Richard Murray
„Wszystko, co nie jest z wiary, jest grzechem” Rzm 14:23.
W tym miejscu Paweł wyrównuje ogniwa chrześcijańskiej wiary tak, aby nie chodziło o to, w CO wierzymy i co ROBIMY (w odniesieniu do żywności i świętych dni), lecz raczej o to, ŻE WIERZYMY i CZYNIMY. Właściwą kwestią nie jest tutaj jakie zachowania są dozwolone czy zabronione, lecz raczej to, że Ja angażuję się w tą szczególną dziedzinę aktywności wiary, wierząc, że Bóg pozwala mi (czy uwalnia) na to, co robię, udzielając Swego błogosławieństwa.
Oto, co jest tutaj oburzające: odpowiedź na kwestionowane zachowania różnych chrześcijan, może być różna, a jest tak dlatego, że istnieją fundamentalne różnice w rozumieniu pewnych rzeczy w zależności od poziomu ich wiary.
Tym, w tym momencie Paweł zajmuje się subiektywnym stanem naszej wiary w ramach duchowego wzrostu i w kontekście osobistej relacji z Panem. Oczywiście, Paweł „sugeruje” w 14 rozdziale Listu do Rzymian, że „słabszy w wierze” bardziej koncentruje się na zachowaniu wymogów prawnych, lecz dla Pawła ważniejsze jest to, żeby każdy wierzący postępował zgodnie z przekonaniem jakie ma.
Głównym punktem tutaj jest to, abyśmy całkowicie oddawali siebie nawzajem opiece Pańskiej.
Możemy przecież być pewni tego, że Pan umie pracować w każdym i przez każdego z naszych braci, aby prowadzić i błogosławić na tyle, na ile ich wiara pozwala. On jest Panem przyrostu i wzrost musi pochodzić od Niego.
Czyż nie jest to uwalniające? Nie musimy obciążać się sprawowaniem funkcji „duchowego sejmu” i być osobiście odpowiedzialni za legalizację duchowości wszystkich innych. Mamy wszystkich przekazać Panu, mając przekonanie o Jego dobrej woli. Z pewnością, prowadzeni do tego, możemy zachęcać i dzielić się, lecz nie do nas należy mikro-zarządzanie ich religijnymi przekonaniami. Ta odpowiedzialność spoczywa wyłącznie na Panu.
W cudowny sposób Królestwo Boże nie jest zdefiniowane przez to CO formalistycznie robimy, lecz raczej przez jakość naszego „samopoczucia”. „Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym. Bo kto w tym służy Chrystusowi, miły jest Bogu i przyjemny ludziom” (Rzm 14:17-18).
Taki jest znak chrześcijańskiego braterstwa: nie to, co formalistycznie wykonuje, lecz raczej stan serca, którym promieniujemy.
„Dążmy więc do tego, co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu. …
Przekonanie, jakie masz, zachowaj dla siebie przed Bogiem. Szczęśliwy ten, kto nie osądza samego siebie za to, co uważa za dobre” (Rzm 14:19, 22).