Monthly Archives: styczeń 2006

Klucze do uzdrowienia z pociągu do tej samej płci.


Uwaga: o ile jesteśmy przekonani, że poniższa lista jest poprawna, mamy też świadomość, że może być przytłaczająca. To jakby wręczenie nowonarodzonemu dziecku listy tego, czego będzie się musiało nauczyć w ciągu następnych pięciu lat: wszystkiego od nauki przewracania się na bok, chodzenia, korzystania z nocnika, nauki mówienia,odkrycia, że nie jest częścią swojej mamusi, uczenia się posłusz eństwa, pójście do szkoły… jak powiedzieliśmy przytłaczające! To jest „wielki obraz” tego wejść na drogę uzdrowienia. Pozwól, ze zachęcimy ciebie do stałego pytania Pana; „Jaka jest następna rzecz, która chcesz, abym zrobił?” po czym zrób to.


  1. Przyjmij do wiadomości, że nie będzie to łatwe. Zmiana, która rzuca wyzwanie naszym bezpiecznym strefom jest trudna i bolesna. Zmieniasz nie tylko pojedyncze zachowanie, lecz zbiór myśli i zachowań, które ukształtowały twoje wzorce relacji na całe życie.
    Ważnym składnikiem powrotu do zdrowia jest zmiana złych wierzeń dotyczących twojej tożsamości, które mówią „to jestem ja”. Będzie to wymagało niewiarygodnie wielkich wysiłków, lecz nie musisz tego robić o własnych siłach: ta sama moc, która wzbudziła Chrystusa z martwych jest dostępna dla ciebie.
    Jeśli masz odnieść zwycięstwo to musisz być agresywnie zaangażować swoją wolę, świadomie wybierając cześć dla Boga, samodyscyplinę i współpracę z Bogiem na rzecz nowych, zdrowych zachowań w relacjach. Twoja wola jest jak kierownica samochodu czy ster statku; ty decydujesz o kierunku, w którym będziesz szedł.
    Korzystaj z wolnej woli, jaką dał ci Bóg, aby wybierać kierunki wskazywane przez Niego, a On będzie szanował twoje wybory.
  1. Podążaj za prawymi motywacjami. Uszczęśliwienie twojej rodziny nie pomoże ci, uratowanie twoje małżeństwa czy chęć nie ranienia nikogo więcej również. Jedyna motywacja właściwa do tego, abyś zobaczył swoje uwolnienie z pociągu do tej samej płci to całkowite odrzucenie tej bolesnej potrzeby, aby prowadzić stałe życie w niewiarygodnej intymnej relacji jedności z Samym Bogiem. Ta mocna i czuła relacja z Nim – poznanie Go i bycie całkowicie poznanym przez Niego bez jakichkolwiek przeszkód pomiędzy wami dwoma – jest tą czystą i najważniejszą relacją dla której zostałeś stworzony. To dlatego ogromnie tak pragniemy głębokich relacji i jest to warte posłuszeństwa na każdego kroku, bez względu na to jak bolesne czy trudne może to być.
  1. Zaakceptuj to, że musisz podjąć ofiary, aby być wolnym i zdrowym. Uzdrowienie i odnowienie zawsze wymaga „ukrzyżowania ciała” (Gal.5:24), rezygnowania z tych rzeczy, które są nam drogie, lecz które służą jak podpora otwartych drzwi duchowego związania i powtarzania się upadków. Bóg może poprosić cię o to, abyś zrezygnował z przyjaciół, towarzyskich kontaktów, twojej kariery, hobby, marzeń i pragnień. Cierpienie i ofiara są związane z przejściem do radości świętości i czystości, lecz Bóg szczodrze obdarowuje łaską swoje dzieci, gdy są Mu posłuszne. Czemukolwiek poddasz się, Pan zawsze dostarczy nawet lepszy zastępstwo – zgodnie z Bożą definicją tego, co „lepsze”.

  1. Pozbądź się kłamstwa, że jesteś inny od innych ludzi i że nikt cię nie rozumie. Kluczem do uzdrowienia z pociągu do tej samej płci jest radykalne uczniostwo, powołanie, które jest wspólne dla wszystkich chrześcijan.
    Wezwanie Jezusa „naśladujcie mnie” jest takie samo dla ciebie jak i dla każdego innego wierzącego. Kłamstwem jest twierdzenie, że „nikt mnie nie rozumie” ponieważ Jezus całkowicie rozumie wszystko, co ciebie dotyczy. Gdy Pismo mówi nam o Jego współczuciu to znaczy, że On przeżywa to samo co my i czuje to samo, co my czujemy.
  1. Zaufaj i bądź posłuszny. Nie ma żadnych skrótów wobec tych dwóch przykazań. Homoseksualizm i lesbijstwo są budowane wokół zaufania komuś lub na całkowitym poleganiu na innej osobie a odrzucenie Bożego serca i Jego zamiarów wobec nas nie charakteryzuje zaufania. W kontekście zaufania Bogu, posłuszeństwo wobec Jego przykazań i Jego indywidualnego prowadzenia są całkowicie istotne.
    Ludzie, którzy doświadczyli wykorzystania czy traumatycznych przeżyć przez osób znaczących, w tym tych, którzy również walczą z pociągiem do tej samej płci, często mają błędne pojęcie o Bogu. Zanim zaczniesz Mu ufać, musisz zobaczyć jaki On naprawdę jest – że jest dobry, pełen miłości i bezpieczny.
    Proszenie Boga o pomoc w tym, abyś Go właściwie widział jest pierwszym krokiem do nauczenia się ufania Mu.
  1. Zaangażuj się seksualną czystość. Oznacza to zaufanie Bogu w to, że On da siłę do abstynencji od fizycznego działania, seksualnych fantazji, pornografii i masturbacji.
    Wielu ludzi, którzy pragną wolności od homoseksualizmu jest również poddanych seksowi czy masturbacji. Jak w przypadku każdego innego uzależnienia pojawia się ból związany z rezygnacją.
    Niech nieszczęście związane z niemożnością uwolnienia się od seksualnego grzechu prowadzi cię do Boga zamiast do przeszłych destrukcyjnych zachowań. Tak długo jak będziesz żył w kompromisie, nie będziesz w stanie słyszeć Boga wyraźnie.
  1. Przyjmij do wiadomości to, że będziesz musiał się oddzielić od tego, co łączy cię z gejowskim stylem życia. Każde zdjęcie, wszystko, co łączy cię z twoją przeszłością jest jak podpórka otwartych drzwi do emocjonalnego związania i seksualnego grzechu. Odnowienie oznacza pozbywanie się wszystkiego co inicjuje i pobudza twoje uczucia do tęsknoty za tym, co już nie należy do twojego życia.

  1. Przyjmijrzeczywistość, że emocjonalnie zdrowe życie może wydawać się nudne – na początku. Po dramatycznym i ekscytującym gejowskim życiu, podejmowanie odpowiedzialnych, czczących Boga decyzji jest jak czarne i białe w porównaniu do kolorów. To jest kłamstwo; potrzeba pewnego czasu na to, aby odkryć, że zdrowe życie jest faktycznie bogatsze i bardziej satysfakcjonujące niż życie, które spełnia zachcianki ciała.
  1. Przyłącz się do kościoła. Uwielbiaj z innymi wierzącymi i zaangażuj się w jakąś małą grupę jak studium biblijne, modlitwa… Bardzo istotne jest, aby oddawać Bogu w służbie.
    Nie musisz doświadczać uzdrowienia w jakimkolwiek stopniu, aby pomagać ustawić krzesła. Rozwijanie zdrowych relacji z tą samą płcią jest kluczem do odnowienia i kościół jest najlepszym miejscem, aby to robić.
  1. Rozwijaj w sobie samodyscyplinę. Zrób codziennie coś, czego nie chcesz robić. Nastawienie umysłu homoseksualisty/lesbijki jest bardzo skupione na sobie i dogadzaniu sobie; odnowienie oznacza uczenie się koncentracji na Chrystusie i wyrzekaniu się siebie.
  1. Pamiętaj o tym, że gdy upadniesz to nie jest to, to samo, co całkowity powrót do starego życia. Jest istotna różnica między pojedynczym zdarzeniem, a stałym zachowaniem. Gdy dzieci uczą się chodzić, upadają. Jest to część nauki chodzenia. Udziel sobie łaski; Bóg to robi.
  1. Znajdź partnera przed którym będziesz odpowiedzialny. Potrzebny ci jest ktoś, kto będzie zadawał ci szczegółowe pytania na temat szczególnie problematycznych dziedzin regularnie (co tydzień) i komu będziesz odpowiadał otwarcie i szczerze. Dodatkowo, oprócz takiego „partnera odpowiedzialności”, powinieneś mieć trzy osoby, które wiedzą o twoich zmaganiach. Powinni być gotowi na przyjęcie wezwania od ciebie o każdej porze, gdy będziesz czuł się kuszony, zniechęcony czy przytłoczony. Często odnosimy się do tych ludzi jako do naszej „liny ratunkowej” czy „kumpli od ćwiczeń przeciw pożarowych”, ponieważ są oni po to, aby porozmawiać o trudnych sytuacjach. Będą ci potrzebne trzy osoby, ponieważ nie każdy jest dostępny w każdej chwili. Jeśli pierwszy nie odpowie, dzwoń do następnego, aż kogoś złapiesz.
  1. Rozwiń realistyczne oczekiwania na temat uzdrowienia. Nie stanie się to w ciągu Jednej nocy i nie będzie żadnych jednodniowych uzdrowień. Boży rozkład czasowy jest zazwyczaj znacznie dłuższy niż to, czego byśmy sobie życzyli! Jego uzdrowienie wymaga dotarcia do korzeni, które powodują problemy pociągu do tej samej płci, a nie zajęcie się tylko symptomami. Ponieważ Pan jest o wiele bardziej dokładny, Jego uzdrowienie będzie również całkowite i trwałe. Warto jest być cierpliwym i wytrwałym. Nierealistyczne modlitwy w stylu: „ Boże, proszę wyprostuj mnie natychmiast” i „Zabierz moje pragnienia do jutra rana” niczego nie zyskają.
  1. Poszukaj chrześcijańskiego terapeuty, który ma odkupieńcze spojrzenie na homoseksualizm. Ważnym składnikiem uzdrowienia z pociągu do tej samej płci jest osobiste poradnictwo.
    Duszpasterz musi mieć biblijne zrozumienie tego, że homoseksualizm da się uzdrowić dzięki mocy Jezusa Chrystusa (1 Kor. 6:11). (www.exodus-international.org).

  1. Unikaj sytuacji, w których rozmawiasz czy znajdujesz się sama na sam z drugą osobą. Jeśli chcesz rozwinąć zdrowe relacje z ludźmi tej samej płci to najlepiej rozwijać je w grupach. Relacje typu sam na sam prowadzą wyłącznie do emocjonalnego uzależnienia. (Emocjonalne uzależnienie jest formą bałwochwalstwa, gdzie jedna osoba czuje, że „nie mogę żyć bez ciebie”).
    Gdy spotykasz się, aby zdać sprawę z twoim partnerem to powinno to być robione w miejscach publicznych (restauracje, kawiarnie itp.)
  1. Przestań polegać na swoich uczuciach. Nasze emocje są w znacznym topniu regulowane i miotane naszymi przeżyciami. Nie są godnymi zaufania wskaźnikami tego co prawdziwe czy nawet rzeczywiste i często skrzywiają naszą perspektywę, szczególnie jeśli mamy za sobą traumatyczne przeżycia emocjonalne jak złe fizyczne/emocjonalne traktowanie czy nawet emocjonalne lekceważenia.
    Poleganie na swoich uczuciach w interpretacji rzeczywistości, a w szczególności rzeczywistości relacji – doprowadzi cię do jawnego niebezpieczeństwa.
    Słowo Boże zawiera w sobie prawdziwą perspektywę. Odrzuć swoją perspektywę i uczucia swojego doradcy czy partnera (ów) również.
  1. Zapamiętaj trzy “klucze mocy” do uzdrowienia. Odkryto, że są trzy najbardziej skuteczne składniki potrzebne do uzdrowienia z pociągu do tej samej płci: po pierwsze, włączenie się do dobrego, biblijnie wierzącego kościoła. Oznacza to zarówno przyjmowanie nauczania jak i bycie częścią społeczności. Po drugie, profesjonalne poradnictwo. Po trzecie: wsparcie w postaci ludzi, zarówno tych którzy nie zmagają się z uczuciami homoseksualnymi, jak i tych drugich.

Powtarzając pierwszy punkt, zapamiętaj, że nic wartościowego nie da się osiągnąć bez ofiar i ciężkiej pracy. Średnio, odkryliśmy, że jeśli pracujesz nad tym wytrwale to możesz oczekiwać, że proces będzie trwał około pięciu lat. Nie znaczy to, że nie doświadczysz wolności wcześniej, lecz generalnie, realna zmiana orientacji zazwyczaj zajmuje znaczący okres czasu. Ważne jest też, aby pamiętać o tym, że cała przemiana dokonuj się po kawałku codziennie. (Celem nie jest zmiana orientacji z homoseksualnej na heteroseksualną – lecz zmiana – jakkolwiek zdarza się to wielu ludziom, jako wynik uzdrowienia i wzrostu – lecz zmiana z uczuć do tej samej płci i życia kontrolowanego przez pożądliwości na stanie się mniej rozdrażnionym tym, że notorycznie poddajesz się panowaniu Jezusa Chrystusa).

Niech was Pan błogosławi uzdrowieniem i pełnią, i zachowa, gdy będziecie Go szukać.


© 2004 Living Hope Ministries
Wszelkie prawa zastrzeżone
topodin

Fajne chrześcijaństwo – Rozdział 6

 

DOMINUJACE KŁAMSTWO

Jak już widzieliśmy, jest pewna liczba humanistycznych kłamstw, które dominują nad duchowym krajobrazem Zachodu, lecz nad nimi wszystkimi góruje jedno główne kłamstwo, które w tej współczesnej dobie usunęło, na wiele różnych sposobów grunt spod nóg prawdziwej ewangelii. Pytanie, które chciałbym w tym momencie zadać dotyczy tego, co jest dominującym, nadrzędnym KŁAMSTWEM, które diabeł sprzedał Zachodniemu światu w ciągu ostatnich trzydziestu lat a które najbardziej utrudnia mężczyznom i kobietom pokutę? Oraz czy możliwe jest, aby to jedno „dominujące kłamstwo” zostało wykorzenione i zniszczone tak, aby została otwarta droga do masowego Przebudzenia? Jestem całkowicie przekonany o tym, ze jeśli te najbardziej potężne „warownie” (które można by nazwać „dominującym kłamstwem”) mogą zostać zaatakowane i rozwalone to w wyniku tego zostanie zebrane ogromne żniwo. Lecz jakie szczególnie kłamstwo jest najbardziej niszczące? Oto kilka wniosków, które wyciągnąłem:

Jak powiedział mężczyzna, który do mnie ostatnio napisał, wydaje się, że nie możemy już więcej głosić w tych czasach „grzechu”, ponieważ wielu młodych ludzi nie za bardzo wie czym jest Grzech. Jest w tym bardzo znacząco wiele prawdy (i oczywiście w ten sposób całkowicie zostaje odarta ewangelia z jej historycznej mocy). W rzeczywistości, jestem pewien, że jest to jedna z nadrzędnych humanistycznych doktryn, która najbardziej podkopuje prawdziwą ewangelię – fakt, ze Biblijna koncepcja „Grzechu” nie jest już powszechnie przyjmowana i rozumiana. Wielu współczesnych chrześcijan może być zdumionych wiedzą o tym, że w Nowym Testamencie i przez całą historię kościoła (aż do czasów obecnych), głoszona była gruntowna POKUTA Z GRZECHÓW, jako integralna część ewangelii. Lecz obecnie nie ma wcale tego, nie słyszymy, prawda? W rzeczywistości widzimy, że w tych czasach wynaleziono przyjazną, „pozytywną” (w marketingowym sensie) ewangelię „reklamy pasty do zębów”, w której grzech jest rzadko wspominany, o ile w ogóle (nie jest również z pewnością tematem dyskusji). Nasza dzisiejsza ewangelia bardziej przypomina jedną z tych pełnych wigoru pogadanek, prowadzonych przez „wielkich” motywacyjnych mówców, którzy popularyzują bieganie po obiedzie, po czym głoszone jest biblijne posłanie pokuty. Może tam być pełno humorów, ilustracji i anegdot, lecz rzadko kiedy jest tam ostre cięcie serca mieczem obosiecznym. Nieświadomie pozwoliliśmy na to, aby duch tego świata zdominował nasze kaznodziejstwo. Cóż za fatalny kompromis! Wyniki głoszenia takiej „ewangelii” są widoczne dziś w całym dzisiejszym chrześcijaństwie.

