Kazanie wygłoszone przez popularnego saudyjskiego szeika, Muhammada Salih al-Munadżida, pokazuje wyraźnie, dlaczego zachodni relatywiści i zwolennicy multikulturalizmu, którzy obecnie dominują w mediach, polityce i na uczelniach, nie są w stanie zrozumieć islamskiego braku tolerancji, a co dopiero na niego zareagować.
W czasie swego kazania al-Munajjid powiedział, że „niektórzy [muzułmańscy] hipokryci” dziwią się dlaczego „my [muzułmanie] nie pozwalamy im [ludziom z zachodu] budować kościołów, pomimo że oni zgadzają się na budowanie meczetów”. Saudyjski szeik zareagował na to, mówiąc, że każdy muzułmanin, który tak myśli jest 'ignorantem’ i
chce postawić znak równości między tym co dobre, a co złe, między islamem, a kufr [nie islamem], monoteizmem, a szirk [politeizmem], i daje każdej stronie jednakową wagę, chce porównać to z tamtym, i pyta: „Dlaczego nie budujemy im kościołów, skoro oni nam budują meczety? Pozwólmy im więc na to w zamian?” Czy chcecie, aby ktokolwiek inny niż Allach był czczony? Czy zrównujecie to, co dobre z tym, co złe? Czy świątynie ognia zoroastryzmu, żydowskie świątyni, chrześcijańskie kościoły, klasztory, buddyjskie czy hinduskie świątynie są dla was tym samym co domy Allaha i meczety? Więc porównujecie je ze sobą? Czy zrównujecie je ze sobą? Oh! Nie do wiary, ponieważ o tym, kto zrównuje islam z kufr [nie islamem] Allach powiedział: „Ktokolwiek pragnie jakiejkolwiek religii innej niż islam, nigdy nie będzie przez niego zaakceptowany i w konsekwencji znajdzie się między straconymi” (Koran 3:85). Prorok Mahomet powiedział: „Przez Tego, w którego ręku jest życie Mahometa (przez Allaha), ten kto wśród Żydów i chrześcijan usłyszy o mnie, lecz nie uwierzy w to, co przekazałem, i umrze w tym stanie (niewiary), będzie mieszkańcem piekła.
Interesujące w tym żarliwym, bardzo krytycznym przemówieniu jest to, że choć z zachodniej perspektywy jest to „nietolerancja”, w rzeczywistości jest całkowicie logicznie spójne i pokazuje ogromną przepaść między islamskim myśleniem, a zachodnią fantazją (pomimo tego, jakkolwiek ta dychotomia może przypominać oksymoron).
Jeśli, jak wskazuje Munajjid, jeśli muzułmanin naprawdę wierzy, że islam jest jedyną prawdziwą religią a Mahomet jest jej prorokiem, dlaczego miałby zgadzać się na współistnienie z tym, co fałszywe (a zatem zepsute, rakowe, zwodzące itd.)? Takie gesty „tolerancji” byłyby równoznaczne z muzułmaninem, który „chce zrównać to co dobre, z tym co złe”, jak słusznie potępia szeik.
Rzeczywiście, islam nie tylko, podobnie jak tradycyjne chrześcijaństwo, twierdzi, że wszystkie inne religii są złe, lecz zgodnie z prawem szariatu, hindusi i buddyści są tak bardzo zwiedzeni, że muszą być ostrzegani tak, aby przyjęli „prawdę” to jest nawrócą się na Islam, bądź straceni (Koran 9:5). W przypadku tak zwanych „ludzi księgi” – Żydów i chrześcijan – ci mogą praktykować swoją religię, lecz tylko wtedy, gdy zostaną poddani (Koran 9:29) a im samym zabroni się budowania czy odnawiania kościołów i synagog, a cała reszta osłabionych, która utrzymuje swoje (fałszywe) religijne praktyki i symbole (Biblie, krzyże itp.) musi być zduszona i usunięta z widoku.
Z punktu widzenia islamskiego paradygmatu, gdzie Allah jest jedynym prawdziwym bogiem, a Mahomet jego ostatecznym prorokiem, „nietolerancja” wobec innych religii jest logiczna i trudna do potępienia.
