Monthly Archives: grudzień 2005

Co Jezus osiągnął na Krzyżu?

Tytuł tego studium może wydawać się trochę ambitny. Przede wszystkim pełne wyjaśnienie wszystkiego, co Jezus zdobył poprzez Swoją śmierć i zmartwychwstanie byłoby niezłym osiągnięciem. Ponieważ jest to część dotycząca grzechu, skoncentrujemy się w tym studium w szczególności na tym w jaki sposób
Krzyż wpłynął na grzech a głównie, na jego część praktyczna i wpływ na nas.

Gdy ludzkość po raz pierwszy zgrzeszyła, Bóg miał tyle do powiedzenia kusicielowi, Szatanowi:

Rdz. 3:15: I ustanowię nieprzyjaźń między tobą, a kobietą, między twoim potomstwem (nasieniem), a jej potomstwem (nasieniem); ono
zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę.

O co chodzi z tym potomstwem (nasieniem)?

W tym wersecie słowo „potomstwo” odnosi się do Jezusa. Jest tak dlatego, że On jest potomkiem Ewy. Bóg powiedział, że Chrystus zostanie
posiniaczony (niektóre tłumaczenia mówią „zmiażdżony) piętą Szatana, lecz posiniaczy („zmiażdży) głowę Szatana.

To Boże stwierdzenie ma ogromne znaczenie. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Pamiętaj, że Szatan przyjął postać węża. To w głowie węża jest  przechowywany jad – zmiażdż ją i wąż nic już nie może zrobić. Szatan zranił piętę Jezusa w ten sposób, że doprowadził do Jego śmierci. Jednak był (Szatan) blisko pięty (Jezusa) tylko dlatego, że to pięta zbliżała się do jego głowy w celu jej zmiażdżenia. W istocie jego atak na Jezusa odniósł dla niego odwrotny skutek.

Nie jest to jedyny raz, gdy się tak dzieje, a w rzeczywistości wielu chrześcijan opowiada historie o tym, jak Bóg z czegoś, co miało posłużyć uderzeniu na nich, wyprowadził
dobro. Przeciwnik często będzie próbował nas atakować i będzie atakował jako dzieci Boże, a jego ataki będą wracać i nękać jego.

O ile przyjemnie jest słuchać o tym, jak diabelskie plany uknute przeciwko nam obróciły się przeciwko Szatanowi uderzając go w twarz, o  tyle, żadna z tych historii nie może się równać ze skrajnym przypadkiem rykoszetu będącego wynikiem ataku diabła na Syna Bożego. Jego plan  zabicia Jezusa doprowadził do Zmartwychwstania, które sprawiło, że stało się możliwe pokonanie grzechu raz na zawsze i dla wszystkich.

Są dwie części tego wydarzenia tzn.: Śmierć i Zmartwychwstanie. Śmierć Jezusa była najwyższą ofiarą wszechczasów, którą opłacone zostały grzechy każdej jednej osoby, każdego z nas i która umożliwiła nam stawanie w obecności doskonałego i bezgrzesznego Boga.


Co więcej, w dodatku do Śmierci na Krzyżu, później przyszło Zmartwychwstanie. Wszelkie plany Szatana nie były w stanie utrzymać Jezusa w grobie. W rzeczywistości, Jezus nie był jedyną osobą, która
zmartwychwstała. Moc śmierci była tak silna, że nawet martwi ludzie wyszli ze swoich grobów.


Mat 27:51-53: „I oto zasłona świątyni rozdała się na dwoje, od góry do dołu, i ziemia się zatrzęsła , i skały popękały, i groby się otworzyły, i wiele ciał świętych, którzy zasnęli, zostało wzbudzonych; i wyszli z grobów po jego zmartwychwstaniu i weszli do świętego miasta, i ukazali się wielu”.

To była demonstracja tego, jak potężne są śmierć i zmartwychwstanie Jezus. On pokonał śmierć, więc martwi powstali. Taki był natychmiastowy rezultat. Ważniejsze dla nas są długoterminowe skutki. On pokonał również śmierć w naszym życiu. Jego śmierć uwolniła nas od kary za grzech a Jego zmartwychwstanie uwolniło nas od mocy grzechu.

Zatrzymajmy się i rozważmy to przez chwilę.

Nie jesteśmy związani przez grzech. Grzech został pokonany. Jest to żywotna prawda, która, wpisana w serce i zastosowana w chrześcijańskim  życiu, jest niezwykle pełna mocy. Szatan nie chce, abyś o tym wiedział. Wie, że został pokonany, lecz chce zachować to w tajemnicy przed tobą, ponieważ ta wiedza utrzymuje cię na prawej
drodze i w skupieniu na Stworzycielu.

W czasie, gdy chodził po ziemi Jezus pokonał Szatan w 3 głównych wymiarach.

Prowadził bezgrzeszne życie, nawet w okresach wielkiego kuszenia.

Poprzez zmartwychwstanie pokonał śmierć.

On wrzuci Szatana do piekła na całą wieczność.


Życiowe zastosowanie: Ważne jest, aby przypominać sobie o tym, kto jest po zwycięskiej stronie. Następnym razem, gdy diabeł będzie cię oskarżał, przypomnij mu
kim jesteś w Chrystusie. Przypomnij mu o jego potrójnej przegranej. Następnym razem, gdy będziesz miał sposobność zaśpiewać: „Zwycięstwo w Jezusie”, przyjmij postawę wdzięczności za fakt, że On jest zwycięzcą
раскрутка сайта

Tęcza i inne pamiątki

Wiliams James

Być może dobrze możesz się utożsamić z taką sceną:. jedziemy samochodem z dziećmi  na tylnym siedzeniu i, nagle, zauważam tęczę. Mówię coś do moich  dzieciaków  tak, aby zwrócić na nią ich uwagę. „Patrzcie, tęcza!” Nie jakoś  szczególnie  inaczej, niż gdy przejeżdżamy obok innych rzeczy, które chcę im  pokazać, jak  krowy czy wozy strażackie.

Jest tylko jedna rzecz, która  odróżnia tęczę, coś szczególnego, czym się różni od krów I innych  atrakcji.

Rdz.  9:14-15 Kiedy zbiorę chmury i obłok będzie nad ziemią, a na obłoku  ukaże się  łuk, wspomnę na przymierz moje, które jest między mną a wami i wszelką  istotą  żyjącą we wszelkim ciele, i już nigdy nie będzie potopu, który by  zniszczył  wszelkie ciało.

Tęcza  została dana nam jako znak obietnicy, którą Bóg dał zaraz po Wielkim  Potopie.  Obiecał, że już nigdy więcej nie wywoła takiego zniszczenia. Jest to  pamiątka  dla Niego i dla nas

Dlaczego  uczynił taką obietnicę? Pewne wskazówki możemy uzyskać z miejsca, gdzie  pojawia  się ona po raz pierwszy w poprzednim rozdziale:

Rdz.  8:20: „Wtedy zbudował Noe ołtarz Panu i wziął z każdego bydła czystego  i z  każdego ptactwa czystego, i złożył je na ofiarę całopalną na ołtarzu. i  poczuł  Pan miłą woń. Rzekł tedy Pan w sercu swoim: już nigdy nie będę  przeklinał ziemi  z powodu człowieka, gdyż myśli serca ludzkiego są złe od młodości jego.  Nie będę już nigdy niszczył żadnej istoty  żyjącej, jak to uczyniłem..