Od kilku już lat badam historię i pisze na temat minionych Reformacji i Przebudzeń i jeśli jest jedna rzecz, która przez stulecia charakteryzuje prawdziwe przebudzeniowe głoszenie to jest to OBNAŻANIE GRZECHU I GŁOSZENIE GŁĘBOKIEJ POKUTY. Prawdopodobnie najbardziej znany i niezwykły amerykański „przebudzeniowiec”, Charles Finney, był wielkim wykładowcą na temat pokuty z grzechów. Podobnie, Wesley, Whitefield, Edwards, Roberts, Sung, Goforth, Savonarola, Luter, Knox, Spurgeon, Booth itd., itd. style=”font-size: 12pt; font-family: Tahoma;”>(Sam Wesley powiedział, że głosił 90% prawa i 10% łaski – innymi słowy 90% przekonania o grzechu i 10% Bożej łaski i zbawienia. Taka proporcja nie była czymś niezwykłym wśród najlepszych przebudzeniowców. Ci ludzie byli naprawdę kaznodziejami POKUTY i oni też byli odpowiedzialni za zbawienie licznych tysięcy dusz, oraz ogromnych ruchów, które czasami obejmowały cały glob. Gdy spojrzymy do Biblii to zobaczymy, że Sam Jezus był kaznodzieją pokuty; jak i Jan Chrzciciel oraz wszyscy apostołowie. Dlaczego wiec współcześni kaznodzieje nagle poczuli, że mogą wymyślić lepszą, bardziej „pozytywną” ewangelię? Wygodny kompromis nie chciałby z tamtym mieć nic wspólnego, czyż nie

 

Biblia wyraźnie mówi, ze Duch Święty przychodzi, aby PRZEKONAĆ ludzi o „GRZECHU, SPRAWIEDLIWOŚCI I SĄDZIE” (J. 16:8). Zauważ to, że Duch Święty NIE przyjdzie po to, aby przekonać grzeszników, że Jezus ich uszczęśliwi i uzdolni do tego, aby „czuli się spełnieni” (Do tego właśnie chce nas przekonać reklama pasty do zębów). Dlaczegóż wiec przestaliśmy GŁOSIĆ „grzech, sprawiedliwość i sąd”, gdy jest to dokładnie to, o czym Duch Święty chce przekonywać ludzi? Dlaczego wyciszamy nasze przesłanie, aby „łechtać uszy słuchaczy”? (Odzierając w ten sposób ewangelie z mocy). Prawdę powiedziano mówiąc, że nie głosimy w tych dniach starego, „twardego” krzyża, lecz raczej miękką, łatwą hollywoodzką jego wersję. Czy jest to rzeczywiście ta „wąska” ścieżka, na którą chcemy zaprosić nowo narodzonych czy po prostu religijna wersja starej „szerokiej i łatwej drogi”, która prowadzi na zatracenie, skoro Biblia wyraźnie określa, że uczniowie letni, nie są uczniami wcale. Gdzie jest umieranie dla siebie, branie swego krzyża i naśladowanie Jezusa.

Zamiast przekonywać ludzi o ich grzechu, wydaje się, że raczej zalecamy się do nich obietnicami szczęścia i rozwiniętego stylu życia, lecz czy kiedykolwiek takie posłanie zrodziło RADYKALNYCH UCZNIÓW dla Jezusa? Zatem, gdy delikatna muzyka gra, gdy zostanie rzucone wezwanie do podejścia do modlitwy i wszystkie oczy są zamknięte (abyśmy nie „przerazili” biednych nawróconych w żaden sposób), niemal nigdzie w tych dniach nie można usłyszeć apelu opartego na tym, jak dramatycznie grzesznicy potrzebują pozbyć się grzechu, lecz raczej o tym, jakże wspaniale ich życie się rozwinie? Zatem, w istocie, to bardziej egoizm motywuje nasze wezwanie ich do wyjścia, niż to, że swymi grzechami obrażają Wszechmogącego Boga (Sędziego całej ziemi). „Łatwa wiara” rzeczywiście jest dziś na porządku dziennym. Jakże doskonale pasuje to do wieku, w którym rządzą humanizm i egoistyczny wyścig. Widać wyraźnie, że to bardziej światowy etos zdominował naszą ewangelię niż cokolwiek innego. Jak już widzieliśmy w poprzednim rozdziale, w czasie humanistycznej rewolucji lat sześćdziesiątych, „grzech” jako koncepcja został w rzeczywistości odrzucony (szczególnie wśród młodzieży). Moralne absoluty zrzucono, nic nie było już czarno-białe, lecz w różnorodnych odcieniach szarości. „Bądź szczęśliwy, czuj się wolnym, rób, co chcesz, zrzuć kajdany niemodnych morałów i wartości. Rób, co czujesz…” itd. I tak jest do dziś, podejście całkowitego „nie-osądzania” (tj. ani dobre ani źle) wobec wszystkiego. Zatem dopóki nie „ranisz” nikogo, rób, co ci się podoba. Możesz spać z każdym (dowolnej płci), możesz usuwać swoją ciążę, możesz próbować wszelkich przyjemności, możesz wierzyć w dowolnego „boga” (włączając w to siebie). Dziś najgorszym grzechem o jaki możesz być posądzony jest bycie „osądzającym” (- Jak śmiesz stosować twoje wartości do MNIE? Jak śmiesz nazywać to, co ja robię „złym”?). „Tolerancja” jest ogromnie modnym określeniem, a wszystko inne jest „bigoteryjną ignorancją”. Widzieliśmy już jak niszczące konsekwencje taka filozofia stworzyła we współczesnym społeczeństwie.

U wielu ludzi biblijna koncepcja „grzechu” niemal nie istnieje. Ma to ogromne konsekwencje dla głoszenia prawdziwej Ewangelii (Diabeł musi się zaśmiewać z tego, jak udało mu się usunąć grunt spod naszego przesłania). Ponieważ jeśli „zmieciesz” koncepcje grzechu, to pozbywasz się ogromnej części samych podstaw ewangelii. PONIEWAŻ JEDYNA PRZYCZYNA, Z POWODU KTÓREJ JEZUS MUSIAŁ PRZYJŚĆ TO BYŁO ZAJĘCIE SIĘ LUDZKIM GRZECHEM. Jeśli nie ma przekonania o grzechu to prawdziwa ewangelia traci wszelki sens. Po co potrzebne mi przebaczenie? Dlaczego mam pokutować? Przede wszystkim, dlaczego Jezus umarł? Krzyż nie wywołuje żadnego efektu tam, gdzie nie ma przekonania o grzechu. To dlatego wielcy przebudzeniowcy podkreślali sprawę grzechu i jedynego lekarstwa – Jezusa. Jeśli czujesz, że niewiele grzeszyłeś to odczuwasz niewielka potrzebę Jezusa, a wtedy Ewangelia jest poważnie „podkopywana”. Diabeł wie o tym, on widział wiele przebudzeń i wie, że jeśli uda mu się powstrzymać ludzi przed przekonaniem ich o grzechu to może powstrzymać wielu z nich w reakcji na ewangelie. Jak sądzisz, dlaczego jest tak niewielkie przekonanie o grzechu wśród dzisiejszego pokolenia? Ponieważ w poprzednim pokoleniu cale jego pojecie zostało odrzucone (i ciągle jest odrzucane). To jest tak proste.

Jeśli chcemy oglądać masowe przebudzenie wśród obecnego pokolenia to co musimy zrobić najpierw? OBALIĆ DOMINUJĄCE KŁAMSTWO. Jeśli nie potrafimy wrócić i wykazać, że było złem znieść grzech – udowodnić, że uczyniło to niewypowiedziane zniszczenie – to jest to rzeczywiście bardzo trudne do obalenia. A jest tak ponieważ jest to wplecione w samą istotę dzisiejszego społeczeństwa. Nasza młodzież ma to głęboko zakorzenione również, lecz dzięki namaszczeniu Bożemu, możemy pokazać im jak straszliwe szkody wyrządza a później można obalić kłamstwo i ponownie wprowadzić i głosić koncepcje grzechu, tak aby cała, pełna mocy ewangelia mogła znowu nabrać sensu. Może to dla niektórych brzmieć dziwnie, lecz jest dla mnie zupełnie jasne, że głoszenie na temat grzechu nie będzie skuteczne wśród dzisiejszej młodzieży dopóki nie poczyni się pewnych prób, aby pokazać, że samo pojecie grzechu ma rzeczywisty sens, a zatem szkodliwe jest odrzucanie go. Dla zbyt wielkiej ilość współczesnej młodzieży biblijna koncepcja grzechu jest tak obca, że jestem przekonany, że nie pojmą jaj dopóki nie przedstawimy dobrych powodów, aby to zrobili.

Wydaje mi się, że powrót i obalenie „dominującego kłamstwa” jest prawdopodobnie najlepszym sposobem osiągnięcia tego. Jestem przekonany, że Duch Święty może być blokowany przed przekonywaniem ludzi, dopóki nie będą mieli podstawowego pojęcia o tym, czym rzeczywiście jest grzech.

Jak już wcześniej powiedziałem, badałem historie kościoła przez wiele lat i jestem w pełni świadom poziomu przekonania o grzechu jaki jest potrzebny ludziom, aby pokutowali masowo. Brak świadomości grzechu to brak przebudzenia. To jest tak proste. No, bo z czego tu pokutować? Bez tego ewangelia niemal w całości traci swą moc. (Nie wspominając o koncepcji „świętości”, która jest następnym terminem, bardzo niemodnym w dzisiejszym kościele). To, co diabeł zrobił w późnych latach sześćdziesiątych to usunięcie nam gruntu spod nóg. Nie mamy już „fundamentu”, z którego można głosić prawdziwa ewangelię w mocy. Obyśmy tylko mieli odwagę powiedzieć, że tak jest.

Dlaczego czuję, że powinniśmy obnażyć zło i błędność rewolucji lat sześćdziesiątych, aby zniszczyć kłamstwo? Ponieważ to właśnie w tym czasie (późne lata sześćdziesiąte) to kłamstwo zaczęło dominować a jego owoce widzimy patrząc na to, co pojawiło się wtedy i dziś. Jakie były wyniki porzucenia wszelkiej moralności i powściągliwości? Jakie były rezultaty „wolnej miłości” i myślenia: „jeśli czujesz, że to dobre, zrób to”? Jest to widoczne dla każdego, a to doprowadzi ludzi do tego, że zobaczą jaki jest sens głoszenia przeciwko grzechowi. Ludzie dostrzegą jaki świat byłby bez Niego. Całe pojęcie grzechu ponownie nabierze dla nich sensu, a to otworzy ich znacznie bardziej na przekonującą moc Ducha Świętego.

Jestem również przekonany, że jeśli zostanie zaatakowana ta „dominująca warownia” zasiedziała w ludzkich sercach i umysłach to można będzie oczekiwać przebudzeniowego kaznodziejstwo i wielkiego wylania Ducha Bożego na Zachodzie. Wierzę, że obecnie właśnie to kłamstwo powstrzymuje wielu mieszkańców Zachodu przed uwierzeniu prawdziwej ewangelii. Nie jestem w stanie wystarczająco silnie podkreślić tego, jak ważne jest uderzenie na to „dominujące kłamstwo”. Może to być jeden z głównych kluczy do przebudzenia w naszym pokoleniu, jak wierzę.

Ostatnimi czasy sporo mówiło się o możliwości przyjścia fali „prawego skrzydła” czyli masowej reakcji na liberalizację i schorzenia naszego społeczeństwa ostatnich dziesięcioleci. Należę do tych, którzy wierzą, że taka fala reakcji jest bardzo możliwa i że może stanowić ogromne niebezpieczeństwo dla naszego społeczeństwa, ponieważ taka fala nie tylko odbudowałaby pewne zniszczenia wywołane przez liberalizację, lecz również umożliwiłaby działanie ekstremalnych elementów z prawego skrzydła naszego społeczeństwa, w szczególności wśród młodzieży.

 

Może ktoś pomyśleć, że jest to zbyt daleko idący scenariusz. Niemniej wszelkie znaki wskazują na prawdopodobieństwo zaistnienia takiej fali. Na przykład, w krajach europejskich widzimy powstawanie pewnej liczby neonazistów, skinheadów i grup rasistowskich, które nieustannie nabierają popularności. To samo dotyczy Rosji, gdzie mocarz z prawego skrzydła zyskuje znaczący wzrost popularności. W Stanach Zjednoczonych ekstremalne militarne grupy prawego skrzydła wzrastają w silę, przyciągając wielu młodych ludzi do siebie. W końcu fundamentalistyczny ruch muzułmański (marsz miliona itp.) również zyskuje nadzwyczajną popularność wśród Afro-Amerykanów.

Istnieje również na Zachodzie ogromnie narastająca fala sprzeciwu wobec ekstremalnej „politycznej poprawności” (PP) a kpiny z PP (w oryginale jest to Political Corectness, ze skrótem PC – przy. tłum.) są całkiem powszechne. To czego ludzie nie rozumieją to fakt, że występując przeciwko politycznej poprawności często reagują przeciwko lewicowemu humanizmowi, który jest źródłem ideologii PP. Naturalnie nic z tego nie ma jeszcze znaczącego wpływu na warownie, które humanizm utrzymuje w większości naszych wiodących instytucji, lecz fakt, że te zapatrywania wrą pod powierzchnią w sporej części Zachodu, powinno dać nam do myślenia.

 

Oczywiście, wiele z tego wynikło z otwartej choroby i rozpadu dotykającego Zachodnie społeczeństwo. Każdego dnia telewizyjne wiadomości przynoszą coraz bardziej obrazowe dla naszych oczu i uszu szczegóły napadów pokazując, ze Zachodnie społeczeństwo nie ma nad tym kontroli. (Morderstwa, samobójstwa, gwałty, strzelanie do mas, wojny narkotykowe itd. – jest po prostu coraz gorzej i gorzej). Lewicowy humanizm faktycznie zbiera gorzkie żniwo na naszych ulicach i wielu zwykłych ludzi jest całkowicie zmęczonych nieustannym bombardowaniem reklamami typu zawsze-najtańszy i krzykliwym SEKSEM, które są dziś pompowane w młode, niczego nie podejrzewające umysły.

Powiadam wam, ze „kulturalna rewolucja” przeciwko temu wszystkiemu nie jest całkowicie nieprawdopodobna. W rzeczywistości wiele grup z prawego skrzydła już powstaje i jest podsycanych przez zdeprawowaną moralną chorobę dotykającą nasze społeczeństwo. Ludzie po prostu są już tym wszystkim zmęczeni i przyłączają się do grup (choć mogą być gwałtowne i błędne), które są uzbrajane przeciwko tej chorobie.

Niebezpieczeństwo jakie to wszystko niesie powinno być oczywiste. To właśnie taka desperacja doprowadziła do powstania takich prawicowych ekstremistów jak Hitler czy Mussolini. Nie powinno się nie doceniać potencjału takich masowych zwrotów publicznych sentymentów. Mocno wierze, że takie masowe fale reakcji są już w drodze, szczególnie wśród dzisiejszej młodzieży. Z drugiej, jaśniejszej strony, wierzę, że tak fala – nawet jeśli jest łagodniejsza niż myślę, będzie dla nas dobra okolicznością, aby odbić terytorium przeciwnika i oglądać szeroko rozlane przebudzenie wśród młodzieży. (Tj. jeśli polityczni ekstremiści nie będą mieli nad kontroli nad tym i całość potoczy się daleko w kierunku faszyzmu i reakcyjnej prawicy). Kluczem będzie to, kto będzie bardziej skuteczny w wykorzystaniu i ukierunkowaniu tej fali. Z Boża pomocą, bądźmy to my!

Jasne jest, że Zachód ma dziś ogromną potrzebę prawdziwego przebudzenia i jestem przekonany, że każde takie przebudzenie musi wykorzystać przeważające duchowe i socjalne warunki tego czasu. Powód tego, że lewicowo/luministyczna rewolucja lat sześćdziesiątych miała takie powodzenie jest taka, że czas ku temu był właściwy, a społeczeństwo przygotowane na ogromna zmianę. Reakcja i rewolucja wisiały w powietrzu i liberalni aktywiści byli w stanie pchnąć swoje sprawy znacznie dalej niż ktokolwiek w najśmielszych marzeniach spodziewał się w tak krótkim czasie. To samo dotyczy duchowego wpływu rewolucji. Jak już powiedziałem wcześniej, aktywiści tego okresu z pewnością wiedzieli jak „kuć żelazo póki gorące”.

 

Jeśli jednak chcemy oglądać przemianę duchowej sytuacji na zachodzie, to samo musi dotyczyć chrześcijaństwa. Jestem przekonany o tym, że nadchodzące przebudzenie przyjdzie wraz z falą „anty-liberalnych” odczuć, które już teraz budują się na całym świecie. Lecz jeśli chrześcijanie nie wykorzystają tej fali to, oczywiście, ekstremalne elementy bardzo chętnie to zrobią.  Oczywiście taka fala, sama w sobie, nie osiągnie niczego dopóki nie użyjemy jej do skierowania ludzi do krzyża Chrystusa. Prawe czy lewe skrzydło dla Boga nic nie znaczą. To krzyż Chrystusa zbawia, lecz jeśli jest taka fala uczuciowości zalewająca glob, którą możemy wykorzystać do wskazania na krzyż to bylibyśmy głupcami, gdybyśmy tego nie zrobili. To czego szukamy to jest pewnego rodzaju rewolucja lat sześćdziesiątych, lecz o przeciwnym kierunku (tzn. bardziej w stronę konserwatywnych czy nawet „biblijnych” wartości niż pobłażliwości).

Niestety z taką niestabilną sytuacją jest również związane wielkie niebezpieczeństwo.

Oczywiście diabeł jest w pełni świadomy tego wszystkiego, a on jest ekspertem od używania takich „rewolucyjnych” huśtawek zapatrywań. To właśnie dzięki temu wzbił się w siłę Hitler. Lewa czy prawa strona nie liczą się dla diabla wcale, o ile on jest u władzy. On z radością poprowadzi faszystowska fale, jak też z łatwością zajmie się jazdą na pobłażliwości. W rzeczywistości, obecnie na Zachodzie to prawdopodobnie diabeł wołałby prawicowa rewolucję, ponieważ mogłaby ona szeroko rozlać przemoc, wrzenie a nawet prześladowania przeciwko prawdziwym chrześcijanom itp. To skrajne ideologie (komunizm po lewej, a faszyzm po prawej stronie) pozwalają diabłu wyrządzać największe zniszczenia ludziom i społeczeństwu. (W rzeczywistości obecnie jest całkiem możliwe, że diabeł umyślnie popycha społeczeństwo do skrajności lewicowego humanizmu i pobłażliwości, po prostu dlatego, aby reakcja zwrotna, gdy przyjdzie, była tak gwałtowna i skrajna jak to tylko możliwe. Jest to coś, czego musimy być świadomi).

Lecz, jak już powiedziałem, nadchodząca „filozoficzna rewolucja” na Zachodzie jest złotą okazją dla chrześcijan, aby uchwycić ten moment i dla Boga, aby poruszać się w potężny sposób na całym świecie. Takie chwile pojawiają się zwykle raz lub dwa razy w ciągu jednego całego pokolenia. Jeśli chrześcijanie „uchwycą ten dzień” i użyją fali, która zwróci się przeciwko pobłażliwości i politycznej poprawności, aby wskazać na Jezusa Chrystusa i Jego Prawdę to wtedy nastąpi ogromne żniwo (szczególnie wśród młodzieży) na świecie. Lecz biada nam, jeśli stracimy ta wspaniałą okazję.

Żyjemy obecnie w chorym na grzech świecie – gwałtownie zamęczanym przez to, co obskurne oraz przemoc, lecz niezbyt pewnym co może być spójną alternatywą. Fala zaczyna już od jakiegoś czasu nabierać siły, lecz wierzę, że będzie ona znacznie bardziej gwałtowna niż większość ludzi sobie wyobraża. Dopóki chrześcijanie nie ujarzmią i nie skierują tej fali to jakaś forma prawicowego ekstremizmu może ja przejąć. Żyjemy naprawdę w niebezpiecznych czasach i dopóki Bóg może znaleźć „mężów i niewiasty na tyle pełnych męstwa, że staną w tych czasach za Jego Prawda to zasłużymy na wszystko, co otrzymujemy”.

Rozważałem wszystkie te wielkie wydarzenia przez ostatnich kilka lat i jestem przekonany, że ta fala nie jest daleko. Już teraz owe uczucia wrą wszędzie pod powierzchnią, lecz nie ma jeszcze spójnego „ruchu”, który by nadał głos tym uczuciom w sposób całkowicie pochłaniający ludzi.

Diabeł byłby szczęśliwy, gdyby mógł rozruszać taki ruch we właściwej chwili, gdyby chrześcijanie nie mogli.

(Wskaże raczej na reakcyjnych polityków jako na odpowiedź, niż na chrześcijan). Jestem przekonany, że nawet dziś znudzona i cyniczna młodzież odpowie na rzeczywiste WYZWANIE i zmobilizuje się do tego, za co naprawdę warto walczyć (i umrzeć), lecz w naszym dzisiejszym kościele nie jesteśmy niczego takiego w stanie pokazać. Przyjaciele, to musi się zmienić i to SZYBKO.

 

Wierzę, że Bóg przyznaje nam jedną (ostatnia?) ogromną możliwość i jakimi głupcami okażemy się, jeśli pozwolimy na to, aby przeszła koło nas. Prawdopodobnie nigdy nie było takiego czasu jak obecny, gdy stare powiedzenie o „korzystaniu z dnia” byłoby bardziej odpowiednie do zastosowania wobec chrześcijańskiego kościoła. Jeśli wydaje nam się, że „kaznodzieje w garniturach” zamierzają sięgnąć po młodzież tego pokolenia to chyba zostaliśmy pozbawieniu rozumu. Naprawdę, konieczna jest wielka odwaga i śmiałość.

Powiedz mi przyjacielu,
czy powstaniesz do tego wspaniałego wyzwania, które staje przed nami?smo продвижение

Jeśli ktoś w twoim zborze mówi jestem gejem.


O czym należy pamiętać.

1. Nikt nie rodzi się gejem i nikt nie decyduje o tym, aby nim być. Z powodu zniszczonych relacji w rodzinach, między rówieśnikami niektórzy mogą przeżywać emocjonalne potrzeby, które usiłują zaspokoić w bezbożny sposób. Wielu z nich nie czuje się dobrze ze swoją płcią; później odkrywają, że są pociągani ku tej samej płci, lecz to nie jest ich wybór. Niemniej działanie na tej podstawie, tak.



2.
Zmiana jest możliwa. Wracając do pierwszego kościoła widzimy, że ap. Paweł pisał do byłych homoseksualistów w kościele w Koryncie: „…a takimi niektórzy z was byli” (1 Kor 6:11) (w wersie 9 – mężołożnicy dosł. homoseksualiści – przyp. tłum.)



3. Ponieważ żyjemy w upadłym świecie, wszyscy jesteśmy złamani.
Wielu ludzi w naszych kościołach jest seksualnie złamanymi ofiarami kazirodztwa, pornografii, uzależnienia od masturbacji i trudnego do powstrzymania seksualnego uzależnienia. Homoseksualizm jest tylko jedną z form złamania.



4. Homoseksualizm pojawia się na gruncie złamanych relacji i jest uzdrawiany w zdrowych relacjach, a w szczególności w relacjach z tą samą płcią. Jest to jeden z istotnych powodów, aby zdrowiejący homoseksualista czy lesbijka aktywnie byli zaangażowani w kościele. Właśnie tam jest miejsce, gdzie znajdą zdrowe bogobojne przyjaźnie.
Ich homoseksualizm nie jest zaraźliwy!



5. Traktujcie ich z szacunkiem z jakim traktujesz każdego innego. To są ludzie stworzeni na podobieństwo Boże, za których Chrystus umarł – oni nie są tożsami ze swoją seksualnością. Wielu ludzi usiłuje wyjść z gejowskiego stylu życia oczekując szacunku i akceptacji tylko w środowisku gejowskim.
Znalezienie szacunku w kościele jest niezmiernie uzdrawiające dla ich dusz.




6.
Akceptuj ich, tak jak Jezus. Wybierz akceptację osoby, lecz nie grzesznego zachowania. Ludzie nie zmienią się jeśli wcześniej nie doświadczą łaski akceptacji, lecz gdy już wiedzą, że są kochani i akceptowani wielu z nich chce zrobić to, co jest potrzebne do prowadzenia świętego życia.



7. Staraj się widzieć ich Bożymi oczyma miłości i akceptacji, mając w sercu Jego zamiar zobaczenia ich zdrowymi i wolnymi. Oznacza to uzależnienie od Ducha Świętego w prowadzeniu w bożej perspektywie i doświadczaniu pokory, która pozwala na zrozumienie, że pierwsze reakcje są często niezupełne i niewłaściwe.




8.
Jest to wielka sposobność do prowadzenia ludzi ku zrozumieniu, co to znaczy mieć osobistą relację z Jezusem Chrystusem.
Niektórzy zmagający się z homoseksualizmem, szczególnie mężczyźni, czują, że popełnili nieprzebaczalny grzech. Słyszeli, że pójdą do piekła bez względu na to, co zrobią, są więc na stałe odłączeni od Boga. Muszą dowiedzieć się, że to jest kłamstwo, ponieważ w chwili wyznania naszych grzechów krew Jezusa przykrywa je WSZYSTKIE i oczyszcza nas z wszelkiej nieprawości (1 J 1:9).




9.
Z powodu spraw związanych z wykorzystaniem, większość z nich wydaje się mieć szczególne problemy w odnoszeniu się do Boga Ojca i z przyjmowaniem Jego miłości.
A jednak to męski głos (najpierw głos naszych ziemskich ojców, a ostatecznie głosnaszeg o Ojca w niebie) wydobywa płeć zarówno z kobiet jak i z mężczyzn, i to osobista i pełna mocy miłość Ojca jest najważniejszym czynnikiem uzdrowieńczym w sercach ludzkich.



10. Ponieważ większość pastorów to mężczyźni większość zmagających się (mężczyzn i kobiet) jest NIEWIARYGODNIE wystraszonych przez nich. Pastorzy muszą wiedzieć o tym i rzeczywiście rozumieć to, aby usługiwać tym ludziom. Oznacza to szanowanie kruchość jaką ma relacja walczącego z pastorem i świadome wybieranie w tych relacjach łagodności i wrażliwości. Oni rzeczywiście potrzebują „dobrych pasterzy”.

Wyrażaj im słowami to, że Bóg nie tylko może ich zmienić, lecz jest z nich bardzo dumny (jak i ty), ponieważ podzielili się z tobą swoimi problemami i chcą zmiany.



11. Większość walczących z problemami tej samej płci ma bardzo słabe i zniszczone granice. Ich głębokie potrzeby powodują, że popadają w emocjonalne relacje z każdym, kto się zbliży.
Zachęcamy cię do tego, abyś doradzał w swoim biurze tylko w czasie godzin pracy, gdy inni wiedzą o tym, co robisz. Daje to pewne poczucie bezpieczeństwa zmagającym się z homoseksualizmem ludziom i jest dla ciebie, jako pastora, zabezpieczeniem.




12.
Największy sukces w pokonywaniu pociągu do tej samej płci, gdy doświadczają Boga jako uzdrowiciela poprzez heteroseksualnych ludzi, którzy chcą iść razem z nimi w tej podróży – mężczyźni pomagający mężczyznom, kobiety kobietom.
Byłoby pomocne dla ciebie, gdybyś mógł znaleźć kogoś, kto byłby chętny zaprzyjaźnić się i mentorować leczonego. Od takiej osoby wymagane jest poważne zainwestowanie w życie bardzo potrzebującej osoby. Muszą być dostępni i przystępni. Ich obecność w życiu człowieka walczącego o uzdrowienie może mieć potężny i uzdrawiający skutek.




13.
Jeśli pojawia się ktoś arogancją, wymagając akceptacji swojego seksualnego grzechu, nie pozwól się tyranizować. Jest różnica między przyjmowaniem grzesznika, a pozwalaniem mu na trwanie w grzechu. Homoseksualizm jest grzechem (III Moj. 18:22-23; Rzym 1:26-27; 1 Kor 6:9-11). Zwróć uwagę na to, że te wersety potępiają homoseksualne zachowania, a nie uczucia.



Pięć rzeczy, których NIE należy robić:


1. Nie panikuj. Znakomitymi miejscami, które mogą pomóc w zrozumieniu homoseksualizmu są informacje zawarte na stronach (anglojęzyczne):

Exodus International ( http://www.exodus-international.org”>www.exodus-international.org ),

Living Hope Ministries (www.livehope.org)
Źródło warte poświęcenia czasu z formu dla rodziców, małżonków, mężczyzn I kobiet oraz młodzieży (od 13 roku życia w zwyż), którzy zmagają się z homoseksualizmem.



2. Nie czyń fałszywych założeń I oskarżeń.
Na przykład, nie przypuszczaj, że jest nosicielem HIV. Wielu nie jest, a nawet jeśli jest to AIDS jest przenoszona drogą na drodze seksualnych stosunków; ludzie w twoim zborze są bezpieczniejsi niż wielu się obawia. Traktuj poważnie HIV wraz z zdroworozsądkowymi ostrzeżeniami (jak np.: unikanie kontaktu z płynami ustrojowymi), lecz nie bojkotuj osoby. Podanie ręki czy przytulenie są całkowicie bezpieczne.




3.
Nie zamykaj się duszpastersko i emocjonalnie.
Przychodząca do ciebie osoba zna życie odrzucenia i ogromnie potrzebuje wiedzieć, że przedstawiciel Jezusa Chrystusa rozciągnie nad nim łaskę. Przytulaj ich, gdy przychodzą. Może to być pierwszy pozytywny dotyk, jakie mieli okazję przeżyć od wielu lat.




4. Nie osądzaj. Wszyscy dopuszczamy się grzechów! Jak powiedział Billy Graham: „Nie wyróżniaj siebie za to, że nie popadłeś w pokuszenie, które, przede wszystkim, nigdy na ciebie nie przyszło”.


5. Nie ujawniaj tajemnic tej osoby bez jej zgody, nawet wśród personelu kościelnego.
Nie ma nic bezpiecznego w prowadzeniu gejowskiego stylu życia.
Ludzie walczący z tymi problemami musza znaleźć bezpieczeństwo w kościele.
продвижение

Co robią rodzice, gdy odkryją, że ich dziecko jest dotknięte homoseksualizmem?

”Zdruzgotani przez homoseksualizm naszego syna, znaleźliśmy się w mniejszości rozbitych rodziców, którzy znaleźli ratunek w uzdrowieniu przez Boga” ANONIM

Paczka homoseksualnych magazynów wrzuconych pod łóżko mojego 19 letniego syna uderzyła mnie jak ciężki młot kowalski – bez najmniejszego ostrzeżenia – zdruzgotał nasze marzenia, dumę, super-duchowość – i nas.

Nienawidzę was – krzyczał, przeklinając nas, gdy w bólu skonfrontowaliśmy go z naszym odkryciem.

Czy to był ten sam syn, którego wychowaliśmy, aby znał Pana, popularny uczeń, który wygrywał szkolne zawody i zdobywał nagrody, a nawet ten, który zdobywał młodych ludzi dla Chrystusa?

My cię kochamy, ale musisz przestać robić to, co robisz! To jest złe! To grzech! Jak mogłeś? Jak mogłeś?

Wszystko zdawało się nierealne. W ostatnich latach przejściowa moda wśród młodych ludzi przeszła całą gamę różnorodności.
Najpierw przyszło chlanie. W altach 1960 to były narkotyki, dziś dobrze poinformowani młodzi pracownicy mówią, że „w zasadzie” to jest biseksualizm, nawet twardy homoseksualizm! Czy jednak homoseksualizm dotyka dzieci chrześcijan? Ja nie wiedziałem nawet co to jest przed 20 rokiem życia, a zaledwie dwa miesiące przed konfrontacją z naszym synem usłyszałam, że lokalny doradca młodzieży na obozie dla trudnych chłopców był homoseksualistą. Raczej głośno zapowiedziałem

mojej rodzinie: Wolałbym raczej umrzeć, gdyby się coś takiego miało zdarzyć!

A teraz nasz syn był wciągnięty w to z innym chłopcem w jego wieku!

Nagle, pozostały nam wyłącznie uczucia: „całkowitego, nieporównywalnego z niczym szoku, zmieszanego z kłopotliwym niedowierzaniem.
Nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, że homoseksualizm nie był czymś, co można wyłączyć tak, jak się wyłącza światło. Choć usiłowaliśmy przekonać syna o naszej miłości to jednak nasza nadmierna reakcja musiała wyglądać na potępienie.

Nie jesteś moją matką! Nigdy więcej nie chcę cię widzieć! – powiedział.

Dwa dni później nasz zdesperowany syn zniknął na ponad osiem miesięcy, zostawiając nas ze wspomnieniami o dziecku, które znaliśmy wcześniej i dziecku, które nieoczekiwanie odkryliśmy, oraz z rozbitym życiem, które trzeba było poskładać.

Z pierwszej ręki dowiedzieliśmy się, że chrześcijanie nie są uodpornieni na homoseksualizm. Dowiedzieliśmy się również, że nie jesteśmy jedynymi ocalałymi, lecz że jesteśmy częścią rosnącej mniejszości zdruzgotanych rodziców, którzy znaleźli ratunek w uzdrowieniu przez Boga. A Bóg jest zdolny do wyprowadzenia piękna z obrzydliwości grzechu – nawet z homoseksualizmu.
Wymaga to jednak czasu i chwały i mocy modlitwy, aby poddać Bogu to, wydaje się zbyt bolesne do zniesienia.

Nieuleczalnie chorzypacjenci, zanim będą mogli przyjąć swoje własne po dejście do śmierci, często cierpią na odrzucenie, gniew, depresję. Lecz dla chrześcijan, śmieć jest ostatecznym zwycięstwem, w którym w końcu spotykamy twarz naszego Pana. Reakcje rodziców, których dziecko samo się określiło jako homoseksualista często są porównywalne do tych początkowych traumatycznych przeżyć, lecz emocjonalna utrata dziecka na rzecz homoseksualizmu jest znacznie bardziej głęboka.
Dotyka ona psychicznymi symptomami lęku – bóluw piersi, mdłości . Staje się żywym bólem, którego zakończenie nie jest pewne, codziennymi wybuchami samo-oskarżeń, którym tylko Bóg może ulżyć i nocnym nachodzeniem: „Dlaczego nasze dziecko?”

Te pierwsze kilka miesięcy po tym, gdy dowiedzieliśmy się o naszym synu, straciłam 66 kg. Z
trudnością mogłam wstawać rano i wpadałem w wielką depresję. Przyjaciele pytali:

Co jest źle? Nie jesteś tą samą tryskającą energią osobą?

Ale jak możesz być taka sama?
Napisałam sterty listów pytając wszystkich od Billy Grahama do Orala Robertsa jak chrześcijański chłopiec mógł się w to zaangażować i nie otrzymałam dobrej odpowiedzi. Było to zbyt gorące do podjęcia, lub nikt nie wiedział, co powiedzieć.
To właśnie wtedy stworzyłam moje “pudełko radości” – pudełko po butach wypchane wszelkimi inspirującymi wersami, wierszami, historiami i listami, jakie tylko mogłam znaleźć.
W zasięgu ręki na kuchennej ladzie sięgam do tego pudełka po porcję chwały i nadziei za każdym razem, negatywy wydawały się przeważać pozytywy.
Początkowo wydawało się, że na całym świcie nie ma nikogo, kto przechodziłby prze to, co my cierpieliśmy – czy też, kto przeżywał te same straszliwe emocjonalne przeciąganie liny z depresją i poczuciem winy! Gdyby ktoś to przeżywał to z pewnością nie chciałby dyskusji na ten temat. Jeśli nie przeżywali, to prawdopodobnie nie mogliby zrozumieć tego ani znieść.

Gdzie, Panie, są te wszystkie cierpiące matki?

Musi być choć jedna!

Po prostu jedna,

Aby pomogła mi zobaczyć

Możliwość uzdrowienia tej rany!

Bóg odpowiedział na moją modlitwę w postaci wzrastającej chrześcijańskiej służby znajdującej się niedaleko Melodyland School of Theology w Anaheim, w Califronii. „Spatula Club” („Klub szpachelka”) – gałąź wzrastającej grupy EXIT (Wyjście) –chrześcijan byłych gejów, którzy rozwinęli służbę społeczności gejowskiej – dając też chrześcijańskim rodzicom społeczność jakiej ogromnie potrzebują. Udział w spotkaniach „Szpachelki” – nazwanej tak dlatego, że rodzice muszą zedrzeć z siebie emocjonalny sufit, który powstał, gdy po raz pierwszy dowiedzieli się o homoseksualizmie ich dzieci – pomogły mi i mężowi zdać sobie sprawę z tego, że nie jesteśmy sami. Znaleźliśmy coś czego potrzebuje każdy spotykający się z kryzysową sytuacją tej miary – przyjaciela, który jest całkowicie otwarty – kogoś z kim możesz płakać, śmiać się, dzielić się i modlić. Taka przyjaciółka matka, która przechodzi przez tą samą sytuację ma nieocenione znaczenie dla zyskania sił.

Świadomość tego, że inni dzielą tą samą dolę ogromnie pomógł, lecz nie wyciszył całkowicie wewnętrznego głosu pytającego:

Dlaczego chrześcijanin może się w to zaangażować.
Panie, wykorzystałam najlepsze metody wychowawcze jakie znałam, aby wychować dzieci…który składnik? Czy to była moja wina? Męża? Czy to jest kara za coś złego, co zrobiłam?

Odpowiedzi nie są proste, ani łatwe do przyswojenia, lecz jedna odpowiedź jest głośna i wyraźna. Jeśli twoje dziecko jest chrześcijaninem, to należy ono do Boga, a nie do ciebie.
Bóg wykupił go za drogą cenę i jeśli On jest Bogiem, to Bóg zatroszczy się o niego – bez względu na wszystko. Przestań być opiekunką dziecka. Oddaj go całkowicie Bogu!

Udawałam przed sobą, że mój syn pojechał na długa wprawę, i że wkrótce będzie wracał. Teraz Bóg pokazywał mi, że musze Mu poddać go całkowicie – nawet jeśli oznaczać by to miało, że już go nigdy nie zobaczę, albo że nigdy nie będzie uwolniony z homoseksualizmu.

Chwała jest skutecznym kluczem do drzwi poddanie, które prowadzą do uzdrowienia. Jakże ciężko jest wielbić Pana za coś tak druzgocącego dla osobowości twojego dziecka i twojej! Wielokrotnie zmuszałam się do powtarzania w kółko:

Nie czuję tego, żeby cię wielbić, lecz mimo wszystko dziękuję ci Panie!.

Zaangażowanie w kościele skupionym na chwale czy grupie modlitewnej pomaga rodzicom skupić się na czymś poza sobą. Gdy uczysz się wielbić Boga w samym środku tej sytuacji, zaczynasz ufać i wierzyć, że On uczyni z tym coś szczególnego!

Nie byłam chrześcijanką, gdy dowiedziałam się, że mój 17 letni syn jest homoseksualistą – przypomina sobie Dorothy, jedna z moich przyjaciółek ze „Spatula” – lecz on i jego siostra byli chrześcijanami od czterech lat i modlili się wytrwale o zbawienie mnie i męża. Nie przyjęłam Jezusa dopóki nie przeszliśmy tej całej sytuacji i to przez jednego z moich krewnych. Nie miałam pojęcia, że Bóg odpowie na modlitwę mojego syna używając tej sytuacji! Nasza rodzina zmieniła się i rzeczywiście wzrasta.
Wspaniałe jest widzieć – gdy spoglądamy ponad problemami – jak Bóg wyprowadza piękno z tak paskudnego grzechu.

Odkryłam, że czasami łatwiej jest siedzieć w błędach przeszłości czy dać się złapać w przeszkodach teraźniejszości, lecz Szatan nie pragnie bardziej niczego niż okaleczyć emocjonalnie chrześcijańskich rodziców, aby nie byli w stanie aktywnie kochać innych i służyć im.

Miłość uzdrawia. Przyspiesza twoje własne uzdrowienie i pomaga uzdrawiać innych wokół ciebie. Bóg chce, abyśmy byli nieskrępowani, aby miłość mogła przepływać przez nas do innych ludzi, którzy cierpią – naszych dzieci, reszty rodziny, innych, którzy mają problemy – nie tylko ze względu na nich, lecz także ze względu na nas, aby uchronić nas przed wewnętrznego zmrożenia przez zgorzknienie i ból.
Wielu byłych homoseksualistów mówi:

Czułem się winny. Odrzucałem siebie i żyłem w terrorze dnia, gdzie wszyscy których kochałem, gdy dowiedzieli się prawdy, jeden po drugim odrzucali mnie, moja rodzina, przyjaciele.

Może twoje dziecko mogłoby to powiedzieć! Otwarty homoseksualista, który „wyszedł” na krucjatę praw gejów jest nadal dziś w mniejszości. Homoseksualizm jest zazwyczaj tajemnicą, cichym zmaganiem, które powoduje ogromną samotność i wewnętrzny niepokój. Jeśli twoje dziecko tkwi w tym, prawdopodobnie wiele wycierpiało i nadal jest twoim dzieckiem, bez względu na wszystko.
Bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje akceptującej, bezwarunkowej miłości od ciebie, a tylko Bóg może sprawić, abyś ją stale demonstrował.

O ile Bóg nienawidzi grzechu to kocha grzeszników.

Czy homoseksualizm może być “wyleczony”? Widzieliśmy odpowiedzi na modlitwy w sprawie naszego syna. Po niemal rocznym zniknięciu wrócił i rozważna choć oparta na miłości relacja została odnowiona. Poprzez „specjalny filtr” Boży wiemy o tym, że Pan w ciszy pracuje nad jego życiem. Homoseksualizm jest zbyt skomplikowany a jego skutki zbyt różnorodne na szybkie rozwiązania, lecz nadal modlimy się, poddajemy i wielbimy.

Chrystus powiedział (Mat 17:20):

Bo zaprawdę powiadam wam, gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam, a przeniesie się, i nic niemożliwego dla was nie będzie.,

Homoseksualizm jest jak góra, lecz może być usunięty. Podobnie jak w przypadku każdego inny grzechu, Chrystus zapłacił cenę na krzyżu, umierając za nasze słabości i choroby – fizyczne, psychiczne, emocjonalne i seksualne.
Filozofia ‘raz gej, na zawsze gej” jest mitem aktywistów gejowskich, w który chcieliby, abyśmy uwierzyli. Lecz jest na to sposób – Jego imię to Jezus.
– Chciałam umrzeć, gdy się dowiedziałam o moim synu. – mówi moja przyjaciółka z „Spatula Club – Codziennie rano sprawdzałam swoje piersi w nadziei na to, że będę miała raka i umrę.
Nie byłam wtedy chrześcijanką i nie wiedziałam, że jest Bóg, który słucha i odpowiada na modlitwy – Bóg, który chce i może. Teraz wiem, że jeśli Bóg może uzdrowić ślepego i głuchego to może On tez uzdrowić homoseksualistę.

——————————————————————————–

Gdy homoseksualizm uderzy w twój dom…

Przestań oskarżać siebie! Nie możesz brać na siebie winy za wybór twojego dziecka. Pozbądź się użalania nad sobą uświadamiając sobie, że nie ma czegoś takiego jak główna przyczyna homoseksualizmu.

Nie próbuj udzielać rad. Zamiast odgrywać rolę doradcy/psychologa, kochaj bezwarunkową miłością i akceptuj twoje dziecko w jego walce z tożsamością.

Uruchom „Radosne Pudełko” – zbiór inspirujących wersetów i wierszy, które pomogą oświetlić te dni, gdy czujesz, że mgła depresji zadomawia się.

Utrzymuj otwarte kanały komunikacyjne z twoim dzieckiem – nawet jeśli jest pozostanie w domu. Jeśli zmarnowałeś waszą początkową konfrontację wyjdź do niego z miłością, przyznając, że popełniłeś błąd nadmiernie reagując. Skup się na tym, aby uczynić twój dom ciepłym, pełnym miłości miejscem dla reszt twojej rodziny.

Zaangażuj się w kościele skupionym na chwale, w grupie modlitewnej, na hobby, służbie z taśmami, pomagając innym ludziom w ich cierpieniu. Dzięki temu przestaniesz się skupiać na sobie i swoim cierpieniu.

Nieustannie chwal Pana w samym środku sytuacji. Wierze, że On zna wynik końcowy – i to wszystko obróci ku dobremu.

Znajdź przyjaciela, z którym możesz się dzielić w samym środku problemów.
Wzajemne umacnianie się przez przyjaciół jest bezcenne.

Wznoś swoje dziecko nieustannie w modlitwie. Pamiętaj, że tu Bóg kieruje.

Powieś sobie wielką szpachelkę na widocznym miejscu, aby przypominała ci, że tylko twoja ręka i Boga są wstanie usunąć z ciebie emocjonalny ograniczenia litowania się nad sobą.

Barbara Johnson, Spatula Ministries, P O Box 444, La Habra CA 90631.

——————————————————————————–
Artykuł przedrukowany za zgodą z Christian Life magazine.
Copyright August 1977 by Christian Life Inc, 396 E. St. Charles Rd, Wheaton IL 60187 U.S.A

оптимизация сайта

Fajne chrześcijaństwo – Rozdział 7

 

 Nadchodzące przebudzenie uliczne

Rok 1878 był świadkiem narodzenia jednego z najbardziej radykalnych, żarliwych i namaszczonych ruchów przebudzeniowych w historii kościoła. Mówię oczywiście, o wczesnej Armii Zbawienia, która przez pierwszych trzydzieści lat była najbardziej skrajnym, niezwykłym i skutecznym ruchem chrześcijańskim jaki świat kiedykolwiek widział. Składający się głównie z młodych gorliwców i prowadzony przez duchowe dynamo Williama Booth’a, było odpowiedzią Boga, który wezwał skrajność do pokonania apatii i duchowego odrętwienia tych czasów i nie może być żadnych wątpliwości,że dziś żyjemy w takich czasach.

Początkowo nazwana po prostu „Misją Chrześcijańską” organizacja Booth’a zawsze miała otoczkę „przebudzenia”, choć nim nie była, aż do chwili, gdy się zmilitaryzowali w 1879, z flagami, pieśniami wojennymi, mundurami wojskowymi itp.; wtedy to eksplodowała na cały świat. Sam Both został pierwszym Generałem Armii. Nie była to już więcej prosta domowa, misyjna praca. Była to partyzancka wojna przeciwko ciemności i diabłu. Mottem Both’a było: „Idź po dusze, idź po najgorszych”. Była w tym wszystkim wyłącznie walka.

W ciągu pięciu lat przekształcania się na militarny styl, pięćdziesiąt stacji misyjnych Both’a rozrosło się do 634 korpusów (w tym 106 zamorskich) a jego żołnierze byli jednymi z najbardziej innowacyjnych, odważnych i wojowniczych uczniów Jezus, jacy kiedykolwiek chodzili po ziemi. Było też wiele opozycji. W 1882 r. tylko w Anglii 669 żołnierzy Armii zostało fizycznie zaatakowanych, 56 budynków zostało całkowicie lub częściowo zniszczonych, z miejscowych twardzieli zostały uformowane „armie szkieletów”, które miały atakować żołnierzy Armii, a 86 z nich zostało wtrąconych do więzień za zakłócanie spokoju na ulicach. Niemal wszędzie dokądkolwiek się udali odbywały się rozruchy uliczne i na całym świecie byli na pierwszych stronach gazet. W kilka lat później sprawy poszły
jeszcze dalej. Tylko w 1884 roku co najmniej 600 żołnierzy Armii zostało aresztowanych i uwięzionych przez władze w Anglii.

Armia zawsze utrzymywała, że odmowa prawa do prowadzenia spotkań na otwartym powietrzu i przemarszów, jest ograniczaniem wolności religijnej i zawsze chętnie szli do wiezienia w obronie prawa do głoszenia Ewangelii na ulicach. W rzeczywistości, zawsze z zasady odmawiali płacenia nawet najdrobniejszych kwot, wiec więzienie było nieuniknione. Lecz zawsze prowadzili ogromne, hałaśliwe marsze do i z więzienia na rzecz aresztowanych żołnierzy i jak przy jednej z takich okazji, żołnierze w Nowej Zelandii zadeklarowali: „Całe miasto było poruszone. Armia miała właściwa reklamę, dusze były zbawiane, pieniądze toczyły się, a Boże imię było uwielbiane”. Doprowadzony do rozpaczy sędzia zalecił jednej grupie aresztowanych reprezentantów Amrii: „czytać Biblię i medytować trochę więcej, mówić mniej, mniej ufać szkaradnemu wrzaskowi bębnów i blaszanych instrumentów. Bębny i trąbki są dobrym akompaniamentem w cyrku, lecz nie na placu w niedziele w cichym miasteczku takim jak Milton”. Należy powiedzieć, że taka rada nie zyskała należnej uwagi.

 

Jak już powiedziałem, żołnierze Armii byli dobrze znani z raczej obrzydliwej muzyki zespołów dętych i perkusyjnych (które robiły najgłośniejszą uliczną muzykę tamtych czasów) i ich namaszczonego dość bezceremonialnego, „idącego w pięty” kaznodziejstwa ulicznego. Było zupełnie powszechne dla nich to, aby formować zespoły dęte z instrumentów powiązanych sznurkami i muzyków, którzy ledwo co umieli grać. Jeden z naocznych świadków opisuje ten hałas emanujący z jednej z takich ekip jako: „zwariowany zespół blaszanych instrumentów”. Często wykorzystywali popularne pieśni pijackie i pieśni z pubów zmieniając słowa, przerabiając je na hymny wojenne czy pieśni uwielbienia. Jak powiedział William Booth: „Dlaczego diabeł ma mieć całą najlepszą muzykę?” (Powiedzenie przypisywane wcześniej Marcinowi Lutrowi i John’owi Wessley’owi). Armia na początku była rzeczywiście oburzająca wobec wiktoriańskich standardów tamtych dni – w zasadzie dla wszelkich standardów. Lecz w czasie, gdy szacowni kościelni ludzie byli oburzeni, tysiące za tysiącami grzeszników nawracały się, często z najniższych socjo-ekonomicznych sektorów społeczeństwa – dokładnie ci sami, którym usługiwał Jezus. Jak to jest do dziś, Armia wypowiedziała wojnę biedzie i ubóstwu, wszędzie gdziekolwiek się znaleźli. Podobnie jak apostołowie nie byli zainteresowani samą ewangelizacją, chodziło o przemianę całej osoby – ducha, duszy i ciała. Armia Zbawienia stała się znana na całym świecie ze swej praktycznej pomocy biednym, będącym w potrzebie, po prostu tak jak pierwszy kościół.

Byli Bożymi komandosami ataku, ze swymi żółto, czerwono, niebieskimi flagami: „KREW I OGIEN” – bez strachu, radykalni ewangeliści Jezusa. Nie było niczym niezwykłym dla nich modlić się przez cala noc (nazywali modlitwę „wiertarką kolanową”), a następnie głosić przez cały dzien.  W 1883 r. Armia Zbawienia przybyła do mojego rodzinnego kraju, Nowej Zelandii. „Siły inwazyjne” prezentowali: 19 – letni Lejtnant Dward Wright i Kapitan George Pollard – 20 lat. Tak było. Zasoby generała Bootha były bardzo przerzedzone wskutek ogromnego zapotrzebowania na oficerów na całym świecie. Pomimo tego w bardzo krótkim czasie Armia znalazła się na pierwszych stronach gazet w całej Nowej Zelandii, a ich uliczne spotkania były zapełniane tłumami ludzi. W ciągu dziewięciu miesięcy „świeżo opierzone pisklę” Armii miało 5000 nawróconych. Ten scenariusz powtarzał się na całym świecie.

W wielu aspektach Armia Zbawienia była krucjatą młodych ludzi. Wielu z oficerów było bardzo młodych, lecz skrajnie żarliwych. Ta młodzież udowodniła, że była ogromnie uzyteczna, a nie w jakikolwiek sposób bezużyteczna.

W Nowej Zelandii,  podobnie jak w Anglii, żołnierze Armii byli w początkowych dniach bardzo licznie aresztowani. Ostatecznie ci aresztowani, gdy odbywały się procesy, wywołali taki publiczny krzyk, że parlament Nowej Zelandii wydal specjalne prawo uniemożliwiające lokalnym radom prześladowanie Armii i w ten sposób aresztowania wymarły. Niemniej w tych początkowych dnia Armia Zbawienia miała ogromny problem, którym były „Armie Szkieletów”, a także dziki tłum, który czasami zbierał się, aby przerwać ich zebrania. Na ulicach Anglii i całego świata działy się dosłownie rozruchy w czasie, gdy Armia Zbawienia prowadziła swoje uliczne spotkania i przemarsze, aż ostatecznie jedna z oficerek Armii została śmiertelnie popchnięta, a kilku żołnierzy dotkliwie pobitych przez wściekły tłum. Zdumiewające, że nie było niczym niezwykłym, aby lokalni kapłani byli zaangażowani w podburzaniu tych tłumów. Jak to się często dzieje w czasie przebudzeń, bardzo wielu liderów kościelnych sprzeciwiało się temu nowemu poruszeniu Bożemu i jego innowacyjnemu i radykalnemu kształtowi. Być  może było w tym też trochę zazdrości. Wielu z nich było z pewnością, motywowanych snobistycznym pragnieniem utrzymania wiary „czystej” i nie pozwalania, aby stoczyła się do ulicznego rynsztoku, gdzie tamci zdawali się mieszkać. Obrzydliwa muzyka i głośne kaznodziejstwo na ulicach, rzeczywiście! Najwidoczniej niewiele się dla nich liczyło, poza tym, że wielu grzeszników znajdowało Jezusa i Bóg był uwielbiany.

 

W 1912 roku stary wojownik Generał William Booth odszedł do chwały. To było prawdziwie zakończenie ery – ery, która widziała najbardziej radykalne, namaszczone i skuteczne chrześcijaństwo w historii kościoła. Niestety podobnie jak wiele ruchów po śmierci swoich założycieli, tak i Armia Zbawienia pomału zaczęła sadowić się, stawać się porządna i stopniowo zaczęła tracić swoja innowacyjność i radykalizm, ostrze, które czyniło ja tym, czym była. Właściwie nie jest to niezwykle dla przebudzeniowych ruchów, choć zawsze była to przykra obserwacja. Ruchy Lutra i Wesley’a, a nawet wczesnego kościoła poszły tą sama drogą po śmierci swoich założycieli. Dziś okazuje się, że Armia Zbawienia jest znana bardziej jako dobrotliwa i nieszkodliwa instytucja, niż banda nie bojących się wojowniczych ewangelistów. Stare uniformy ciągle są w użyciu, lecz partyzancka walka jest przeważnie wspomnieniem z przeszłości. Skorupki pozostały, lecz „serce” odpłynęło.

Ale wizja, pasja i żar wczesnej Armii nigdy nie umarł całkowicie. Ponieważ pierwsze historie są równie inspirujące dziś, jak były wówczas, gdy były pisane. Wierzę, że zbliżamy się do powstania podobnego ruchu ulicznego (ponieważ czas jest równie rozpaczliwy, jeśli nie bardziej, niż wówczas). Wierzę również, że wczesna Armia Zbawienia daje nam ważne wskazówki, co do charakteru nachodzącego poruszenia.

Służba Samego Jezus odbywała się w przeważającej większości na otwartym powietrzu, podobnie jak apostolskiego „pierwszego kościoła ” (z tysiącami zbierającymi się codziennie w świątyni na otwartym powietrzu na dziedzińcu w Jerozolimie a chorzy byli uzdrawiani na ulicach). Wielkie przebudzenie w Brytanii i Ameryce pod przywództwem Wesley’a i Whitefield’a były również masowymi ruchami na otwartym powietrzu. (Faktycznie Wesley był przeważnie zmuszany do głoszenia na otwartym powietrzu jako, że kazalnice wszystkich kościołów w Anglii były przed nim zamknięte). Tłumy rzędu 20.000 – 30.000 ludzi zbierające się na otwartym powietrzu, aby słuchać Whitefielda głoszącego w czasie tego przebudzenia nie były niczym niezwykłym i trwało to przez wiele lat.

 Bardzo  teresujące jest zwrócenie uwagi na to, że pojawiła się nowa „przebudzeniowa muzyka” wraz z Wielką Reformacją Marcina Lutra, jak i w Ewangelicznym Przebudzeniu pod Wesley’em 200 lat później i ponownie wraz z Armia Zbawiania w sto lat potem. Było też nowe „przebudzenie muzyczne” w czasie przebudzenia w Szkocji 1904 roku i do pewnego stopnia w innych przebudzeniach również. Staram się wskazać na to, że jeśli mamy oglądać nowe poruszenie Bożego Ducha w naszych dniach (które są, jak wierzę, istotne), szczególnie jeśli ma to być ruch uliczny (nie widzę tego inaczej), to powinniśmy oczekiwać powstania wraz z nim nowego Przebudzenia ULICZNEJ MUZYKI.

 Żyjemy dziś w społeczeństwie, w którym kościół stracił grunt pod nogami i wpływy nagminnie w ciągu ostatnich trzydziestu lat. Każdego roku, statystki samobójstw młodzieży rosną, programy w telewizji stają się  coraz bardziej chore, a ludzka, otwarta pogarda dla naszego letniego chrześcijaństwa rośnie. Same te fakty (nawet bez wszystkich obciążających statystyk) wystarczają, aby pokazać jak niewielki mamy pozytywny wpływ na nasz dzisiejszy świat. Brutalnym faktem jest to, że w naszym obecnym stanie o wiele bardziej jesteśmy zbyt oswojeni, zbyt bezpieczni, zbyt mdli i zbyt przewidywalni, aby spowodować jakiekolwiek poważne zniszczenia diabłu. Gdybyśmy mu szkodzili poważnie, on wzbudziłby dzikie prześladowania przeciwko nam, lecz on najwyraźniej nie ma zamiaru przeszkadzać sobie. Lepiej pozwolić nam spać. Najbardziej zaskakującą rzeczą jest fakt, że gdy ludzie wejdą do naszych kościołów to my często będziemy tam, śpiewając pioseneczki samochwałki o tym jak „zwycięzcy” i „potężni” jesteśmy. Nie ma końca rozmowom o „błogosławieństwie”, jakie Bóg okazuje nad nami. CHODŹ, KOSCIELE! BADŹ REALNY! POWIEDZ MI, GDZIE JEST TO „ZYWCIĘSTWO”, O KTÓRYM TYLE MÓWISZ”? Jeśli chodzi o kościół w Laodycei to jest jeden interesujący aspekt, który pozostaje niezauważony. Jezus opisał ten „letni” kościół jako: „nędzarz, biedak, ŚLEPY i goły” (pomimo tego, że oni sami postrzegają siebie jako duchowo „bogatych” i niczego nie potrzebujących). Chce tutaj wskazać na to, żeJezus opisuje kościół w Laodycei jako „ślepy” – ślepy na swój własny stan i ślepy na to, jak bardzo poniżej Bożych standardów upadł. Nie byli w stanie tego zobaczyć wcale. Dzisiejszy kościół jest taki sam. Trwamy w stanie letniego i wygodnego kompromisu, lecz tego nigdy nie dowiesz się na podstawie tego, jak mówimy. Mówimy jako wojskowi generałowie, a działamy jak duchowe mięczaki. Jak już powiedziałem wcześniej, to musi się zmienić i to SZYBKO, ponieważ tracimy pokolenie. W porównaniu nawet do oddanych chrześcijan zachodu dziś, William Booth i jego Armia byli oburzającymi fanatykami. Takimi byli też Luter, Wesley, Whitefield i ich uczniowie. Prostym faktem jest, że jesteśmy zbyt „mili” dla diabła obecnie. Pozwalamy mu na zbyt wiele. Powiedz mi, czy Bóg w ogóle zamierza znaleźć w naszych czasach takich wojowników jak ci, którzy walczyli w przeszłości? Gdzie na ziem znajdzie takich „mężów i niewiasty ” osobistej odwagi. Jak mówi Biblia: “Pan wodzi oczyma swymi po całej ziemi, aby wzmocnić tych, którzy szczerym sercem są przy nim” (2 Krn 16:9). Powiedz mi, przyjacielu, czy będziesz jednym z tych, którzy wezmą pod uwagę Jego wezwanie? Jestem przekonany, że Bóg podejmie drastyczne działania, jak to już robił w podobnych sytuacjach w historii, bez względu na to czy kościół jest gotowy, czy nie. Wierzę, że ponownie zobaczymy „uliczny kościół” zrodzony w mocy przebudzenia, aby wypędzić przeciwnika i pobudzić tych wszystkich, którzy „odpoczęli na Syjonie”. Biblia wyraźnie stwierdza, że Bóg nie może mieszkać pośród mdłego, laodycejskiego kościoła. Podjął drastyczne środki wcześniej, zrobi to jeszcze raz. Nie wierzę, aby mógł pozwolić sobie na to, aby mieć chrześcijaństwo kompromisu wiedzione dzień po dniu przez diabla. Z pewnością Pan ponownie wzbudzi armie, która będzie walczyć dla tego pokolenia z diabłem i która nie spocznie, dopóki nie zwycięstwo nie zostanie osiągnięte. Jestem przekonany, że Bóg szuka dziś żołnierzy – prawdziwych komandosów, którzy dosłownie „nie będą miłować bardziej swego życia, by je wybrać niż śmierć” – mężczyzn i kobiety, którzy będą mieli serce Izajasza: „I usłyszałem glos Pana, który rzekl: Kogo poślę? I kto tam pójdzie? Tedy odpowiedziałem: Oto jestem, poślij mnie!” (Iz. 6:8).

