Wiliams James
Dzieci znają wagę zabawy.
Gdy już raz przeczytamy fragmenty Pisma dotyczące umierania dla siebie to często mamy takie mylne wrażenie, że już nie powinniśmy się cieszyć życiem. Dalej myślenie wygląd tak, że powinniśmy ciężko pracować na utrzymanie naszych rodzin, pracować ciężko w domu troszcząc się z całą naszą odpowiedzialnością i cały wolny czas wykorzystywać na różnego rodzaju usługi. Dzieci zdaje się rozumieją, że zabawy są bezużyteczne i nawet mogą lubić pracę to wiedzą, że zabawa jest konieczną częścią życia. Definicja zabawy to nie gra, udawanie astronauty czy wyścigi; zabawa to po prostu akt cieszenia się tym czym jesteś i uwolnienia od wszelkich trosk. Dla dzieci jest tak wtedy, gdy zmagasz się o zwycięstwo w sporcie, lub po prostu śmiejesz się bez powodu.
Jedną z pieśni, która czasami śpiewamy w naszym kościele zawiera następujący tekst:
„La, la, la, la, la, la. La, la, la, la, la, la, la, la, la”
Przez pierwszych kilka lat po wprowadzeniu tej pieśni, gdy śpiewaliśmy ją, mówiłem do siebie:
– To nie jest czczenie Boga!
Lecz, któregoś dnia, nasz lider poprosił, abyśmy zamknęli oczy i wyobrazili sobie, że jesteśmy dziećmi bawiącymi się w obecności Ojca. Wtedy dopiero złapałem! Teraz śpiewam tą pieśń, gdy tylko pojawi się sposobność, lecz zajęło mi to chwilę: musiałem pokonać swoją pychę. Musiałem pokonać myśl, że w jakoś wyglądam śmiesznie śpiewając tą pieśń, która jest jakoś tak… dziecinna.
Prawda, która jest sama w sobie oczywista to fakt, że dorośli generalnie zapomnieli jak się bawić. Nidzie Bóg nie nakazał nam, aby przestać się bawić. W rzeczywistości powiedział, że mamy jeden dzień w tygodniu poświęcić na odpoczynek. W Starym Testamencie nazywało się to Sabatem i nie ma to nic do rzeczy, że to było pod zakonem czy nie. Bóg stworzył nas w taki sposób, żebyśmy nie byli zawsze tak poważni, nie myśleli stale o pracy i nie byli zestresowani; abyśmy odpoczywali i bawili się. Przez „odpocznienie” nie mam na myśli siedzenia i nie robienia niczego. Myślę o uwolnieniu się od tych życiowych rzeczy, które przynoszą tylko stres i nie przynoszą radości. (innym sposobem „odpoczywania” jest wyciszenie się i poddanie się trosce Pańskiej. Będzie to tematem następnego rozdziału).
Gdybyśmy mieli użyć chęci dzieci do zabawy jako modelowego zachowania dla nas to trzeba by spojrzeć na warunki w jakich chcą się bawić. Ku licznym protestom mojej mamy byłem jednym z tych 99% dzieci, którym deszcze nie przeszkadzał w zabawach.
Deszcz często był używany jako metafora problemów w naszym życiu. Z pewnością biblijne zdarzenia z udziałem deszczu były używane do zilustrowania duchowych zasad.
Spójrzmy na Łuk 8:24: „… przyszli do Niego i obudzili go, mówiąc…”
Gdy Jezus spał w łodzi, nadszedł sztorm i apostołowie obudzili Go przestraszeni. Wiedzieli, że gdy się czegoś boją to powinni iść do Niego. To brzmi jak dobra odpowiedź, nieprawdaż? Nie ma nic złego w spoglądaniu na Boga, gdy nadchodzą ciężkie czasy i, faktycznie, On przeprowadził ich przez to. Gdy obudzili Go, uciszył morze na co przecież liczyli.
Niemniej jednak później zaskoczył ich: upomniał ich za brak wiary, za ich brak chęci przetrzymania burzy. Problemem nie było to, że Go obudzili, lecz to, że się bali. Strach nie pochodzi od Boga. Strach oznacza, że jesteśmy bardziej skupieni na okolicznościach niż na Bogu; oznacza, że tam głęboko, wewnątrz, mamy takie przekonanie, że burza jest większa niż Jego możliwości.
Lepszą reakcją byłoby spojrzeć na tą burzę jako sposobność dla Boga, aby się w niej wywyższył. Gdyby mieli takie nastawienie i wtedy obudzili Jezusa to Pan nie upomniał by ich. On nie narzekał na to, że Go obudzili, lecz na to, że nie mieli wiary.
Test:
Gdy uderza katastrofa, czy natychmiast przypatrujemy się okolicznościom i pozwalamy strachowi przejąć kontrolę? Czy też z przekonaniem stajesz przed Nim i modlisz się, aby On odebrał chwałę uciszając burzę?
Sprawdzian pychy:
Czy jesteś zbyt zakłopotany, aby podnieść ręce do Boga (jako dziecko, które chce zostać porwany przez dorosłego)? Czy, gdy widzisz pewnych chrześcijan tańczących przed Panem, czujesz się w ich otoczeniu niezręcznie?
==================================================
Wielkie Błotniste
Kałuże i Słoneczne Żółte Mlecze.
Autor nieznany.
Gdy przyglądam się ścieżce usłanej mleczami, widzę pęki chwastów, które chcą zasłać mój
ogród – moje dzieci widzą kwiatki dla mamy i biały puszek do dmuchania. style=”font-weight: bold; font-style: italic;”>
Gdy patrzę na starego pijaka, który się do mnie uśmiecha, widzę śmierdzącą, brudną osobę, która prawdopodobnie chce moich pieniędzy i odwracam się – moje
dzieci widzą kogoś uśmiechającego się do nich i śmieją się do niego.
Gdy słyszę muzykę, która kocham, wiem, że nie potrafię jej zaśpiewać, nie czuję za dobrze rytmu, siedzę skrępowany i słucham – moje dzieci czują rytm i idą za nim, śpiewają, a jak nie wiedzą co, dorabiają własne słowa.
Gdy czuję na twarzy wiatr, owijam się szczelniej przed nim. Czuję jak mi mierzwi włosy i usiłuje mnie cofnąć wstecz – moje dzieci zamykają oczy, rozrzucają ramiona i lecą z nim, aż do chwili, gdy ze śmiechem upadną na ziemię.
Gdy się modlę mówię: – Panie, wielki, wspaniały; daj mi to i tamto.
Moje dzieci mówią: – Cześć Boże!. Dzięki za moją Toyotę i przyjaciół. Proszę, niech mi się nie śni nic złego dziś. Przepraszam, nie chcę jeszcze iść do nieba, tęskniłbym za mamusią i tatusiem.
Gdy staję przed błotnistą kałużą, obchodzę ją, bo widzę ubłocone buty i brudne dywany – moje dzieci siadają w niej; widzą tamy, które można zbudować; rzeki, które będą przepływać i robaki, którymi można się pobawić.
Zastanawiam się, czy dzieci są nam dane, aby je uczyć czy aby się uczyć od nich? Nic dziwnego, że Bóg kocha małe dzieci!
Ciesz się drobiazgami swego życia, ponieważ któregoś dnia możesz się obejrzeć i zdać sobie sprawę z tego, że to były wielkie rzeczy.
Życzę wam Wielkich Błotnistych Kałuż i Słonecznych Żółtych Mleczy.