Stan Tyra
6 lutego o 06:52 ·
„Duchowe rzeczy należy duchowo poznawać” (1Kor 2:13).
Zamieszanie jakie istnieje wokół spraw duchowych, duchowości, często jest spowodowane tym, że próbujemy zobaczyć „nowe rzeczy”, lecz „po staremu”, co znaczy: z samolubnej pozycji ego. Waga siebie, faworyzowanie siebie i skupienie na sobie. Tak więc, to co nowe, faktycznie nie jest nowe, lecz jest tylko kolejnym sposobem na to, aby „wszystko kręciło się wokół mnie” w „imieniu Jezusa”.
Jeśli ta domniemana nowa rzecz nie może zmienić starego ja, inni ludzie mają prawo przypuszczać, że nie zmieni również ich, więc po co mieliby wierzyć, że jest to prawda. Jeśli to, co nazywasz prawdą w pierwszej kolejności nie uwalnia ciebie i to w istotny sposób, to nie jest to prawda i nie powinna być jako taka głoszona czy przyjmowana do wiary. Dlaczego ktokolwiek miałby ci wierzyć?
Duchowa energia, czy „namaszczenie”, każdego religijnego działania ma swoje najważniejsze źródło, którym jest zasadniczy punkt obserwacyjny osoby. Co mnie motywuje? „Kto” obserwuje? Czy jest to egotyczna próba zwrócenia na siebie uwagi? Czy jest to człowiek, który musi mieć rację, czy ktoś, kto chce kochać prawdziwie.
Prostota „patrzenia’ wypływa z każdego, kto nie jest „zbawiony” dla siebie. Rzeczywiście musimy być zbawieni „od” siebie, a nie tylko „dla” siebie. W większości przypadków, nasza najgłębsza tożsamość ciągle jest ukryta przed nami. Jeśli żyjesz prosto, ludzie przestają być twoją posiadłością czy przedmiotami nadającymi się do wykorzystania. Zaczynasz rozumieć, że twoje pragnienie „przyjaciół” i podziwu innych, sprawiły, że wykorzystujesz ludzi jako użyteczne artykuły do zaspokajania własnych potrzeb.
Autentyczne widzenie nie zajmuje się „zwieraniem szeregów” wokół mojego plemienia, mojej prawdy, mojej grupy, mojej narodowości, czy mojej religii, ponieważ żadna z tych rzeczy nie decyduje o tym, co należy do twojego obejścia. Gdy rzeczywiście „Ja już nie żyję, lecz żyje Chrystus…”, nie zabiegam już więcej, ponieważ pokonana została przepaść między mną, a człowieczeństwem, jestem już w domu, nie muszę się usprawiedliwiać przed nikim i nie muszę mieć racji.
Doprowadziliśmy do tego, że świętość, która jest naszą główną naturą, stała się szlachetnym celem w wyścigu moralistycznych reguł, w którym nie ma wygranych. Tak naprawdę to zrobiliśmy z tego, coś tak nieosiągalnego, że nawet nie jest naszą drugą naturą. Kiedy usiłujemy robić duchowe rzeczy w nieduchowy sposób, Paweł nazywa nas „dziećmi w Chrystusie, które nie są gotowa na stały pokarm”.
Większość z nas gotowa jest przyznać, że osiedliśmy na religijnym uczestnictwie w czymś, na należeniu do czegoś, bądź wiedzy o czymś, zamiast udziału w całym życiu poprzez wspólne człowieczeństwo. Jedno ego musi umrzeć, aby inne ego mogło się narodzić. W praktyce oznacza to, że każdego dnia traktuję moje „ja”, moje ego, mniej poważnie. Robiąc w ten sposób, zaczynam zdawać sobie sprawę z tego, że zarówno moje zranienia jak ważność są w znacznej części wytworem mojego umysłu.
Stan_06.02.2019
Click to rate this post!
[Total: 3 Average: 4.3]