Czy to pomogło w zwiedzeniu?
A. Brother.
Dlaczego te tysiące młodych ludzi (a nawet trochę starsi) tłumnie otaczają tych mężczyzn i te kobiety?
Proste, lecz pomijane.
Jest to pokolenie, które zostało wychowane w pełnym „skupieniu na sobie”. Tutaj we wszystkim chodzi o to, aby czuć się dobrze, wszystko kręci się wokół siebie. Wszystkie te ruchy mają jedno wspólne: we wszystkim chodzi o „nas” w centrum. Nie czczą Boga, lecz czczą świątynię samospełnienia i praktykują taką samą religię jak ci, którzy są uzależnieni od alkoholu, narkotyków czy seksu. Gdy rozmawiam z naszym młodszym pokoleniem, jest jedna wspólna rzecz, która pojawia się za każdym razem: ich potrzeba i pragnienie, aby spełnione zostały ich marzenia, cele i wewnętrzne pragnienia.
Bracia, a niby czemu jesteśmy tym zaskoczeni, skoro większość z nas została wychowana na egocentryków? Skoro uczono nas, że uwielbienie jest dla nas, abyśmy czuli się dobrze.
Ja sam dorastałem w zielonoświątkowych kościołach jako młodzieniec właśnie w takim, skupionym na sobie uwielbieniu. Zaczęliśmy te praktyki a teraz mamy zaabsorbowane sobą pokolenie, które wychowaliśmy, które szuka jeszcze silniejszego i wyższego poziomu uzależnienia od uczuć! Dlaczego jesteśmy tym zaskoczeni? Gdy wychodzą z drugiej strony kościoła, bardzo liturgiczna grupa, mają te same pragnienia i postrzegają ruchy odnowy, jako 'tabletkę szczęścia”, która uwolni ich od martwej religii. Lecz Pismo mówi nam, że religia w każdej postaci, czy to jako „ekstatyczne poruszenia” wschodnich praktyk mistycznych, gdzie szuka się wyższego poziomu samoświadomości – innymi słowy: skupiają się na „sobie” – czy jako ezoteryczne odmiany, które przez wyrzeczenie się siebie ponownie skupiają się na „sobie” (a Paweł ostrzegał nas przed tym), jest martwa i bezwartościowa, i zupełnie nie liczy się w Królestwie Boga i Chrystusa…
To przez nas zostały ułożone fundamenty religii gorliwego egocentryzmu, które umożliwiły temu pokoleniu szukanie straszliwej, demonicznej drogi do osobistej ekstazy. Pamiętajmy jednak, że dla Swoich ludzi Chrystus jest wszystkim. On daje radość w próbach, siłę i moc przez Ducha Świętego, aby żyć, nie przez przeżywanie uwielbienia, lecz przez Jego obecność. On jest z nami przez cały czas, a nie tylko wtedy, gdy „czujemy się dobrze”.
[PYTANIE: Czy to niesamowite skupienie na 'sobie’ może być czymś, co może wyleczyć wyłącznie „Wielka Depresja”?]