Rich Frueh
Pozwólcie, że najpierw położę fundament, zanim pokaże, że zachodni kościół i wierzący w większości poszli drogą najmniejszego oporu a nawet stosują niebiblijne środki, aby osiągnąć upragniony cel. Po pierwsze: nigdzie w Nowy Testament nie naucza, abyśmy mogli wykorzystywać jakiekolwiek sposoby/metody do osiągania czegokolwiek, co wydaje nam się właściwe. Innymi słowy: jeśli widzimy, że coś jest złe, bądź jeśli wydaje nam się, że coś powinno zostać zmienione, nie wolno nam angażować się w naprawienie tego, co złe przy pomocy innego zła. W istocie, mamy chodzić w Duchu, a nie w ciele.
Gal.5: 16-17
Mówię więc: Według Ducha postępujcie, a nie będziecie pobłażali żądzy cielesnej. Gdyż ciało pożąda przeciwko Duchowi, a Duch przeciwko ciału, a te są sobie przeciwne, abyście nie czynili tego, co chcecie.
Nie ma tutaj miejsca na żaden ruch, a my wszystko musimy oceniać poprzez nieupiększony pryzmat Bożego Słowa, bez względu na to, jak absurdalne nam się to wydaje. Tak naprawdę to nawet jeśli wygląda na to, że posłuszeństwu Słowu Bożemu i chodzenie w Duchu nie będzie w stanie osiągnąć tego, co wierzmy, że musi być zrobione, to nadal jesteśmy dłużnikami Słowa, a nie naszych strategii. Czasami wydaje się to łatwiejsze, lecz bywa i tak, że wymagane jest całkowite i nielogiczne poddanie się Słowu Bożemu tak dalece, że nawet nasz umysł nie jest w stanie pojąć, jak to może być skuteczne. W tych ostatnich dniach właśnie takie podejście będzie stawało się coraz bardziej powszechne.
Niemniej, nasz fundament musi być taki: wynik końcowy należy do Boga, a nie do nas. Ta koncepcja jest bardzo trudna do zrozumienia, a co dopiero, aby żyć zgodnie z nią. Jako ludzie, a szczególnie żyjący w kulturze ludzkich wysiłków i osiągnięć, nie tylko mamy skłonności do całkowitego polegania na własnych planach i swojej działaniach, lecz doszliśmy już nawet do takiego miejsca, że wydaje nam się, że taka jest Boża wola.
Prawdziwie zagadkowe jest to, że gdy już osiągniemy pewne pożądane wyniki dzięki naszym własnym działaniom i mocy to robimy z tego wzór postępowania i nie potrzeba wiele czasu, a chodzimy w religijnym ciele, usiłując robić dobrze dla Boga prawicą ciała.
A skoro tak niewiele czasu poświęca się na modlitwę, jest to tylko dodatkowy przyczynek do tego, aby działać w ciele. Planujemy, korzystamy ze wszystkich możliwych sposobów świata, aby to wykonać, po czym prosimy Boga, aby to błogosławił. Zamiast modlić się i czekać na Pana, stawiamy siebie, że wykonamy to, co wydaje nam się, że Bóg chce. Zachodni kościół działa w ten sposób niemalże zupełnie bez wyjątku. Jako mieszkańcy zachodu jesteśmy od urodzenia uczeni tego, aby coś zobaczyć, po czym dążyć do tego ze wszystkich sił. My, którzy aktywnie bierzemy udział w sportach, uczymy się tych zasad i następnie wprowadzamy je do kościoła.
Niemniej jednak ta zasada jest prawidłowa. Problem zaś polega na tym, jeśli Słowo Boże i „pójście za tym” wymaga modlitwy i miłości, i pokory, i wyrzeczenia się siebie, i wszystkiego co naśladuje Chrystusa, to uważamy, że należy całkowicie zrezygnować z wizji. Rozumiesz? Nie wolno nam zasad skutecznych w tym świecie zawlec do kościoła. Boże drogi to nie nasze drogi i gdy polegamy na naszym własnym podnieceniu, energii i wizjach, szybo rezygnujemy z mocy Ducha na rzecz mocy ciała.