Jak wspomniałem we wstępie do tej książki na początku lat 90-tych, założyliśmy z żoną nasz kompromisowy alternatywny zespól, w którym Bóg w Swym miłosierdziu pozwolił nam działać względnie krótko. Wcześniej angażowaliśmy się  już w różne zespoły. Ironiczne jest to, że zasadniczo cała ta sprawa „wczesnej Armi Zbawienia” zainspirowała mnie przede wszystkim do zajęcia się muzyką. W połowie lat 80-tych zacząłem czytać na temat początków Armii Zbawienia i tego, co oni robili. Mocno wierzyłem (i nadal wierzę) w to, że to Bóg zainspirował mnie do czytania i rozpalenia się tym przykładem.

Tak więc nasz pierwszy zespół był zespołem ulicznym. Mieliśmy przenośny system dźwiękowy, przenośną perkusje, wzmacniacze itp., lecz to, czego nam głównie brakowało to było przebudzeniowe namaszczenie i boska moc pierwszej Armii. Po jakimś czasie zacząłem odchodzić od tej wizji i staliśmy się  bardziej „profesjonalni” i zaczęliśmy być tacy jak każdy inny konwencjonalny zespól koncertowy. Pokuszenie do kompromisu, abyśmy mieli większą szansę „przebić się”, zaczęło stawać się coraz bardziej powabne.

Jak powiedziałem, Bóg ostatecznie zakończył działalność naszego alternatywnego zespołu (było to koniec 1992, początek 1993 roku). Jak tylko podjąłem tę decyzję, wróciłem ponownie do bliskiej relacji z Bogiem, chyba nawet silniejszej niż wtedy, gdy zostałem po raz pierwszy napełniony Duchem Świętym, parę lat wcześniej. Jedyne, czego pragnąłem to mieć społeczność z Nim. Zespół w oczywisty sposób stał się „bałwanem”, który częściowo blokował moja relacje z Ojcem. (Wiele służb dziś wygląda podobnie). Zbyt zajęci „budowaniem” by chodzić blisko Boga – pewna recepta na katastrofę. Bracia, siostry, musimy mieć właściwe priorytety. Jeśli nasza „służba” odsuwa nas od chodzenia blisko Boga i intymnej komunii z Nim, jak to Adam miał w zwyczaju w „chłodzie poranka”, to lepiej jest, abyśmy ponownie przemyśleli wszystko. Czy faktycznie budujesz Boże królestwo, czy też swoje własne.

Po szoku, jaki przeżyłem odkrywając prawdę o moim zespole, po prostu chciałem zapomnieć o muzyce. Zaangażowałem się w produkcje video, zarządzanie zespołem i nagrywanie, lecz teraz nie chciałem mieć z tym nic wspólnego. Sprzedaliśmy więc z naszego sprzętu tak wiele jak tylko się dało, lecz, co śmieszne, wizja „ulicznego przebudzenia” radykalnej muzyki ulicznej armii Bożej, która wstrząsnęłaby światem (podobnie jak początkowo Armia Zbawienia) nigdy całkiem we mnie nie umarła.

W rzeczywistości wrzała we mnie, gdzieś głęboko i nie mogłem się tego pozbyć.

Kilka miesięcy później dostaliśmy niesamowite potwierdzenie z nieba, ze źródła, na które nigdy wcześniej nie trafiliśmy. W miedzy czasie Bóg przeprowadził mnie przez pełny przegląd całego mojego chrześcijańskiego życia i ponownie zaczął
mówić do mnie na temat muzyki. Podał mi nawet nazwę zespołu, której, jak wierzyłem, miałem użyć, gdybym kiedykolwiek ponownie angażował się  w granie. Było to (wierzcie lub nie) GATE CRASH HELL (BRAMA UPADKU PIEKLA” Niezbyt subtelna, prawda?). Potwierdzenie przyszło w połowie 1993 roku w postaci zapisanego przesłania amerykańskiego kaznodziei James Ryle, który przekazał całą serię wizji i snów kilka lat wcześniej, a w których mówił o „ulicznej muzyce”, która pojawi się wraz z nadchodzącym przebudzeniem.

Nie tkwiłem jakoś strasznie w “snach i wizjach” w tym czasie, (choć wiedziałem, że można je znaleźć w całej Biblii), lecz niemal wszystko, co James Ryle powiedział na tych taśmach bardzo silnie rezonowało z tym, co pokazał mi Bóg – to było niesamowite. Moja żona była faktycznie zdumiona a namaszczenie Boże było tak silne w miejscach, których słuchałem, że byłem dosłownie mokry. Poniżej znajduje się streszczenie snów James’a Ryle’a. Mam nadzieje, że w miarę czytania ich zrozumiecie dlaczego zrobiły na mnie takie wrażenie jak zrobiły i mam również nadzieje, że ci z was, którzy są muzykami również zostaniecie zainspirowani tak samo jak ja .

 

Synowie Gromu – streszczenie snów James’a

W sierpniu 1990 roku miałem trzy sny, które doprowadziły mnie do pewnego zrozumienia. W pierwszym śnie zobaczyłem płaską przyczepę z umieszczona z tyłu kurtyną. Była zaparkowana na otwartym powietrzu, jak gdyby zaraz miał się odbyć koncert. Na tej ruchomej scenie znajdowały się dwie gitary, które miały najbardziej żywy kolor elektrycznych gitar, jaki mógłbym sobie wyobrazić. To, co uderzyło mnie najbardziej to fakt, że gitarynie były malowane, lecz bejcowane. Oczywiście sporo czasu trzeba było, aby stały się tak niebieskie. Zasłona z tyłu miała ten sam kolor, co gitary. Wyszło zza niej dwóch mężczyzn z plikami nut w rękach. Byli bardzo podekscytowani i nie mogli się doczekać chwili, gdy zaczną grać. Jeden powiedział do drugiego:

Poczekaj, aż to usłyszą. To będzie tak, jak wtedy, gdy Beatlesi grali swoja muzykę!

 

W tym śnie byłem również podekscytowany. Odwróciłem się, aby zobaczyć tłum gromadzący się pod platformą i scena zmieniła się przed moimi oczami. Publiczność

stała się potężną wodą0, jakby jeziorem i gdy muzycy grali nowa pieśń, widziałem jak linki wędkarskie były zarzucane do wody. Wtedy sen skończył się. Myśli na pobudkę miałem takie, że Bóg zamierza uwolnić nowy rodzaj pieśni, które będą śpiewane na ulicach. Przyniosą one objawienie prawdy i wprowadzą ludzi do Jego obecności. Namaszczenie Pańskie będzie z muzykami, którzy spędzają czas w Jego obecności, „za kurtyna” przyjmując głęboką miłość do zgubionych. Teksty tych pieśni będą zaś jak „linki rybackie” zarzucane w serca kobiet i mężczyzn potrzebujących Chrystusa.

W drugim śnie znalazłem się na scenie w ogromnym kościele. Po prawej stronie sceny znajdował się  magazyn ze sprzętem. Były tam, w pobliżu, mikrofony, kable, wzmacniacze i inne potrzebne rzeczy. W jednym rogu  magazynu zobaczyłem wzmacniacz mocy cały pokryty kurzem. Stał owinięty kablem i widać było, że od dawna nie był używany. Spojrzałem bliżej i zobaczyłem z przodu napis „Wzmacniacz mocy Beatlesów”. W tej chwili dokładnie wiedziałem, że to pudło było źródłem ich brzmienia i mocy. Wiedziałem, że każdy może się wpiąć do niego, a skutek będzie taki, jak mieli Beatlesi – niewiarygodna umiejętność do mobilizowania tłumów ludzi do jednej rzeczy. Gdy tak stałem trzymając ów wzmacniacz, zadałem głośno to pytanie:

 

Cóż to robi tutaj w kościelnym magazynie sprzętu?

Nagle, znalazłem się poza magazynkiem, stojąc przy pulpicie w kościele i nadal trzymając wzmacniacz. Ogromny kościół, wypchany ludźmi pochodzącymi ze wszystkich narodowości od podłogi w części głównej, aż po balkony.

Jakaś bardzo piękna kobieta promieniująca chwałą stanęła na środku kościoła i zaczęła śpiewać pieśni Pana. Spoczęło na niej światło a jej glos napełnił audytorium. Cała pieśń to było: “W Imieniu Jezusa Chrystusa bądźcie zbawieni”. Śpiewała to bez przerwy, zwracała się na prawo i śpiewała to, po czym na lewo i śpiewała to samo; za siebie i przed siebi nieustannie śpiewając to samo. Gdy przyglądałem się jak śpiewa wydawało się jakby wiał wiatr przez zbożowe pola. Ludzie zaczęli omdlewać w obecności Bożej i opadać na swoje siedzenia – nawróceni do Chrystusa! Boża moc poruszała się poprzez muzykę.

Tu sen skończył się.

Tym razem wstając miałem jaśniejsze myśli. Będzie nowe brzmienie i wyróżniające się namaszczenie Pańskie na muzyce, które przyciągnie uwagę i uchwyci za serca mężczyzn i kobiet dla Jezus. Wzmacniacz Beatlesów był wśród kościelnego sprzętu, ponieważ Bóg tak zamierzył, aby był on częścią wyposażenia używanego do zdobywania zgubionych dla Chrystusa. Muzyka nie należy do świata lecz do kościoła . Muzyka nie należy do diabła, lecz do Chrystusa. Szatan rzeczywiście ukradł serca muzyków i ich muzyczne dary, aby używać je do swoich złych celów. W wielu przypadkach kościół nieświadomie oddal ją diabłu nie walcząc o nią wcale.

Muzyka została dana po to, aby wielbić Pana, lecz Szatan odwrócił to ku uwielbianiu siebie, co powoduje, że ludzie czczą muzyków. Jednak prawdziwe uwielbienie i prawdziwa muzyka należy do Jezusa Chrystusa. Zostały one dane kościołowi, aby służyły Jemu. Naprawdę wierzę, że namaszczenie Pańskie zostanie uwolnione na muzykę i zaleje świat w taki sposób jak zrobili to Beatlesi, gdy na początku tworzyli. Jednak tym razem, zamiast przyciągać uwagę ku sobie (jak w przypadku Beatlesów) namaszczeni muzycy Pańscy będą ściągać uwagę wyłącznie na Chrystusa i oddawać wszelką chwałę Jemu.

W trzecim śnie ponownie znajdowałem się w tym ogromnym kościele, w którym widziałem wzmacniacz Tym razem kościół był pusty poza jednym mężczyzną. Siedział na scenie, grał na keyboardzie i śpiewał dla Pana. Była to piękna pieśń, a on płakał z powodu czułej wymiany do jakiej dochodziło miedzy nim i Jezusem. Właśnie pisał pieśń, spontanicznie tworząc ją, tak jak się pojawiała. Byłem ogromnie poruszony ta pieśnią i czystym uwielbieniem tego mężczyzny. Miałem przy sobie aparat i zdecydowałem się zrobić mu zdjęcie. Wykonałem polaroidem dwa zdjęcia, które pojawiły się natychmiast. Gdy spojrzałem na nie, byłem zdumiony, ponieważ oba promieniały złotym światłem. Spojrzałem wyżej i teraz już widziałem je na mężczyźnie. Cala platforma wokół niego błyszczała jak ze złota. Wiedziałem, że to było namaszczenie Boże. Pokazałem  zdjęcia mężczyźnie, lecz one przestraszyły go… Spojrzał na zdjęcia drugi raz, wkładając ręce do kieszeni wstrząsną ramionami i kopnął w ziemie nieśmiało:

 

Nie wiedziałem, ze tu jesteś. Jestem taki zakłopotany. – i to było wszystko, co mógł powiedzieć.

 

Nie musisz przepraszać za namaszczenie – odpowiedziałem.

Ciągle miałem w jednej ręce zdjęcia namaszczonego czciciela, a w drugiej pergamin. Spojrzałem na zwój i zobaczyłem, że był to list pisany przez nieznanego żołnierza Armii Zbawienia:  “Pan wypuści na ulice armie wojowników czci, znanych jako Synowie Gromu. Oni przyniosą świadectwo czci i chwały dla Pana Jezusa Chrystusa, które przyprowadzi wielu ludzi do Boga”.

Sen ponownie się zmienił. Wypływałem przez szeroką i długą bramę, która była skierowana w jedna stronę. Wszystkie drogi były całkowicie zablokowane, zakorkowane członkami gangów motorowych, rozgrzewających swoje maszyny i wzburzających tumany kurzu. Był to graficzny obraz zgubionej ludzkości. Następnie zobaczyłem grupę rowerzystów poruszających się pojedynczym pasem wzdłuż drogi dla obsługi. Kierowali się w stronę odległego boiska, na którym znajdował się monolityczny kamień. Ten kamień, wiedziałem o tym przez sen, reprezentował moc Chrystusa i uprawniał tych, którzy go dotknęli do powrotu autostradą i zwracania tłumów do Boga. Spojrzałem bliżej na tych motocyklistów, gdy pędzili w stronę Kamienia i zobaczyłem, że na ich kurtkach były słowa “Synowie Gromu”.

Gdy Synowie Gromu podeszli do Kamienia, aby go dotknąć, powstała barykada oficerów prawa stojących ramie przy ramieniu ze sprzętem do walki w czasie rozruchów – przypuszczając, że zamierzali oni zbezcześcić Kamień.

W tej chwili spojrzałem na pergamin, który trzymałem w ręce i poskładałem go na kształtsamolotu. Następnie umieściłem wewnątrz fotografie i pchnąłem to nad głowami oficerów. Wiedziałem, że jeśli zdjęcia i obietnice mogły dotknąć Kamienia to zostałaby uwolniona moc nad Synami Gromu. Gdy papier znalazł się w odległości około jednej stopy (32cm) od kamienia, tuż przed momentem dotknięcia go, skończył się mój sen. Wierzę, że jest to obraz roli modlitwy wstawienniczej pomagającej kościołowi w pozbyciu się minionych barykad legalizmu i otwarciu darów Bożych dla zdobywania zgubionych posłaniem o Chrystusie. Synowie Gromu reprezentowani przez motocyklistów na drodze dla obsługi drogi, ilustrują serce sługi służby. Pokazują również zwinność i stanowczość konieczną do zdobywania zgubionych. Fakt, że byli na pojedynczym pasie, pokazuje moim zdaniem, jedność jaką musimy zachować jako chrześcijanie po to, aby nasze posłanie o Chrystusie było wiarygodne…

Teraz pomodlę się o ciebie, aby Bóg pochwycił twoje serce i doprowadził cię do pełnego oddania Jezusowi Chrystusowi. Aby twoja pasja dla muzyki była równa miłości do zgubionych. Modlę się, abyś otrzymał namaszczenie od Boga do usługiwania z artystyczna kreatywnością, która tak przykuwa uwagę swoja jakością i przesłaniem, że tysiące niewierzących, którzy są zagubieni w ciemnościach, zobaczyło światło i nawróciło się do Jezusa, w celu oczyszczenia i narodzenia na nowo!

