John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Jedną z najtrudniejszych kwestii do zrozumienia dla wielu chrześcijan wydaje się być pogodzenie obrazu Boga Starego Testamentu z twierdzeniami Jezusa o dobroci Boga Ojca.
Mamy też wierzących, którzy obawiają się o swoje zbawienie z powodu obrazu Boga, który wymalował im Stary Testament. Kochają Jezusa, ale boją się Ojca, więc trzymają do niego dystans.
Pewien baptysta powiedział mi, że ich pastor nauczał, iż Bóg błogosławi prawą ręką, a lewą karze, i nigdy nie wiadomo, którą z nich teraz wyciągnie w naszym życiu. Powiedział mi, że gdy pomogłem mu spojrzeć na Stary Testament w odpowiednim kontekście, został w końcu uwolniony od strachu i ogarnął go ogromny pokój w kwestii własnego zbawienia.
To właśnie postaram się tu uczynić. Przyjrzymy się temu, co autorzy Nowego Testamentu powiedzieli nam o Starym Testamencie, a po drodze umieścimy niektóre trudne do zrozumienia fragmenty w odpowiednim kontekście.
To wzbudziło strach przed Bogiem w sercach wielu szóstoklasistów
W czasach, gdy byłem uczniem szóstej klasy, kary cielesne (klapsy) były nadal powszechnie praktykowane. Metoda polegała na tym, że dzieciak, który dopuścił się przewinienia, otrzymywał trzy uderzenia w tyłek za pomocą drewnianej deski. I właśnie znalazł się jeden taki winowajca.
Do dziś pamiętam, jak został wywołany z klasy i za drzwiami wymierzono mu karę. Każde uderzenie odbijało się echem po korytarzach szkoły. Dało się zauważyć, jak na dźwięk każdego uderzenia wszystkie dzieci, ponad dwudziestu uczniów, aż podskakiwały. Dlatego też przez całą resztę roku wszyscy zachowywali się poprawnie, bo nikt nie widział, gdzie leży granica pomiędzy tym, że zostanie się „w kozie”, a tym, że dostanie lanie.
Tak właśnie wielu postrzega Boga Ojca Starego Testamentu. Klaso – bądźcie grzeczni, bo inaczej… – i tak naprawdę nie wiesz, czy być może Bóg nie wyciąga już w twym kierunku lewej ręki, o której wspominał baptysta.
Mamo, tato, skąd się biorą dzieci?
To pytanie zadane przez czterolatka zaskoczyło zapewne niejednego rodzica. Jest to sygnał alarmowy, że ich uroczy maluch stał się właśnie świadomą osobą, która ma wiele pytań dotyczących życia.
Zastanów się, jak odpowiedziałbyś na to czterolatkowi, a następnie pomyśl, jaką odpowiedź dałbyś temu samemu dziecku, które ma teraz 12 lat. Następnie zastanów się nad rozmową, którą będziesz chciał przeprowadzić z nim, gdy zacznie już umawiać się na randki. Wszystkie te rozmowy w oczywisty sposób będą się od siebie różniły.
Dlaczego? Ponieważ czterolatek nie jest dojrzały w swoim zrozumieniu i doświadczeniu życiowym, żeby był w stanie zrozumieć sprawy intymne. Posiada wszystkie części ciała, które będzie miał jako nastolatek, ale teraz nie jest jeszcze na tyle dojrzały, aby pewne rzeczy zrozumieć i być w stanie poradzić sobie z odpowiedzialnością, która wiąże się z tą wiedzą.
Dlaczego nie dajemy prawa jazdy czterolatkom? Przecież mają te same części ciała wymagane do prowadzenia samochodu: ręce, nogi, zmysły. Ale nie są dojrzałe na tyle, aby poradzić sobie z odpowiedzialnością, która wiąże się z tą wiedzą.
To pokazuje, że poznanie przychodzi z czasem
Podczas gdy dziecko, wraz ze swoim rozwojem nabywa zrozumienia, ramy funkcjonowania rodzinnego domu pozostają niezmienne. Miłość rodziców pozostaje niezmienna – nigdy nie przestaną kochać swojego dziecka. Także podstawowe zasady funkcjonowania domu nigdy się nie zmienią. W tych niezmiennych ramach dziecko rozwija się, dojrzewa i wzrasta w poznaniu.
Rodzice zbierają brudne ubrania i wkładają je do kosza. Uczą swoje dziecko, by robiło to samo, co na początku jest dla niego całkiem nową rzeczą. Będą nadal (próbować) uczyć dziecko, gdy będzie miało 10 lat, aby tak postępowało. Będą dalej próbować to robić, gdy dziecko będzie już nastolatkiem.
Zasady panujące w domu nie zmieniają się przez cały czas, lecz poznanie, zrozumienie panujących zasad, będzie zmieniało się wraz z upływem czasu. Maluch może chodzić po domu, wrzucając wszystko – ubrania, zabawki, czy też kota, do kosza na brudną odzież i przyjść do mamy z promienną miną, że właśnie wykonał zadanie. Mama będzie go dopingować i chwalić, a potem pójdzie ratować biednego kota ;).
Jednak 4 – 5 lat później nie wrzucają już kota do kosza i być może sami już robią własne pranie, bo rodzice dalej go uczą, jak być odpowiedzialnym człowiekiem. W ramach ustalonych zasad funkcjonowania domu, dzieci z czasem nabywają wiedzy i zrozumienia.
Bóg nigdy się nie zmienia, jednak ludzkie poznanie Go i Jego dróg rozwija się wraz z upływem czasu
„Wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał Bóg dawnymi czasy do ojców przez proroków; ostatnio, u kresu tych dni, przemówił do nas przez Syna, którego ustanowił dziedzicem wszechrzeczy, przez którego także wszechświat stworzył” (Hebr 1:1-2).
Widzimy tutaj stopniowe objawienie Boga Ojca w czasie, gdy Jego charakter nigdy się nie zmieniał. W minionych czasach przemawiał On w „wielokrotnie” i „na wiele sposobów”. Grecki oryginał tego fragmentu jest dość interesujący. Tłumacze zmagają się ze słowem „polymeros”. „Poly” oznacza „wiele”, a „meros” oznacza „części”, co mówi o różnych metodach przekazywania czegoś w określonym okresie czasu. Niektóre tłumaczenia mówią „wiele razy i na wiele sposobów”, podczas gdy inne mówią „wiele części”.
Greckie słowo przetłumaczone jako „wiele sposobów” to „polytropos”
„Poly” oznacza „wiele”, „tropos” oznacza „sposoby”. W połączeniu mówi to: „Bóg przemawiał do ojców przez proroków na wiele sposobów i przekazywał wiele części (objawienia) w dawnych czasach, ale w dniach ostatecznych przemówił do nas przez swego Syna…”.
Bóg potraktował ludzkość jak tego czterolatka, który spytał, skąd się biorą dzieci. Musiał przemawiać do nich w wielu fragmentach na przestrzeni czasu, używając różnych metod, gdy żyli na dość prymitywnym poziomie w kulturze epoki brązu (3300 pne do 1100 pne).
Kolejne objawienie na temat Starego testamentu przyniósł Paweł
W 1 Kor. 10: 6 i 11 mówi o Izraelu: „A to wszystko na tamtych przyszło dla przykładu i jest napisane ku przestrodze dla nas, którzy znaleźliśmy się u kresu wieków”.
Pokazuje to, że Bóg uczynił z Izraela przykład dla reszty świata. Czasem czynił to z surowością, czasem z czułością, ale zawsze postępował z nimi sprawiedliwie w kontekście ich prymitywnej i bezbożnej kultury. Byli jak dziecko, które dostało klapsa, jako przykład dla reszty dzieci.
W Księdze Wyjścia 19:6 zostali powołani, aby stać się królestwem kapłanów dla Boga i byli odpowiednio do tego traktowani. Otrzymali objawienie, pełne mądrości prawa moralne i dietetyczne, a nawet instrukcje, jak zbliżyć się do Boga Wszechmogącego. Żaden inny naród tego nie otrzymał – byli więc traktowani inaczej.
Kolejnym razem poruszymy kwestię pogodzeniem różnic kulturowych pomiędzy Starym Testamentem, a naszymi czasami. Do tego czasu wiele błogosławieństw.
| Część 2 >
John Fenn