Nie  jest chyba wielkim naciągnięciem stwierdzenie, że Bóg spojrzał na  zniszczenie,  którego zesłał jako metodę zajęcia się grzechem świata I powiedział do  Siebie  Samego, że musi znaleźć inny sposób na to. Ofiary Noego były taką  wskazówką dla  nas, jaki to ten inny sposób mógłby być. On posłał by swojego jedynego  Syna,  który miał stać się ofiarą za nasze grzechy, abyś ty I ja nie musieli  przechodzić przez to samo zniszczenie, które właśnie nawiedziło ziemię.

Z  tego powodu, właściwe jest powiedzieć, że Tęcza jest pamiątką dla  ciebie i mnie  o tym, co Jezus uczynił na Krzyżu. Pomimo tego, że ty i ja  zasługiwaliśmy na  śmierć, zostało nam przebaczone. Gdy widzisz tęczę, myśl o niej, jako o  czymś  więcej niż tylko triku robionym przez słońce na cząsteczkach wody. Jest  tam po  to, aby przypomnieć nam o tym, kim jest Bóg, co zrobił i kim my  jesteśmy w Nim.

Tęcza  jest tylko jedną z wielu pamiątek w naszym życiu. Musisz tylko się  rozejrzeć  wokół a one tam są. Czasami są to takie, które dał nam Bóg, jak  komunia. Gdy  Jezus opisywał cel tej ważnej czynności, powiedział: „To czyńcie na  moją  pamiątkę” (Łuk 22:19). Gdy bierzemy chleb i wino, mamy pamiętać o tym,  co zrobił Jezus i, rozszerzając, o tym jak wielką miłość ma dla nas Bóg.

Są  i inne pamiątki wokół nas, niektóry zrobione przez człowieka, a  niektóre  bezpośrednio od Boga. Gdy obchodzimy takie święta jak Boże Narodzenie,  Wielkanoc, Dzień Dziękczynienia, wysil się, aby pamiętać

Gdy  widzisz kogoś noszącego Krzyż na szyi, pamiętaj. Gdy widzisz Wielki  Kanion,  ptaka, rzekę, chmurę czy niemowlę – pamiętaj o Jego miłości, Jego  wielkiej  ofierze, Jego miłości do ciebie, Jego dobroci. Pamiętaj. Pamiątki są  wokół ciebie.оптимизация поиска сайта

Tajemnica Williama Branhama

William Branham był ewangelistą działającym w poprzednim stuleciu, którego Bóg używał w potężny sposób przez pewien czas. W rzeczywistości nie powinno być wątpliwości co do tego, że został wyposażony w moc w stopniu w jakim rzadko spotykanym od czasów apostolskich i ciągle istnieją kontrowersje wokół jego osoby, życia, śmierci i nauczania. Dla niektórych z jego najbardziej zagorzałych zwolenników (którzy istnieją jeszcze do dziś),  przybrał on status niemal pół-boski, zaś tragiczny upadek odstraszył wielu zdecydowanych chrześcijan od badania jego życia. Z drugiej strony nawet w jego czasach byli wierzący sceptyczni i podejrzliwi wobec ogromnej mocy i niezwykłych znaków i cudów jakie towarzyszyły jego służbie. Nie może być również wątpliwości, że Branham odszedł od swojej służby w późniejszym czasie swego życia. (Fakt, że Bóg zabrał go wcześniej i że z powodu wypadku samochodowego jego ciało zostało straszliwie zniszczone, choć żył jeszcze przez kilka dni – potwierdza to). Niemniej jednak, tak wierzę i wielu innych, którzy badali jego życie, że w początkowych latach swojej służby był jednym z najbardziej namaszczonych mężów Bożych jacy żyli we współczesnych czasach.

Jak napisał GordonLindsay w swej biografii w 1952 roku o początkowym okresie służby Branhama; „Historia życia Williama Branhama jest tak bardzo z poza tego świata i ponad wszelką normą,  że gdyby nie było dostępnego mnóstwa niepodważalnych dowodów, które dokumentują i potwierdzają autentyczność, mógłby się ktoś od tego wymówić z powodu nierealności i nieprawdopodobieństwa. (G. Lindsay, 'William Branham – A man sent from God’, str. 9).
Nawet jego dzieciństwo było dla nich niezywkłe. Urodził się w 1909 roku w Kentucky, skąd jego rodzina wkrótce przeprowadziła się do innego stanu, Indiany, gdzie zamieszkali w pobliżu Jeffersonville. Branhamowie byli „najbiedniejszymi z biednych”. Gdy miał siedem lat przeżył pierwsze nawiedzenie: „Zdaje się, że było popołudnie. Zszedłem z drzewa i zauważyłem, że w pewnym miejscu wielkość baryłki, wiatr wiał przez liście. Po czym pojawił się głos mówiący: „Nigdy nie pij, nie pal, nie zanieczyszczaj swego ciała w żaden sposób, ponieważ Ja mam dla ciebie pracę, gdy dorośniesz” (str. 30).

Branham był posłuszny temu poleceniu, lecz ciągle nie był prawdziwie nawrócony. Gdy miał około 12 lat śmierć jego brata, Edwarda, zmusiła go znowu do powrotu myślami do Bożego powołania nad jego życiem. Niemniej jednak, nadal żył tak samo jeszcze przez kilka lat (zasadniczo z dala od Boga). W końcu bardzo poważnie zachorował i wylądował z zagrożeniem życia w szpitalu. Wtedy nagle nawiedził go Bóg ponownie: „Przyszedł jeszcze bliższy wiatr i głośniejszy, coraz głośniejszy… Usłyszałem ten sam głos, który powiedział: „nigdy nie pij i nie pal” i szelest liści, które słyszałem tamtego dnia były tymi samymi, które słyszałem na drzewie, lecz tym razem głos powiedział: „Powołałem cię i ty nie poszedłeś”. Powtórzone to zostało trzy razy. Powiedziałem wtedy: „Panie, jeśli to ty, pozwól mi wrócić na ziemię i głosić twoją ewangelię z progów domów, na rogach ulic. Powiem o tym każdemu!” Gdy wizja minęła, poczułem się lepiej” (str. 40-41).

Nie został jednak uzdrowiony tego dnia całkowicie, lecz został napełniony ogromnym pragnieniem Boga. „Zacząłem  szukać Boga, chodziłem od kościoła do kościoła usiłując znaleźć miejsce, gdzie byłby ołtarz w starym stylu. Smutne było to, że nie mogłem znaleźć go wcale. Którejś nocy byłem tak spragniony Boga i prawdziwego przeżycia, że poszedłem do szopy na tyłach domu i usiłowałem się modlić. Natychmiast pojawiło się w szopie światło, które uformowało krzyż i głos pochodzący z krzyża przemówił do mnie w języku, którego nie mogłem zrozumieć. Gdy się modliłem zjawisko powtórzyło się. Wtedy poczułem jakby ciężąr tysiąca funtów został zdjęty z mojej duszy…

‘Wiedziałem, że jeśli Bóg chciałby, abym głosił to uzdrowiłby mnie również, zatem poszedłem do kościoła, w którym wierzono w namaszczenia olejem i zostałem natychmiast uzdrowiony. Wtedy zobaczyłem, że uczniowie mieli coś, czego współcześni kaznodzieje przeważnie nie mają. Uczniowie zostali ochrzczeni Duchem Świętym mogli więc uzdrawiać chorych i czynić potężne cuda w Jego imieniu. Zacząłem więc modlić się o chrzest Duchem Świętym. Któregoś dnia około sześć miesięcy później Bóg dał mi pragnienie do serca. Przemówił do mnie z wielkiej światłości, żebym głosił i modlił się o chorych, a On będzie ich uzdrawiał bez względu na chorobę jaką byliby dotknięci. Zacząłem więc głosić i robić to, co mi Pan powiedział (str. 41-42). Branham zaczął prowadzić namiotowe spotkania w swym rodzinnym mieście Jeffersonville i które, jak na 24-latka, który dopiero zaczynał, były zdumiewającym sukcesem, liczących do 3000 ludzi przyciąganych tutaj jednorazowo i mnóstwa nawróceń.

