Jer 9: 22 -23
„Tak mówi Pan: Niech się nie chlubi mędrzec swoją mądrością i niech się nie chlubi mocarz swoją mocą, niech się nie chlubi bogacz swoim bogactwem! Lecz kto chce się chlubić, niech się chlubi tym, że jest rozumny i wie o mnie, iż Ja, Pan, czynię miłosierdzie, prawo i sprawiedliwość na ziemi, gdyż w nich mam upodobanie – mówi Pan”.
Mt.11: 25-30
„W tym czasie odezwał się Jezus i rzekł: Wysławiam cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Zaprawdę, Ojcze, bo tak się tobie upodobało. Wszystko zostało mi przekazane przez Ojca mego i nikt nie zna Syna tylko Ojciec, i nikt nie zna Ojca, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić. Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. Weźcie na siebie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, że jestem cichy i pokornego serca, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest miłe, a brzemię moje lekkie”.
O, jak dumni jesteśmy z naszych doktrynalnych broni, moralnych filakterii i różnych, bardzo różnych obrazów Boga? Skonstruowaliśmy przemyślny religijny system, który zwycięża w kilku moralnych sprawach a pozostawia te cięższe i trudniejsze na boku. Uważam, że zarówno widzialny kościół jak i ja sam, jesteśmy daleko w tyle w podróży powrotnej do Jezusa w praktyce, zamiast w doktrynie. Nie może to być, że Jezus zaplanował takie objawienie dla Swojej oblubienicy. To nie jest prawdziwa replika Jezusa. To, co reprezentuje sobą zachodnie chrześcijaństwo jest tak niepodobne do Jezusa, że aż prosi się zapytać o to czy jest choćby częścią prawdziwej i żywej wiary, która nosi Jego imię. Jeśli doktryna to wszystko co jest potrzebne to niech zaczną bić brawa, ponieważ stworzyliśmy zapierający dech w piersiach pejzaż doktrynalnego nauczania.
Jeśli jednak życie, które wskazuje na znaczące i widoczne odstąpienie od ducha i praktyki tej kultury jest równie istotne to pozostało nam jeszcze mnóstwo pracy do wykonania, a zacząć trzeba od powrotu do Jezusa ze złamanym i skruszonym sercem. Niestety bardzo nieliczne są przykłady ludzi, którzy ustanawiają taki kurs. Nasza podróż będzie w przeważającej części osobista, pochłonięta przez nauczanie Jezusa i całkowite dopuszczenie Ducha, aby oświecał naszego rozumienia oraz uzdalniał nas do tego to nauczanie było widoczne w naszym życiu w praktyce.
Sam mam w swoim życiu ogromne obszary nieużytków, które wymagają nasienia. Służba Ducha jest potężną i świętą służbą, która przekonuje serce i prowadzi do pokuty. Nie na życzenie człowieka, lecz na żądanie Ducha. Jeśli potrzebni nam są rówieśnicy, aby nas wzmacniać to w końcu zatrzymamy się na tym miejscu, gdzie jesteśmy, wierząc, że w pełni idziemy z Jezusem, lecz tutaj nie ma żadnej alternatywy. Kto mógłby przypuszczać, że ci, którzy mają świadectwo odkupienia, mogliby demonstrować tak diametralne przeciwieństwo obrazu Jezusa. Często, o ile nie przeważnie, ci, którzy odwzorowują tego samego Jezusa co my, są naszą największą przeszkodą. Religijne ciało lubi tworzyć kliki, których wierzący członkowie budują wokół siebie mury i trwają oddzieleni od pełni Ducha.
Niemniej, teraz jest czas, aby ruszyć dalej ku Chrystusowi, pozostawiając te wszystkie rzeczy za sobą i przeć ponownie ku Chrystusowi tak, jak to było wtedy, gdy zostaliśmy zbawieni i mieliśmy zdumiewające i nieugaszone pragnienie, którego nie jest nam znane od tamtej pory.
„żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania Jego, i uczestniczyć w cierpieniach Jego, stając się podobnym do Niego w jego śmierci”.
Większość ewangelików wie, jak być zbawionym. „Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony”. Mamy dobrze opanowane wersy odpowiadające tej formule, ale jak powinien żyć człowiek, kiedy już zostaje zbawiony.
2Ptr 3:11-12 „Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winniście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyśpieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią”.
