To czas dla kościoła w Afryce – i na całym świecie – żeby zwrócić uwagę na wykorzystywanie i niesprawiedliwość wobec kobiet i dziewczynek.
Po tygodniu spędzonym w Masindi w Ugandzie, pojechałem do stolicy, Kampali, żeby wziąć udział w konferencji kobiet. Po mojej pierwszej sesji, podeszła do mnie kobieta imieniem Florence, chwyciła mnie za rękę i zaczęła opowiadać swoją bolesną historię.
Urodziła pięć córek. Ale gdy jej córki były małe jej maż zostawił ją, ponieważ nie dała mu syna. Obwiniał ją (myślę, że nie wiedział, że to nasienie męskie decyduje o płci dziecka) i mówił, że przyniosła mu wstyd rodząc mu jedynie dziewczynki. Sprzedał rodzinny dom, eksmitował żonę i dzieci, nie dając im ani grosza na życie ani na szkołę. Następnie ożenił się ponownie i założył rodzinę. Ma dwóch synów i jeszcze jedną córkę.
Marzę o tym, żeby kościół – nie tylko w Afryce, ale i na całym świecie – przestał baraszkować w płytkiej wodzie, udając dobre samopoczucie, że jesteśmy w centrum chrześcijaństwa, i postanowił stosować ewangelię Chrystusa wobec niesprawiedliwości na świecie.
Florence nie była przygnębiona, gdy dzieliła się swoją smutną historią. Miała na sobie kolorową afrykańską sukienkę, a na jej twarzy jaśniał uśmiech, gdy mówiła mi jak wierny był Jezus, gdy zadbał o nią po tym, jak została porzucona. „Musiałam nauczyć się modlić”, powiedziała. „Ale dzisiaj moje dziewczynki są błogosławione, a najstarsza właśnie skończyła uniwersytet”.
Florence jest szczęśliwa. Nie wszystkie kobiety w Ugandzie dały sobie radę po tym, jak były maltretowane, bite, okaleczone i porzucone. Prawie 70% kobiet w Ugandzie zostało seksualnie albo psychicznie wykorzystanych, a statystyki w innych krajach Afryki są nawet wyższe.
Podczas naszej konferencji w Kampali, moja gospodyni Constance Birungi poprosiła kobiety, żeby się zebrały w grupki i omówiły, dlaczego kobiety Ugandy tak bardzo zmagają się ze strachem. Oto kilka ich wypowiedzi:
- Jesteśmy bite przez naszych mężów, potem zabrania się nam powiadamiać o tym kogokolwiek z władz.
- Odmawia się nam edukacji – chłopcy mogą chodzić do szkoły, ale dziewczynki muszą zostawać w domu i gotować.
- Oczekuje się, że będziemy ciche i posłuszne, i musimy klękać w obecności mężczyzn.
- Wielu z naszych mężów żyje w cudzołóstwie, albo żenią się drugi, trzeci lub czwarty raz i sprowadzają wszystkie swoje dzieci do naszych domów.
- Oczekuje się od nas, że będziemy rodzić dużo dzieci, ale nie mamy pieniędzy na opiekę nad nimi – a czasami nasi mężowie nas porzucają.
- Jesteśmy gwałcone i wykorzystywane seksualnie, więc czujemy się gorsze.
- Faworyzowani są chłopcy, a więc my mamy niskie poczucie własnej wartości.
- Gdy widzimy w kościele tylko męskich liderów, ciekawi nas czy jest tam miejsce dla nas.
- Niektórzy mężczyźni manipulują Słowem Bożym i mówią nam, że musimy się zgadzać na wykorzystywanie i cudzołóstwo.
Chrześcijaństwo dzisiaj w Afryce się rozprzestrzenia, ale pozostaje pytanie, na ile ewangelia przenika kulturę? W tym tygodniu odwiedziłem Kampalę, gdzie oczekiwano ponad 50 000 ludzi przybyłych do centrum sportowego na koncert gospel sponsorowany przez największy w kraju kościół zielonoświątkowy. Łatwo jest tutaj zgromadzić tłumy, a głosi się z pasją, ale niektórzy przywódcy kościołów, których znam powiedzieli, że niepokoi ich to, że wiara jest często szeroka na milę a głęboka na cal. Płytka wiara, mówią, nie może przemienić społeczeństwa.
Istnieje wiele problemów społecznych, z którymi się zmaga afrykański kościół- bieda i zepsucie są oczywiste – jednak haniebne traktowanie kobiet jest często ignorowane. Tak naprawdę, dopiero w 2010 roku prezydent Yoweri Museveni podpisał ustawę uznającą przemoc w rodzinie za przestępstwo. Ale organizacje praw człowieka twierdzą, że to prawo nie jest egzekwowane.
Ewangelia jest odpowiedzią na problem przemocy i ucisku wobec kobiet. Jezus Chrystus przeciwstawił się okrutnej męskiej dominacji w swoich czasach, kiedy uzdrawiał kobiety, wybaczał im publicznie grzechy, bronił je przed
szowinistycznymi oskarżycielami i wezwał ich, aby były pierwszymi świadkami Jego zmartwychwstania.
Ale pełna mocy ewangelii ku przemianie kultury nie może być uwolniona, chyba, że odważnie zastosujemy ją w problemach społecznych. W Afryce i w wielu innych częściach świata, kościelni przywódcy nie chcieli rzucić wyzwania istniejącemu status quo, choć niezliczona ilość kobiet ma podbite oczy, posiniaczone żebra, cierpi na HIV, ma oparzenia kwasem i złamane serca.
Ewangelia Mateusza 9:36 mówi, że gdy Jezus spojrzał na tłum, „litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce niemające pasterza”. Inne słowo dla znękani jest wykorzystani lub udręczeni. Jezus zawsze czuł głębokie współczucie dla wykorzystywanych kobiet, ale kościół, niestety, daleki jest od takich Jego trosk. Mamy inne priorytety.
Moim marzeniem jest, żeby kościół – nie tylko w Afryce, ale i na całym świecie – przestał baraszkować w płytkiej wodzie udając dobre samopoczucie, że jesteśmy w centrum chrześcijaństwa, i postanowił stosować ewangelię Chrystusa wobec niesprawiedliwości na świecie.
W Polsce jest podobnie, tyle, że metody są troszkę bardziej wyrafinowane niż oblewanie kwasem… 🙁