Po pewnym czasie, gdy Braham chrzcił 130 nawróconych w rzece Ohio, pojawiło się nad nim niebiańskie światło, jak błyszcząca gwiazda w chwili, gdy miał ochrzcić siedemnastą osobę.

Światkami tego były tłumy liczące 4000 stojące nad brzegami rzeczy i przyglądające się. Niektórzy z nich uciekli ze strachu podczas, gdy inni krzyczeli lub mdleli. Relacje z tego niezwykłego zjawiska pojawiły się w lokalnej prasie, wkrótce potem. Przekazywano również, że z światła odezwał się głos mówiący: „Jak Jan Chrzciciel został posłany przed przyjściem Pana, tak Ja posyłam ciebie jako poprzedzającego Jego drugie przyjście”. Pewne jest to, że widoczne było światło z nieba i to, że coś w tym rodzaju zostało powiedziane nad nim.

W tym samym, 1933 roku, Branham otrzymał sporo znaczących wizji. W czerwcu 1933 roku otrzymał serię siedmiu wizji dotyczących światowych wydarzeń, które miały się szybko wydarzyć (a on przekazywał te wizje swemu zborowi). W pierwszej z nich zobaczył włoskiego dyktatora Mussoliniego zwycięsko najeżdżającego Etiopię, lecz ostatecznie dochodzącego do strasznego upadku – zamordowanego i oplutego przez jego własnych ludzi.

W drugiej wizji zobaczył Ameryką wciągniętą w światową wojnę przeciwko Niemcom, a rozpoczętą przez Austriaka. Wojna ostatecznie miała obalić tego przywódcę i miał on skończyć w tajemniczy sposób.

Trzecia wizja pokazywała trzy światowe „izmy” – Faszyzm, Nazizm i Komunizm oraz to, że pierwsze dwa do niczego nie dojdą, lecz komunizm będzie obfitował. Powiedziano mu: „Uważaj na Rosję, będzie miała potężną moc”. W Czwartej wizji pokazano mu pewne niesamowite osiągnięcia naukowe, które pojawią się po II Wojnie Światowej.

W piątej wizji pokazano gwałtowny spadek moralności na świecie, w szczególności odnoszący się do kobiet. Pokazano mu, że spadek od samego początku feministycznego ruchu wolnościowego końca XIX wieku i stopniowo zdobywającego światową moc przez kobiety, aż do wyboru „chłopca prezydenta” (być może Kennedy – znanego z tego, że został wybrany głosami kobiet) a dalej postępujący upadek w sposobie ubierania się kobiet – dobrowolnego pokazywania ich ciał coraz bardziej i bardziej w stale wzrastającej bezwstydnej zmysłowości.

Przy niewielkiej cenie prawdziwej kobiecości, przyjdzie na świat straszliwe upadek, pojawią się wszelkie formy perwersji tak, jak to prorokowano o Dniach Ostatecznych.

W szóstej wizji powstała w Stanach Zjednoczonych piękna kobieta, ubrana znakomicie, królewskie stroje – kobieta, które dano wielką moc, bardzo piękna – a jednak zła, przebiegła i zwodnicza. Panowała nad swoją ziemią swym autorytetem, Branham czuł, że ona reprezentowała albo jakąś osobę, albo  szczególną organizację (być może kościół Katolicki?)

Niemniej, może być również, że reprezentowała wielkiego ducha „Izabel”, który dominuje nad ziemią?  W siódmej, ostatniej wizji, był świadkiem wielkiego wybuchu, który rozdał całą ziemię i pozostawił Amerykę tlącą się, w chaosie i ruinach i bez widocznej obecności ludzi.

Ta ostatnia wizja znikła. (To ostatnie przypomina mi o innej wizji-proroctwie Branhama, do którego wracał często w tychlatach, a która pokazywała, że nadejdzie taki dzień, że  całe stan Kalifornia, zachód San Andreas Fault, zostanie zmieciony i wtrącony do Pacyfiku przez potężne trzęsienie ziemi).

Zdumiewające jest to, że wizje zostały dane Branhamowi w czasie (czerwiec 1933), gdy nie mógł on w żadne sposób dojść do takich wniosków na podstawie zwykłego zgadywania. W 1933 roku Niemcy w ogóle nie szykowały się do wojny, Rosja w żaden sposób nie był dominującą siłą na świecie a komunizm był relatywnie pomniejszą siłą na świecie. Niektóre podane w wizjach szczegóły były zbyt nadzwyczajne, aby przejść nad nimi do porządku (Patrz. „The Acts of the Prophet’ Pearry Green str. 48-51). Faktem jest również to, że owe wizje zostały dane niewykształconemu, prostemu człowiekowi, gdzieś na boku Indiany, człowiekowi, który niewiele rozumiał z politycznych komplikacji. I faktem jest, że co najmniej pięć z tych wizji zostało w precyzyjny sposób wypełnionych, co oznacza, że i pozostałe z pewnością się wypełnią.

Po licznych chrztach, wybudowano dla Branhama kościół, aby był pastorem w Jeffersonville. Następne lata były owocnym czasem jego życia i służby. W tym czasie ożenił się z piękną chrześcijanką, z którą mieli dwoje dzieci. Jednak w ciągu kilku lat później Branham stanął na rozdrożu i podjął kilka błędnych decyzji, które miały bardzo poważne reperkusje dla jego rodziny i służby. Gdy po raz pierwszy wziął udział w Konferencji Zielonoświątkowej (do tej pory był niezależnym baptystą), Branham został poproszony o to, aby został podróżnym ewangelistą i odczuł, że to właśnie jest ostateczne jego powołanie Boże. Pozwolił jednak na to, aby przyjaciele przekonali go, że zielonoświątkowcy to „śmieci” (byli wówczas znani jako „holy rollers” (dosł. „święci kręćkowie” – przyp. tłum.)– najmniejsi z najmniejszych) i wycofał się z przyłączenia się do nich.

“To właśnie w tym czasie namaszczenie Boże jakie miałem opuściło mnie. Nigdy więcej w ciągu następny pięciu lat nie wróciło… Wszystko szło źle. Mój kościół topniał a ja nie wiedziałem, co robić. Wtedy zaczął się ciemny okres mojego życia, gdy nadszedł wylew rzeki Ohio, która zabrała tak wiele istnień, i spowodował śmierć tej dwójki, która był mi najdroższa na świecie (G. Lindsay, 'William Branham  – A man sent from God’, str. 51). Ogromna powódź rzeki Ohio w 1937 roku zażądała życia jego żony i niemowlęcia. Branham, któremu pozostał jeden syn, był załamany. Było to zaledwie osiem miesięcy po tym, jak odszedł od posłuszeństwa Bogu i przyłączenia się do zielonoświątkowców, a on sam uznał ten tragiczny związek.

