Strach przed koronawirusem jest gorszy od samego wirusa

16 marca 2020
Keith Giles

W obecnej chwili  sposób w jaki media przedstawiają informacje o koronawirusie jest bardziej niebezpieczne od wirusa.
Innymi słowy: ton strachu, który przenika każdą wiadomość tworzy więcej szkody niż sam wirus.
Na przykład: Czytamy o tym, że NBA odwołuje wszystkie mecze, że NCCA gra przy pustych trybunach, Disney zamyka parki; w niektórych stanach zostały zamknięte restauracje i bary, zamykane są kina, linie lotnicze odwołują loty, kościoły nabożeństwa itd.
To wszystko powinna wszystkich prowadzić do jednego: poczucia bezpieczeństwa [nie strachu]

Dlaczego?
Ponieważ te wszystkie aktywne działania mają razem na celu pokonanie wirusa i uniemożliwienie mu rozprzestrzeniania się na większą liczbę podatnych ludzi.
Tak więc, to zamykanie powinno stworzyć poczucie ochrony – jak wielki ciepły koc otaczający nasze ramiona, będący jeszcze jedną barierą między nami, a wirusem.
Media, natomiast, przedstawiają te wieści w tonie strachu. Nadają oślepiającymi tytułami, które kierują nas ku „Końcowi tego Świata”, zamiast zapewniać nas, że te kroki są potrzebne dla naszego bezpieczeństwa. A jacy ludzie są najbardziej poddani przez to szaleństwo strachu? Ci, którzy na co dzień zmagają się z emocjonalnymi i psychologicznymi sprawami. Szczególnie sparaliżowani czują się ludzie, którzy walczą o to, aby przeżyć wtorkowe popołudnie bez ataku paniki, oraz ci, którzy na co dzień niepokoją się. Nie tyle z powodu wirusa, co z powodu sposobu w jaki media uzbrajają swoje relacje, aby podkreślać niebezpieczeństwa, a bagatelizować właściwe kroki, które podejmujemy, aby zapewnić wszystkim bezpieczeństwo.

Po prostu: Strach dobrze się sprzedaje, i nie łudzmy się, nasze media sprzedają strach 24/7, 365 dni w roku.
Jeśli jesteś bojaźliwy, łatwiej tobą manipulować. Jeśli obawiasz się, będziesz siedział przyklejony do monitora w oczekiwaniu na kolejne nowości o zbliżającej się zagładzie i polegał na ich ratujących życie informacjach, które pomogą ci przetrwać ten surrealistyczny, apokaliptyczny sądny dzień, w którym właśnie się znaleźliśmy.
Niemniej, nie jest to sądny dzień. Jeszcze nie. [I nie chcę tutaj lekceważyć niebezpieczeństwa). Wiem, że ten wirus jest potencjalnie śmiertelny, rozumiem to, że musimy podejmować takie działania, poważnie. Na sto procent.

Niemniej, media działają tak, jakbyśmy już znaleźli się na 5 stopniu Gotowości Obronnej, a tak naprawdę nie jesteśmy.
Zrób krok wstecz i zapytaj sam siebie: „Jak wielu ludzi znasz, którzy zostali rzeczywiście zdiagnozowani na koronawirusa?”
Zapytałem o to na moim Facebooku wczoraj i otrzymałem 136 komentarzy. Większość odpowiedzi była negatywna, a tylko około 15 osób odpowiedziało: „tak”. Teraz, powtórzę, nie chodzi mi o to, żeby powiedzieć: „Widzicie? Nie ma się czym rzeczywiście przejmować?”, lecz aby spróbować całą sytuację umieścić we właściwej perspektywie.

Czy jest to coś, czym należy się przejmować? Tak.
Czy jest to co powinno martwić? Tak.
Czy jest to coś, czym należy się przerazić? Nie, nie jest.

Czy powinniśmy poważnie traktować te ostrzeżenia: myć ręce, unikać tłumów ludzi, zakrywać usta, gdy kichamy czy kaszlemy, zostawać w domu w chorobie? Tak, bezwzględnie tak!

Powiedziawszy to wszystko, chcę również podkreślić: Musimy zatrzymać się i zdać sobie sprawę z tego, że to pandemiczne pandemonium stworzyło o wiele więcej toksycznego stresu dla tych, którzy zmagają się wewnętrznym niepokojem, niż kiedykolwiek będziemy wiedzieć.

Jeśli masz przyjaciela, który walczy ze strachem czy niepokojem, poświęć chwilę czasu, dzwoń do niego często. Niech wie, że wszystko będzie w porządku. Rozmawiaj z nim, pomóż mu utrzymać równowagę wobec niekończących się wiadomości, które tylko pobudzają jego strach i zwiększają poziom niepewności.
Pamiętaj też o tym, aby za każdym razem, gdy przeczytasz coś na społecznych mediach czy usłyszysz w wiadomościach, zrobić krok wstecz.  Zapytaj sam siebie, czy to, co słyszysz jest prawdą – to krok pierwszy. Następnie zapytaj siebie czy jest to coś, czym rzeczywiście warto się podzielić z innym (nie wszystkim warto). Czy nie dodajesz swojego udziału do burzy strachu? Czy faktycznie pomagasz dzieląc się dobrą informacją?
Przede wszystkim staraj się zachowywać zdrowy rozsądek za każdym razem, gdy słyszysz o kolejnych zamknięciach – to są pozytywne informacje, a nie negatywne. Bez względu na to, jak media chcą to przedstawić, dzięki takim działaniom przetrwamy to.

Oczywiście, powinniśmy również robić, co tylko możemy, aby obserwować bliźniego [wiesz, tych ludzi, którzy mieszkają tuż obok, bądź po drugiej stronie ulicy]. Na tym początkowym etapie, im bardziej będziemy w stanie pokazać swoją twarz i uśmiech oraz dzielić się z bliźnim tym, co mamy, tym łatwiej będzie utrzymać uśmiech i postawę „ jak możemy sobie nawzajem pomóc”, jeśli później to wszystko przeskoczy na następny poziom.
Innymi słowy: lepiej będzie nam jutro, jeśli zaczniemy się dzielić tym, co mamy dziś.

Ta globalna pandemia może obrócić się dla nas w wyjątkową okazję, aby  „być kościołem” w naszej społeczności (szczególnie w sytuacji, gdy „chodzenie do kościoła” nie jest już możliwe).  To będzie liczyło się najbardziej: Czy jesteśmy prawdziwymi Ambasadorami Pokoju i Pojednania.
Teraz jest czas na to, by tego dowieść. Tak możemy się przekonać czy kochamy Boga czy nie – kochając siebie nawzajem tak, jak zostaliśmy ukochani.

Pamiętaj: doskonała miłość usuwa wszelki strach.

Nie wiem, jak to jest u ciebie, ale ja myślę, że potrzebujemy teraz znacznie więcej miłości i znacznie mniej strachu.

Click to rate this post!
[Total: 10 Average: 4.6]

One comment

  1. Amen. Dokładnie tak. Jednocześnie jest to dobra okazja , żeby odświeżyć podstawy naszej wiary i zaufania. A tą jest Jezus Chrystus, fundament mocny jak skała. Jego obietnica zbawienia tych , którzy położyli swoje zaufanie w Nim jest pewna ! I to powinno być źródłem naszej ponadludzkiej radości i świadectwem dla świata, któremu piaszczyste podstawy rozpływają się spod nóg

    Ewangelia Mateusza 28/18-20
    ” Jestem z wami aż do skończenia świata „

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *