[Art zaczyna od opisania nagrania,w którym pastor wspominał unikalne poruszenie Ducha Świętego]
Pamiętam tą noc, gdy słuchałem ostatniego nagrania. Byłem w łóżku, z Biblią otwartą na tych wersetach z Listu do Hebrajczyków, a on opowiadał jak jako duchowny przyszedł znużony i pokonany, na niedzielne nabożeństwo, takie w rodzaju straszliwie monotonnego i przewidywalnego, do którego nasze kościoły z łatwością dochodzą.
Była tam kobieta, która na tym porannym spotkaniu była bardzo jasnym światłem. Z trudem powstrzymywała się i machała ręką w powietrzu, chcąc złożyć świadectwo. Tak siostro, powiedział. Opowiedziała „Chciałam tylko powiedzieć, że weszłam do miejsca najświętszego”. Szybko chciał ją poprawić: „Znaczy, chodziło ci o to, że masz nadzieję wejść”. W końcu była tylko gospodynią domową, pomyślał.
- Nie – powiedziała. – Weszłam”.
- W jaki sposób?” – zapytał.
- Przez wiarę w krew Jezusa i przez zasłonę, którą otworzył dla nas przez Jego ciało! Po prostu zbliżyłam się ze szczerym sercem wiary i wyznałam właśnie teraz w imieniu Jezusa, bez uznania jakichkolwiek własnych kwalifikacji, że wchodzę do miejsca najświętszego przez krew Jezusa – odpowiedziała.
Powiedziała, że coś się jej stało i że weszła na nowe miejsce i było to po niej widać.
Zanim nabożeństwo się skończyło, jedna osoba po drugiej, wstawali i wyznawali, że również weszli przez krew Jezusa na nową i żywą drogę.
Sam pastor wszedł, dzięki czemu właśnie słucham tych nagrań. Pojawiły się u niego nowe możliwości skutecznej i pogłębionej apostolskiej wiary. W miejscu komunii z Bogiem w najświętszym miejscu otrzymuje się świeże źródło kreatywności i oryginalności.
Gdzieś w tym miejscu wyłączyłem nagranie. Zdjąłem okulary i pomyślałem przez chwilę, zastanawiając się nad moimi latami w Chrystusie, nad frustracją, powstawaniem i upadkami, i zwyczajnie bezradny wyszeptałem modlitwę. Powiedziałem:
- Panie, właśnie teraz, nie na podstawie moich jakichkolwiek kwalifikacji, wchodzę do miejsca najświętszego przez krew Jezusa i zasłonę otwartą przez Jego ciało. Amen. Coś głęboko w moim wewnętrznym człowieku kliknęło i wierzę, że jestem tam od tej chwili, trzymając się mocno tego wyznania wiary. Pojawił się rodzaj wolności od dręczącej walki z ciałem.
Coś się w moim ciele zdarzyło, gdy wszedłem poprzez zasłonę Jego rozdartego ciała. Coś, co trudno mi zrozumieć i przekazać. Jest to z pewnością coś, co wszelka moc piekła stara się nam ukraść:
„Ach to tylko gra słów, taka biblijna retoryka. Nie ma żadnego rzeczywistego miejsca wejścia. Ta niebiańska rzecz to tylko para, to coś nienamacalnego. Masz to wszystko, czego potrzebujesz dzięki nowemu narodzeniu. To tylko wyobraźnia z twojej strony. Patrz dalej jesteś taki sam!”
Trzymaj się mocno swego wyznania wiary. To jest coś poza to, co zwykłe chrześcijaństwo powszechnie poważa, znacznie ponad wszelkiego rodzaju bycia miłym gościem.
Jest to świadomość pozbawiona obrazy wobec Boga i człowieka.
„Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze” (Hbr 4:16).
Jeśli nie otrzymamy tego, jeśli nie znajdziemy to w jaki sposób mamy to dawać. Zatem jesteśmy zobowiązani do wejścia. Jest to sabatowy odpoczynek, który Bóg przygotował dla swoich ludzi. Religijne dzieła i uczynki wywodzące się ze złej świadomości, to jest z tego, co czujesz się zobowiązany czynić, nazwane są przez Boga martwymi uczynkami.
Dzieła Boże wychodzą zawsze i najbardziej z odpocznienia Bożego i zawsze są wykonywane w dzień Sabatowy, nie inny. Jest to jedyny uczynek, który przywraca niewidomemu wzrok.
Gdy w czasach Jezusa Żydzi byli zantagonizowani i oniemiali tym zdumiewającym Człowiekiem, który czynił te wspaniałe rzeczy w niewłaściwy dzień, On mógł powiedzieć im, w nadzwyczajnej prostocie, że to Ojciec czynił te uczynki. Wiesz, kiedy znajdujesz się w odpocznieniu Bożym, gdy masz pokój. Nie znaczy to, że nie będzie prób i napięć, lecz nawet pośród chaosu będziesz znajdował się w miejscu Szekiny, miejscu najświętszym świętych, niezależnie od okoliczności, które denerwują wszystkich innych wokół ciebie. Bóg nie jest okrutny, aby stawiać przed nami takie wyzwanie, i myśleć, że będziemy w stanie znieść w ubóstwie naszych ludzkich zdolności. Jest znacznie głębsze, najważniejsze i absolutne miejsce. Jest to miejsce najświętsze ze świętych, i jest ono przeznaczone dla tych wszystkich, którzy są wezwani do tego co apostolskie i arcykapłańskie. Zastanów się nad Jezusem tak, jak nigdy dotąd nie zastanawiałeś się, jako Synowi, na którego obraz również zostaliśmy stworzeni.
Kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem. Możemy lepiej zrozumieć te słowa Pawła, gdy mówi, że żyje, porusza się i jest w Nim. Gdzie my jesteśmy i gdzie chcemy być, i gdzie nasza wiara może nas zaprowadzić. Czy pragniemy apostolskiego udziału w wiecznych celach Bożych? Czy będziemy w stanie stanąć przeciwko apostolskim prześladowaniom i cierpieniom? Musimy dojść do pewnego kapłańskiego miejsca, bez czego nie jesteśmy w stanie być apostolskim spełnieniem. Jezus otworzył dla nas zasłonę i zobowiązuje nas, abyśmy weszli, nie na podstawie naszych kwalifikacji, lecz na podstawie Jego krwi. Bóg wzywa nas do niecodziennego zaangażowania i współudziału. Jest arcykapłańskie miejsce, które jest niezniszczalne i dostępne dla nas na całej drodze życia. Wiara przychodzi przez słuchanie, a słuchanie przez Słowo Boże.
Nie jest to jakaś zabawna gra słów, lecz coś, co ma być żarliwie rozważane. Wiara jest czymś teraz; nadeszła godzina i czasu jest niewiele, a Bóg wymaga realizacji tego, co może przyjść tylko z miejsca poza zasłoną. Uwierz, aby wejść ze szczerym sercem w pewności wiary.