Pastor Cecil A. Thompson
„W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa. Dlatego mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa; albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny” (2Kor 12:8-10).
Nie znam nikogo, kto stawałby w kolejce po ból i niewygodę, a mimo to możemy być pewni tego, że wcześniej czy później zostaną nam dostarczone. Ból jest tak nieunikniony jak słońce, które wstaje każdego poranku. Znałem wielu ludzi, którzy żyli na skraju straszliwego bólu, a jednak na ich twarzy widniał wspaniały uśmiech i promieniowało świadectwo. Inni mieli drzazgi i zachowywali się tak, jakby mieli nigdy nie umrzeć. Nie chodzi o to, że drzazga nie wywołuje bólu, lecz nie da się tego porównać do katastrofalnych krzywd dziejących się tutaj.
Ból nie był obcy apostołowi Pawłowi. Jak czytamy w 11 rozdziale 2 Listu do Koryntian, że 5 razy otrzymał po 39 uderzeń, trzy razy był chłostany, raz kamienowany. Wiedział też, co to głód, pragnienie i odrzucenie. Wobec tego bólu z przekonaniem stwierdza w Liście do Kolosan 4:13: „Wszystko mogę w Chrystusie Jezusie, który mnie wzmacnia”.
Jak radzimy sobie z własnym bólem? Czy zwijamy się i jest nam żal siebie samych, czy też wznosimy się ponad próg bólu i zdecydowanie idziemy do walki z przeciwnikiem naszych dusz. Chcę być w Bożej armii!
Niech was Bóg błogosławi obficie, gdy wy błogosławicie innych słowem i czynem!
– – Pastor Cecil