Jak radzić sobie z nieplanowaną ciążą?

Ruth Graham

Jak wie o tym każda matka, nie ma odroczenia od rodzicielstwa. Gdy moja nastoletnia córka zaszła w ciążę, musiałam znaleźć równocześnie sposób na pokrzepienie jej i konfrontację z własnymi problemami. Moja córka, Windsor, dużo sypiała. Wracała ze szkoły do domu i zaliczała długie drzemki, zanim zwlokła się na dół na obiad. Chodziła jakimś młodym mężczyzną, który był miły, lecz mało ambitny. Nie zabraniałam im widywać się, lecz miałam szczerą nadzieję, że ich relacja szybko się wyczerpie. Oskarżała mnie o to, że osądzam i nie ufam jej. Relacje między nami stały się niestabilne i frustrujące, byłam dotkliwie rozczarowana a nawet miałam zastrzeżenia do Boga o ten rozwój sytuacji.

Pewnego popołudnia Windsor przyszła i siadła koło mojego łóżka. Zobaczyłam w jej wielkich niebieskich oczach strach, gdy wyznała, że podejrzewa, że jest w ciąży. Myśli mi oszalały. Obejmując ją i mówiąc, że wszystko będzie porządku, usiłowałam przygotować się na to było przed nami. Nie byłam pewna czy sama jestem przygotowana, aby zająć się wszystkim, co mogło się z tym wiązać, gdyby okazało się, że to pewne. Przyjaciółka poradziła nam, abyśmy udały się natychmiast na ciążowe badania. Zawiozłam Windsor do lekarza.

Myślami wybiegałam na przód, zastanawiałam się: Jak my sobie z tym poradzimy? Czy mogę ją chronić? A co z moją własną reputacją? Co teraz ludzie powiedzą? Sama byłam samotną matką i nie byłam przygotowana na to. To nie powinno było się zdarzyć w naszej rodzinie, nie mnie, córce Billy Grahama. Lekarz potwierdził przypuszczenia Windsor. Jeszcze w gabinecie spojrzałam w jej oczy napełnione po brzegi łzami i trzymałam ją blisko, kiedy jęk wyrwał się z jej najgłębszego wnętrza. Nasze życie właśnie uległo zmianie na zawsze.

Co teraz?

Co można zrobić z informacją, że twoja 16 letnia córka jest w ciąży? Wiedziałam, że Windsor już była zraniona, czuła się winna i zawstydzona, i nie powinnam było już więcej dodawać. Nie potrzebowała jeszcze odrzucenia z mojej strony.W pewnym momencie, musiałam stanąć wobec wielu spraw, które dotyczyły mnie samej. Pomimo miłości, łez, modlitwy i prób narzucania dyscypliny moje dziecko podejmowało złe wybory, które przyniosły poważne konsekwencje. Żeby ulżyć nieco własnemu zamieszaniu wzięłam do ręki książkę z codziennym czytaniem, która otworzyła mi się na wersie z Biblii na temat pokoju? „A sam Pan pokoju niech wam da pokój zawsze i wszędzie. Pan niechaj będzie z wami wszystkimi” (2Tes. 3:16, NKJV); oraz „Moja obecność pójdzie z tobą” (Wyj. 33:14). Poczułam pokój, który nie pochodził ze mnie.

Pierwszą ważną decyzję Windsor podjęła sama: nie chciała aborcji. Byłam za to wdzięczna. Gdy powiedziała swojemu chłopakowi o ciąży, on powiedział, że jej nie kocha i że nie chce się z nią żenić. Skontaktowałam się z lokalnym ciążowym centrum kryzysowym, aby dowiedzieć się, co mogą nam zaoferować. Ich doradcy byli pełni zrozumienia i pomocni. Dostarczyli mi nazwisk domów dla samotnych matek, lecz były zbyt daleko, albo wydawało się, że są zbyt sztywne. Windsor słyszała wystarczająco dużo kazań, teraz potrzebowała zrównoważonego podejścia, a nie żeby przez manipulację doprowadzać ją do podejmowania decyzji. Poszukiwania były frustrujące i często zderzałyśmy się. Jako matka byłam dla niej najbezpieczniejsza osobą, wobec której mogła odkrywać swój gniew i robiła to. Kocham moją córkę tak bardzo, szczerze mogę powiedzieć, że nigdy się jej nie wstydziłam, pomimo że martwiłam się o nią i z nią.

Aby pokazać, jak bardzo troszczę się o nią, słuchałam i słuchałam jeszcze więcej. Usłyszałam takie rzeczy, których słyszeć nie chciałam, było to bolesne. Spieranie się było bezużyteczne, lecz często wpadałam w tą pułapkę. Moja córka potrzebowała kogoś zaufanego nie tylko wobec wybuchów swego gniewu, lecz również do przekazania najgłębszych myśli i obaw. Rzadko pozwalałam zobaczyć Windsor moja własną udrękę i wątpliwości, które były przejawem tego, że ją zawodziłam. W końcu okazało się, że potrzebujemy obie porady i zmusiłam się, aby wziąć się za swój gniew, zwątpienie, winę i wstyd.

Potrzeba wsparcia.

Każdy komu zdarzy się mieć dziecko z nieplanowaną ciążą bierze udział w skomplikowanej podróży. Znalazłam innych, na których mogłam się oprzeć i którym mogłam powierzyć dodawania mi otuchy. To wielkie błogosławieństwo mieć cudowną przyjaciółkę, która równocześnie jest zawodowym doradcą. Sara Dormon często przyjmowała w domu, radząc i wspierając kobiety z nieplanowanymi ciążami. Wzięła Windsor do swego domu i przeprowadziła ją przez realia rodzicielstwa i adopcji. Pomimo że zmieniała zdanie niemal co godzinę, ostatecznie zdecydowała się na urodzenie dziecka, dziewczynki i przekazanie jej do adopcji. Do samego końca była na emocjonalnym rollercoasterze.

Córka poruszyła wszystkie struny mojego serca i dotknęła wszelkich wrażliwych miejsc. Potrzebowała mnie bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, lecz była też trudniejsza niż kiedykolwiek. Były takie dni, że nie chciałam podejmować następnych decyzji, kłótni czy rozbudzać emocji. Nie chciałam znosić – chciała się oddzielić. Aby trwać dalej, musiałam zasilać się fizycznie, emocjonalnie i duchowo. Robiłam to, co mnie cieszyło. Zbierałam starocie i czytałam książki, bardziej dla przyjemności niż własnego rozwoju, lecz mimo wszystkich moich wysiłków popadłam w depresję. Dzięki pomocy wspaniałych lekarzy i doradców mogłam podejmować decyzje i nie popaść w emocjonalną spiralę w dół.

Gniew, Wina i Przebaczenie

Moje życie zostało zmienione z powodu wyboru Windsor. Ludzie krzywo patrzyli na mnie i na nią, i byłam o to wściekła. Byłam zła na tych ludzi, na Windsor, na tego młodego mężczyznę, na siebie i na każdego innego, na kogo trafiłam. Mój gniew nie był racjonalny i często go uwalniałam. Byłam zła na siebie za to, że byłam zła i potrzebny był mi ktoś, kogo mogłam obwiniać. Obwiniałam ojca Windsor. Nie było go tutaj, gdy dorastała i odrzucił ją wcześnie. Pozostawił ogromną pustkę, którą rozpaczliwie próbowała zapełnić. Czułam, również, że kościół nas zostawił i byłam zła na Boga, ponieważ On nie zainterweniował.