Przez kilka lat później Branham nadal głosił i podejmował się różnych prac. Ponownie ożenił się i gdy powtórnie otrzymał nawiedzenia aniołów Bożych w 1946 roku, pracował w stanowy strażnik przyrody w stanie Indiana.  Był to początek jego międzynarodowej służby cudów: „muszę powiedzieć ci o aniele i przyjściu Daru.
Nigdy nie zapomnę tego czasu, 7 maja 1946 roku, piękna pora roku w Indianie, gdzie ciągle pracowałem jako strażnik. Wyszedłem na lunch… Gdy szedłem koło domu i przechodziłem pod klonem wydawało się, jakby cały szczyt drzewa zerwał się; wydawało się, że coś zeszło w dół przez to drzewo jak potężny wiatr. Żona wyszła przestraszona z domu i zapytała, co się dzieje. Usiłując się opanować usiadłem i powiedziałem jej, że po tych dwudziestu różnych latach świadomości jakiegoś dziwnego uczucia, nadszedł czas na to, abym dowiedział się o co w tym wszystkim chodzi. Zbliżył się kryzy.

“Tego popołudnia poszedłem na odosobnienie, aby się modlić i czytać Biblię. Wszedłem tak głęboko w modlitwę, że wyglądało na to, że moja dusza oddzieli się ode mnie. Płakałem przed Panem, położyłem się twarzą do ziemi.. spoglądałem w górę na Boga i wołałem: „Jeśli mi przebaczysz za to, co zrobiłem, spróbuję lepiej.  Czy przemówisz do mnie Boże w jakikolwiek sposób? Jeśli mi nie pomożesz, nie mogę już dalej..  Wtedy w nocy, około dwunastej, już przestałem się modlić i siedziałem, gdy zauważyłem światełko błyszczące w pokoju.. światło rozszerzyło się na podłogę, stając się szersze.. Gdy spoglądałem w górę była tam wielka gwiazda. Nie miała jednak pięciu ramion jak gwiazdy, lecz bardziej podobna była do kuli ognistej lub światła świecącego w dół na podłogę. Wtedy usłyszałem kogoś idącego po podłodze…

Przebijając się przez światło dostrzegłem stopy mężczyzny idącego do mnie, a było to tak naturalne, jakbyś ty sam do mnie przyszedł. On okazał się być człowiekiem, który mógł mieć około 100 funtów wagi, ubranym w biała szatę. Miał delikatną twarz, bez brody, ciemne włosy spływające wzdłuż ramion, raczej ciemną i miłą twarz. Gdy podszedł bliżej nasze oczy spotkały się. Widząc jak bardzo się bałem, zaczął mówić: „nie bój się. Zostałem posłany z Obecności Wszechmogącego Boga, aby ci powiedzieć, że twoje osobliwe życie i twoje niezrozumiałe drogi miały na celu wskazanie, że Bóg posłał cię, abyś zaniósł dar boskiego uzdrawiania ludziom na świecie. JEŚLI BĘDZIESZ SZCZERY I POTRAFISZ SPRAWIĆ, ABY LUDZIE CI UWIERZYLI, NIC NIE STANIE NA DRODZE TWOJEJ MODLITWY, NAWET RAK (str. 76-77).

Anioł powiedział Brahamowi, że  od teraz dwa szczególne znaki i dary udzielone przez Boga będą działały w jego życiu. Pierwszy uzdolni go do wykrywania czy rozróżniania chorób u ludzi – widzialna, ostra reakcja w jego lewej ręce, która będzie się stawała czerwona i spocona w kontakcie z chorobą. Drugi znak będzie darem, który pozwoli mu na rozróżnianie myśli i uczynków z przeszłości poszczególnych ludzi – szczególnych grzechów,  z których trzeba pokutować itd. Bardzo często zdarzało się, że Branham wyzywał ludzi ukazując im specyficzne grzechy. Ludzie ci wyznawali grzechy Bogu i byli regularnie uzdrawiani czymkolwiek byli dotknięci zanim nawet zdążył na nich włożyć ręce.

Ta anielska manifestacja zaznaczyła początek niesamowitej, międzynarodowej służby cudów Branhama jak też poprowadziła bezpośrednio do Wielkiego Amerykańskiego Przebudzenia Uzdrowieniowego 1947-55, w którym pojawiło się wielu znanych sług, a tysiące tysięcy ludzi zostało zbawionych i uzdrowionych. Jak sam Branham powiedział: „Wielkie rzeczy, które miały miejsce w tych miesiącach są zbyt liczne, aby je można było spisać, lecz Bóg potwierdzał słowa anioła wiele razy. Głusi, niewidomi, niemowy i wszelkiego rodzaju choroby były uzdrawiane, a tysiące świadectw jest spisanych. Nie mam żadnej mocy sam z siebie, aby to robić… Bóg zawsze ma coś czy kogoś, przez kogo tą pracę wykonuje, jestem tylko narzędziem używanym przez Niego (str. 78).

Tuż przed końcem swego życia Willian Branham został odnowiony dla swojej przejrzystości, prostoty prawdziwej pokory. Bez wątpienia było to również związane z początkowym okresem jego życia, trudnościami, złamaniem i ubóstwem – wielkimi korzyściami jeśli chodzi o jego ewentualną służbę. Czytałem kilka z jego pierwszych usług i wydawało się być tylko niewiele więcej niż osobistymi świadectwami, którym towarzyszyło
bardzo proste (a jednak skuteczne) przesłanie ewangelii.  Nie było najmniejszego znaku czegoś dziwnego, dzielącego, czy kontrowersyjnego w jego późniejszym nauczaniu. Przede wszystkim anioł powiedział mu, że częścią jego zadania jest pomóc ZJEDNOCZYĆ chrześcijan z różnych kościołów. Mówiąc o „niezwykle pokornym duchu” Branhama pewien obserwator napisał: „Nie ma w nim niczego niesfornego ani aroganckiego. Jest cichym i pokornym człowiekiem. Wszyscy go kochają. Nikt mu nie zazdrości ani nie jest zawistny o jego ogromną popularność” (David Harrell Jr, 'ALL Things are Possible’, pg 39).

Przez następne miesiące i lata Branham podróżował wiele po USA Europie, Płd. Afryce itd. Tysiące przychodziły do niego z daleka, aby usłyszeć jego kazania i być świadkami wielu nieprzeciętnych uzdrowień, cudów i „słowa wiedzy”, które towarzyszyły jego służbie.

Często wywoływał imiona, miasta pochodzenia i informacje o wychowaniu ludzi znajdujących się na spotkaniu, których nigdy nie spotkał, którzy przyszli, aby usłyszeć jego usługę i zostać uzdrowionymi. Z pośród tysięcy takich „słów wiedzy”, które dał nie jest znany ani jeden przypadek błędu lub nietrafności. Jego dar był uznawany za 100% dokładny. Głusi byli uzdrawiani, ślepi odzyskiwali wzrok i martwi wskrzeszani. Było wiele takich spotkań, na których Branham był fotografowany z  jasnym „halo” i dziwnymi światłami wokół jego osoby. Stała się dla niego standardem obecność anioła Bożego stojącego obok niego i często czekał na jego przybycie zanim zaczął. Normalne było również to, że Branham widział pewne szczególne cuda dziejące się w wizji na kilka dni zanim się wydarzyły, gdy więc znalazł się dokładnie w takich samy okolicznościach jakie wystąpiły w wizji, dokładnie wiedział, co robić. Zdumiewające! I wszędzie, gdziekolwiek pojechał, Bóg był uwielbiony w najbardziej wspaniały sposób.

