu (Ojcu). A pokój Boży (Ojca), który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie”.
Przez lata byłem tak samo zmartwiony i przestraszony kończąc modlitwę, jak zanim jeszcze się pomodliłem. Było tak, aż pewnego dnia zdałem sobie sprawę, że muszę przyjąć to, co mówi Pismo Święte jako nakaz do życia a nie tylko jako jakiś tam tekst czy najwyżej jako sugestię.
Krok pierwszy: nie martw się o nic
|Przyjąłem to jako nakaz. Nie zaczynałem się modlić dopóki nie rozprawiłem się najpierw ze swoim strachem czy obawami. Pomogła mi w tym sytuacja która dotyczyła pracy w kościele, w którym byłem dyrektorem szkoły biblijnej. Tradycyjny kościół jest w swej naturze bytem politycznym, ponieważ został stworzony na wzór federalnego rządu Izraela ustanowionego przez Jetro w Wyj.18, wraz ze swoimi przełożonymi nad tysiącem, setką, dziesiątką itd. To czysto polityczna struktura gdzie ludzie, aby być zauważeni przez innych, wspinają się w górę po plecach innych ludzi.
Będąc w takim systemie zostałem raz zaatakowany werbalnie przez kogoś z personelu. Sytuacja ta bardzo mnie zmartwiła i przestraszyła. Jednak miałem postanowienie, że nie będę się o nic martwił zanim w ogóle zwrócę się do Ojca. Walczyłem z tym przez 2 lub 3 tygodnie rozważając całą sytuację w swojej głowie. Najgorszy scenariusz przewidywał utratę przeze mnie pracy z powodu fałszywych oskarżeń powstałych z pragnienia pozbawienia mnie stanowiska i przejęcia zaplanowanych w budżecie pieniędzy wydziału. Jak utrzymywałbym wtedy rodzinę? Co byśmy zrobili? A co z opłatą za szkołę naszego dziecka?
Około 2 lub 3 tygodnie później każda obawa, jedna po drugiej musiała zniknąć, ponieważ uświadomiłem sobie że Pan zawsze się o nas troszczył i że „Pan nie zaprowadził nas tak daleko, żebyśmy teraz upadli.” Uporałem się z każdym lękiem w ten właśnie sposób. Wtedy uwolniony od lęku zwróciłem się z prośbą do Ojca i nagle przyszedł do mnie pokój. Wypływał z mego ducha do duszy. Przepełnił mnie pokój i radość. Cały problem został rozwiązany bez konieczności robienia przeze mnie czegokolwiek.
Całą rzecz, którą trzeba zrobić, to wejść w Jego odpocznienie. Dokonać tego trzeba poprzez zaprzestanie swych własnych uczynków. Musiałem przestać się bać – zaniechać martwienia się. Jezus jest Panem Sabatu. ON JEST tym odpocznieniem. Tu nie ma żadnej sztuczki – tylko relacja z Nim i badanie własnego serca tak, abyśmy mogli w Nim wzrastać. Odpocznienie.
< Część 2 |
Wiele błogosławieństw
John Fenn