Tłum.: Angem
W moim newsletterze z dnia 16 maja dzieliłem się z Wami na temat niedawnej wizyty, jaką złożył mi nasz Pan, podczas której mówił na temat swojego ludu uganiającego się za tzw. „duchowymi motylami”. (…)
Krótkie przypomnienie
Pan przyszedł do mnie i powiedział: „Wielu zastanawia się nad nadchodzącym rokiem, natomiast Ja pracuję w sercach do tego stopnia, że wielu postanowi więcej nie uganiać się za „duchowymi motylami”, a skoncentruje się na sednie tego, kim są we Mnie i w co wierzą oraz zaczną szukać tych, którzy mają takie same duchowe priorytety.”
Następnie, stanęliśmy razem na skraju pola, po którym dzieci biegały za motylami. W końcu niektóre z nich przestały za nimi gonić i usiadły na skraju pola wychodząc naprzeciw potrzebom, dając wodę i pożywienie ludziom stojącym obok pola. Jeśli jeszcze tego nie czytałeś, podążaj za powyższymi instrukcjami.
Co Pan rozumiał pod pojęciem „duchowych motyli”?
W Ewangelii Matusza 25:34-40 widzimy co Pan powie, po swoim powrocie, o tych, którzy są sprawiedliwi w Jego oczach:
Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata. (35) Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, (36) byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie.(37) Wtedy odpowiedzą mu sprawiedliwi tymi słowy: Panie! Kiedy widzieliśmy cię łaknącym, a nakarmiliśmy cię, albo pragnącym, a daliśmy ci pić? (38) A kiedy widzieliśmy cię przychodniem i przyjęliśmy cię albo nagim i przyodzialiśmy cię? (39) I kiedy widzieliśmy cię chorym albo w więzieniu, i przychodziliśmy do ciebie? (40) A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście.
Słowa te wypełnią się dokładnie tak, jak Pan powiedział. Jeśli wierzymy w to i uważamy, że żyjemy w czasach ostatecznych, czyż nie powinniśmy czytać powyższych wersetów z pewnością w sercu, mówiąc: Tak Panie, to moje życie, to jest to co robię, takie właśnie są moje priorytety!”
Co by było, gdyby On przyszedł właśnie teraz do tych, dla których szczytem duchowego doświadczenia jest „upadanie w duchu” lub bycie „pijanym w duchu” albo odczuwanie „duchowej gęsiej skórki”? Co by było, gdyby On przyszedł właśnie teraz do tych, którzy sądzą, że najlepszym co Bóg ma dla nich, jest nałożenie rąk przez jakiegoś usługującego w celu udzielenia świeżego namaszczenia? Co jeśli ktoś był tak skupiony na osobistym proroctwie, uwolnieniu lub pochwyceniu do trzeciego nieba, że uważa, iż te rzeczy są najlepszym, co Bóg dla nich ma i co teraz czyni pośród nas?
Gdyby Jezus przyszedł właśnie teraz, to czy każdy z nas mógłby powiedzieć, że to co jest najważniejsze dla Niego, jest również najważniejsze i dla nas? Czy Jego pojęcie służby jest tożsame z naszym wyobrażeniem o niej?
Jak było na początku?
Apostołowie usłyszeli bezpośrednio od Jezusa, na co On będzie patrzył po swoim powrocie i przekazali te priorytety oraz taki styl życia innym. Wiemy o tym, ponieważ w Dziejach Apostolskich, w rozdziałach od 2 do 6 czytamy, że ludzie posuwali się nawet do sprzedawania swoich nieruchomości, by pomóc innym w ich materialnych potrzebach.
(32) A u tych wszystkich wierzących było jedno serce i jedna dusza i nikt z nich nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. (33) Apostołowie zaś składali z wielką mocą świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na nich wszystkich. (34) Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek, ci bowiem, którzy posiadali ziemię albo domy, sprzedając je, przynosili pieniądze uzyskane ze sprzedaży (Dz. Ap. 4:32-34).
Nie oznacza to, że oni żyli w jednej wielkiej komunie, nie – oni nadal zamieszkiwali we własnych domach, ale ich serca były poświęcone pomocy innym w ich potrzebach i, gdy napotykali na takowe, byli gotowi udzielać ze swoich zasobów i oszczędności, by pomagać innym ludziom dookoła. (Banki nie istniały w tamtych czasach, więc całe zasoby były zdeponowane w ich domach, ziemi, żywym inwentarzu itp.)
Wszystkie te zasoby przeznaczane były na zaopatrzenie w wodę, żywność, odzież, zapewnienie schronienia oraz innych niezbędnych rzeczy dla będących w potrzebie, zgodnie z priorytetami Jezusa. Przez następne 30 lat, zgodnie z tym, co opisane jest w Dziejach Apostolskich oraz w większości ksiąg Nowego Testamentu, widzimy służbę zdefiniowaną właśnie w ten sposób, gdzie ciało Chrystusa ma te same priorytety co Jezus. W Antiochii, po tym, jak prorok Agabus przepowiedział klęskę głodu w Judei, ciało Chrystusa (które spotykało sie po domach), zebrało specjalną ofiarę, by posłać do Judei jako pomoc dla ofiar głodu. (Dz. Ap. 11:28-30)
Paweł otrzymuje ofiarę dla biednych w Jerozolimie zgodnie z I Listem do Koryntian 16, II Listem do Koryntian 8 i 9 oraz Listem do Rzymian 15:25-26.