Nie może być żadnych wątpliwość co do tego, że Branham był pionierem i kluczowym przywódca wielkiego przebudzenia uzdrowieniowego 1947-55. W czasie tego Przebudzenia  powstało dosłownie tysiące usługujących uzdrowieniem w całej Ameryce, wielu szeroko znanych i wielu mało, lecz oni wszyscy byli zainspirowani przez przykład Branhama i innych. Tysiące zostało zbawionych i uzdrowionych nie tylko w Ameryce, lecz w wielu innych krajach również. wielkie argentyńskie przebudzenie 1954 roku pod przywództwem Tommy Hinks’a (ze spotkaniami gromadzącymi do 400.000 ludzi) również miało zdecydowane powiązania z tym Przebudzeniem. Nawet wśród najlepiej znanych ewangelistów, którzy stali się w tym czasie sławni (jak Oral Roberts, T.L. Osborn, A.A. Allen, Jack Coe itp.) William Branham był uznawany za kogoś szczególnego – coś nadzwyczajnego. „Młodsi ewangeliści mający dar uwalniania uważali go za kogoś oddzielnego, jako Mojżesz. Był „numerem jeden”, pisze Richard Hall, „powszechnego biegu ewangelistów, których mamy teraz. Weź ich dwudziestu z jednej strony i jego samego z drugiej to z pewnością przeważy ich wszystkich. (Winkie Pratney, 'Revival’, str. 220-221).

Po koniec lat 50-tych, gdy spora liczba ewangelistów uzdrowieniowych dryfowała w stronę pokazów, doktryny „prosperity” (powodzenia) i żebrania o pieniądze, Branham nie poddał się żadnemu z tych trendów. Był niezmienny w swej postawie wobec tych przeżyć, aż do samego końca. Pewien obserwator napisał o nim w 1959 roku: „Przy okazji swojej ostatniej wizyty wspomniałem o tym, jak bardzo amerykańscy kaznodzieje są „samochodo-świadomi”, niemal osądzając ludzkie powodzenie według posiadanego samochodu. Na tej konferencji , gdzie głównym mówcą był Brat William Branham, wszyscy oni pojawili się w swoich miłych samochodach, taki obraz elegancji, lecz Brat Branham przyjechał ciężarówką. Nie wyglądał tym wcale na zmartwionego … (D. Harrell Jr, 'ALL Things are Possible’, str. 162).

Niemniej, była główna słabość w praktyce I służbie Branhama, która w tragiczny sposób zaczęła się ujawniać w połowie lat 50-tych. W 1955 roku, przeważnie wskutek niedbałości i braku dobrego zarządzania jego samego, Branham popadł w finansowe problemu. Zawsze był nonszalancki, niemal naiwny wobec spraw biznesowych. „Czasami zapominał o umówionych spotkaniach I był zupełnie nie zainteresowany biznesowymi szczegółami. Niektórzy jego towarzysze, biznesmeni, czuli, że jest on całkowicie nieodpowiedzialny. W każdym razie, Branham w końcu napisał tak: „Przez dziewięć lat, Pan zaspokajał wszelkie potrzeby bez potrzeby naciskania na pieniądze, po czym nagle w 1955 roku, na wszystkich trzech wielkich zgromadzeniach przychody spadły znacznie poniżej wydatków a inne zaczęły przynosić deficyt…” jeszcze większe komplikacje finansowe pojawiły się w 1956 roku, gdy Internal Revenue Service (Wydział Podatkowy) podjęła przeciwko niemu sprawy podatkowe.

Nieskomplikowany Branham, widocznie niewiele interesował się osobistym bogactwem, nie czynił systematycznych starań o konta dla tysięcy dolarów, które przepływały przez jego służbę”. (Ibid, str. 39-40). Przez resztę życia Branham pracował pod ciężarem 40.000.000$ długu wobec IRS (co było kolosalną kwotą pieniędzy w tamtych czasach).

Było oczywiste, że Bóg niewiele mógł błogosławić dłużej służbę Branhama ze względu na jego brak troski o sprawy finansowe i wątpliwy stan ich zarządzania. Wyraźnie stało się to „otwartymi drzwiami” poprzez które diabłem mógł niszczyć i związywać jego służbę i jednym z dewastujących ją efektów było to, że podczas, gdy inni znani ewangeliści byli powoływani do służby w wielkich, przenośnych namiotach (których Bóg używał bardzo skutecznie w tamtych czasach), Branham nie był w stanie tego przeskoku dokonać w związku ze stanem swoich finansów. W ten sposób jego służba zaczęła natychmiast tracić impet i wydawało się, że nie jest już na samym przedzie tego, co robił Bóg.

Do 1958 roku William Branham (wraz z wielu innymi uzdrowieniowymi ewangelistami) głęboko szacował swoją służbę. Było już widoczne, że wielkie Uzdrowieniowe Przebudzenie skończyło się już na dobre i nie było żadnych wątpliwości, że służba Branhama poddała się temu. Nigdy nie można dopuścić do straty takiego przywódcy jakiegokolwiek poruszenia Bożego, jak pokazuje wyraźnie historia. To właśnie wtedy Branham stopniowo wycofywał się do swego małego kręgu, gdzie otrzymywał adorację i lojalność (Zasadniczo ten krąg składał się z zielonoświątkowców „Onenness” i „Jesus-Only”). Wtedy, zamiast początkowej postawy nie mówienia o pomniejszych, spornych sprawach, zaczął stopniowo naciskać na takie rzeczy coraz bardziej w swoich kazaniach. Powoli, jego nauczanie stawało się coraz bardziej i bardziej skrajne i alarmujące.

Na początku 1957 roku Branham otrzymał sen, w którym usługiwał w “białym dysku” unoszącym się nad piramidą. Głos z niebo ogłosił, że żaden inny człowiek nie może stanąć w dysku „dopóki nie umrze albo nie zostanie zabity” i Branham był „jedynym, który może i będzie stał tam”. Branham najwyraźniej dopatrzył się w tym śnie „duchowego znaczenia”.
(Ibid, str. 41). Do roku 1960 doszedł do wniosku, że on jest “Eliaszem” końca czasów I prawdziwym “Posłańcem Przymierza”, a adorujący go uczniowie z jego wąskiego kręgu z pewnością nie zamierzali mu się sprzeciwić. Wielu pisarzy
wierzy, że to właśnie w chwili, gdy Branham wziął na siebie służbę „nauczania” popadł w błąd. Było wyraźnie, że miał namaszczenie i powołanie Boże, aby prowadzić proroczą / ewangelizacyjna służbę, lecz nigdy nie nauczania i jak tylko wszedł w obszar nauczania doktryn, zaczął wkraczać w dziedziny, do których Bóg nigdy go nie powołał, otwierając w ten sposób się na stale wzrastające zwiedzenie. Zostało stwierdzone, że pod koniec, niektóre z jego nauczań niemal sięgały okultyzmu. Niemniej jednak, początkowe obdarowanie czynienia znaków, które dał mu Bóg nigdy go nie opuściło, aż do jego śmierci w 1965 roku.

Było wielu, którzy usiłowali ostrzec Branhama i przywrócić go do pewnej równowagi, wraz z szanowanym przez niego kolegą szkolnym Gordonem Lindsay’em, lecz Branham nie słuchał. „Brat Lindsay powiedział: „Błagałem go, aby nie nauczał. Powiedziałem: „…Zostaw biblijne nauczanie nauczycielom. Po prostu idź i głoś i praktykuj słowo wiedzy i dary uzdrowień jak Duch chce i bądź błogosławieństwem dla Ciała Chrystusa”. Ten prorok powiedział do brata Lindsay’a: „Wiem, że nie jestem nauczycielem, ale chcę nauczać i będę to robił!”.  „Niebezpiecznie jest wkraczać w służbę, do której nie zostałeś powołany. W Starym Testamencie, jeśli ludzie weszli do świętego miejsca, które było zarezerwowane dla tych, którzy mieli szczególny urząd, natychmiast ginęli. Pod łaską, ludzie nieposłuszni mogą trwać przez pewien czas, lecz, wcześniej czy później, ci którzy wkroczyli w służbę, do której nie zostali powołani, będą osądzeni. Jest to niebezpieczne wkraczać w służbę innego człowieka  (K. Hagin, 'He Gave Gifts unto Men’, str. 164-170).

Przez PEŁNE DWA LATA przed śmiercią Branhama, Kenneth Hagin, który był w tym czasie znany ze swej precyzyjnej służby proroczej otrzymał proroctwo dotyczące Branhama, które przekazał bratu G.Lindsay. Proroctw brzmiało tak: „Przed upłynięciem roku 1965 ten, który stał na czele służby uzdrawiania jako prorok zostanie zabrany. Uczynił fałszywy krok i Szatan zniszczył jego życie, lecz jego duch będzie zbawiony a jego dzieło pójdzie za nim. Gdy przyjdzie rok 1966 jego już nie będzie”.

Przekazałem to proroctwo bratu Linday, ponieważ jest to biblijne, aby inni duchowi mężowie rozsądzali proroctwo. Nigdy nie robiłem tego publicznie. Prorocy błądzą publicznie przekazując niektóre z tych rzeczy”. Później Bóg powiedział Hagin’owi: „Musiałem dopuścić do tego, aby został usunięty z powodu zniszczenia jakie czynił dla Ciała Chrystusa…”

“….Brat Lindsay odnosząc się do czegoś innego, co się wydarzyło z tym prorokiem, powiedział mi:

W zeszłym roku, modliłwm się z moją żoną i siostra Schrader o dzieło służby (siostra Schrader była prorokinią, która odeszła, aby być z Panem). Modliliśmy się o różne projekty naszej służby, gdy w samym środku modlitwy, siostra Schrader wykrzyknęła: „Ostrzeż Brata [Branhama].. on zginie”.

Lindsay powiedział:
przeszło obok mnie. Nie ostrzegłem go jak powinienem. Później moja żona, ja i s.Schrader ponownie modliliśmy się o służbę i ponownie s.Schrader wykrzyknęłą w samym środku modlitwy „Idź, ostrzeż Brata [Branhama] .. on zginie. On idzie drogą Dowie”.

Po tym porannym spotkaniu brat Lindsy powiedział: „Rozmawiałem z nim jak mi polecił Pan, lecz widziałem, że nie posłucha… (K. Hagin, 'He Gave Gifts unto Men’, str. 164-170).

Proszę pamiętajcie, że Dowie również popadł w błąd, głosząc, że on jest “Eliaszem” końca czasów.

Wydarzenie przekazane przez K.Hagin’a potwierdza również żona Lidnsay’a: “Pewnego dnia, przyszedł do naszego biura Kenneth Hagin. Wręczył Gordonowi kartkę papieru, na której napisane było proroctwo, która, jak powiedział, dał mu Pan. Proroctwo stwierdzało, że przywódca ruchu będzie wkrótce zabrany, ponieważ poddaje się błędowie i Pan musi go usunąć ze scen z tego powodu. Gordon wziął to proroctwo  i położył na swoim biurku. Gdy Hagin wyszedł zapytałam:

Co o tym myślisz? Czy to jest Branham?

Gordon odpowiedział smutno:

Tak, to jest Branham, On błądzi. On sądzi, że jest Eliaszem. On myśli, że jest posłańcem przymierza. Smutne jest to, że ludzie bez skrupułów wokół niego wkładają mu w usta słowa, a w związku z jego ograniczonym wykształceniem on je przyjmuje. (Mrs Gordon Lindsay, 'My Diary Secrets’, Sixth Edition, str. 152).

Dwa lata później, prowadząc samochód do Tuscon w stanie Arizona, William Branham zderzył się czołowo z pijanym kierowcą. Jego żona doznała poważnych obrażeń, a ciało Branhama został straszliwie zmasakrowane. Żył jeszcze w szpitalu przez kilka dni, pomimo że głowę miał napuchniętą i był podłączony do aparatu oddechowego. William Branham zmarł w Boże Narodzenie 1965 roku, tuż przed nowym rokiem, dokładnie tak, jak przewidywało proroctwo.

„Jak wielcy upadają”. Szatan ponownie odniósł zwycięstwo „zabierając” jednego z wielkich Bożych sług i nie może być wątpliwości co do tego, że pełnia Bożych celów dla życia Branhama i służby co najmniej częściowo nie wypełniła się. Wśród niektórych uczniów Branhama mówiło się, że może on powstać z martwych w ciągu kilku dni, lecz jest oczywiste, że tylko względnie mała grupa ludzi wierzyła w to (Tak zwani branhamowcy są ciągle na świecie dziś. Niektórzy z nich czczą go z gorliwością graniczącą z bałwochwalstwem – jest to smutne i tragiczne epitafium dla byłego, potężnego męża Bożego).

LEKCJA jaką musimy przyjąć:

Niektórzy ludzie wierzą, że nadejście poruszenia Bożego będzie tak potężne i tak niesamowite, że będzie niemal niemożliwe, aby usługujący w nim słudzy popadli w błąd lub grzech. Osobiście nie mogę się z tym zgodzić. Historia wyraźnie pokazuje, że im większa moc tym większy potencjał do subtelnego wejścia pych i błędu. To dlatego Bogu zajęło tak wiele czasu przygotowanie Jego przyszłych (obecnie jeszcze ukrytych) sług na nadchodzące poruszenie. Proszę pamiętać, że sam Szatan był kiedyś najbardziej znakomitą i potężna częścią Nieba – „namaszczonym Cherubinem” najwyższego porządku i chodził w samej obecności Bożej. Jeśli takie stworzenia jak on – chodzący w samej obecności Bożej – mógł odpaść od łaski to możemy również i my, nawet będący na najwyższej z udzielonych przez Boga służb.