Jedna z części, która uderzyła mnie najbardziej w powyższych snach jest ta, gdzie James’owi został dany pergamin zapisany przez nieznanego żołnierza wczesnej Armii Zbawienia, w którym napisano tak: „“Pan wypuści na ulice armie wojowników czci znanych jako Synowie Gromu. Oni przyniosą świadectwo czci i chwały dla Pana Jezusa Chrystusa, które przyprowadzi wielu ludzi do Boga”.

Wątpię czy byłbym w stanie streścić lepiej moją wizję nadchodzącego ulicznego przebudzenia. Odkryłem od tego czasu, że Bóg mówi do wielu modlących się ludzi na całym świcie o tym przebudzeniu. Jak bardzo potrzebny jest taki ruch dziś? Bóg musi mieć w tym pokoleniu armię, która będzie modlić się, walczyć i zwyciężać w najbardziej męczących warunkach. Bez względu na to czy dzisiejszy kościół zrozumie taką armię, czy nie, wierzę, że jest już w drodze. W rzeczywistości, jestem przekonany, że ten ruch jest bliski.

Obecnie, już od wielu lat przekazywane, były na całym świecie proroctwa, że Bóg jest bliski nawiedzenia kościoła ogromnym „trzęsieniem”. Jak już widzieliśmy, dzisiejsze chrześcijaństwo jest dalekie od ideału – nawet dalekie od stanu zadowalającego. Dzisiejszy świat jest bezbożnym pustkowiem, bez nadziei i znaczenia, dla wielu spośród naszej młodzieży. To właśnie w takim czasie jak obecny Bóg decydował się działać w przeszłości, lecz takie działanie daleko odbiega od tego, co wygodne dla kościoła . Jasne jest też, to o czym Bóg ostatnio mówił to REFORMACJA, a nie tylko przebudzenie.

Jak mówi nam Biblia sąd zaczyna się „od domu Bożego” (1 Ptr. 4:17). Pan zawsze najpierw porządkuje swój dom, zanim zacznie to robić na świecie. Lecz takie reformacje (i ich liderzy) często nie są mile widziane przez kościół, ponieważ oni nigdy nie są ludźmi czy ruchami „cichymi i nieśmiałymi”, a wszystko co reprezentują to jedno wielkie napomnienie dla kościoła . Czy Luter, Wesley, Booth byli mile widziani? Nie!

W rzeczywistości były to jedne z najbardziej kontrowersyjnych postaci swych dni. Podobnie jak Izrael ze swymi prorokami, kościół rzadko kiedy przyjmował reformatorów i przebudzeniowców z otwartymi ramionami. Zwykle było raczej przeciwnie. To właśnie często liderzy kościoła prześladowali nowe poruszenia Boże najbardziej.

Całkiem wyraźne jest to, że, gdy mówimy o „ulicznym przebudzeniu” to nie mówimy tylko o armii pobożnych ulicznych wojowników czy „nowej muzyce”, która będzie im towarzyszyć. Nadchodzące przebudzenie oczywiście musi sięgać dalej, ponieważ cały kościół jest w chorym i letnim stanie. Wierzę, że to, co nadchodzi przyniesie wielkie trzęsienie i przemianę całemu systemowi i strukturze Zachodniego kościoła, że nie wspomnę o samych chrześcijanach. Ponieważ jest to dokładnie ten rodzaj oczyszczenia, którego tak desperacko potrzebujemy. Bóg też nigdy nie uciekał przed wysłaniem swych „specjalistów” i podjęciem takich drastycznych działań wcześnie, gdy tylko było to konieczne. W swym streszczeniu, James Ryle wspomina o JEDNOŚCI, która musi dominować wśród chrześcijan po to, aby nasze posłanie było wiarygodne. Jest to absolutnie właściwe, lecz z pewnością nie jest to obraz, który prezentujemy dziś osobom postronnym. Faktycznie na pozór, dzisiejszy chrześcijański kościół jest beznadziejnie podzielony, mając dziesiątki konkurujących denominacji i społeczności. Ja sam, jako członek pokolenia X, muszę powiedzieć, że jest to jeden z najbardziej znaczących czynników powstrzymujących dzisiejszych młodych ludzi przed odpowiedzią na nasze posłanie.

Widzą te wszystkie konkurujące religijne grupy, każda w swym własnym rogu budująca swoje własne królestwo i mówią do siebie:

  Gdzie w tym wszystkim jest Bóg?

 

I mają pełne prawo zapytać. Chrześcijaństwo nigdy, od samego początku nie wyglądało w taki sposób. Jezus modlił się:, „Aby oni byli JEDNO…. aby świat mógł UWIERZYC (Jn 17:21), a księdze Dziejów czytamy, że „… tłumy tych, którzy uwierzyli przychodziło do nich i wszyscy byli jednego serca i duszy” (Dz. 4:32). Nie było denominacji w pierwszym kościele.

Obecnie mamy ewangelików i ochrzczonych Duchem Świętym chrześcijan mieszkających na tej samej ulicy, którzy zaledwie się znają. Wszyscy wychodzimy do naszych małych społeczności w każdą niedziele i bierzemy udział w naszych małych kościelnych grupach domowych itp. Tak wiec chrześcijanie, którzy zasadniczo wierzą w te same rzeczy są całkowicie (i trwale) podzieleni. Stworzyliśmy „system” oddzielnych społeczności, które dzielą kościół oraz system przywódczy, który to wszystko utrzymuje. (Ponieważ tego ich nauczono robić. Przede wszystkim, to ich kariera jest wspierana przez ten system.)

Wyobraź sobie po prostu, że zdarzył się jakiś cud i wszystkie budynki kościelne zostały zamknięte, tak że wszyscy chrześcijanie w miesicie mogą zebrać się w lokalnym parku. Głoszenie, uwielbienie, uzdrawianie itp., to wszystko na otwartym powietrzu. NIEMAL KAŻDEGO DNIA. I prawdziwa JEDNOŚĆ dla wszystkich. Brak jakiegokolwiek z tych malutkich prywatnych królestw. Wyobraź sobie, że zamiast iść na spotkanie z ludźmi, z „twojej społeczności”, gromadzicie się w domach z LOKALNYMI chrześcijanami z twojej ulicy. Wieczerza Pańska, chrzest, dary Ducha takie jak języki, interpretacja, proroctwo duchowe pieśni i nauczanie jako codzienność w chrześcijańskich domach (1 Kor 14:26) i żadnych „nalepek” czy szufladek w zasięgu wzroku. Po prostu LOKALNY kościół w czyimś domu. Jakże potężną rzeczą to będzie! To, co teraz opisuje, jest DOKŁADNIE TYM, CZYM BYŁ PIEWSZY KOŚCIÓŁ. Wielkie spotkania na otwartym powietrzu i małe społeczności domowe. Nie jest to bardzo skomplikowane. Niemal nic nie powstrzymuje nas przed zaadoptowaniem tego potężnego, zjednoczonego modelu kościelnego życia, jeśli byśmy tyko chcieli.

Dlaczego wiec tego nie zrobimy? Powiem wam, dlaczego. Ponieważ wybudowaliśmy ”system” oparty na podziale i nie chcemy wyjść poza niego (bez względu na to jak głupi i destrukcyjny jest). Wygodnie nam jest w obecnym status quo i nie chcemy ryzykować takich radykalnych zmian. (Zbyt wiele jest do stracenia – przyznajmy to). Czy jednak uważasz, że te wymówki brzmią rozsądnie dla Boga? Nie wydaje mi się. Skoro więc nie ma żadnych solidnych powodów, abyśmy nie mieli takiego ulicznego przebudzenia jak w księdze Dziejów Apostolskich, to wierzę osobiście, że Bóg wywoła takie „trzęsienie”, które ZMUSI do przyjęcia takiego modelu. Ponieważ o tym właśnie Bóg mówi niemal wszędzie – „kościół bez ścian”. Prawdziwa jedność, taka jak w pierwszym kościele. Nie ma tez żadnej przyczyny, abyśmy nie mogli tego zrobić teraz. To tylko nasz „system” i struktury nas powstrzymują. Zamiast służyć nam, skończyło się na tym, że my służymy im. Utraciliśmy przez to ogromną ilość wiarygodności wobec świata. Wyobraź sobie, jakże potężnym świadectwem byłaby taka jedność!

Jestem przekonany o tym, że nie jest to sen Dyzia Marzyciela. Jest to rzeczywistość, którą Bóg pragnie wprowadzić. To wszystko o czym mówiliśmy jest częścią KOŚCIOŁA ULICZNEGO. Jeśli Bóg będzie musiał WSTRZASNAC STRUKUTRĄ KOSCIOŁA to jestem przekonany, że zrobi to. (Robił to już wcześniej i nasze zdesperowane czasy faktycznie wołają o taka zdesperowana miarę). Jesteśmy w przededniu wejścia w okres ogromnej reformacji kościoła. O tym właśnie Bóg mówi do modlących się ludzi na całym świecie. Szczerze wierzę w to, że Pan będzie mógł użyć i błogosławić kościół nadzwyczajnie jeśli rozwiążemy niektóre z naszych podstawowych problemów. Nawet bez wielkiego wylania Ducha Bożego, wierzę, że takie zmiany SAME W SOBIE, przyniosą ogromne żniwo i błogosławieństwo. Niech Pan otworzy nasze oczy na tę możliwość.

Wielu z nas po prostu MYSLI ZBYT SKROMNIE.

раскрутка

W pułapce zwiedzenia.

Bóg
takich nas stworzył – powiedział mi kapłan gej – on kocha nas właśnie takimi jakimi jesteśmy.

Seks stał się dla mnie jakimś wypaczonym problemem od bardzo wczesnych lat.
Byłem molestowany w wieku około 6 lat przez przyjaciela naszej rodziny, który opiekował się mną. W tym czasie byłem również narażony na oglądanie pornografii. Choć pornografia była heteroseksualna miała niszczące skutki dla mojego rozumienia rzeczywistej miłości i Bożego celu dla seksu.


W wieku siedmiu lat, byłem narażony na jeszcze większą ilość pornografii.
Przyjaciele mojego brata przychodzili do naszego domu, aby oglądać magazyn Playboya.
Jeden z nich czytał artykuł na temat tego, żeby sprawdzić się czy masz homoseksualne skłonności. Ten artykuł pytał bardzo szczegółowo o to czy pociągają cię kobiety czy mężczyźni.

Myśli biegały mi między obrazami a uczuciami, które mną targały. Starszy chłopak zapytał mnie pokazując na obrazek:


Kogo wolałbyś całować tego mężczyznę czy tą kobietę?


Bardzo się przestraszyłem i byłem przekonany, że pakuję się w poważne problemy.
Pamiętam, że chciałem odpowiedzieć tak, jak on chciał usłyszeć. No, wszyscy jesteśmy chłopcami – myślałem – a chłopcy nie powinni interesować się dziewczynami. Powiedziałem mu więc, że „tego mężczyznę”. Przyjaciel brata zaczął się śmiać ze mnie i nazywać mnie „dziwakiem”. Naśmiewali się z brata i ze mnie; widziałem z miny brata, że się mnie wstydził. Byłem zmieszany i czułem się tak brudny, gdy oni stale powtarzali:


Jesteś homoseksualistą, dziwakiem.

Ich drwiące głosy brzmiały mi w uszach przez wiele dni.


Kilka lat później, nasz sąsiad z naprzeciwka miał kilku gości z poza naszego stanu.
Bawiłem się w ich domu. Jeden z gości poszedł za mną do garażu złapał mnie z tyłu i zaczął molestować chwilę, ostrzegając przy tym, abym był cicho.
Po kilkuminutowej walce z nim, uciekłem. Byłem przerażony tym, co się stało.

Myślałem, że to była moja wina, ponieważ w letnim upale, ubrany byłem tylko w szorty i bez koszulki.

Po kilku latach przeprowadziliśmy się z rodziną do Kolorado. Zatrzymaliśmy się u przyjaciół, którzy mieli syna kilka lat starszego ode mnie. W nocy, zaczął opowiadać mi o „grze”, której nauczył się od przyjaciela. Tej nocy, znowu byłem molestowany z tym wyjątkiem, że poddałem się temu sam, ponieważ była to „gra”.
Kilka lat później przyjechał do nas w odwiedziny i „graliśmy w tą grę” znowu.

Gdy miałem 12 lat przeniosłem się z prywatnej katolickiej szkoły do publicznej i wkrótce poznałem narkotyki. Zacząłem palić marihuanę i słuchać ciężkiego rocka.
Całkowicie odrzuciłem tą odrobinę wiedzy o Bogu, którą miałem. To otworzyło drzwi na stałe wpływy demonicznej aktywności w moim życiu. Zacząłem współżyć z pewną dziewczyną ze szkoły i otoczyłem się rówieśnikami, którzy zachęcali mnie do trwania w grzechu.

W rok później popadłem w głęboką depresję, ponieważ miałem homoseksualne myśli, pragnienia i sny. Rodzina i przyjaciele byli bardzo zmartwieni. Nie rozmawiałem z nikim, bojąc się tego, co oni pomyślą.

Pewnej nocy, w depresji, zacząłem modlić się do Boga, aby mnie zmienił.
Uwierzyłem w kłamstwo, że urodziłem się gejem i oskarżałem Boga o to i byłem na Niego bardzo zły. W końcu zdecydowałem zabić się i prawdopodobnie udałoby mi się, gdy nie przyjaciel, który przyszedł tej nocy.
Właśnie wychodziłem z domu, gdy podjechał i zapytał


Gdzie idziesz?



Zabić się – odpowiedziałem.



Wejdź do środka – powiedział – muszą z tobą pogadać, wiem co jest źle.

Weszliśmy do jego pokoju, Faktycznie właściwie zgadł z czym się zmagam, po czym powiedział mi, że sam jest biseksualny i że jest to całkowicie normalne. Byłem w szoku! Osiadł na mnie fałszywy pokój, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że jeden z moich najbliższych przyjaciół rozumie moje zmagania.

Zerwałem znajomość z moją dziewczyną i zacząłem związek z tym przyjacielem. W średniej szkole spotkałem następnego homoseksualistę i zacząłem chodzić do gejowskich barów. Wkrótce miałem nowy cel: „poślubić” innego mężczyznę.



W ciągu następnych lat wdałem się w pseudo-małżeńskie relacje z kilkoma mężczyznami. Jedna z nich trwała nawet dwa lata. W tym czasie, zacząłem ponownie chodzić do Katolickiego Kościoła.
Chodziłem do koledżu i zacząłem prowadzić otwarte życie homoseksualisty. Mój kochanek, Mike, był bardzo bogaty i mieszkaliśmy w pięknym domu.
Jeździłem nowym autem i odwiedziłem mnóstwo miejsc.

Wtedy mój przyjaciel ze średniej szkoły usłyszał dlaczego rzuciłem moją dziewczynę i przysłał mi chrześcijański traktat o homoseksualizmie. Był bardzo przekonujący, lecz Mike powiedział, żebym to wrzucił do kosza na śmieci.


To śmieci. – powiedział.

Więc wyrzuciłem, lecz nadal myślałem o tym przesłaniu przez kilka dni.

Kilka miesięcy później zmarł mój brat. Dzieliło nas tylko 18 miesięcy, po raz pierwszy od lat zacząłem się intensywnie modlić. Głównie narzekałem Bogu, przekonany, że On zabrał mojego małego braciszka.

Na pogrzebie zauważyłem, że Mike rozmawia z księdzem. Skończyło się na tym, że poznali się bardzo dobrze i ksiądz znał innych księży gejów. Gdy rozmawiałem z tym mężczyzną powiedział mi, że bycie homoseksualistą jest w porządku wobec Boga.


Bóg nas takimi stworzył – powiedział – i On kocha nas takimi jakimi jesteśmy.