Jakub w swoim liście mówi w ten sposób: Czystą i nieskalaną pobożnością przed Bogiem i Ojcem jest to: nieść pomoc sierotom i wdowom w ich niedoli i zachowywać siebie nie splamionym przez świat. (Jak. 1:27)
Jak rozumieć słowo 'pobożność’?
Konsekwentnie u wszystkich przywódców i wiernych, poprzez cały Nowy Testament, widzimy jak ciało Chrystusa posiada priorytety zgodne z priorytetami Jezusa podczas Jego powrotu na ziemię. Czy zatem nasze priorytety nie powinny być takie same?
Czy definiujemy prawdziwą pobożność w ten sam sposób – by zachować się niesplamionymi przez świat i aby nieść pomoc sierotom i wdowom w ich niedoli?
Czy raczej pobożność definiujemy jako naukę wypowiadania osobistych proroctw lub otrzymywanie słowa od Pana podczas rozmów z ludźmi na ulicach, bądź wołanie do Boga, by otworzył niebiosa, lub upijanie się w duchu i chwianie dookoła niczym popularna dziecięca zabawka?
Dlaczego ludzie bywają rozproszeni przez 'duchowe motyle’?
Na początku chrześcijanie gromadzili się po domach, jako miejscach spotkań kościoła. Przebywanie w salonie każdego tygodnia z tymi samymi ludźmi oznacza, że musieli dobrze się wzajemnie poznać, a także wiedzieć o każdej potrzebie wewnątrz zgromadzenia. Oznaczało to również, że każdy brał osobistą odpowiedzialność za swojego bliźniego, troszcząc się w ten sposób o każdego członka zgromadzenia. W naturalny sposób można było określić, czego potrzebuje dana osoba: pieniędzy, umiejętności, czasu, mądrości, czy innych zasobów potrzebnych do zaspokojenia potrzeb.
Kościoły troszczą się jedynie o wypełnienie programu służby, co nie jest oparte na indywidualnej odpowiedzialności. Znajdziemy tam piątkową akcję pomocy osiedlom blokowym, służbę zaopatrzenia w żywność i odzież, która wymaga jedynie byś przyniósł puszkę zupy lub wrzucił stary płaszcz, którego już nie potrzebujesz do kosza, znajdującego się przy audytorium. Jest też służba więzienna, którą możesz wspomóc pieniężnie, program przywożenia upośledzonych społecznie dzieci autobusem na nabożeństwa, oraz wiele innych zasilanych z twoich dziesięcin i datków.
Ty sam nic nie musisz robić. To daje chrześcijanom z dużych kościołów luksus posiadania wystarczająco dużo czasu, by uganiać się za duchowymi motylami dla siebie samych. Nie muszą brać odpowiedzialności za innych ludzi, po tym jak ofiarują swoje dziesięciny, datki, puszkę zupy lub stary płaszcz. Uwolnieni od odpowiedzialności, są wolni, by ścigać motyle!
„Czy byłeś ostatnio w ____? Byłem taki pijany w duchu, że mam teraz zupełnie nowy poziom namaszczenia w moim życiu! Sprowadziliśmy niebo na ziemię, mówię ci, wrzeszczeliśmy, krzyczeliśmy do Boga, aby otworzył niebiosa i niektórzy powiedzieli, że byli pochwyceni do trzeciego nieba, wow! Jedna z kobiet turlała się po podłodze krzycząc, gdy moc Pana zstąpiła na nią potężnie! Słyszałem nawet, jak demon przemówił do kogoś, zanim został wypędzony, wow to była potężna, niesamowita usługa.”
Bez względu na to, jak długo przyglądam się słowom Jezusa z Ewangelii Mateusza 25, nie mogę wyobrazić sobie Jego mówiącego:
„Chodźcie i odziedziczcie królestwo przygotowane dla was. Ponieważ byłem rodziną w potrzebie siedzącą tuż obok was w kościele, ale nie chcieliście przestawać z ludźmi ubranymi tak, jak oni. Byłem samotną matką, która potrzebowała trochę pieniędzy na ubrania dla dzieci, ale wy uważaliście, że jedynym waszym obowiązkiem było wrzucić znoszony płaszcz do pudła w korytarzu!”
„Byłem twoim sąsiadem zmagającym się z problemami w małżeństwie i zamiast podejść do niego, ty zignorowałeś go zmierzając na nabożeństwo. Wspaniale! Przyjdź i odziedzicz królestwo! Ponieważ zignorowałeś ludzi wokół ciebie, dlatego zgodnie z twoimi własnymi słowami, dałem ci większe namaszczenie (jak myślisz, dla kogo ono było, dla ciebie samego?). Wejdź do swego królestwa z tą duchową „gęsią skórką”! Chodźcie i prorokujcie, wszyscy, którzy uważacie się za proroków, ponieważ macie za mało doświadczenia w osobistym proroctwie!
Hmmmm… duchowe motyle, czy priorytety Jezusa? I jak to wygląda, gdy chcemy się zmienić – o tym w następnym artykule! Błogosławię,
John Fenn