Ważne jest, aby zdawać sobie sprawę z siły i przebiegłości naszego adwersarza. Diabeł miał dosłownie tysiące lat na badanie ludzkości i nauczanie się manipulowania ludzkimi jednostkami w najskuteczniejszy sposób. Widział jak Przebudzenia powstawały i odchodziły. On powodował upadki wielkich mężów Bożych i potknięcia czy niespełnienie potencjału innych. On jest byłym mistrzem sztuki duchowej walki i on gra TWARDO, bez sumienia i
miłosierdzia. Ma za sobą tysiące lat doskonalenia swoich technik wywoływania upadków ludzkich, zastawiania pułapek, które czasami dopiero po miesiącach czy latach przynoszą owoce, lecz ostatecznie wabią ludzi do oddania im życia czy służby. On to wszystko widział. A jednak ciągle, dzięki mocy Bożej ciągle można go bić i to dobrze, lecz nie wolno nam być ignorantami wobec jego podstępów i pułapek. Musimy nauczyć się lekcji historii, której  ona uczy.

DUCHOWA PYCHA
Duchowa pycha jest głównym, lecz często bardzo subtelnym ukrytym korzeniem wielu zwiedzeń i upadków wielu znanych sług. Jeden z moich przyjaciół, który zajmował się tym tematem powiedział mi, że w ciągu ostatnich 30 lat osobiście znał co najmniej tuzin namaszczonych mężów Bożych, którzy stracili swoje namaszczenie i służbę. Mówi, że niektórzy skończyli nawet martwi i w więzieniach.

Jak napisał Paul Billhemier:

PIACH CZASU SYPIE SIĘ WRAZ Z WRAKAMI WIELU ZŁAMANYCH ISTNIEŃ; TYCH, KTÓRZY KIEDYŚ BYLI POTĘŻNIE PRZEZ BOGA UŻYWANI, LECZ ROZBILI SIĘ O SKAŁY DUCHOWEJ PYCHY.

Oczywiście, ci którzy są zaangażowani w potężną służbę są szczególnie wystawieni na pychę, z powodu zdumiewających rzeczy, które codziennie zdarzają się w ich służbie, a wielkie jest pokuszenie do tego, aby część tej chwały przyjąć na siebie czy, aby zacząć myśleć o sobie jako o kimś „szczególnym” – zapominając o tym, że wszystko, co mają, jest darem od Boga.

Taka pycha może być niezwykle subtelna a diabeł lubuje się w wystawianiu takich służb na takie ‘naciski’ tak często jak to jest tylko możliwe. Niemniej jednak, ważne jest, aby pamiętać o tym, że Bóg nie pozwoli na to, abyśmy byli kuszeni ponad to, co możemy znieść (1 Kor 10:13).

Ważne jest zwrócenie uwagi na to, że William Branham był wyraźnie człowiekiem cichymi prawdziwie pokornym do samej śmierci, a jednak diabłu udało się wprowadzić subtelną pychę do jego umysłu i serca w kilku krytycznych dziedzinach.  Ośmielił się być nauczycielem pomimo tego, że widoczne było to, że nie było to jego powołanie i ostatecznie doszedł do rozdętych „Eliaszowych” objawień o sobie samym i swojej „szczególnej” pozycji, ogłaszając to swoim uczniom. Jak napisał ap. Paweł, nie mamy myśleć o sobie „więcej niż powinniśmy) Rzym 12:3). Mówiąc o upadku Lucyfera, Bóg powiedział: „Twoje serce było wyniosłe z powodu twojej piękności, zniweczyłeś swoją mądrość, skutkiem swojej świetności (Ez 28:17).

Bardzo ważne jest również pamiętać o tym, że często wtedy, gdy odnieśliśmy nasze największe zwycięstwa w Bogu, jesteśmy najbardziej podatni  na ataki przeciwnika. Widzimy to szczególnie w przypadku Aleksandra Dowie, jedno stulecie temu. To właśnie wtedy, gdy przebił się do okresu sukcesów i powodzenia w służbie, poluzował swoje czuwanie i został zwiedziony do „WIARY W KŁAMSTWO”, że jest „Eliaszem” Bożym i w taki sposób jeden z największych sług uzdrowieniowych wszystkich czasów popadł w wielki błąd i stał się rozbitkiem.

Z Pisma wyraźnie wynika, że w Dniach Ostatecznych, będą chodzić „w mocy i duchu Eliasza”, niemniej jak napisał Lindsay Gordon w biografi Dowie’go: „GDYBY BYŁ TYM ELIASZEM TO JAKIŻ OGROMNY BŁĄD ZOSTAŁ POPEŁNIONY, ŻE OGŁOSIŁ SIĘ TAKIM! Janowi Chrzcicielowi wystarczyło, gdy ogłaszał siebie jako „głos wołającego na pustyni”. Gdy pytali go, czy jest Eliaszem, powiedział, że nie. A jednak Chrystus później potwierdził, że był nim! (Mat. 11:14). Jezus pochwalił pokorę Jana, który powiedział: “On musi wzrastać ja zaś stawać się mniejszym” (G. Lindsay, 'John Alexander Dowie’, str. 190).

To stara historia, aby unikać niebezpieczeństw „złota, dziewcząt i chwały”. Innymi słowy, wielu zostało rozbitych przez pieniądze, kobiety, a szczególnie przez odbieranie chwały należnej tylko Bogu. Diabeł potrafi używać tych wszystkich pokuszeń znacznie subtelniej niż jesteś w stanie w to uwierzyć. Jest mistrzem w tego typu zwiedzeniach. Niech każdy z nas uważa! Tylko dzięki Bożej łasce będziemy w stanie wytrwać w tych dniach ostatnich.

Niech cię Bóg błogosławi.seo оптимизация сайтов

Kontrrewolucja seksualna#Różne artykuły

W Stanach Zjednoczonych od kilkunastu lat coraz bardziej rozwija się ruch młodzieżowy#
Artykuł ukazał się w 27 numerze tygodnika
„Przewodnik Katolicki” z dnia 4 07.2004 roku.



Moda na
seksualną wstrzemięźliwość przedmałżeńską

W
Stanach
Zjednoczonych od kilkunastu lat coraz bardziej rozwija się ruch
młodzieżowy
odrzucający pornografię i propagujący czystość seksualną. Dziesiątki
tysięcy
amerykańskich nastolatków uroczyście ślubowało, że rezygnują ze
współżycia
płciowego przed ślubem.


Moda na
seksualną wstrzemięźliwość przedmałżeńską pojawiła się w USA na
początku lat
osiemdziesiątych i była związana z narodzinami nowej subkultury
młodzieżowej,
tzw. straight edge (w skrócie: SE). Główna dewiza ruchu brzmiała: nie
pić, nie
palić, nie współżyć. Nastolatki zaangażowane w SE buntowały się
przeciwko
pokoleniu swoich rodziców, którzy z kolei byli zwolennikami rewolucji
seksualnej i głośnego hasła: sex and drugs and rock’n’roll. Ich dzieci
postanowiły, inaczej niż poprzedzająca je generacja, promować wszelką
abstynencję – od alkoholu, nikotyny, narkotyków, a także zbyt wczesnego
i
traktowanego niemal jako sport współżycia seksualnego. SE było jednak
tylko
subkulturową modą, która wkrótce przeminęła. Nie przeminęła jednak
popularność
czystości przedmałżeńskiej wśród amerykańskich nastolatków, ale obecnie
nie
opiera się ona już na modzie i buncie przeciw rodzicom, lecz na

głębszych
przekonaniach i postawie życiowej.

