Young Steve
1 Ptr. 2:24 Gdy myślimy o zadośćuczynieniu Chrystusa to zazwyczaj myślimy o jego cierpieniu na krzyżu. Niemniej jednak jego zadośćuczynienie nie zaczęło się tam. Zanim Chrystus poszedł na krzyż, był już zbity rzymskimi batami. Był tak osłabiony przez to, że nie mógł nawet zanieść swojego krzyża na miejsce ukrzyżowania. Rany (dosłownie sińce) na ciele Jezusa były częścią kary za nasze grzechy, którą On musiał ponieść. (Choć był uderzony wielokrotnie, wygląda na to, że jego plecy stały się jednym wielkim sińcem.)
To właśnie sińce zadane Jezusowi uzdrowiły nas. W jaki sposób sińce leczą nas? Pan poniósł na sobie fizyczną część przekleństwa za złamanie prawa Mojżeszowego. Poniósł przekleństwo na swoim ciele, w naszym zastępstwie. To uwalnia nas od konieczności noszenia przekleństwa za łamanie Zakonu (które obejmuje wszelkie choroby i dolegliwości) w naszym ciele.
Jezus nie musiał udzielać nam fizycznego uzdrowienia, mógł po prostu zawisnąć na krzyżu i rozlać swoją krew za nasze przebaczenie. Nie musiał znosić utrapienia, które przyniosło nam fizyczne uzdrowienie. Jedyną wyraźną korzyścią z tego utrapienia, które przyszło przed ukrzyżowaniem, jest uzdrowienie. To właśnie tam Jego ciało zostało złamane, znacznie bardziej niż na krzyżu. Jest to akt przypominanym przez chleb komunii. Wino przypomina jego krew, która została rozlana głównie wtedy, gdy został przebity po śmierci, choć z pewnością całkiem sporo krwi zostało rozlane, gdy jeszcze żył.
Jezus zrobił coś więcej niż tylko rozlanie krwi za nas. On zgodził się na to, aby Jego ciało zostało za nas złamane. Obchodzimy oba zdarzenia w czasie komunii. Powinniśmy chodzić w korzyściach płynących z Jego złamanego ciała (uzdrowienie) jak również w korzyściach płynących z rozlania Jego krwi (przebaczenie).