Stan Tyra
Ludzie, którzy nauczyli się sztuki wypuszczania /letting go) stają się ludźmi łaski, a nie tymi, którzy słowa „łaska” często używają.
Wielu z tych, którzy to przeżyli znajduje się ponad swym obecnym poziomem widzenia i są bardzo podekscytowani i robią z siebie główną postać historii. Widziałem wielu tych, którzy ostatnio coś „duchowego” przeżyli i często stają się na pewien czas nieco odpychający. „Patrz na mnie!” „Słuchaj mnie!”
Myślę, że właśnie dlatego odrzucenie i upadek są często najlepszymi nauczycielami, ponieważ o wiele lepiej nadają się do wywoływania pokory, gdy już raz zrezygnujemy z walki o kontrolę sytuacji.
Bez pokory, zawsze będzie korzystać z tego doświadczenia zstąpienia do kolejnej próby wstąpienia. Innymi słowy: Bóg i moje przeżycie z Nim, stają się drogą do ponownego pompowania swego cierpiącego ego i kierowania uwagi na siebie. Może to przyjąć formę ofiary, „o, biedny ja”, bądź bohatera: „Patrz, co zrobiłem!”
Skutek jest taki, że to ostatnie doświadczenie staje się największą przeszkodą w podróży dojrzałości. Zamiast umożliwić mu doprowadzić do nowego poziomu pokory we mnie, wykorzystuje się je do wzmocnienia ego i gratulowaniu sobie samemu za własną niesamowitą duchowość. Właśnie dlatego musimy się rodzić na nowo i na nowo, stale i wciąż nieustannie odkrywając sztukę odpuszczania/wypuszczania.