John Fenn
Tłum.: Tomasz S.
Kiedy byłem w szkole biblijnej w 1979 roku, mieliśmy lekcje na temat sprawiedliwości. Były też lekcje na temat życia Chrystusa. Mieliśmy także wiele innych zajęć, ale żadne z nich nie nauczały tego, co tak naprawdę Nowy Testament mówi o tym, że jest fundamentem naszej wiary.
Wiele lat później, gdy zostałem dyrektorem szkoły biblijnej, kiedy jako obowiązkowy kurs zaproponowałem zajęcia na temat „Podstawy naszej wiary”, uczniowie nie mieli pojęcia, o co mi chodzi. Trochę ponarzekali, że zmusza się ich do wzięcia udziału w tych zajęciach, ponieważ myśleli, że to nie dla nich, ponieważ wszystko to już na pewno wiedzą.
W naszych czasach wszyscy się ze sobą spierają i kłócą, przyjaźnie są zrywane i z tego powodu ludzie opuszczają kościoły. Zastanawiam się, czy gdyby uczestniczyli w takich zajęciach wkrótce po tym, jak narodzi się na nowo, to czy dalej takie kłótnie, które widzimy, miałyby jeszcze miejsce? Bardzo rzadko naucza się tych doktryn w kazaniach. O jakich doktrynach mówię?
Podstawa: Hebr. 6: 1-3
„Dlatego pominąwszy początki nauki o Chrystusie, zwróćmy się ku rzeczom wyższym, nie powracając ponownie do podstaw nauki 1) o odwróceniu się od martwych uczynków 2) i o wierze w Boga, 3) nauki o obmywaniach, 4) o wkładaniu rąk, 5) o zmartwychwstaniu 6) i o sądzie wiecznym. To właśnie uczynimy, jeśli Bóg pozwoli”.
Odwrócenie się od martwych uczynków, wiara w Boga, chrzest, nakładanie rąk, zmartwychwstanie umarłych, sąd wieczny. Zwróćmy uwagę na przejście od odwrócenia się (pokuty) aż do sądu. Dlaczego nie naucza się powszechnie na ten temat w kościele?
Pierwsze: Odwrócenie się od martwych uczynków
Biblia interpretuje Biblię, co oznacza, że musimy spojrzeć na wyrażenie „martwe uczynki”, aby zrozumieć, o czym mówi autor Listu do Hebrajczyków. Kilka wersetów później, w 9:13-15, używa tego samego wyrażenia, aby opisać kogoś, kto pokłada swoją wiarę w swoich własnych wysiłkach zbliżenia się do Boga, zamiast przyjść do Niego poprzez ofiarę krwi Jezusa.
Zatem martwe uczynki polegają na zaufaniu do systemu religijnego, zamiast przyjęcia zbawiającej łaski Jezusa. Pokuta tutaj jest odwróceniem się od prób zaimponowania Bogu, prób dotarcia do Niego poprzez własne religijne uczynki.
Dwa słowa określające pokutę
Nowy Testament niezależnie od tego, czy jest w języku angielsku, czy też innym, używa słowa „pokuta” we wszystkich przypadkach, w których ktoś zmienia swoje zdanie lub zmienia swoje serce. Jednakże język grecki jest znacznie bardziej precyzyjny.
„Metanoian” jest słowem źródłowym używanym do określenia „odwrócenia się (pokuty) od martwych uczynków”. To prawdziwa i płynąca z serca skrucha. Słowa tego używa się, gdy ktoś uświadamia sobie, że obraził Boga i reaguje na to zmianą serca i umysłu. Zostało ono użyte przez Jana Chrzciciela w Mat. 3:2, kiedy wzywa ludzi do porzucenia martwych uczynków i zwrócenia się do Pana. Użyto go także w 2 Kor. 7:10, aby opisać „opamiętanie, którego się nie żałuje, a które prowadzi do zbawienia” (Przekład dosłowny).
Jest także inne słowo oznaczające pokutę – „metameletheis”, które oznacza skruchę, ponieważ zostało się na czymś przyłapanym lub też, że plan nie wypalił czy też każdy inny rodzaj żalu. Użyto je np. w Mat. 27:3 gdzie Judasz „pokutował” (żałował) że zdradził Jezusa. Judasz nie pokutował wobec Boga tylko poczuł żal, że źle wyszło. Miał wyrzuty sumienia.
Ku zaskoczeniu, użyto tego słowa także w Rzym.11:29: „Nieodwołalne (nie odwracalne) są bowiem dary i powołanie Boże”.
Oznacza to dosłownie, że Bóg nigdy nie będzie żałował, że cię obdarował. Nie będzie targany emocjami ani żałował, że posłał Jezusa dla ciebie. Dary i powołanie, które ma dla ciebie – nawet jeśli używając ich zderzyłeś się po drodze z życiem, On nigdy nie będzie żałował, że to nie wyszło. Nigdy nie będzie żałował, że cię powołał. Z Jego punktu widzenia, będzie dalej okazywał bogactwo Swojej dobroci wobec nas w Chrystusie Jezusie w nadchodzących wiekach. Nigdy nie będzie tego żałował.
Jednak podstawą, fundamentem jest pierwsze znaczenie słowa „pokuta” – odwrócenie się od martwych uczynków. Nie mówię tu o pokucie za grzech, no może za grzech w postaci prób przypodobania się Bogu własnymi wysiłkami. Oczywiście grzech jest grzechem, ale mowa tu jest o odwróceniu się, porzuceniu religijnych formułek. To całkowita zmiana serca i porzucenie ludzkich sposobów dotarcia do Boga.
Z tego, co widziałem, wielu chrześcijan, którzy uważają się za dojrzałych, nadal jest winnych popełniania grzechu martwych uczynków. Żyją według różnych religijnych formułek – są jak współczesny Kain, który ofiarował Bogu coś, co stworzył własnym wysiłkiem i pracą. Chciał stanąć przed Bogiem na podstawie własnych starań – „spójrz, co dla ciebie zrobiłem!” – i został odrzucony.
Religijne (martwe) uczynki czynią z naszego Ojca przeciwnika, gdy ty przecież starasz się do Niego zbliżyć. Wynikiem tego jest chrześcijańska schizofrenia. Ludzie nie mogą zaufać Bogu, ponieważ myślą, że oczekuje On od nich określonych uczynków, gdy w rzeczywistości, On nie chce od nich ich własnych starań. Kiedy rodzimy się z Jego Ducha, oczekuje się, że to Życie będzie wypływało z nas w miłości do bliźniego, jednak nie ma to nic wspólnego z próbą zbliżenia się do Boga na naszych warunkach.
Pokutujmy ze wszystkich własnych starań opartych na strachu, że musimy zrobić to czy tamto, aby Bóg wtedy również coś uczynił. Odwróćmy się od martwych uczynków. Jedna pani powiedziała mi, że gdy jej mąż leżał umierając z powodu przewlekłej choroby, pracowała wtedy jako wolontariuszka w swoim kościele po 65 godzin tygodniowo. Wierzyła, że jeśli będzie pracować dla Boga, On uzdrowi jej męża. Dopiero po śmierci męża zrozumiała, co robiła, i pokutowała z tego.
„Odwrócenie się od martwych uczynków, wiara w Boga i nauka o obmywaniach (chrzcie)…” Będziemy kontynuowali ten temat kolejnym razem.
| Cześć 2 >
John Fenn