Rozładowywanie tego gniewu zaczęło się wtedy, gdy podjęłam świadomą decyzję o przebaczeniu. Powiedziałam Bogu o mojej decyzji i prosiłam o pomoc w wykonaniu. Pierwszego dnia musiałam sobie przypomnieć o niej 100 razy. Przebaczenie nie oznacza, że jesteśmy tolerancyjni wobec złych zachowań, nie jest też odrzuceniem rzeczywistości, wymówką dla grzechu, unikaniem konfliktów czy ignorowaniem konsekwencji. Przebaczenie patrzy zranieniu prosto w oczy, nazywa je po imieniu i mówi winowajcy: „Zrzekam się prawa do twojej odpłaty, daję ci szansę na nowy początek” i to jest twoim kosztem.

Serce miałam głęboko poranione a proces uzdrowienia nie przebiegał łagodnie i miło, lecz w miarę ćwiczenia się w przebaczaniu rosły moje możliwości przebaczania. Proszenie o przebaczenie Windsor, jej ojca,Boga i innych za moją szorstkość i gniew były przyszło mi podjąć. Niemniej, nawet jeśli moja córka miałaby mnie dalej ranić swymi wyborami, nie mogło mnie to powstrzymać przed decydowaniem każdego dnia o przebaczaniu jej. Uważałam to za moją odpowiedzialność i nie mogłam czekać na to, aż Windsor poprosi mnie o przebaczenie, ja je dawałam.

Wspólna Podróż.

Córka spędziła dziewięć miesięcy niewiele myśląc o czymkolwiek innym, poza dzieckiem, które w niej było. Pokochała je bardziej niż cokolwiek innego. Cenię Windsor za odwagę. Teraz to wie, lecz wtedy uważała, że mnie to nie obchodzi, ponieważ tak wiele emocji zachowywałam dla siebie. Potrzebowała tego, abym płakała razem z nią, lecz ja nosiłam swój żal w sobie.Zaraz po urodzeniu dziecka i przekazaniu do adopcji, próbowała wrócić do swoich rutynowych zajęć, lecz szybko okazało się, że już nie pasuje do byłych przyjaciół ze szkoły czy kościoła. Oczywiście, ciągnęło ją ku tym, którzy nie wywoływali w niej tego złego samopoczucia. Znowu zaczęła chodzić na randki i wszystko błyskawicznie się pogorszyło aż do tego stopnia, że wyprowadziła się z domu.

Po niemal roku takiego życia poinformowała mnie, że znowu jest w ciąży. Płakałam, nie mogłam przechodzić przez to po raz kolejny. Powiedziałem jej, że musi sobie z tym radzić sama, lecz że jej nie odrzucam. Pamiętam, jak czułam się, gdy Windsor powiedziała mi, że nie zamierza urodzić tego dziecka do adopcjo. Wstałam, przytuliłam ją i powiedziałam jej, że cieszę się, że to postanowiła i może iść dalej. Gdy wyszła, wzięłam Biblie i wzrok padł na wers: „Pańska jest ziemia i to co ją napełnia” (Ps. 24:1). Poczułam w sercu niewyjaśniony pokój, który mógł być tylko darem od Boga, Windsor i jej dziecko należały do Niego a On troszczył się o nich.

Pismo mówi nam, że Bóg jest z nami pośród naszego cierpienia. Jezus nie tylko przeżywał życie tutaj na ziemi z całą jego męczarnią, lecz stał się człowiekiem również po to, aby rozumieć nas i pocieszać w naszej potrzebie. Dużo lat zajęło nam z Windsor odsłonięcie wszystkich obszarów, które wymagały przebaczenia. Ostatecznie ona poprosiła mnie o przebaczenie; obie płakałyśmy. Proces uzdrowienia trwa do dziś.

—–

Ruth Graham jest trzecim dzieckiem ewangeliesty Billy Grahama i autorką kilku książek w tym: In Every Pew Sits a Broken Heart (Zondervan) oraz I’m Pregnant…Now What? (Regal), napisaną wspólnie z dr Sara Dormon.

раскрутка

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *