John Fenn
Kto tu rządzi?
Były w naszym kościele dwie kobiety, najlepsze przyjaciółki. Osobno były łagodne jak baranki, lecz razem stanowiły demoniczny duet. Obie rządziły w swoich małżeństwach i kiedy zaangażowały się w kościele, chciały robić to samo tutaj.
Właśnie to powiedział mi Pan na temat takich spraw w czasie jednego z nawiedzeń. Wykorzystał te kobiety jako przykład tego, w jaki sposób demony wchodzą do kościoła. Wyjaśnił, że każda z tych kobiet miała demona, który dostał się poprzez zranienia powstałe w ich małżeństwach. Ponieważ obaj mężowie nie zachowali wierności we wcześniejszym okresie każdego małżeństwa a te rany i sprawy między poszczególnymi małżonkami nie zostały właściwie i w pełni rozwiązane, otwarte zostały drzwi. Z jednej strony zranienia a z drugiej poczucie winy mężów doprowadziły do tego, że ci mężowie poddali się i zajęli 'tylne miejsce”, a kobiety stały się „silne” w swych małżeństwach.
Kiedy dzięki wzajemnej przyjaźni tych kobiet, demony tego samego rodzaju zeszły się razem, ich moc pomnożyła się. Pan powiedział mi, że każda z nich była też wcześniej w kościele, w którym pastor popełnił cudzołóstwo i duchy mające wpływ na obie kobiety, połączyły cudzołóstwo w kościele z próbą „rządzenia” – jak to było w ich małżeństwach – w każdym przyszłym kościele, którym miały brać udział tak. Ponieważ jednak nasze małżeństwo (moje z Barbarą) było właściwe, działanie tych duchów zostało powstrzymane w naszym kościele i rozwścieczyło je. Dowiedziałem się również, że duchy starające się zniszczyć kościół, skoro nie mogą nim rządzić, zamierzają bardzo poranić ludzi w naszym kościele. O tych kobietach powiedział mi tak: Będą rozsiewać kłamstwa i oskarżenie przeciwko wam (Barbarze i mnie), lecz nie zwracaj na to uwagi, ponieważ one mają sprawę ze mną, a nie z tobą. Przez lata starałem się, aby wzrosły we Mnie, niemniej za każdym razem wolały pozostać na poziomie dziecka. Ja zajmę się nimi”.
Później przyszły obie do mnie, oskarżając mnie o to, że to ja zajmowałem się służbą kobiet, a nie Barbara, lecz powiedzieliśmy: nie. Chciały wysadzić ze służby uwielbienia pewną parę i wejść na to miejsce same, na co powiedziałem: nie. Skończyło się na tym, że wzięły książkę adresową zboru i zadzwoniły do wszystkich stwierdzając, że to one odpowiadają za służbę kobiet i w zespole uwielbienia, rozbijając kościół. Wkrótce potem zaczęły prowadzić własny, lecz kilka osób, które go odwiedziły, przekazało mi, że jest tam zły duch, że próbowały funkcjonować w darach Ducha Świętego, lecz były tam obecne imitacje i manipulacja. Wkrótce ich „kościół” upadł.
Dziesiąty kościół czy społeczność
W tym samym czasie było w naszym kościele małżeństwo, które wychodziła do emigrantów. Znając świetnie język hiszpański, mając talent do gry na gitarze i do śpiewu z ogromną pasją chodzili do miejsc zamieszkanych przez imigrantów, aby tam śpiewać, zaglądali od domu do domu, pytając, czy ktoś nie jest chory, czy potrzebują modlitwy i głosili. Kochali tych ludzi i byli hojni.
Również oni ulegli wpływom obu kobiet i chwiejnie zastanawiali się nad tym czy wyjść z kościoła z nimi, czy zostać z nami. W następnym nawiedzeniu na temat tego, jak demony wchodzą do kościoła, Pan powiedział mi o nich: „To jest dziesiąty kościół, do którego przystąpili w ciągu lat i za każdym razem znajdowali niedociągnięcia i powody do walki i zamiast wzrastać we Mnie, odchodzili”.
„Moja łaska wobec nich dobiegła końca i to jest ich ostatnia szansa. Jeśli zdecydują się na odejście z twojego kościoła, będą błąkać się tą doliną przez resztę swoich dni, nigdy nie znajdując miejsca (kościoła), gdzie by osiedli. O ile będą mogli kontynuować swoją służbę dalej, będzie to oparte na ich własnych siłach i będą o tym wiedzieli, że nie czynią tego we Mnie, lecz w swoim ciele. Wiedz to: „Oni mają sprawę ze Mną, a nie z tobą, bez względu na to, jakich używają wymówek, bądź więc przygotowany”.
Z kim się zmagasz?
Kim są ludzie, z którymi się zmagasz? To Jezus i Jego staranie, aby ich doprowadzić do wzrostu, oto Kto. Jezus znosił przez 3.5 roku nieustanne kłótnie z religijnymi przywódcami, którzy sprzeciwiali się Jezusowi i Jego Słowom. Czy bogaty młodzieniec, choć kochał swoje majętności, nie zmagał się przede wszystkim z Jezusem i Jego zaproszeniem, aby się do Niego przyłączyć? Czy my jesteśmy dziś inni?
„abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w Niego, który jest Głową, w Chrystusa” (Ef 4:14-15).
