Jonathon Van Maren
Oryg,: TUTAJ
W swej istocie seks-edukacja wynika bezpośrednio z założenia, że dzieci są całkowicie niezdolne do powstrzymywania się od seksu poza małżeństwem.
8 wrzesień 2020 (Life Site News) — Skąd się wzięła współczesna seks-edukacja i dlaczego? To pytanie często zadają mi rodzicie. Kilka lat temu, zdecydowałem się zadać je znanemu dziennikarzowi, autorowi i komentatorowi kulturalnemu, pochodzącemu z Oxfordu, Peterowi Hitchens. Ma on wiele do powiedzenia na temat idei współczesnego wychowania seksualnego, czym dzieli się w swoich publikacjach i wywiadach. Aby dowiedzieć się więcej na ten temat zdecydowałem się przeprowadzić z nim wywiad. Na podstawie prowadzonych przez niego analiz okazuje się, że wielu rodziców ma całkowicie rację. W tym wywiadzie pokazuje, że cała koncepcja wychowania seksualnego pada na swoich własnych warunkach.
„Problem z seks-edukacją jest taki – powiedział mi przez telefon. – że rzekomy cel, dla którego jest broniona, okazuje się być fałszywy. Przeprowadziłem kilka lat temu badania nad rozwojem tej edukacji w moim kraju i to, co odkryłem, to fakt, że jest ona usprawiedliwiana od połowy II Wojny Światowej, kiedy to rzeczywiście wielu chorowało na choroby przenoszone drogą płciowa i była duża liczba niechcianych ciąż. Niemniej jednak, kiedy przyjrzeć się liczbom zarówno jeśli chodzi o choroby weneryczne (w j.ang. TUTAJ) jak i niechciane ciąże (TUTAJ) oraz wzrastającą obecnie liczbę wykonywanych aborcji, okazuje się, że pomimo coraz bardziej obszernej edukacji seksualnej naszego społeczeństwa, coraz bardziej wzrastającej otwartości na seks, i coraz większą ilość dostępnej pornografii , liczba kobiet zachodzących w niechciane ciąże stale wzrasta, jak też ilość chorych na choroby przenoszone drogą płciową”.
Po części jest tak dlatego, że, jak nieżyjący już dziennikarz National Post, George Jonas, pisał podczas jednego z edukacyjnych sporów, uczenie młodych ludzi na temat jakieś aktywności, spowoduje wzrost działania. Tak więc, ryzyko aborcji, chorób wenerycznych i nastolatek w ciąży tylko wzrośnie. Jeśli celem seks-edukacji jest jednak nie proste zapobieżenie temu, lecz raczej reedukacja to jest w stanie nadal spełniać cele państw całkiem dobrze.
„Mówi się, – zauważył Hitchens – że Gyorgy Lukas, który był komisarzem edukacji w krótkotrwałym rządzie Bela Kuna sowieckiego rządu na Węgrzech w 1918 roku, otwarcie powiedział gdy wprowadzał ją, że celem seks-edukacji – a wydaje mi się, że był pierwszym, który to robił – było w szczególności zdeprawować umysły i morale religijnie wychowanych młodych kobiet. Myślę, że jest w tym pewien sens… ponieważ to, czego naucza się w trakcie tej edukacji mocno pozbawia zahamowań. Gdy chodziłem do szkoły nikt w ogóle nie wspominał o masturbacji. Należałoby do bardzo złych manier mówienie o tym gdziekolwiek, a co dopiero, żeby dorosły nauczyciel mówił całkiem małym dzieciom o tym i o seksualnych praktykach w klasie. Z chwilą, gdy zaczyna się o tym mówić, powoduje to, że ludzie są pozbawiani zahamowań i zdejmuje powściąganie się, które wcześniej było. Teraz, możesz w to uwierzyć, mnóstwo ludzi wierzy i wierzyło przez wiele lat, że te zahamowania są złe dla nas. To jest pewien punkt widzenia, nie podzielam go, jeśli więc zgadzasz się z tym to, przypuszczam, masz prawo wprowadzać swoje dzieci do tego typu rzeczy tak wcześnie jak uważasz w wolnym kraju. Niemniej, to, co nas niepokoi w wielu przypadkach to fakt, że rodzice nie zdają sobie sprawy z tego, co się dzieje w klasach szkolnych dopóki to się nie zdarzy”.
„Omawianie tych rzeczy w taki sposób, jak to jest robione sprawia, że brzmi to jak coś normalnego – wskazuje Hitchens. – tak więc zakłada się, że dzieci będą uprawiać seks w wieku małoletnim czy poza małżeństwem czy przypadkowy seks i zakłada się, że będą to robić, a wszelkie środki zabezpieczające, z których powinni korzystać opiera się na tej podstawie, że tak będzie. „Jeśli nie możesz być dobry, bądź ostrożny”.
Dlatego właśnie w naszych szkołach tak bardzo angażuje się w rozdawanie prezerwatyw i zapewnieniu szybkiego dostępu do tabletek antykoncepcyjnych – wynika z założenia, że ludzie nawet dzieci nie są w stanie powstrzymać się od seksu poza małżeństwem. Seks-edukacja w pewnym sensie wynika bezpośrednio z tego założenia, a jest ono bardzo promowane przez współczesna klasę polityczną.
„W seksie jest polityka. – mówi Peter Hitchens. – Wiele z tej polityki dotyczy rodziny i państwa. Państwo jest coraz bardziej wrogie silnej rodzinie, a silna rodzina jest podtrzymywana przez trwające całe życie małżeństwo i przez surowe, purytańskie postawy wobec seksualnych relacji, podczas gdy silne państwo czerpie wiele korzyści, podobnie jak współczesny handel i pracodawcy, ze słabych małżeństw i rozluźnionych relacji seksualnych. Jest to również coś, na co zwraca uwagę A. Huxley, że coraz bardziej się poddajemy i wpadamy w objęcia własnego zniewolenia w pościgu za przyjemnościami, na które, jak mi się zdaje, wskazał marksistowski historyk Eric Hobsbawne… że w historii ludzkości nie ma żadnej zgodności między wolnością seksualną, a wolnością polityczną. Ta para nie może wziąć ślubu”.
„Jest to bardzo ważny wniosek. – mówi dalej Hitchens. – Niekoniecznie istnieje powiązanie między społeczeństwem, które jest wolne i nieskrępowane seksualnie, i jest wolne politycznie, ma wolność mowy i zgromadzania. Niekoniecznie jedno idzie za drugim. Tak więc jest to bardzo, bardzo głęboka filozoficzna bitwa o naturę społeczeństwa i wymaga prowadzenia w bardzo poważny sposób. Problem polega na tym, że trudno jest znaleźć kogoś, kto zachce posłuchać”.
Jest to fascynująca perspektywa w szczególności w ustach kogoś, kto był kiedyś radykalnym trockistą, jak to było w przypadku Hitchens’a. Gdy zwróciłem mu na to uwagę, odpowiedział, że właśnie dlatego tak dobrze jest poinformowany w sposobie myślenia lewicy i biznesu.
„Przestałem w to wierzyć, dlatego, że wydawało mi się to moralnie złe i bardzo niebezpieczne” – powiedział. – „Niemniej, największą korzyścią jaką mi to daje jest to, że wiem jak myślą ludzie z lewicowego skrzydła, co myślą prywatnie, gdy nie muszą się podobać ludziom w czasie telewizyjnego show. Po prostu wiem, jak zawzięty i pustoszący jest ten projekt, który chcą wprowadzić. Wiem też, że podstawową maszyną napędzającą lewe skrzydło i to od lat 60 -tych, nie jest przejęcie urzędów pocztowych, banków i stacji kolejowych, lecz przejęcie stacji telewizyjnych, gazet i uniwersytetów i zwycięstwo dokonane przez przejęcie umysłów ludzi, zmianę społeczeństwa, nie przez nacjonalizację kolei, lecz przez znacjonalizowanie dzieciństwa”.
Znacjonalizowanie dzieciństwa – przyprawiająca o dreszcze idea jest bardzo sensowna. Daj państwu i jego systemowi edukacyjnemu zadanie uczenia dzieci w co wierzyć i jakie wartości zachowywać, a masz już strukturę rodziny przeciągniętą na swoją stronę.
„Gdy mówią, że dzieci powinny mówić za siebie same, w rzeczywistości chodzi im o to, że rodzice powinni zostać usunięci z dyskusji. Tak naprawdę to nie chcą, aby one mówiły za siebie, lecz żeby robiły to, co oni chcą, aby robiły, a wiedzą o tym, że rodzicielski dom jest do tego największą przeszkodą”.
Właśnie dlatego liczne państwa starają się zakazać praktyk, które zagrażają temu celowi, jak homeschooling (nauczanie w domu): „Z pewnością mamy z tym do czynienia w pewnym stopniu w Wielkiej Brytanii, nielegalne jest obecnie w Niemczech, ponieważ Narodowi Socjaliści wprowadzili pod Hitlerem prawo, które nigdy nie zostało odwołane, a Wielkiej Brytanii podejmowane są próby wprowadzenia tego ograniczenia. Jest to na razie w stadium początkowym i myślę, że opór rodziców na tą skalę jest jedyną skuteczną odpowiedzią. Mówisz: „W porządku, jeśli chcesz w ten sposób wprowadzić swoją władzę do mojego domu i życia to ja dziękuję bardzo, lecz nie zamierzam cię wpuszczać. Sami wyedukujemy swoje dzieci w domu’. Szczerze mówiąc, nie wiem, jak wygląda wasz system edukacyjny, lecz jeśli jest choćby niewiele podobny do naszego to prawdopodobnie wjedzie na dokładkę ze znacznie lepszą ogólną edukacją ”.
Rodzicielski
opór jest ostateczną odpowiedzią na próby państwa edukowania i
reedukowania dzieci, a jest to coraz trudniejsze. W wielu miejscach w
Kanadzie i Stanach Zjednoczonych rządy wkraczają i żądają, aby uczyć na
temat niektórych seksualnych zachowań. Urzędnicy sprzeciwiają się
rodzicom próbujących wyłączyć swoje dzieci z seks-edukacji.
Chrześcijańskie szkoły informowane są, że nadchodzi dzień, w którym nie
będzie już dłużej można nauczać seksualności z chrześcijańskiego punktu
widzenia. Wielu ludzi uważa takie patrzenie na seks za ohydne i
szkodliwe.
Przede wszystkim i najważniejsze jest to, aby rodzice
poważnie wzięli odpowiedzialność za edukowanie swoich dzieci w
dziedzinie seksu. Jest to coś, co chrześcijanie paskudnie odpuścili
sobie, lecz jest to najskuteczniejszy sposób zaszczepienia młodzieży
przeciwko wielu niszczącym pomysłom promowanym w naszym społeczeństwie
wszędzie. Jeśli nie nauczymy naszych dzieci niczego o biblijnym seksie i
poślemy je do hedonistycznej i ekshibicjonistycznej kultury,
praktycznie gwarantujemy, że nie będą w stanie wytrwać trującego
intelektualnego szturmu i zalewu pokuszenia. Nasze dzieci są
przyszłością i jeśli nie wykształcimy ich ta kultura – i państwo – będą
bardzo szczęśliwe mogąc to zrobić za nas.