Miss Ameryki za czystością przedmałżeńską

W USA
coraz prężniej rozwijają się ruchy młodzieżowe
głoszące pochwałę dziewictwa i czystości seksualnej, takie jak np.
„Czyści z
wyboru”, „Prawdziwa miłość poczeka” czy też „Żyć dla celu”. Organizują
one
ceremonie, takie jak np. w marcu tego roku na uniwersytecie stanowym
Colorado w
Denver, gdzie 1500 młodych Amerykanek i Amerykanów ślubowało wierność
szóstemu
i dziewiątemu przykazaniu Dekalogu. Podczas wspomnianej uroczystości
ordynariusz lokalnej diecezji, katolicki arcybiskup Charles Chaput
wręczył
zebranym „pierścionki czystości” jako znak pragnienia, by wytrwać w
czystości.

Podczas owych zaślubin wystąpiła publicznie
22-letnia Erica
Harold – Miss Ameryki z roku 2003. Ciekawe jest prześledzenie jej
perypetii
związanych z propagowaniem dziewictwa. Otóż podczas konkursu na
najpiękniejszą
kobietę Ameryki kandydatki muszą zadeklarować, jaką ideę dla dobra
innych ludzi
chcą propagować przez najbliższy rok. Po wygraniu konkursu na szczeblu
stanowym
Miss Illinois, jurorzy zabronili Erice Harold startu w finale
ogólnokrajowym z
jej dotychczasowym hasłem: „Seksualna abstynencja nastolatków: chroń
siebie,
szanując siebie”. Mając do wyboru: albo wykluczenie z konkursu, albo
zmianę
hasła, dziewczyna zdecydowała się na to drugie i wybrała nową dewizę –
przeciwstawiającą się agresji wśród nieletnich. Po zwycięstwie w finale
Miss
America, Erica zorganizowała jednak konferencję prasową, podczas której
ujawniła, że została poddana presji przez jurorów i nadal chce
propagować
czystość przedmałżeńską.

Oświadczenie to wywołało konsternację jury.
Sędziowie
początkowo zamierzali zabronić Erice publicznego głoszenia pochwały
wstrzemięźliwości seksualnej. Pojawiła się nawet propozycja, by odebrać
jej
tytuł i koronę Miss. Wówczas jednak dało znać o sobie szerokie
poparcie,
jakiego udzieliło młodej piękności wielu Amerykanów, wysyłając do
komisji
konkursowej tysiące listów solidaryzujących się z Eriką. W końcu
jurorzy
zmuszeni zostali do zmiany stanowiska.

Być może duży wpływ na to miał fakt, że Miss Ameryki
jest
czarnoskóra, a to właśnie wśród Murzynek ciąże nastolatek są
największym
problemem. Mówił o tym głośno podczas swojego niedawnego,
transmitowanego przez
telewizję wystąpienia czarnoskóry komik Bill Cosby. Dziennik
„Washington Times”
przypomniał, że Erica Harold zaangażowana była w pochwałę
wstrzemięźliwości
seksualnej już cztery lata przed konkursem i zacytował list do niej,
napisany w
2002 roku przez jedną z murzyńskich uczennic: „Tym, co powiedziałaś o
abstynencji przedmałżeńskiej, zmieniłaś moje życie, bo ja też podjęłam
taką
decyzję… Mam naprawdę nadzieję, że będziesz nadal głosić to hasło, bo
możesz
zmienić życie wielu innych osób.”

Erica Harold jeździ więc niestrudzenie po
amerykańskich
szkołach, opowiadając nastolatkom, że warto jest zachować cnotę aż do
ślubu dla
swojego współmałżonka. Dość symptomatyczne są wyniki badań
przeprowadzone w 14
szkołach stanu Illinois, które objęte były akcją Project Reality na
rzecz
wstrzemięźliwości płciowej. Otóż przed akcją 58 proc. nastolatków
uważało, że
lepiej powstrzymać się od kontaktów seksualnych aż do zawarcia
małżeństwa, po
akcji zaś liczba takich uczniów wzrosła do 71 proc.

W zachęcanie do czystości przedmałżeńskiej włącza
się coraz
więcej popularnych wśród młodzieży osób, np. Miss Missisippi – Maggie
Johnson,
która w swoim stanie występuje z hasłem: „Jesteś warta czekania:
promowanie
szacunku do siebie – abstynencja seksualna”. Przekonuje ona nastolatki,
że to
zachowanie wstrzemięźliwości, a nie wczesne podejmowanie kontaktów
seksualnych
daje poczucie własnej wartości i pozwala uniknąć „złamania serca”.

George W. Bush
za dziewictwem do ślubu

W sprawie wypowiedział się też
oficjalnie prezydent George
W. Bush, który zapowiedział, że rząd amerykański będzie wspierał
finansowo
inicjatywy promujące czystość przedmałżeńską wśród młodzieży. Zbyt
wczesne
podejmowanie aktywności seksualnej stało się bowiem w ostatnich latach
przyczyną wielu plag społecznych, takich jak olbrzymia liczba
zachorowań na
choroby weneryczne wśród nastolatków, częste urazy psychiczne i
emocjonalne czy
też duża liczba dzieci pozamałżeńskich. Wszystko to zaczęło niepokoić
polityków
i ekonomistów, którzy zwracają uwagę, że z roku na rok rosną wydatki z
budżetu
na zasiłki dla samotnych matek, refundację środków antykoncepcyjnych
czy też
leczenie chorób wenerycznych.

Charakterystyczny jest przykład stanu Luizjana,
którego
władze kilkanaście lat temu zwróciły uwagę na powyższy problem. Okazało
się na
przykład, że na leczenie, wśród nastolatków, chorób przenoszonych drogą
płciową
trzeba wydać tylko w tym stanie rocznie około 160 milionów dolarów.
Zmusiło to
lokalne władze do działania. Po pierwsze zauważono, że liczba kontaktów
seksualnych wśród uczniów wzrosła po 1980 roku i po wprowadzeniu do
obiegu na
zajęciach edukacji seksualnej pojęcia „bezpieczny seks”. W 1993 roku
doszło
więc do całkowitej reorientacji tego przedmiotu szkolnego. Od tego
czasu
wprowadzono w Luizjanie nowy program nauczania – nauczyciele nie mogą
propagować
„bezpiecznego seksu”, środków antykoncepcyjnych czy aborcji, są
natomiast
zobowiązani, by zachęcać młodzież do abstynencji przedmałżeńskiej.

Poza tym w 2000 roku przeforsowano projekt o nazwie
GPA –
Gubernatorski Program Wstrzemięźliwości, w ramach którego raz w
tygodniu w
siódmych klasach odbywają się zajęcia poświęcone wyłącznie
przedstawianiu
uczniom zalet, jakie wynikają z zachowania czystości przedmałżeńskiej.
Podczas
licznych spotkań z młodzieżą zachęca ich do tego osobiście gubernator
stanu
Mike Foster, zaś sędzia Sądu Najwyższego Luizjany Jeff Victory
przyjmuje od
młodych ich śluby czystości. Akcja, początkowo wyśmiewana przez część
mediów,
przynosi jednak efekty – od czasu jej rozpoczęcia liczba ciąż wśród
nieletnich
zmniejszyła się o 80 procent.

Tego typu inicjatywy w USA, nawet jeśli cieszą się
poparciem
władz stanowych czy federalnych, odwołują się bardzo często do
motywacji
religijnych. Są one wyrazem tego, że Stany Zjednoczone są – w większym
stopniu
niż np. Europa Zachodnia – rozbudzone duchowo i chrześcijaństwo jest
tam siłą
zdolną przemieniać życie społeczne.

deeo.ru