Różnica między ciałem, a Duchem jest różnicą między naśladowaniem Jezusa, a siebie samego. Lecz nie mylcie się, ciało jest bardzo sprytne i może przekształcać się we wszystko, aby zaprezentować siebie jako dobre, moralne a nawet duchowe. Lecz ciało jest energią śmierci i gdy chodzimy w ciele, chodzimy w śmierci, choć możemy być zbawieni. Niestety kościół zobaczył jak działa świat i uwierzył w kłamstwo.
Wierzymy teraz w to, że wszystko zmieni się dzięki mocy prawodawstwa i działaniu demokratycznego procesu, a nawet przy pomocy wojny. Gdy zaś staramy się o zmiany przy pomocy ziemskich sposobów, pracę naszych umysłów i serc oddajemy na rzecz tego, co przemija. Nie zdając sobie z tego sprawy, skupiamy wzrok na tym, co przemijające, a to, co wieczne, staje się źródłowym materiałem doktrynalnym, a nie wyłączną mocą naszego życia. Staramy się zmieniać kulturę, co nigdy nie było naszym duchowym powołaniem. Wydaje nam się, że Bóg nie widzi, co się na świecie dzieje, bądź tego, że powinien się za to zabrać i naprawić? Boże uchowaj, abyśmy chodzili w takim zwiedzeniu. Naszymi słowami i zachowaniem kwestionujemy suwerenność Boga i pozbawiamy skuteczności ewangelię. O ile we właściwy sposób napominamy takich ludzi jak Joel Osteen za ich świeckie przesłanie, my sami dajemy się złapać w politykę i nacjonalizm oraz wszelkiego rodzaju bezmyślne teorie spiskowe. Wyborcze obozy są pełne, a komory modlitwy puste.
Popatrzmy na to przez Ducha, lecz również w praktyczny sposób. Musimy zacząć od tego, na co patrzymy, czego słuchamy i czego nasze serca pragną. Kilka razy powtarza się nam, abyśmy skupili się na Jezusie, oraz że chwila, w której spojrzymy na ziemskie sprawy i nieustanne machinacje ludzkie, zostaniemy porwani przez przeciwny prąd. Duch Święty namawia, wabi i prowadzi, świat zaś krzyczy, popycha i zastrasza. To my musimy, naszymi własnymi oczyma wiary widzieć Królestwo Boże. My musimy patrzeć na wieczność, zamiast przyglądać się zawsze zmiennym przemijającym sprawom. To jest uczniostwo Ducha i nie da się tego wykonać, jeśli częściowo ulega się ciału.
Jaki jest ten „cel” dla wierzącego? Nasze główne powołanie jest dwojakie: głosić ewangelię wszelkiemu stworzeniu oraz być przemieniani na obraz Chrystus. Moi drodzy bracia, to jest jak podnoszenie wielkiego ciężaru, ale jeśli potraktujesz to poważnie, to jest nadzieja na to, że zrozumiesz, że tylko duchowymi sposobami można osiągnąć duchowe wyniki, które podobają się Ojcu. Prowadzenie Ducha nigdy nie obejmuje przemocy, żądzy, bałwochwalstwa, samo-promocji, i nie wymaga ziemskich lojalności. Jest coś bardzo niezwykłego w życiu w Duchu. Te sposoby zawsze pochodzą od Ducha a koniec należy do Boga i tutaj właśnie leży pokój, który przewyższa wszelkie zrozumienie, które utrzymuje nasze serca i umysły na Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
Fil 4:5-9
Skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko. Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie. Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. Czyńcie to, czego się nauczyliście i co przejęliście, co słyszeliście, i co widzieliście u mnie; a Bóg pokoju będzie z wami.