Innymi słowy: jak może nauczanie Boże przekazane przez Pana Jezusa stać się praktyczną i widoczną prawdą w naszym życiu, pośród tak wielkiej ciemności? Jest to najważniejsze pytanie i nie jest to w żadnym wypadku coś przypadkowego. Będzie wymagać poznania Jezusa i Jego nauczania postrzeganego i przyjmowanego bez jakiegokolwiek zanieczyszczenia współczesną kulturą. Nawet jeśli Jego nauczanie jest dla nas nienaruszonym abstraktem to są jeszcze udzielane przez Ducha objawienia tego nauczania. To właśnie będzie wywoływać światło, o którym mówił Jezus. Nigdy nie zrobi tego bycie moralnym i konserwatywnym.
Paweł stwierdza, że powinniśmy być listami, które czytają wszyscy ludzi i że powinniśmy być we wszystkim byli ozdobą nauki Zbawiciela naszego, Boga. Jak wyglądałoby życie Jezusa w naszej upadłej kulturze ? Jak wyglądało Jego życie, gdy chodził po ziemi? To jest właśnie prawdziwe uczniostwo. Jest to głębokie napomnienie i wymaga czegoś więcej niż moralne wartości o ogólnym ich rozumieniu. Tu chodzi o wyrzekanie się siebie, takie jak było widoczne w życiu Jezusa, które nie zareaguje na zło wokół nas z potępieniem i irytacją. Takie życie jest nacechowane świętym współczuciem i miłością do tych, których przeznaczenie jest na krawędzi.
To życie lżone, nie lży, znosi obrzucanie i strzały oburzającego losu z łaską i cierpliwością; porusza się w zupełnie innym królestwie i całkowicie innym duchu – jest inne niż ta kultura. Całkowicie inne, absolutnie inne, głęboko inne. Widocznie inne, zdumiewająco inne, wiecznie inne. Gdy ktoś myśli i działa tak jak Jezus, musi zwracać na siebie uwagę. To nie podlega dyskusji. Pierwszym krokiem do naśladowania Jezusa jest wyrzeczenie się siebie i duchowe oddzielenie od wszystkiego, co jest na tym świecie. W takim marszu jest też pokój.
Zostaliśmy wezwani do tego, aby być świadkami Jezusa słowem i życiem. Jak to moja przyjaciółka z FB, Jessica Gerken, powiedziała: „Światu nie jest potrzebna lepsza wersja nas samych, świat musi widzieć Jego”. Jest to zdanie, które rozszerza słowa Jana Chrzciciela: „Mnie musi ubywać, a On musi wzrastać”. Jest taki święty zakres prawd zarezerwowany dla ofiarnych badaczy, którzy są niezmordowani w swym dążeniu do Chrystusa i którzy robią to nie poddając się zastraszeniu, których nie obchodzi też ludzkie myślenie, w tym również przyjaciół, rodziny czy kaznodziejów.
Od lat 60tych wraz z rozprzestrzenieniem się chrześcijańskiej telewizji, książek i różnych materiałów, oraz stale wzrastającego zjawiska idolizacji kaznodziei, czystość i prostota wiary została w większości utracone.
Teraz jest to z jednej strony dom doktrynalny, a z drugiej miejsce osobistych zdobyczy. Obejmujący wszystko we wszystkim Jezus i Jego nauczanie ustąpiły miejsca ludzkiemu nauczaniu, czasami ortodoksyjnemu, czasami fałszywemu. Jezus nie jest już dłużej chlubą wiary. Teraz jest to człowiek lub nauczanie o Jezusie, o teologii biblijnej, proroctwie bądź moralności, ewentualnie jakieś połączenie tych bądź więcej. Wiara jest przesiewana przez wiedzę kosztem praktyki.
Jednak Duch Święty chce podjąć nauczania Jezusa, oświecić nasze serca i umysły, a następnie wziąć istotę Jego Osoby i życia, i wycisnąć Go na nas tak, że glina stanie się dokładnym Jego obrazem. Zdaję sobie sprawę z tego, że niektórym wydaje się to czymś w rodzaju mistycznego zadumania, lecz jest to proces, do którego zostaliśmy powołani. Nie błądźcie tutaj, jest to wspaniały choć bolesny proces. Czasami wydaje się, że podobne jest to do zabawy dziecka budującego coś z klocków, które rozsypują się i trzeba zaczynać od początku. Zdumiewającą tajemnicą jest to, że czasami kiedy nasze klocki rozsypują się, otrzymujemy nową i świeżą, bardziej świętą wizję tego, kim On jest i dokąd prowadzi. Jest to sprzeczne ze wszystkim, w co ten świat wierzy.
Jedna rzeczą jest wierzyć w Jezusa, a inną cierpliwie starać się naśladować Go. To pierwsze kosztowało Jego wszystko, do drugie będzie kosztowało wszystko ciebie.