John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Skończyliśmy ostatnio poruszając niektóre z problemów w Koryncie.
Po tym wszystkim Paweł musiał uporać się z ich uprzedzeniami wobec innych ras, statusu i różnic kulturowych.
Była grupa, która nie chciała jeść z innymi, o czym mowa w 11:17-34. W wersecie 22 Paweł pyta:
„Czy nie macie domów, aby jeść i pić? Albo czy zborem Bożym gardzicie i poniewieracie tymi, którzy nic nie mają?” Słowo przetłumaczone jako „gardzić” oznacza gardzić, pogardzać, znieważać. Pochodzi od słów „kata” (zły, negatywny) i phroneo (być emocjonalnym). Krótko mówiąc jest tu mowa o postawie człowieka. Jednak ich postawa wobec ludzi odmiennych od nich samych była postawą wobec samego Chrystusa.
Czuli się lepsi od innych
Nie lubili osób X, więc usprawiedliwiali się tym, że tak właśnie czuli. Własne emocje podpowiadały im, jak podejmować decyzje i jaką postawę przyjąć. Pismo Święte mówi nam, że mamy mówić własnym emocjom, co mają myśleć – mamy poddać je kontroli naszej woli. Może ich mama nienawidziła grupy X – tak zostali wychowani, więc także ich nienawidzili. Bycie w Chrystusie i kochanie innych ludzi stanowiło dla nich wyzwanie.
W dużym międzynarodowym porcie morskim, którym był Korynt, właściciele statków i sklepów zwykle nie obcowali z tymi, którzy dla nich pracowali. Podobnie jak Żydzi nigdy nie jadali z poganami (Gal. 2:12-14). Jednak wszystkie trzy grupy ludzi spotkały się w domu rzymskiego Justusa (Dz. 18: 7-8), aby świętować Jezusa.
Musieli nauczyć się skupić na tym, co ich łączy a nie co dzieli. Musieli nauczyć się „dostrzegać łaskę” w sobie nawzajem i „wyciągać rękę na znak wspólnoty”, tak jak Piotr uczynił to wobec Pawła w Gal. 2:9.
W wersetach 23-27 Paweł przytacza, często powtarzane, słowa Jezusa wypowiedziane podczas Ostatniej Wieczerzy, a następnie mówi: „Przeto, ktokolwiek by jadł chleb i pił z kielicha Pańskiego niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechże więc człowiek samego siebie doświadcza i tak niech je…”
W języku greckim brzmi to tak:
„Ten, kto je i pije, nie rozróżniając Ciała (tj. Kościoła) w tym zgromadzeniu, je i pije sąd dla siebie; bo gdybyśmy ocenili siebie samych, nie bylibyśmy sądzeni”.
„Ocenić siebie” oznacza uczciwą ocenę własnego serca. To nie jest sąd w kategorii niebo czy piekło, lecz sąd na ziemi, ponieważ wiedzieli, jaką ofiarę zapłacił Pan, aby im przebaczyć, lecz oni w swej hipokryzji nie chcą przebaczyć innym.
Pamiętaj, że pierwszym poziomem osądu jest osądzanie samego siebie
Kiedy uczyniłeś Jezusa swoim Panem, osądziłeś siebie samego, przez co unikniesz gorszego sądu. Kiedy przyznajemy się do grzechu przed Panem, osądzamy sami siebie. Kiedy przepraszamy tych, których skrzywdziliśmy, osądzamy samych siebie. Te rzeczy, za które już się osądzaliśmy, nie będą wspomniane w dniu, w którym staniemy przed Panem.
Jeśli tego nie zrobimy, następnym poziomem osądu jest poniesienie konsekwencji naszych działań. Jeśli nie wyciągniemy wniosków z naszej lekcji, później zmierzymy się z tym samym problemem. Bóg jest sprawiedliwy i jeśli mówimy, że Go znamy, ale nie postępujemy we właściwy sposób, to słuszną rzeczą jest to, że pozwala doświadczyć nam konsekwencji naszych uczynków.
W tym kontekście osoby, które trzymają się swoich uprzedzeń i nie chcą osądzić samych siebie, pozbawiają się tym samym dobrodziejstw ofiary Pańskiej. Wystawiają się na konsekwencje własnych uprzedzeń, które są formą nieprzebaczenia. Paweł ujął to tak, że nie przebaczając wystawiają się na słabości i choroby.
„Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło (zmarło przedwcześnie). Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie podlegalibyśmy sądowi. Gdy zaś jesteśmy sądzeni przez Pana, znaczy to, że nas wychowuje, abyśmy wraz ze światem nie zostali potępieni” (w. 30-32).
Zaburzony układ odpornościowy?
