John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Skończyłem ostatnim razem mówiąc o stanie niektórych w ciele Chrystusa, duchowo mówiąc -cudzołożników, ponieważ przyszedł czas, gdy Pan wzywa do Siebie z powrotem niewiernych wierzących. Robi to, wzbudzając u wielu wierzących duchowy głód, gdy widzą rozpadający się wokół nich świat.
Kontynuując…
Pan zaprasza przez swojego Ducha, przemawiając do duchowego człowieka, aby usłyszał, co On czyni. Wygląda to tak, jakby coś w naszym wnętrzu rezonowało a umysł starał się zrozumieć, o co chodzi. Wydaje się, że coś głęboko w środku rezonuje, chociaż umysł próbuje zrozumieć, co to znaczy. Człowiek może to odczuć głęboko w swoim wnętrzu.
Bóg działa w sercach wielu ludzi, po części przez ukazanie swemu ciału rosnącej przepaści między Jego kulturą a kulturą świata. Ciekawe, że w Jak. 4:4 nazywa niektórych „cudzołożnikami i cudzołożnicami”, z powodu ich miłości do świata stwierdzając, że kto miłuje świat, jest nieprzyjacielem Boga.
Grecki oryginał używa tylko słowa „cudzołożnice”, podczas gdy Biblia Króla Jakuba dodaje „cudzołożnicy”. Być może tłumacze chcieli się upewnić, że czytelnicy rozumieją, że Jakub mówi o mężczyznach i kobietach, ale tego nie wiemy. Jednak sposób, w jaki Jakub napisał to po grecku, jest doktrynalnie poprawny. Oto dosłowny przekład Jak. 4:4:
„Cudzołożnice. Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest wrogością wobec Boga? Dlatego każdy, kto wybrał bycie przyjacielem świata, staje się (czyni się sam) nieprzyjacielem Boga”.
Wezwanie niewiernego domu
Słowo „cudzołożnice” odnosi się do definicji cudzołóstwa podanej przez Jezusa w Mat. 5, co wspomniałem ostatnim razem jako odnoszącej się do sprawy serca, wyobraźni. Słowo „przyjaźń” tutaj ma rdzeń „phileo”, który oznacza miłość, jaką najlepsi przyjaciele mają do siebie, a „świat” to „kosmos”, co oznacza system i kulturę świata.
Czytając grecki oryginał, bardzo jasno jest tam napisane, że „kto wybrał być przyjacielem świata” – to oznacza jego własną decyzję i odpowiedzialność za nią. Jesteśmy w konkretnym miejscu dzięki decyzjom, które podjęliśmy. Chcąc przeorganizować własne życie dla Niego, musimy zacząć od uporządkowania serca i uporządkowania naszych priorytetów.
Duchowy cudzołożnik to ktoś, kto postrzega siebie za część oblubienicy Chrystusa, jednak zdecydował kochać kulturę tego świata. Wdał się w romans w swoim sercu z światowym systemem i w ten sposób przeciwstawia się temu, co Bóg czyni na świecie i temu, co próbuje zrobić w jego własnym sercu. Taka osoba nie chce, aby Pan przyszedł, ponieważ kocha świat i wszystko, co na nim jest. To ujawnia jej pierwszą miłość.
W nadchodzącym roku będziemy widzieć, jak duchowo cudzołożący wierzący będą wzywani do porzucenia miłości do świata. Sąd, który zaczyna się od domu Bożego, gdy Pan prosi wierzących o osądzenie samych siebie, odbywa się w tempie proporcjonalnym do tego, jak świat stacza się coraz bardziej w ciemność.
Pan będzie to czynił uświadamiając wierzącym Swoją kulturę, stawiając ją w kontraście do upadającej kultury świata. Wielu będzie szukało prawdziwych przyjaźni w domowych wspólnotach wierzących, a tak naprawdę więcej niż wierzących – uczniów. Uczniostwo zrobi ogromny krok naprzód, ponieważ coraz więcej wierzących będzie chciało stać się uczniami (tymi, którzy się uczą, tymi, którzy starają się żyć tym, w co wierzą)
Ciąg dalszy wizytacji: Co powiedział o tym, co będzie czynił
„W nadchodzącym roku zobaczysz, jak moje ciało staje się bardziej świadome kultury Królestwa – dróg Ojca, moich dróg. Ci, którzy mają uszy do słuchania, będą to odczuwali jako silne, wewnętrzne, wzbierające pragnienie dochodzące z ich ducha, którego nie będzie można zaspokoić niczym innym.
Gdy świat dalej będzie szedł swoją drogą, wielu dostrzeże przepaść* która powiększa się między nimi a sposobem, jaki świat funkcjonuje. Teraz nawet to, co uważali na świecie jako niezawodne i stałe okazało się już takim nie być. Widząc to wielu się boi. Widząc, że świat wokół nich rozpada się i zmienia, będą Mnie szukać oraz Mojej kultury i znajdą to, bo ja się nigdy nie zmieniam. Będę obficie wybaczał”.
(*przepaść: głęboki kanion / rozpadlina ziemna, która powiększa się coraz bardziej rozdzielając ludzi.)
W tym momencie mój umysł był na najwyższych obrotach zestawiając to, że On „będzie obficie wybaczał” z tym, że przecież wszystkie grzechy zostały już prawnie przebaczone na krzyżu. Grzechy zostały przebaczone, jednak musimy posłużyć się swą wolną wolą, aby z tego korzystać, aby to dla nas ożyło. Tak więc wydało mi się to dziwne i zastanawiałem się nad tym myśląc, że może to jakiś doktrynalny błąd. Rozważałem wszystkie opcje chcąc zrozumieć to, co powiedział.
Znając moje myśli, przerwał moje ciche rozważania mówiąc” „Wiesz, co powiedziałem do 7 kościołów: „Kto ma uszy do słuchania, niech słucha, co Duch mówi do kościołów”. To jest na teraz. To zaproszenie do uczestnictwa w tym, co czynię. JA JESTEM”.
To, co wtedy powiedział i sposób, w jaki to zrobił, jest dzisiaj taki sam
Mówiąc „JA JESTEM”, by opisać Siebie uzmysłowił mi, że mówi, że On nigdy się nie zmienia. Natychmiast zrozumiałem, że to, co ma miejsce teraz, jest tym samym, jak postępował i przemawiał do każdego z 7 kościołów w rozdziałach 2 i 3 Księgi Objawienia. On szuka tej samej jedności serca, o którą prosił.
Słowo do kościołów było zaproszeniem do wysłuchania. Powinienem tu zauważyć, że zdanie „ma uszy do słuchania” ma głębsze znaczenie niż się to wydaje.
Użyte tu słowa to „echo ous akousato” lub „uszy do słuchania”. Można dostrzec rdzeń tych słów: echo i akustyka. Usłyszenie dźwięku a usłyszenie przesłania to dwie różne rzeczy. W ciele Chrystusa jest wielu, którzy usłyszą ten dźwięk, ale wielu mniej usłyszy przesłanie i wdroży je w swoim życiu. „Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha” oznacza nie tylko usłyszenie dźwięku, ale zrozumienie i czynienie tego, co powiedział Jezus.
Zauważ też, w jaki sposób nasza wolna wola ma tutaj na to wpływ. Słowa „ten, kto ma uszy do słuchania, niech słucha” oznacza, że nic jest z góry ustalone – to jest w 100% nasza własna odpowiedzialność. Pan jest taki sam, jak wtedy, gdy ukazał się Jozuemu z wyciągniętym mieczem jako wódz wojsk Pana, co możemy znaleźć w Joz. 5:13-15. Jozue natychmiast padł na kolana i oddał mu cześć. Polecono mu zdjąć obuwie, ponieważ stał na świętej ziemi – co czyni się tylko przed Bogiem a nigdy przed aniołami.
(Jeśli masz jakąś książkę kogoś, kto naucza, że to anioł ukazał się Jozuemu, musisz zakwestionować zasadność jego nauczania, ponieważ pokazuje to tylko, że nie zna zbyt dobrze własnej teologii ani też swojego Pana, a przecież to Biblijne abecadło.)
(Powodem, dla którego ludzie ST musieli zdejmować swoje buty przed Bogiem (nigdy przed aniołem) jest to, że buty są wykonane przez człowieka, a nikt nie może przyjść do Boga o własnych siłach, w swój własny sposób. Z tego samego powodu, kiedy Izrael budował ołtarz Bogu, nie mogli w żaden sposób obrabiać skał. Musieli użyć ich takich, jakie znaleźli je w naturze. Posłużenie się narzędziem celem budowy ołtarza dla Boga, byłoby przyjściem do Niego własnymi siłami, na własny sposób.)
Jesteś z nami czy przeciwko nam?
Jozue zapytał Pana, czy jest „z nami, czy z naszymi wrogami?”, a On odpowiedział: „Ani to ani to” lub też „nie” – w zależności od tłumaczenia. Po czym dodał: „Jestem wodzem wojska Pana”. Po naszemu było by to: „ty nie rozumiesz – nie reprezentuję tutaj ani armii Izraelitów, ani Kananejczyków, ale jestem wodzem Armii Pana”.
W tej wypowiedzi chodzi o to, że On stoi jedynie po stronie Ojca, Siebie samego, kultury Królestwa oraz samego Królestwa. On chce, abyśmy mieli takie samo serce i cel. Tak samo jest dzisiaj – kto ma uszy do słuchania, niech słucha.
Ale jeśli nie, Pan i tak będzie robił to, co robi a Duch dalej będzie mówił do kościoła, bez względu na to, czy ktoś zwraca na to uwagę, czy też nie. On jest z nieba, a nie z ziemi i zaprasza nas, abyśmy się przyłączyli do Niego i tego, co czyni. A jeśli nie, to decyzja jest nasza. To zaproszenie kierowane jest teraz do ciała Chrystusa. Wierzący stańcie się uczniami, proszę Was.
Ale jeśli nie, Pan idzie dalej, czyniąc na ziemi to, co czyni. Nie oczekuje od nas doskonałości, tylko wzrostu, a to zaczyna się w sercu, staje się naszym kręgosłupem pomagającym potem podejmować w Nim mocne i często trudne decyzje.
Kolejnym razem o tym, co miał na myśli mówiąc o Własnej kulturze, o kulturze Królestwa Bożego.
John Fenn