Ten „altruistyczny” aspekt islamskiej „nietolerancji” jest szczególnie istotny. Czyż nie jest altruizmem, jeśli naprawdę wierzysz w to, że jest wyłącznie jedna religia, która prowadzi do raju i zapobiega potępieniu, dzielić się tym z cała ludzkością, zamiast obłudnie utrzymywać, że wszystkie religie prowadzą do Boga i prawdy?
Po zgromieniu koncepcji dialogu między wyznaniowego, jako czegoś daremnego, skoro „co jest fałszywe jest fałszywe – nawet jeśli miliard jednostek zgadza się z tym, a prawda jest prawdą, nawet jeśli tylko jeden oddany [muzułmanin] trzyma się jej”, nieżyjący Osama bin Laden napisał kiedyś: „Bitwa, niechęć i nienawiść – ze strony muzułmanina ku niewiernemu – jest fundamentem naszej religii i uważamy to za akt sprawiedliwości i dobroci wobec nich” (The Al Qaeda Reader, str. 42-43).
Zwróćmy uwagę na altruistyczne usprawiedliwienie, że prowadzić dżihad przeciwko niemuzułmanom, w nadziei, że nawrócą się na islam 'jest to „sprawiedliwe i dobre”. Zgodnie z taką logiką, wojownicy dżihadu zawsze będą „dobrymi chłopcami”, co znaczy, że terroryzm, wymuszenie, seks-dżihad itp. będą stale wyjaśniane jako zło konieczne do osiągnięcia altruistycznego celu: upoważnienia ich i ostatecznego nawrócenia świata na islam.
Cała ta logika jest obca zachodniej epistemologii, która bierze za pewnik to, że a) nie ma obiektywnych „prawd”, z pewnością nie na polu teologii, oraz b) ostatecznym celem religii jest sprawić, aby to życie było tak spokojne i przyjemne, jak to tylko możliwe (stąd „dialog między wyznaniowy” na Zachodzie nie ma na celu określenia prawdy, która i tak nie istnieje, lecz znalezienie i naświetlenie innych powierzchownych rzeczy wspólnych między różnymi religiami, aby mogły teraz w pokoju współistnieć).
Jaki jest globalny skutek tego stanu? Z jednej strony: muzułmanie, którzy wierzą w prawdę – to jest, w nauczanie islamu – będą nadal atakować to, co „fałszywe”, to jest wszystko i wszystkich poza islamem. Bez względu na to, jak brutalni – islamscy dżihadyści, terroryści i mordercy – zawsze będą w oczach muzułmanów tymi „dobrymi chłopcami”, wspieranymi przez miliony sympatyków i zwolenników. Z drugiej strony: zachodni sekularyści i zwolennicy multikulturalizmu, którzy w nic nie wierzą i uważają, że wszystkie kultury i religie są równe, będą dalej szanować islam i umacniać muzułmanów, przekonani, że terroryzm jest nieislamskim zboczeniem, które musi odejść – to jest, nadal nie będą wierzyć swoim własnym oczom. Takie są owoce owej nieświętej unii między islamską logiką i zachodnim fałszywym rozumowaniem.
Cóż, nic dodać nic ująć.
Dziwię się tylko, że islamiści nie potrafią znaleźć podobieństwa islamu i „religii chrześcijańskich „.
Islamiści zabijają niewiernych w autorytecie Koranu, czyli ich „prawa ”
Wyznawcy ” chrześcijańskich religii” zabijają muzułmanów w autorytecie praw swojej religii.
Czym się różnią od siebie ?
Chyba tylko siłą militarną.
My jednak chrześcijanie narodzeni z Wody i Ducha, będący Dziećmi Bożymi nie jesteśmy częścią żadnej z tych RELIGII.
To nie sztuka bowiem nosić na piersi lub w klapie marynarki krzyżyk, który ma być symbolem, czegoś tam …………. ?
Sztuka nosić zakon Chrystusowy w sercu i postępować jak Chrystus, który dał nam swojego Ducha abyśmy mogli żyć zwycięskim życiem w Nim.