Oba słowa przetłumaczone jako „słaby” i „chory” oznaczają wątły, słaby, kruchego zdrowia, ułomny. Paweł bezpośrednio łączy ich uprzedzenia z osłabionym „systemem odpornościowym” lub ogólną skłonnością do chorowania. Powiedział, że dzieje się tak dlatego, że kiedy przyjmujesz Wieczerzę Pańską z uprzedzeniami w sercu, stajesz się winny, odmawiając przebaczenia tak, jak Chrystus ci przebaczył. Tak więc twoje życie jest w twoich własnych rękach. Krótko mówiąc, jesteś osądzany, ponieważ odmówiłeś osądzania samego siebie.
To takie proste. Ludzie chcą „ciepłego i rozmytego” Jezusa, ale rzeczywistość Nowego Testamentu jest taka, że Pan oddaje człowiekowi tak, jak jest to słuszne. To nie jest gra. Stwierdzam, że ludzie, którzy szybko wybaczają i nie trzymają urazy, rzadko nawet przeziębiają się (oczywiście nie twierdzę , że jeśli np. masz dzieci, to gdy przeziębiają się jest to oznaką problemów w sercu. Dzieci najczęściej łapią katar od swoich rówieśników 😊. Ja użyłem tego tylko jako przykładu.)
Co się stanie, jeśli zabierzemy te uprzedzenia ze sobą do grobu?
Paweł opisał to wcześniej w 1 Kor. 3:1-15. Odniósł się tam do ich sporów i podziałów mówiąc, że to drewno, siano i słoma, które spłoną, gdy staną przed Panem. Powiedział też, że oni sami ocaleją, jednak jak ktoś, kto przeszedł przez ogień i którego cały dobytek spłonął.
Radził im, aby się nawrócili, naprawili sytuację, odłożyli na bok podziały i spory i w ten sposób odnieśli zwycięstwo nad własną niedojrzałością i kierowaniem się emocjami. Takie zwycięstwo w oczach Panach byłoby jak złoto, srebro i drogocenne kamienie.
Przyjęcie uzdrowienia w czasie przyjmowania Wieczerzy Pańskiej
Nie oczekuje się od nas, że zbadamy całe nasze życie pod kątem choćby najmniejszej niewłaściwej rzeczy, ponieważ to, co się działo w Koryncie było rzeczą powszechnie znaną całemu ciału Chrystusa. W 1 Jan. 3:20 napisane jest, że jeśli nasze serce „potępia” nas, Bóg jest większy niż serce. Greckie słowo „potępić” składa się z „kata”, co oznacza „przeciw”, i „gnosis”, co oznacza „wiedzieć”. Innymi słowy, nie musisz sam wyszukiwać na siłę tego, o co sądzisz że Bóg może być na ciebie „zły”. Jeśli On chce, abyś się uporał z jakąś rzeczą w życiu, da ci wyraźnie znać. Będziesz to wiedział bez kopania w poszukiwaniu czegoś niewłaściwego we własnych doświadczeniach życiowych.
Ci, których serce jest właściwe, którzy nie znajdują w nim nieprzebaczenia, obchodząc Wieczerzę Pańską mogą otrzymać uzdrowienie. We właściwy sposób dostrzegamy ciało samego Pana w ciele Chrystusowym (kościele) i przyjmujemy również, że „jego ranami jesteśmy uzdrowieni”.
Około roku 1980 po raz pierwszy usłyszałem, jak kaznodzieja mówił o uzdrowieniu podczas przyjmowania Wieczerzy Pańskiej. Później, kiedy byłem przeziębiony, postanowiłem wypróbować to – ech… – szaleństwo młodości! (Miałem wtedy około 22 lat i znałem Pana dopiero od około 6 lat). To był idealny moment. Byłem przeziębiony, ciągnąłem nosem i miałem lekki kaszel, gdy przypomniałem sobie, co powiedział ten pastor. Po upewnieniu się, że nie mam żadnego nieprzebaczenia i niewłaściwej postawy wobec innych ludzi powiedziałem sobie, że „Jego ranami zostałem uzdrowiony”, po czym przyjąłem Wieczerzę Pańską. Po południu po przeziębieniu nie było już śladu. To było super!
Oczywiście nie jest to jakaś „cudowna procedura”, jednak w moim przypadku było to potwierdzeniem fragmentu Biblii, który omawialiśmy. Przyjmowanie Wieczerzy Pańskiej jest poważnym aktem z naszej strony. Sprawia, że odkładamy na bok to, co nas rozprasza, życiowe bagaże, brzemię minionego tygodnia i ponownie skupiamy naszą uwagę na Jego ofierze, a tym samym na naszej miłości do tych, którzy również idą z Nim przez życie.
Wiele książek napisano na ten temat, ale mam nadzieję, że to, co napisałem, okaże się dla was błogosławieństwem.
< Część 2 |
Wiele błogosławieństw
John Fenn