Stan Tyra
Fizyczna choroba jest sygnalizowana przez ból i osłabienie. Psychicznemu złamaniu towarzyszą: ukryty strach oraz nieustanne neurotyczne myśli. W pewnej chwili musimy obudzić się i przyznać, że mamy problem wewnątrz siebie.
Większość próbuje naprawić swój wewnętrzny problem, starając się lepiej odgrywać zewnętrzne role, które zawsze odgrywali.
Zazwyczaj jest problem „kolos” i jeśli zostanie rozwiązany, wtedy, pojawia się następny, który natychmiast musi być postrzegany jako kolos a umysł jest zajęty nim.
Ego zawsze mówi ci, że aby rozwiązać wewnętrzny problem, musisz coś pozmieniać na zewnątrz. Niemniej, ten „doradca” w głowie daje ci złe rady, ponieważ umysł jest pochłonięty strachem. Szukanie „sposobu” z zamieszaniem w głowie jest w najlepszym przypadku bezowocnym ćwiczeniem, w najgorszym szaleństwem. Jest to jak próba powrotu do miejsca, w którym nigdy nie byłeś.
Zewnętrzne zmiany nigdy nie naprawią problemu. Dlatego właśnie niedojrzała religia jest ciągle zajęta, dochodowa i nieskuteczna. Istotą problemu jest to, że nie czujemy się zdrowi i kompletni. Po prostu angażujesz tą osobę w SWÓJ problem. Dlatego większość relacji nie funkcjonuje, ponieważ próbujesz swój problem, np.: samotność, pustkę i niedoskonałość rozwiązać wprowadzając do niego kogoś innego. Nigdy nie da się wewnętrznego problemu rozwiązać przy pomocy zewnętrznych środków. Można go tylko ukryć, bądź zagłuszyć na pewien czas, lecz nie da się uzdrowić.
Chrystus nie może „dodać” pełni do twojego życia, Chrystus może cię tylko poprowadzić do prawdy o tobie, o tym, że już jesteś doskonały i niczego więcej nie trzeba. W pełni zostałeś uczyniony na podobieństwo Boże i Jego obraz, i nic się nie zmieniło, oprócz zaakceptowania tej pełni. Iluzją jest, jak tego doświadczyła Ewa w ogrodzie Eden, że musisz coś jeszcze dodać do swego życia, aby stanowić całość. W Chrystusie (miłości) zostałeś stworzony cały i doskonały, bez żadnych braków (Jk 1:4).
Religia wodzona przez ego buduje na tym samym kłamstwie: „Tylko dodaj Jezusa do swego życia i wszystko będzie w porządku!” Jest to wykrzykiwane przez kaznodziei z kazalnic w karnawałowym stylu. Po czym to nie działa, ponieważ to ty jesteś problemem! Musisz dodać jeszcze więcej tego, co już i tak nie działa. Więcej studium biblijnego, więcej modlitwy, więcej nabożeństw i więcej ofiary. Gdy to nie działa po prostu rezygnujesz i czekasz na pałac na wysokościach. Odłóż życie na czas, gdy już nie będziesz musiał podejmować za nie żadnej odpowiedzialności, poza tym, że teraz powiesz modlitwę i poczekasz, aż zostaniesz wezwany na górę?
Rzeczywiście??? Najlepsze co możesz zrobić to oskarżać za swoje problemy ten świat, innych i religię? Ach!! No, i diabła też! A co z tym: czemu po prostu nie żyć, nie cieszyć się i przeżywać SWOJE życie? Dlaczego, zamiast próbować używać innych i naprawiać to, potrzebować ich i wykorzystywać do naprawy, nie możesz poznawać ludzi i cieszyć się ich obecnością? Nigdy nie jest za późno. Zaczyna się od przyznania się do tego, w jakim jesteś miejscu.