Kiedy szybko dorastałem jako nastolatek, mama nie mogła nadążyć z butami. Problemem nie były za małe buty, lecz raczej moje wielkie stopy (i jak nadążać za tym wzrostem). Buty są jak demony – nie one stanowią problem, one nie powstrzymywały mojego wzrostu. Problemem był wzrost i ciągłe wyrastanie ze „strych rzeczy”. Chrystus wzrasta wewnątrz nas i jedyne co do nas należy to współpracować i często podejmować trudne decyzje, aby wzrastać jako osoba w Nim. Wtedy, w miarę jak Nowe Życie przejmuje inicjatywę, te stare rzeczy odpadają, a demony nie będą mogły znaleźć więcej miejsca i odejdą, stare zwyczaje zostaną zapomniane.
Sprawdzian czy dowód?
(Od tłum.: we czterech poniższych cytatach użyte jest w angielskim tłumaczeniu jeden i ten sam wyraz: „prove” – doświadczać, synonimy.: weryfikować, próbować, sprawdzać, testować .)
Gdy w Księdze Rodzaju czytamy, że: „Bóg wystawił Abrahama na próbę/doświadczenie” (22:1), znaczy do „doświadczyć, dowód”. Kazał mu złożyć na ofiarę Izaaka, aby sprawdzić autentyczność tego, co było w sercu Abrahama. Była to dramatyczna ilustracja tego, co znaczy: „Co zostało rozwiązane na ziemi, jest rozwiązane w niebie” – przymierze, które wymagało, aby Abraham rozwiązał/uwolnił przez ofiarę swego syna obietnicy na ziemi, aby Ojciec mógł uwolnić przez ofiarę Swego Syna Obietnicy z nieba. Abraham rozumiał to.
„A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli poznać/doświadczyć, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe” (Rz 12:2).
„Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze, doświadczajcie siebie; czy nie wiecie o sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście próby nie przeszli” (2Kor 13:5).
„Każdy zaś niech bada/doświadcza własne postępowanie, a wtedy będzie miał uzasadnienie chluby wyłącznie w sobie samym, a nie w porównaniu z drugim” (Gal 6:4).
Gdy Abraham i Sara byli starzy, dowiedzieli się od Pana, że będą mieli syna, który będzie ich własnym dzieckiem to roześmiali Mu się w twarz. Zmagali się z Bożą obietnicą i w humorystycznej reakcji na ich śmiech, Bóg nakazał nazwać ich syna „Śmiechem” – to właśnie znaczy Izaak.
Odrzuć kłamstwo
Przez wszystkie lata chodzenia z Panem, zauważyłem, że ci, którzy nieustannie koncentrują się na demonach, nigdy nie dojrzewają w Chrystusie. Odnawiasz jakąś znajomość po wielu latach i okazuje się, że ten człowiek trwa w tej samej duchowej rutynie, bez zmian. Zamiast patrzeć na Chwałę Chrystusa w sobie, ci ludzie zawsze rozglądają się na zewnątrz albo za demonami, jako przyczyną tego, że nie mogą wzrastać, albo przez ramię wstecz na swoją własną bądź rodzinną przeszłość, o czym wiedzą, a co uniemożliwia im wzrastanie w Chrystusie.
W przeciwieństwie do nich, ludzie pochłonięci Życiem w Chrystusie, żyją życiem odbitym w zwierciadle, żyją okazując te wspaniałe rzeczy, które On robi żyjąc wewnątrz, dając możliwość, czynienia wszystkiego przez Chrystusa, który wzmacnia. Życie tych ludzi podlega zmianom, ponieważ są pochłonięci Chrystusem wewnątrz – ci ludzie dorastają do dojrzałości.
Dziś mamy konferencje
Dziś szukamy formułek; w Biblii szuka się Boga. Zakochaj się w Ojcu i Jezusie bardziej niż kochasz kłamstwo, a wkrótce, choć być może stopniowo, dzięki poznaniu Miłości, przestaniesz wierzyć w kłamstwa,. Spędzaj czas i wysil się, aby poznać Ojca i naszego Pana jako sposób na życie, a nie jakiś projekt. Buduj relację z Ojcem od wewnątrz, rozmawiaj z nim przy każdej okazji – pytaj: „Co myślisz o tym, co oni mówią, Ojcze?” i „Dzień dobry Ojcze, czy czy chcesz, abym się modlił o kogoś?” i tak dalej – zaczynaj konwersację.
W walce z pokuszeniami przekroczyłem próg pokuszenia lata temu. Nie mówię, że jestem doskonały, chodzi o to, że przekroczyłem pewien próg. Długo patrzyłam na pokuszenia w ten standardowy dla „Słowa wiary” sposób, który mówi mniej więcej tak: „Jezus sprzeciwiał się diabłu cytując Słowo, więc to wszystko, co ty musisz robić”. Chciałbym, żeby to było tak łatwe, lecz nic dobrego nie przynosi cytowanie Słowa jeśli za tym Słowem ukrywa się ciało, które nadal lubi grzeszyć.
Nienawidziłem tego żalu, poczucia winy, tego „no, znowu tu jestem” po grzechu. Pewnego dnia zdałem sobie sprawę z tego, że bardziej kocham społeczność z Panem, niż grzech. Powiedziałem: „Dlaczego miałbym grzeszyć i łamać ta cudowną społeczność, jaką mam z Ojcem i zasmucać mojego ducha?”
To był dla mnie punkt zwrotny – spojrzałem w lustro i zobaczyłem, jaki mogę być. Rzeczywiście, lustro jest to samo, lecz nasze odbicie w nim zmienia się z chwały w chwałę, gdy trwamy w tym przyglądaniu się, przez Ducha.
Następny cykl następnym razem: Duch Święty.
A do tej pory
wiele błogosławieństw
John Fenn
www.supernaturalhousechurch.org CWOWI@aol.com