Teraz bardziej niż kiedykolwiek wierzyłem, że mój homoseksualizm jest przeznaczeniem, lecz znowu wpadłem w depresję na kilka miesięcy. Czułem się winny i przekonany, że to raczej ja powinienem umrzeć zamiast mojego brata.

Mój związek z Mike’m skończył się straszliwą walką, po czym przyłączyłem się do zdrowego klubu, gdzie poznałem faceta, który wydawał mi się uczciwy, lecz on był narażony na homoseksualizm wcześniej w swym życiu i był zdominowany przez gejowskie myśli. Nie było trzeba wiele, aby pojawiły się stosunki homoseksualne, pomimo tego, że był żonaty. Byłem rozdarty przez poczucie winy i pojawiły się u mnie wrzody żołądka.

Ten mężczyzna chciał rozwieść się ze swoją żoną i przeprowadzić ze mną do innego stanu, lecz ja zdecydowałem zakończyć ten związek – nie byłem w stanie unieść poczucia winy. Usiłowałem zmusić się do heteroseksualizmu, rzucając się w związek z kobietą, która usiłowała mi pomóc wydostać się z homoseksualizmu.
Lecz grzech heteroseksualizmu niósł dla mnie ze sobą tyle samo poczucia winy i to nie miało sensu. Nadal tęskniłem do związku z miłującym ojcowskim mężczyzną.

Wtedy zadzwoniła Mary, przyjaciółka ze średniej szkoły. Następnego dnia wzięła mnie do siostry, która była „rzeczywiście religijna”. Było tam kilka osób i rozmawiali o Jezusie bardzo przyjazny sposób, jakiego nigdy nie słyszałem. On był dla nich takim realnym, intymnym przyjacielem. Jezus, którego ja znałem umarł na krzyżu i znajdował się w opłatku w niedziele.

Nagle poczułem, że Bóg mówi całkiem wyraźnie do mojego serca:


Jeśli nie przyjmiesz mnie dziś, umrzesz.

Serce zaczęło mi walić. Wszyscy oprócz Steve’a opuścili pokój, zwróciłem się więc do niego:



Muszę poznać Jezusa tak jak ty.

Pomodliliśmy się razem i przyjąłem Jezusa do mojego życia. Tej samej nocy wróciłem do domu, poszedłem do sypialni ze starą rodzinną Biblią i modliłem się, aby Bóg pokazał mi, gdzie jest zapisane, że homoseksualizm jest zły. Otworzyłem Biblię i trafiłem na miejsce w III Moj. 18:22, gdzie było napisane:

„Nie będziesz cieleśnie obcował z mężczyzną jak z kobietą. Jest to obrzydliwością”.
Nie wiedziałem, co to znaczy „obrzydliwość”, lecz wiedziałem, że musi znaczyć to coś, czego Bóg nienawidzi, zatem uklęknąłem obok łóżka i wołałem do Boga o przebaczenie. Następnie poprosiłem Jezusa, aby całkowicie mnie zmienił To było 6 lutego 1983 roku i tak zaczęło się moje nowe życie.

Pan zaczął pracę w moim życiu, lecz zwycięstwo nie przyszło bez ogromnych zmagań.
Mój poprzedni kochanek dzwonił do mnie i błagał przez telefon, abym ponownie rozważył decyzję powrotu do życia z nim, lecz Pan poprowadził mnie do wspaniałego kościoła, w którym ludzie faktycznie Go kochali. Okazało się, że ci ludzie modlili się o mnie jeszcze zanim tam przyszedłem! Mój przełożony z pracy odwiedził mnie kiedyś w domu i zobaczył pewne rzeczy w sypialni mojego współlokatora. Wyciągnął właściwy wniosek, że jesteśmy gejami i poprosił swoją grupę modlitewną w kościele, aby zaczęli się modlić o mnie.

Po tym, gdy zostałem chrześcijaninem powiedziałem mojemu szefowi, że byłem gejem. Był dobrym przyjacielem i nadal mnie kochał.


Jezus może zmienić twoje życie jeśli poddasz się Mu całkowicie. – powiedział mi.

Jego rodzina była tak zafascynowana słysząc, ze zostałem chrześcijaninem, że zaprosili mnie, abym zamieszkał z nimi do czasu, aż ustabilizuję się jako nowy wierzący. Pozostałem z nimi niemal przez cały następny rok.

Zacząłem spotykać się co tydzień z moim pastorem, który stał się duchowym ojcem dla mnie. Pomógł mi zająć się ukrytymi korzeniami moich homoseksualnych zmagań, takimi jak pożądliwość, gniew, nieprzebaczenie. Musiałem również zająć się rzeczywistością seksualnego wykorzystania mnie, gdy byłem dzieckiem.
Gdy gniew i zgorzknienie zaczęły się wylewać ze mnie, kilku ludzi w kościele modliło się o mnie i usługiwało Bożym uzdrowieniem mojemu złamanemu sercu.

Po roku mojego chrześcijaństwa zacząłem zastanawiać się nad małżeństwem.


Boże – modliłem się – jeśli chcesz, abym poślubił kobietę to będziesz musiał przyprowadzić mi kobietę, która kocha Cię tak bardzo jak ja!


Kilka miesięcy później Robin zaczęła przychodzić do kościoła i Pan objawił mi, że ona będzie ewentualnie moim życiowym partnerem. Zostaliśmy przyjaciółmi i pobraliśmy się 25 maja 1986 roku

Dziś jesteśmy bardzo spełnionym małżeństwem, cieszymy się rodzicielstwem, mamy troje dzieci (Robin miała jedną córkę, gdy pobraliśmy się).

Niektórzy mogą się zastanawiać ile wiedzą moje dzieci o mojej przeszłości. Dwoje najmłodszych (8 i 6 lat) nie wiedzą nic o mojej seksualnej przeszłości; są jeszcze zbyt mali, aby wprowadzać ich w te szczegóły. Powiedziałem mojej starszej córce, gdy miała 10 lat. Moje dzieci rozumieją to, że trwałem w głębokim grzechu zanim oddałem życie Panu, i że Jezus uwolnił mnie.
Rozumieją również to, że ich tatuś pomaga innym, aby byli pocieszeni tą samą pociechą, którą sam otrzymał (2 Kor 1:4).


Małżeństwo umożliwiło mi głębsze zrozumienie tego, co znaczy być mężczyzną.
Równocześnie objawiło mi jak bardzo egoistyczny byłem i jak bardzo muszę umierać dla siebie każdego dnia i miłować moją żonę jak Chrystus miłuje Kościół (Ef 5:25).
Z mojego własnego doświadczenia wiem, że uwolnienie z homoseksualizmu wiedzie wyłącznie przez całkowicie nowy styl życia absolutnego poddania i całkowitej zależności od Pana Jezusa Chrystusa. Boże błogosławieństwo nigdy nie gaśnie, gdy jesteśmy otwarci na Niego, chodząc w posłuszeństwie wobec Jego woli.

_________________________________________________________________________________________________

Stephen Black jest ordynowanym sługą I pracuje jako asystent dyrektora w
First Stone Ministries in Oklahoma City.
Copyright 1996
Stephen Black.
Wykorzystano za zgodą.

aracer

Fajne chrześcijaństwo – Rozdział 8

POKONAĆ GOLIATA

 

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że ci, którzy będą chcieli stać się częścią „ulicznego przebudzenia”, o którym mówiliśmy, będą potrzebowali ogromnej dawki odwagi i śmiałości, ponieważ dzisiejszy kościół jest tak daleko z tyłu, że owi uliczni bojownicy natkną się na monumentalne zadanie. To dlatego Bóg chce przyjąć tak drastyczne miary i dlatego również, szuka ODWAŻNYCH i RADYKALNYCH mężczyzn i kobiet, których użyje w tym przebudzeniu.

 

Ostatnio miałem okazję obejrzeć film „Waleczne serca” (Braveheart) na wideo (wcześniej już go widziałem) i byłem bardzo poruszony przez duchowe paralele, które zobaczyłem na tym wspaniałym filmie. Bez względu na to czy życie Williama Wallace’a zostało w tym obrazie przedstawione poprawnie czy nie, inspirująca jest dla mnie jego bezkompromisowa odwaga, śmiałość, pomysłowość i cnoty charakteru. Ten film ma w sobie pewien majestat, który przewyższa większość zwykłej hollywoodzkiej „produkcji”.

 

W filmie “Waleczne serca” lud Szkocji jest zwyciężoną i pokonaną rasą, której narodowe nadzieje i marzenia legły w gruzach. Byli mocno trzymani pod ręką twardego, obcego króla, a ich arystokracja poszła na kompromis i płaszczyła się przed tym władcą, aby zachować pokój. Kiedy jednak ludzie nie mogli już więcej znieść upokorzenia, powstał młody człowiek – choć bez arystokratycznych korzeni – i poprowadził szkockich wojowników do walki i zwycięstwa, i od tej pory ich naród znów odzyskał wolność na pewien czas. These victories were built upon to great effect by Robert the Bruce several years later). Szkocja była ponownie wolna od tyrańskich rządów.

  Lecz myśl, która uderzyła mnie z tego filmu najmocniej to majestatyczny, śmiały duch pokazywany przez Williama Wallace’a przez cały czas. Jest to dokładnie ten rodzaj ŚMIAŁEJ NIEUSTĘPLIWOŚCI, której, jak wierzę, Bóg wymaga od tych, którzy chcą być częścią nadchodzącego poruszenia Bożego. Po zbadaniu życia wielu wielkich reformatorów i przebudzeniowców minionych wieków, wierzę w to, że Bóg mówił do mnie wiele lat temu, że najważniejszą cechą, jaka będzie wymagana, aby mieć udział w nadchodzącej Reformacji/Przebudzeniu. Po prostu powiedział do mnie: – KTO ŚMIE ZWYCIĘŻA. (Kto ma odwagę, zwyciężą) Ponieważ każdy, kto będzie brał udział w nadchodzących wydarzeniach, będzie musiał walczyć i zwyciężać z kolosalnymi przeciwnościami.  

  Jeśli jest jeden duch, którym jest przepojony film „Waleczne serca” to jest to duch ŚMIAŁOŚCI (ODWAGI). Podobnie jest z Pismem, które często było mi przypominane: „Od czasów Jana Chrzciciela aż do teraz, królestwo Boże doznaje gwałtu i gwałtownicy je porywają siłą” (Mat. 11:12). Nie wystarczy głosić (choć głoszenie jest dobre) i nawet nie wystarczy modlić się (choć modlenie również jest dobre); ponieważ zawsze tylko ci, którzy ŚMIĄ wygrywają swoją drogę do nadchodzącego poruszenie Bożego. Do nas należy, abyśmy byli „gwałtowni” w modlitwie i „gwałtownie” ŚMIALI, porywający królestwo siłą. Tylko wtedy przyjdzie prawdziwe przebudzenie i reformacja. 

  W dniach Marcina Lutra wielu przywódców było świadomych tego, że jakaś forma Reformacji jest konieczna, lecz byli zszokowani śmiałością Lutra, który wziął za pas całe Rzymsko Katolickie królestwo i wygrał. Ponieważ to jest dzień LEKKOMYŚLNEJ ŚMIAŁOŚCI i moi przyjaciele, TEN DZIEŃ JEST TERAZ. W Księdze Objawienia jesteśmy pouczeni, że cechami tych, którzy zwyciężają diabła są: „A oni zwyciężyli go przez krew Baranka i przez słowo świadectwa swego, tak ŻE NIE UMIŁOWALI ŻYCIA TAK, ABY JE RACZEJ OBRAĆ NIŻ ŚMIREĆ (Obj. 12:11). 

  Warto zwrócić uwagę na to, że jest w tych czasach wiele „ostrożnych” dusz, które doradzają przezorność i „stopniowanie”. (W tym filmie, byli to żyjący w kompromisie szkoccy notable.) Tak samo będzie w tych dniach, lecz, jestem o tym przekonany, że dni letniej „rozwagi” przeminęły. Jest o wiele gorzej niż wielu chrześcijan zdaje sobie sprawę, po prostu przyzwyczailiśmy się do tego. Byliśmy w tym tak długo zanurzeni, że zaaklimatyzowaliśmy się w sytuacji, w której diabeł depcze po całym kościele. Przyjęliśmy to jako coś „normalnego”. Przyjaciele, jestem przekonany, że dni nieśmiałości i ukrywania naszej lampy pod korcem przeminęły. Z pewnością, nadszedł czas na to, by przekuć nasze lemiesze na miecze i nasze sierpy na włócznie, aby ogłosić z naszych dachów alarm i wyszykować się do boju.


Jestem już tak przeraźliwie zmęczony dzisiejszym ciepławym, intelektualnym chrześcijaństwem. Z pewnością dzień ‘gwałtownych” działań nadszedł? Jestem wielkim fanem Dawida, który zobaczywszy Goliata znieważającego i wyzywającego lud Boży powiedział:

Czymże jest ten Filistyńczyk nieobrzezany, że lży szeregi Boga żywego?

 

 

Czy zatrzymał się, aby otrzymać „poradę” swych „rozważnych” doradców? Nie! Czy zatrzymał się choćby tylko po to, aby zawiązać serię modlitw o całą sytuację? Nie! Stawką był honor jego Boga i ON BYŁ GOTÓW ZABRAĆ SIĘ ZA PRZECIWNIKA W JEGO IMIENIU. Podoba mi się u Dawida również to, że on POBIEGŁ na spotkanie Goliata. To JEST gwałtowna, śmiała wiara w działaniu. Powiedz mi przyjacielu, czy jesteś gotów wybiec na spotkanie przeciwników Boga?

Pismo mówi nam, że gdy wybierano armię Gedeona to pierwszymi, którzy zostali wyeliminowani byli „bojaźliwi i lękliwi”, po czym Gedeon obciął ilość żołnierzy do 300 jeszcze innymi sposobami. Widzisz, Bogu podoba się to, gdy przeciwności są ogromne, ponieważ wtedy człowiek nie weźmie na siebie chwały za zdobyte zwycięstwo. Tylko Bóg zwycięża i tych 300  pokonanych zwyciężyło tysiące z połączonych armii Midianitów i Amalekitów, którzy napełnili dolinę „tłumnie jak szarańcza” (Sędz. 7:12). I, powiadam ci, takie dni nadchodzą. Przyjacielu, czy będziesz częścią armii Bożej, która dokona zwycięstwa w tych ciemnych dniach?

 

Wierzę, że Bóg rozgląda się za mężami i niewiastami, którzy będą chcieli zapłacić cenę za totalną wojnę z diabłem, a nawet cierpieć również z powodu odrzucenia przez ich chrześcijańskich braci w tym czasie. Ponieważ tak zawsze było w czasie prawdziwego przebudzenia. Wojna nigdy nie jest wygodna. Wojna nigdy nie jest łatwa i „miła”. Prawdziwa wojna wymaga śmiałości i konfrontacji, odwagi i agresji.

I wierzę w to, że oczy Pana przeszukują całą ziemię w poszukiwaniu tych, którzy naprawdę posiedli ŚMIAŁA WIARĘ, aby ich wciągnąć do Swojej armii, do wojny na Jego rzecz. Chmury burzowe już zaciemniły nasz horyzont, da się już słyszeć z oddali wojenne odgłosy a dni totalnej wojny nadchodzą – w rzeczywistości są już u drzwi.

 

Przyjaciele, jeśli nie macie ŚMIAŁOŚCI, która jest minimalnym Bożym wymaganiem, aby wziąć udział w walce, to mogę wam coś poradzić: ZDOBĄDŹCIE TROCHĘ TEREAZ.

 

(Być może obejrzenie „Walecznych serc” będzie dobrym początkiem?).

как продвинуть сайт в поисковиках