Grady J. Lee
Jeśli chcemy tego samego poziomu nadnaturalnego namaszczenia, które było widoczne w nowotestamentowym kościele, powinniśmy również modlić się o wyższy poziom świętości. My, charyzmatycy, ogromnie tęsknimy do surowej intensywności pierwszego kościoła – anielskich wizytacji, spotkań mocy, proroctw, masowych nawróceń i misyjnych przygód. Ja chcę tego wszystkiego! Księga Dziejów Apostolskich jest złotym standardem normatywnego chrześcijaństwa, a my nie powinniśmy zaznać spoczynku, dopóki nie będziemy oglądać manifestacji tego w naszym pokoleniu. Lecz te wszystkie cuda z pierwszego wieku nie zdarzały się w próżni. Wypływały one z modlącego się kościoła, który był zanurzony w pokorze i świętości. Pierwsi uczniowie nie tylko byli ochrzczeni w Duchu Świętym; byli również ochrzczeni w ogniu (p. Mt. 3:11), a ogień Boży to oczyszczający płomień, który wypala grzech i owocuje bojaźnią Pańską. Mamy zwyczaj zapominać o tym, że ci sami ludzie, którzy przeżyli mówienie językami w dniu Zielonych Świąt byli następnie świadkami uzdrowienia kalekiego żebraka w Jerozolimie, a jednocześnie patrzyli w przerażeniu na śmierć Ananiasza i Safiry – dwojga wpływowych, lecz żyjących w kompromisie członków kościoła – którzy padli martwi, ponieważ tak silna była Boża obecność.Gdy ich ciała zostały wyniesione, Biblia mówi, że „wielki strach ogarnął cały zbór i wszystkich, którzy to słyszeli” (Dz. 5:11, NASB).
Uwielbiamy
ekstatyczną radość i gęsią skórkę, która towarzyszy
przebudzeniowym spotkaniom,
lecz
przebudzenie to nie zabawa i gry. Czy jesteśmy gotowi na taki terror?
Chcemy tego poziomu obecności Bożej? Strach, który spadł na pierwszy kościół jest również zwany „poczuciem bojaźni” w Dz. 2:43. Często bagatelizujemy bojaźń Bożą mówiąc, że w rzeczywistości chodzi tu o „szacunek”. Lecz greckie słowo użyte w Dz. 5:11 i 2:43 to fobos, co może być tłumaczone jako „niezmierny strach, niepokój czy terror”. Uwielbiamy ekstatyczną radość i gęsią skórkę, która towarzyszy przebudzeniowym spotkaniom, lecz przebudzenie to nie zabawa i gry. Czy jesteśmy gotowi na taki terror?
Gdy modlę się o przebudzenie w moim własnym życiu i życiu mojego kraju, regularnie zaczynam modlitwę o bojaźń Pańską i myślę, że ona zamanifestuje się w kilku kluczowych dziedzinach:
1. Prawdomówność. Jeśli będziemy chodzić w bliskiej więzi z Duchem Świętym, będziemy natychmiast odczuwać przekonanie o grzechu, gdy będziemy mówić cokolwiek fałszywego czy zwodniczego. To przekonanie będzie nas napastować aż do chwili pokuty i naprawienia zła, które wyrządziliśmy naszymi ustami. Będziemy słyszeć słowo Pańskie jak echo odbijające się po naszym sumieniu: „Nie okłamujcie siebie nawzajem” (Kol 3:9). Zdałem sobie sprawę kilka lat temu, że czasami kłamałem, gdy ktoś mnie pytał czy czytałem jakąś książkę czy znam jakąś sławę, bądź gwiazdę sportu. Nawet jeśli nie miałem pojęcia o temacie rozmowy, kiwałem głową i udawałem, że jestem poinformowany. Rozpoznałem później, że robiłem tak z poczucia braku bezpieczeństwa, aby wyglądać na obeznanego. Musiałem pokutować z pychy i prosić Boga, aby pomógł mi być szczerym. Może to wydawać się mało istotne, lecz małe, blade kłamstewka rodzą poważne oszustwo. Jeśli nie mamy bojaźni Bożej, będziemy wyolbrzymiać i nie zastanawiać się nad tym. To może wywołać poważny kryzys, gdy liderzy kościoła w swej żarliwości o przebudzenie nie są ostrożni, przekazując relacje o cudach, uzdrowieniach czy ilości nawróceń.
Wyolbrzymianie to kłamanie. Jeśli budujemy służbę na naciąganiu prawdy, stoimy na grząskim gruncie. Nie można budować Królestwa Chrystusa na wrzawie. Często wydaje nam się, że grzechem Ananiasza i Safiry była chciwość, lecz Biblia wyraźnie mówi, że zostali zabici, ponieważ skłamali Duchowi Świętemu (Dz. 5:3). Sprzedali część majętności i udawali, że przekazują całe uzyskane pieniądza apostołom, podczas gdy faktycznie zachowali część dla siebie. Starali się dobrze wyglądać w oczach przywódców kościoła.
Chcieli kupić ich przychylność i wpływy – i Bóg złapał ich na tym akcie.
2. Czystość seksualna. Wiemy o tym w Ameryce wszyscy, że kościół napotyka na seksualny kryzys. Niektóre denominacje, takie jak Kościół Episkopalny, skłoniły swoje głowy przed baalem, akceptując homoseksualne praktyki jako godne przyjęcia zachowanie.
Ostatnio biskup episkopalny, Gene Robinson, ogłosił, że małżeństwo gejów jest nową prawdą ogłoszoną przez Ducha Świętego. Dzięki za to, że charyzmatyczny świat nie ześlizgnął się na taki poziom
deprawacji, lecz nigdy dotąd nie byliśmy świadkami tak wielu moralnych upadków w naszych szeregach. Wielu duchownych żyje podwójnym życiem i ukrywa swoje przyjaciółki i dzieci spoza związków. W moim mieście, pewien znany duchowny miał romans ze striptizerką a szedł głosić za kazalnicę bez zająknięcia.
Jeśli chodzę w bojaźni Bożej, nie będą zerkał na pornografię, zabawiał się fantazjami ani przekraczał seksualnych granic. A jeśli jestem w przywództwie kościoła nigdy nie pozwolę, aby duchowny o wątpliwej seksualnej reputacji zanieczyszczał zgromadzenie, dopuszczając go do wkładania rąk czy przekazywania swej nieczystości.
Nie dbam o to jak bardzo „namaszczony” jest jakiś mąż Boży czy jak poprawne są jego proroctwa. Jeśli jest zaangażowany w niemoralność i nie został odnowiony we właściwy sposób, będzie infekował ludzi swym grzechem jeśli udzielimy mu miejsca na platformie.
3. Finansowa spójność. Powinniśmy się uczyć na przykładzie nikczemnych synów Heliego, Hofniego i Pinehasa, że Bogu nawet nie mrugnie powieka, gdy chodzi o zdzierstwo ździerstwo, a w szczególności, gdy chodzi o pieniądze, które zostały dane dla Boga. Ci „bezwartościowi” mężowie zostali surowo ukarani, ponieważ wtykali swoje ręce do ofiarnej tacy (p. 1 Sm 2:12-17). Ósme przykazanie zakazuje kradzenia, a jednak w „napełnionych Duchem” kościołach duchowni nic sobie nie robią z okradania świętych. Zbyt często zbieranie ofiary zamieniane jest w cyrk, gdzie dopuszcza się manipulacji, teatralnych gestów i wykręca Pismo – jak też i ręce – aby zaspokoić budżetowe cele. Dlaczego mamy być zaskoczeni, gdy Boża obecność podnosi się w takiej chwili nabożeństwa? Jeśli naprawdę boimy się Boga, będziemy świadomi tego, że On obserwuje w jaki sposób zarządzamy pieniędzmi w Jego domu. On widzi każdego przekazanego dolara, Niebiosa prowadzą precyzyjną księgowość. Bóg wie w jaki sposób wypowiadamy nasze finansowe prośby i czy używamy tych pieniędzy na coś innego, podczas gdy było obiecywane inne przeznaczenie.
4. Cześć dla Boga. Niektórych współczesnych kościołach charyzmatycznych liderzy wprowadzili takie nowe nauczanie, trendy, w którym porównują Boga z prochami. Ogłaszają, że „Jezus jest moim D.O.C” – moim ulubionym narkotykiem (Drug of Choice).
W przerażającej próbie bycia zgodnym z naszą kulturą grupa ludzi udaje, że wbija sobie niewidzialne igły, gdy modlą się o siebie i proszą Boga o Jego namaszczenie. I to jest tak zwane „przebudzeniowe nabożeństwo”! Jeden z duchownych z Oregon odnosi się do Boga jako „Jahovahjuana” – wskazując, że Pan może dać ci marihuanowy odlot. Inny konferencyjny mówca z Kalifornii włożył figurkę plastykowego Jezusa z bożonarodzeniowej szopki do swoich ust i namawiał grupę nastolatków, aby „zapalili dzieciątko Jezus”. Te wszystkie dzieciaki zaśmiewały się myśląc, że to było śmieszne. Tymczasem niewłaściwe obchodzenie się z imieniem Bożym w tak nonszalancki sposób, porównywanie Boga do nielegalnych narkotyków jest czymś, co Biblia nazywa bluźnierstwem. Nie mam zgody na hańbienie Jego charakteru, zmieniając Jego imię w coś grzesznego i zepsutego.
Jakże dramatycznie potrzebujemy przerażającego ognia Jego świętej obecności! Mam nadzieję, że wszyscy razem będziemy wołali w modlitwie Dawida z Ps. 86;11: Wskaż mi, Panie drogę swoją, bym postępował w prawdzie twojej; spraw by serce moje jednego tylko pragnęło, bojaźni imienia twego!