Author Archives: admin

’Przestępstwa nienawiści’ gejów przeciwko gejom

Judith Reisman

’Przestępstwa nienawiści’ gejów przeciwko gejom.

Gay-on-gay 'hate crimes’

21 maja 2009

WND © 2009

Oryg.: http://www.wnd.com/index.php?fa=PAGE.view&pageId=98688

David Island, psycholog i ofiara homoseksualnej domowej przemocy oraz Patrick Lettelier, jego kolega doradca ds homoseksualizmu, w swej szczerej i budzącej emocje książce pt.: „Mężczyźni, którzy biją kochających ich mężczyzn” („Men Who Beat the Men Who Love Them,” (1991) donoszą, że przestępstwa nienawiści są wewnętrznym stylem życia homoseksualistów i lesbijek. Autorzy dokumentują „trzy główne zagrożenia zdrowia” dla tej grupy. Na trzecim miejscu, jeśli chodzi o zagrożenie zdrowia dla homoseksualnych mężczyzn, po AIDS oraz nadużywaniu środków chemicznych, znajdują się pobicia wśród mężczyzn. U lesbijek głównym zagrożeniem zdrowia jest rak, następnie nadużywanie chemikaliów, i, tak, pobicia wśród kobiet (same-sex battery).

Projekt ustawy, S. 909, o „przestępstwach nienawiści” jest nazywany Matthew Shepard Act. W 1997 roku, tuż przed tym, gdy Matthew Shepard został zamordowany, homoseksualny magazyn Washington Blade informował o 1566 przypadkach domowych jednopłciowych aktów przemocy i 1490 przypadkach incydentów mających związek z „uprzedzeniami” w 6 miastach w 1995 roku.

W  roku 2005 na 818 zarejestrowanych przestępstw przeciwko „gejom”, których motywacją były uprzedzenia, przypadało, jak wynikało z wcześniejszych badań, 5046 jednopłciowych (same-sex) domowych aktów przemocy tylko w 9 miastach. Pamiętajmy, że do „incydentów” zaliczanych jako motywowanych uprzedzeniami można zaliczyć: graffiti, kradzież, znaczące uwagi itd.. a nawet brak zeznania. Sprawozdanie FBI pn.: „Uniform Crime Reports, Offense Type by Bias Motivation,” w Tabeli 4 informuje o jednym przypuszczalnie „anty homoseksualnym morderstwie” w 2004 roku i żadnego więcej od tej pory.

Niemniej, równość prawa wymaga, aby homoseksualista, który bije bądź przeklina innego homoseksualistę (powiedzmy, nazywając go „dzi,..ką” czy innym tego rodzaju terminem), będzie podlegał prawu o „uprzedzeniu” czy „nienawiści”, tak samo jak byłoby to w przypadku każdego „normalnego” („straight”) obywatela. Przemoc jest częścią każdej przejściowej, nadużywającej chemikaliów, opartej na pożądaniu kultury i jest zupełnie naturalne, że homoseksualny ruch ukrywa tą prawdę. Niemniej, dane z dominującego w nurcie tygodnika homoseksualistów „Advocate” potwierdzają odkrycia Charlesa B Johnsona i moje własne, zawarte w “Partner Solicitation Characteristics as an Expression of Male Sexual Orientation.” Chodzi o to, że chłopcy raz zgwałceni przez mężczyzn często dorastają z nastawieniem chęci odwetu, zemsty na mężczyznach, nawet jeśli „śpią ze swoimi wrogami”.

Magazyn Advocat informuje, że 21% respondentów, przeważnie białych mężczyzn, było seksualnie wykorzystanych przed 15 rokiem życia. Ponieważ ogromna ilość chłopców staje się ofiarami między 15 a 18 rokiem życia, powoduje to, że ilość rozgniewanych chłopców – ofiar rośnie w miliony. Prawda jest taka, że ta z grubsza 17 procentowa populacja chłopców, ofiar seksualnego wykorzystania, szacunkowo 6-8 milionów, to, można powiedzieć, chodzące bomby zegarowe. Podobnie jak w przypadku dziewcząt, chłopcy będący ofiarami seksualnego wykorzystania, często stają się rozwiąźli, podejmując się nawet prostytucji jako reakcji na zakłócenia dzieciństwa.

O ile niewiele pokrzywdzonych dziewcząt włóczy się po ulicach, aby łowić i mordować ludzi tej płci, która spowodował ich rany, dokumenty pokazują, że tak właśnie robią pokrzywdzeni chłopcy. Do nas należy wykrycie, które przypuszczalne homoseksualne „przestępstwa nienawiści” (od przeklinania do bijatyk w barach itp.) mają związek z retrospekcją takich wcześniejszych wydarzeń. Homoseksualna prasa powszechnie informuje, że mordercy „gejów” często są młodymi męskimi prostytutkami, którzy mordują tych, którzy ich wykorzystali. Andrew Cunanan, homo prostytutka, oraz Jeffrey Dahmer, homoseksualny nekrofil obaj byli wykorzystani seksualnie we wczesnym dzieciństwie. Czy oni sami i liczni mściwi homoseksualni mordercy winni są uprzedzeń czy gejowskich „przestępstw nienawiści”? Jak wiele „przestępstw nienawiści” jest popełnianych przez mężczyzn czy chłopców, którzy, podobnie jak kobiety i dziewczynki, reagują na mężczyzn, którzy ich nagabują? Czy mężczyźni i chłopcy nie mają tych samych praw, co kobiety i mężczyźni, aby przeklinać, uderzać w twarz czy popchnąć tego, kto ich napastuje?

Homoseksualne lobby upiera się, że każdy mężczyzna gej, który jest przeklinany czy znieważany jest ofiarą „przestępstwa nienawiści”. A jednak dane wskazują na to, że agresja często jest mechanizmem obronnym włączanym wskutek wspomnienia (często nieświadomego) przeżycia wczesnej (tj. w dzieciństwie – przyp.tłum.) seksualnej przemocy.

W książce „Men Who Beat the Men Who Love Them” autorzy szacują, że każdego roku w USA co najmniej 500.000 mężczyzn gejów pada ofiarami znęcania się przez ich kochanków”. Dowodzą oni, że tak jak jest więcej bijatyk między mężczyznami niż wśród kobiet, tak też zachodzi prawdopodobieństwo, że „przemoc pojawi się częściej w społeczności mężczyzn gejów, niż u zwykłych Amerykanów”.

Ważne w głosowaniu nad ustawą o „przestępstwach nienawiści” jest to, że ci dwaj autorzy „geje” mówią, że na pewno sprawę seksualnej przemocy „omawia się, zajmuje się i uznaje bardziej w zdrowych relacjach (straight) niż w relacjach gejów”. Obaj eksperci zgadzają się z tym, że homoseksualiści ukrywają prawdę o pobiciach. Odpowiednio do obecnych starań, aby aresztować „prostych” (straight), „społeczność gejów musi uznać to, że bogaci, biali, wykształceni, 'politycznie poprawni’ mężczyźni geje, biją swoich kochanków”.

Zawsze zdarzają się odizolowane przypadki zbirów, którzy chcą bić ludzi. Niemniej, mężczyźni powszechnie walczą z mężczyznami publicznie. „Geje’ regularnie biją innych „gejów”; mężczyźni i chłopcy regularnie reagują z agresją (czy „uprzedzeniem”) na seksualne napastowanie. Biorąc pod uwagę rzeczywistość jaka współcześnie wiąże się z seksualnym wykorzystaniem chłopców i dziewczynek przez mężczyzn i coraz częściej przez kobiety, trudno jest usprawiedliwić promowanie homoseksualizmu w szkołach, mediach i naszych sądach.

Co więcej, ten dobrze udokumentowany, agresywny styl życia powinien być ważnym argumentem za powstrzymaniem udzielania przywilejów związanych z gejowskimi „małżeństwami” i adopcją dzieci.

seo сайта

DS_21.05.09 2Kor. 3

David Servant

Krytyczny komentarz Pawła na zakończenie 2 rozdziału: „my nie jesteśmy handlarzami słowa Bożego…” jest pierwszą w tym liście wskazówką, że mogło być wielu fałszywych nauczycieli, którzy zdobyli sobie wpływy w Koryncie. Taka uwaga Pawła mogła być uważana przez czytelników za przejaw pychy, więc sam szybko im przypomina, że nie potrzebował polecać siebie samego (czego zazwyczaj potrzebują fałszywi nauczyciele). Co więcej, Paweł wraz ze swoim zespołem nie potrzebowali listów polecających, aby pozyskać zaufanie Koryntian i dlatego nie potrzebowali listów od Koryntian, aby zyskać zaufanie u innych. Przemienione życie wielu w Koryncie, mówiąc metaforycznie, było listem polecającym Pawła, skoro był ludzkim narzędziem, którego Bóg używał do tej przemiany. (Ilu współczesnych pastorów chciałoby, aby ich trzoda służyła jako list polecający?) Paweł upewnił się, że jego czytelnicy wiedzą, że on nie chlubił się sobą, tylko Panem, który uczynił go „odpowiednim sługą nowego przymierza” (3:6).

Porównanie Pawła starego i nowego przymierza daje nam pewien pogląd na to, co promowali fałszywi nauczyciele w Koryncie, a co nie powinno być już dla nas zaskoczeniem w tym miejscu naszego studium. Była to ta sama stara sprawa żydowskiego nauczania, usiłującego umieścić wierzących z pogan pod Zakonem Mojżeszowym. Odważnie Paweł mówi, że różnica między starym, a nowym przymierzem jest taka, jak między śmiercią, a życiem, literą, która zabija, a Duchem, który daje życie. Jedyne co Zakon Mojżeszowy kiedykolwiek zrobił dla kogokolwiek to przekleństwo, ponieważ obiecywał przekleństwo za przestępstwa zakonu, a nikt nigdy go nie zachował. Szczególnie śmieszne było myślenie, że można być zbawionym przez obrzezanie, jedno malutkie wymaganie całego Prawa Mojżeszowego, przy równoczesnym ignorowaniu ogromnej większości tego prawa.

Z pewnością żydowscy nauczyciele, próbując przekonać swoich nieobrzezanych słuchaczy, aby poddali się pewnemu bardzo bolesnej drobnej operacji, potrafili objaśniać w jaki wspaniały sposób Bóg dał Prawo Mojżeszowi – jak zostało ono napisane palcem Bożym na kamiennych tablicach. Pamiętajmy o tym, że gdy Mojżesz niósł owe tablice z góry Synaj, nie zdawał sobie sprawy z tego, że jego twarz jaśniała chwałą Bożą. Gdy to ludzie zobaczyli, bali się zbliżać. Dlatego Mojżesz zakrył swoją twarz, zasłonił, ukrywając chwałę, która świeciła z jego skóry (Wyj. 34:27-35). Możesz sobie wyobrazić żydowskich nauczycieli jak oddziaływali na słuchaczy tą historią.

Być może rozumiejąc najmocniejsze argumenty żydowskich nauczycieli, Paweł wskazał na to, że chwała na twarzy Mojżesza znikła, co symbolizuje chwilową naturę starego przymierza, podczas gdy chwała nowego przymierza jest wieczna. Jest tam jeszcze jedna analogia. Zasłona Mojżesza ukrywająca przed Izraelem chwałę, symbolizowała ich oddzielenie od Boga, duchową ciemność, co było nieustannie widoczne w ich buncie i zatwardziałych sercach, nawet w czasach Pawła. Jakże tragiczne jest to, że ludzie, którzy słyszeli Prawo czytane w każdy sabat trwali w duchowej ślepocie, oddzieleni od chwały Bożej, ponieważ szukali zbawienia w tym, co mogło ich tylko potępić. Jeśli ktokolwiek z nich zwrócił się do Chrystusa, ta zasłona zostawało podniesiona, ukazując chwałę, która przedtem była przed nimi zakryta.

Tak więc, pomimo że stare przymierze objawiało chwałę Bożą, większa chwała była przeważnie ukryta i oczekiwała na pełne objawienie w Chrystusie i w nowym przymierzu. Tym samym, chwała starego przymierza nie miała żadnego porównania z nową i jakże głupie byłoby to, gdyby ktokolwiek z wierzących z pogan chciał słuchać tych, którzy ciągle mają zasłonę i starają się cofnąć ich od nowego życia ku starej śmierci!

Słyszałem zwrot zapisany przez Pawła: „Gdzie Duch Pański tam wolność” (3:17) wykorzystywany do zachęcania ludzi, aby zrezygnowali z powściągliwości na zgromadzeniach i cieszyli się wolnością Ducha, często jako zaproszenie do naśladowania dziwacznych charyzmatycznych zachowań. Takie zastosowanie jest niewiarygodnym kontekstowym nadużyciem jego słów. Paweł nie mówił o idiotycznym zachowywaniu się na nabożeństwach w kościele. Zamieszkujący Duch, udzielony w nowym przymierzu, uwalnia Żydów spod Prawa.

Gdzie Duch Pański, tam jest wolność!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

topodin.com

Królewskie Pokrewieństwo

oh_logo

Ron McGatlin

(Uwaga: Aby uchwycić ogrom tematu, tego, co jest blisko, może okazać się, że to słowo będzie wymagać rozważania z modlitwą. Wierzę, że jest to co najmniej jedno z najważniejszych rozważań w naszej drodze przez czasy przemiany i transformacji ku potężnej rzeczywistości stylu życia i rządu w stylu Królestwa Bożego.- Ron)

Bóg nadal posuwa nas do przodu w objawianiu Jego Królestwa przez intymną relację Nim przez Ducha. Życie, w którym łączymy się z Jego życiem i bierzemy w nim udział, jest podobne do pięknego ogrodu codziennej świeżości i piękna. Gdy pijemy Jego życie, jemy Jego charakter i naturę, jesteśmy przemieniani. Jaskrawość Jego obecności objawia Jego absolutną świętość, głębię Jego miłości i siłę Jego mocy. Zaprawdę, Jego Królestwo jest doskonałą sprawiedliwością, pokojem i radością W DUCHU ŚWIĘTYM (Rzm. 14:17).

Zaprawdę, znacznie słów „pić Jego krew i jeść Jego ciało” jest wspaniałe, gdy słucha się ich uszami ducha (Jn. 6:51-57). Prawdziwa duchowa komunia jest intymnym uczestnictwem w życiu Chrystusa, duchowym życiem we krewi i duchowym chlebem życia czym jest Jego życie, charakter i natura. Ta duchowa rzeczywistość na zawsze jest zobrazowana dla nas w naturalnym akcie uczestniczenia w naturalnym chlebie i winie. Gdy Jezus złamał chleb i przekazał kielich, powiedział: „Weźcie. Jedzcie. To jest Moje ciało„, oraz „Pijcie. To jest Moja krew nowego przymierza„. Ten wspaniały proroczy obraz naturalnego chleba i wina ma przypominać nam o tym, że musimy również jeść i pić duchowy chleb i duchowe wino. Współudział w Chrystusie jest wspominany za każdym razem, gdy jemy naturalny posiłek. Ponieważ jemy codziennie, codziennie przypomina nam się, abyśmy jedli duchowy chleb i pili duchowe wino uczestnicząc w Chrystusie w Duchu. W tej intymnej komunii jesteśmy przemieniani.

Naturalne życie jest w naturalnej krwi. Duch Chrystusa jest życiem dla duchowego ciała jak krew dla naturalnego ciała. Jedzenie naturalnego chleba jest pokarmem dla ciała i dodaje siły. Duchowy pokarm i siła bierze się z uczestniczenia w charakterze i naturze Chrystusa, chleba żywota. Gdy uczestniczymy w Nim w Duchu, Jego Duch kształtuje się w nas. Substancja Jego Ducha przepływa przez naszego duchowego człowieka a Jego charakter i natura przesiąka do naszych naturalnych ciał. Tak więc, uczestniczymy w „Królewskim Pokrewieństwie” Boga w Chrystusie Jezusie. Selah.

Jesteśmy stworzeni do tego, aby być królami i kapłanami

Królowie rządzą w naturalnym świecie a kapłani zwracają się do Ducha Bożego w rzeczywistości nieba (Obj. 1:6). Ty i ja jesteśmy istotami, które mają duszę (umysł, wolę i emocje) i życie w naturalnej ziemskiej krwi (1Tes. 5:23). Możemy funkcjonować zarówno w tym naturalnym świecie jak i w duchowym. Wyłącznie ludzkie istoty mają taki potencjał. Żadna inna istota nie została stworzona do tego, aby była istotą duchową i żyła w naturalnym ciele równocześnie. W tym naturalnym ciele mamy zmysły wzroku, słuchu, smaku, powonienia i dotyku, i są one wzorowane na zmysłach duchowych. Naturalne ciało jest również wzorowane na duchowym ciele i uczynione na podobieństwo Ducha Świętego. Te same pięć zmysłów, które istnieją w naturalnym ciele, jest rozpoznawanych w naszym duchowym ciele. Selah.

Przeznaczeniem ludzkich istot jest zwracanie się do Ducha Świętego i do naturalnego świata, jako opiekunów i szafarzy tego, co Bóg stworzył jako naturalną rzeczywistość i zgodnie z Jego pragnieniami oraz poleceniami, które są przekazywane przez Ducha Świętego duchowi ludzkiemu. Zostaliśmy przeznaczeni do tego, aby być łącznikiem między Duchem Bożym i naturalnym światem. Jesteśmy wstawiennikami między ziemią a niebem, jesteśmy grupą interwencyjną z nieba na ziemi. Tak więc, przez Chrystusa odnosimy się do Boga przez nasze duchowe ciała i do tego świata przez nasze naturalne ciała. Nasze dusze otrzymują Boże życie i rozkazy do Ducha Bożego w rzeczywistości nieba oraz sprzężenie zwrotne z naturalnego świata, po czym podejmujemy twórcze decyzje, które mają wpływ na życie na ziemi. Nasze pierwotne zadanie, jakie Bóg zlecił Adamowi, gdy go stworzył, to być owocnymi, rozmnażać się i panować (Rdz. 1:26-28).

Najpierw to co naturalne, a potem duchowe

Z tradycyjnego punktu widzenia poniższy werset odnosi się do tego, co będzie po życiu tutaj. Niemniej, wierzę, że mając objawienie miary pełni Chrystusowej, która kształtuje się w Jego ludzie przez Ducha, jesteśmy nie tylko ludźmi z prochu ziemi, lecz również niebieskimi ludźmi Chrystusa Jezusa. Chrystus jest istotą kształtowaną w nas duchowo aż do osiągnięcia pełni wymiarów Chrystusa (Ef. 4:13). Jest to tajemnica Chrystusa w tobie, nadzieja chwały (Kol. 1:27).

1 Cor 15:46-49: Wszakże nie to, co duchowe, jest pierwsze, lecz to, co cielesne, potem dopiero duchowe. Pierwszy człowiek jest z prochu ziemi, ziemski; drugi człowiek jest z nieba. Jaki był ziemski człowiek, tacy są i ziemscy ludzie; jaki jest niebieski człowiek, tacy są i niebiescy. Przeto jak nosiliśmy obraz ziemskiego człowieka, tak będziemy też nosili obraz niebieskiego człowieka.

W odkupieniu, to, co naturalne jest pierwsze i zmierza ku temu, co duchowe. Początkowo, zaraz po stworzeniu, duch był na pierwszym miejscu, ponieważ wszystko, co naturalne, zostało stworzone z duchowej rzeczywistości. Stworzenie naturalne jest wzorowane na tym, co istnieje w duchowej. W ten sposób Bóg objawia coś o Sobie Samym w Swym stworzeniu (Rzm. 1:19-20; Hebr. 11:3).

U duchowo dojrzałych synów Bożych istota Ducha wypełnia formy naturalnych ciał. Duchowe ciało Chrystusa wypełnia nasze naturalne ciała przemieniając naturalnego człowieka z obrazu ziemskiego człowieka w obraz niebieskiego człowieka. Selah.

Gal 2:20: Z Chrystusem jestem ukrzyżowany; żyję więc już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus

Jn 14:20: „Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was.

Jn 15:4: trwajcie we mnie, a Ja w was

John 17:23: Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności,

Z martwychwzbudzony Chrystus

Czy jest to możliwe, żeby Duch zmartwychwstałego Chrystusa, który jest życiem, mógł mieszkać w nas i przemieniać nasz ziemskie ciała z gliny? Czy to możliwe, aby duchowa substancja życia, krew zmartwychwstałego Chrystusa, mogła wydawać życie Chrystusa w Jego ludzie jeszcze przed ich naturalną śmiercią? Czy jest taki potencjał w życiu z wiary, który przywłaszczy sobie ten sam charakter i naturę Chrystusa, wykonującego te same uczynki, które czynił Jezus Chrystus, gdy chodził po ziemi? Czy naprawdę Jezus Chrystus żyje i zasiada po prawicy Ojca w Niebie i w tym samym czasie żyje Jego Ciało i Oblubienica na ziemi przez Jego Ducha?

Jeśli tak, to być może wyjaśnia fakt, że ziemscy apostołowie w swej własnej służbie po dniu Zielonych Świąt przeżywali te same dzieła, które czynił Jezus. Może to również wyjaśnić wiele manifestacji i doniesień o dziejących się cudach na całym świecie? Czy można w ten sposób wyjaśnić to, że dojrzali synowi Boży, że całe stworzenie wyczekuje na to odkupienie?

Rom 8:18-22: Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się objawić w nas. Bo stworzenie z tęsknotą oczekuje objawienia synów Bożych, gdyż stworzenie zostało poddane znikomości, nie z własnej woli, lecz z woli tego, który je poddał, w nadziei, że i samo stworzenie będzie wyzwolone z niewoli skażenia ku chwalebnej wolności dzieci Bożych. Wiemy bowiem, że całe stworzenie wespół wzdycha i wespół boleje aż dotąd.

Cierpienia obecnego czasu są częścią przygotowania na chwałę, która ma się objawić w nas. Bóg przygotowuje czystych świętych ludzi, aby stali się zmartwychwstałym życiem Chrystusa Jezusa, aby odkupić królestwa ziemi. Bóg będzie miał synów (mężczyzn i kobiety), którzy NIE przehandlują potęgi życia Chrystusa. Będą mężczyźni i kobiety o czystych rękach i czystych sercach, którzy zniosą cierpienia jakie wiążą się z byciem światłem zmartwychwstałego życia Chrystusa w ciemnym świecie i wstąpią na górę Pana.

Biorąc wszystko pod uwagę: weszliśmy w najbardziej pełen chwały czas. Ludzie na całym świecie, a szczególnie w zachodnich krajach, zaczynają szukać czegoś lepszego niż to, czym żyli do tej pory. Zaczynają rozglądać się w poszukiwaniu czegoś, czemu można zaufać, czy to przywódców, czy rządów, ekonomii, a płytkie religie kruszą się przed ich oczyma. Równocześnie wściekły ogień złych napastników straszy, że ich doścignie i zniewoli.

Strach jest negatywem wiary, jest zaprzeczeniem wiary w Boga. Wielu zaczyna szukać wiary po to, aby pokonać strach. Bojaźń Boża jest początkiem mądrości, lecz z pewnością o wiele bardziej chodzi tu o intymne zwracanie się do Niego, niż tylko początkowa pokuta i zwrócenie się do Niego.

Prawdopodobnie wchodzimy w najbardziej żyzny dla głoszenia i demonstrowania ewangelii Królestwa Bożego okres, jaki kiedykolwiek do tej pory istniał. Wierzę, że wielu czytających to teraz narodziło się i żyje właśnie ze względu na ten czas. Powstań i zajaśnij, gdyż chwała Pańska rozbłysła nad tobą.

Isa 60:1-5: Powstań, zajaśnij, gdyż zjawiła się twoja światłość, a chwała Pańska rozbłysła nad tobą. Bo oto ciemność okrywa ziemię i mrok narody, lecz nad tobą zabłyśnie Pan, a jego chwała ukaże się nad tobą.

I pójdą narody do twojej światłości, a królowie do blasku, który jaśnieje nad tobą. Podnieś oczy i spojrzyj wokoło: Wszyscy gromadnie przychodzą do ciebie, twoi synowie przychodzą z daleka, a twoje córki niesione są na rękach.

Wtedy, widząc to, rozpromienisz się radością i twoje serce bić będzie z radości, gdyż bogactwo morza przypłynie ku tobie, mienie narodów tobie przypadnie.

Dążcie do miłości. Ona nigdy nie zawodzi

a Królestwo Jego trwa wiecznie.

Ron McGatlin

www.openheaven.com

basileia@earthlink.netсайт

Pokuszenie, a grzech

Eddie Smith

Dziwne jest to, że o ile niektórzy chrześcijanie przegrywają, ponieważ nie chcą podjąć odpowiedzialności, za to, co do ich odpowiedzialności należy, inni przegrywają ponieważ podejmują odpowiedzialność za to, co do nich nie należy. Aby uznać swoje ciało za martwe, musisz przestać przyznawać się do jego działalności. Może cię na przykład zaskoczyć to, że nie jest odpowiedzialny za wszystkie swoje myśli. Pomimo że przeciwnik nie potrafi czytać twoich myśl, z całą pewnością potrafi podrzucać je.
Oto przykład:

Joan przyszła do mnie pewnego dnia złamana i upokorzona pewnym wstrętnym, erotycznym snem, który miała poprzedniej nocy. Gdy zaczęła dzielić się ze mną odrażającymi szczegółami, łagodnie przerwałem. „Joan, nie mówi mi o tych szczegółach. (Niepotrzebne mi są szczegóły jej snu, aby jej pomóc. p. Ef. 5:12). Jedyne pytanie jakie mam to: Co zrobiłaś w związku z tym snem?”

Jak tylko obudziłam się z tego strasznego koszmaru, runęłam z łóżka wprost na twarz i pokutowałam z niego przed Panem” – powiedziała.
„Dlaczego pokutowałaś ze snu, nad którym nie miałaś kontroli? Gdyby zadzwonił do drzwi posłaniec z 12 pizzami i prosił, żebym mu zapłacił 143$ to dałbym mu nic. Nie zamawiałem tej pizzy! Nie zamawiałaś tego snu, prawda?”
„No, nie. Oczywiście, że nie.”
„W takim razie, Joan, – mówiłem dalej. – co robisz, płacąc za niego pokutą? Nie ma tutaj niczego z czego należałoby pokutować. Nie zgrzeszyłaś. Nie ma winy! Jest to po prostu kolejny diabelski sposób, aby cię fałszywie oskarżać”.

Jakub napisał: „Kto może czynić dobro, a nie czyni, grzeszy” (Jk. 4:17). Jesteśmy odpowiedzialni za nasze wybory. Czasami przypadkowe złe myśli wchodzą nam do głowy.

Czy zwróciłeś uwagę na to, jak często zdarza się to w chwilach, gdy zaczynasz badać Słowo Boże czy modlić się? W takiej chwili masz do wyboru: możesz albo odrzucić te wstrętne myśli, albo odsunąć krzesło i zaprosić w obrzydliwości, aby zostały. Joan poszła do domu uwolniona objawieniem.

Widzisz, król Dawid nie zgrzeszył dlatego, że zobaczył kąpiącą się Batszebę; jest różnica między tym, co widzisz, a tym na co patrzysz. Grzech jest sprawą woli. Gdy Dawid zobaczył Batszebę, powinien był odwrócić się i odejść. Unikaj młodzieńczych pożądliwości.
Niektórzy mężczyźni powinni przestać starać kontrolować swoje internetowe uzależnienie od pornografii i pozbyć się komputerów. Nie jest to w najmniejszym stopniu tak trudne, jak zalecenie Chrystusa: „Jeśli oko twoje gorszy cię, wyłup je!” Dlaczego pokorny, pobożny mężczyzna nie może powiedzieć: „Przepraszam, nie jestem jeszcze na tyle duchowo dojrzały i nie mam na tyle samokontroli, aby mieć własny komputer”. Niestety, Dawid nie odwrócił się. Spoglądając historię jego grzechu widać wyraźnie drogę do grzechu: zobaczył, ociągał się, pożądał i ostatecznie położył się z nią. Często powtarzam: Niekoniecznie jesteśmy odpowiedzialni za nasze myśl, lecz zdecydowanie jesteśmy odpowiedzialni za nasze myślenie”.

Przejmujące słowa Dawida niosą szczególne znaczenie:
Niech znajdą upodobanie słowa ust moich, i myśl serca mego u ciebie, Panie,
opoko moja i odkupicielu mój!
(Ps. 19:14). Rozumiesz? Bóg słyszy nasze myśli równie dobrze jak nasze słowa! Kto wie!?

Choć Szatan jest wrogiem Boga, jest bardzo mało prawdopodobne, że zna twoje imię. A dlaczego miałbyś myśleć, że zna? Nie jest ani wszechobecny, ani wszechmocny, ani wszechwiedzący; podobnie jak my; ma ograniczoną wiedzę, moc i może być tylko w jednym miejscu naraz.
Poza tym, jest ponad 6 miliardów ludzi na tej planecie!
Mimo wszystko, on żyje od wieków, a nawet w pewnym czasie w bezpośredniej obecności Wszechmocnego, niektórzy zaś przypuszczają, że może poruszać się z prędkością światła (2Kor.11:14). Na pewno ma poparcie tłumów zorganizowanych upadłych aniołów i złych duchów, które zostały razem z nim zrzucone z nieba (Ef. 6:12; Obj. 12:9). Jest więc groźnym przeciwnikiem, lecz z największym prawdopodobieństwem, sam Szatan nie zna naszych imion. Prawdopodobnie nigdy go bezpośrednio nie spotkamy, tak jak Jezus. Pomimo tego, nieustannie konfrontujemy się z jego złymi sługami przez całe życie. Kiedy więc mówimy „diabeł” odnosimy się do jego całego zdeprawowanego królestwa.

Jak więc radzimy sobie z diabłem? Aby pokonać diabła, musimy poznać prawdę.
Szatan jest ojcem kłamstwa i był kłamcą od początku (Jn 8:44). Tak samo jego kompanie duchów. Tak więc, zwyciężamy jego system prawdą. Gdy Szatan skonfrontował się z Jezusem na pustyni, Jezus odpowiadał na każdy jego atak Pismem, Słowem Prawdy (Mar. 4).
Szatan nie mógł znaleźć w Chrystusie niczego, ponieważ Pan od dzieciństwabadał pisma. Gdy miał zaledwie 12 lat znalazł się w świątyni i uczył nauczycieli (Łk. 2:46-47).

Dylemat
Wielu wierzących jest szczęśliwych ze zbawienia, lecz nie na tyle zbawionych, aby byli szczęśliwi.
Znasz kogoś takiego? Chodzą jedną nogą w ciemności, a drugą w światłości.
Zamiast maszerować od zwycięstwa do zwycięstwa, wloką się od jednej porażki do następnej. Stoją okrakiem nad płotem i nieustannie zmagają się z tym, aby żyć zgodnie z potencjałem Królestwa.
Od samego rana rozciągają się jedna zawiedziona dobra intencja po drugiej.

Paweł wyjaśnił ten dylemat w oszałamiający sposób; wszyscy możemy się z tym utożsamić:


Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię. A jeśli to czynię, czego nie chcę, zgadzam się z tym, że zakon jest dobry.
Ale wtedy czynię to już nie ja, lecz grzech, który mieszka we mnie. Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak; albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię. A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie. Znajduję tedy w sobie zakon, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie złe; bo według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym. A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi, uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich. Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?
(Rzm 7:15–24)

A tak przy okazji. To nie jest świadectwo Pawła. Takie były jego doświadczenia jako początkującego chrześcijanina, awansował do Rzm. 8! Został uwolniony od ciała śmierci. Podobnie jak Paweł, nie musisz żyć w ten sposób!
Wielu wierzących wie, że narodzili się na nowo, że niebo jest ich domem i, że są nowymi stworzeniami w Chrystusie. Lecz ta prawda nie przejawia się w ich codziennym życiu. Niektórzy są związani uzależnieniami, inni mają problemy z samokontrolą, inni są emocjonalnie czy umysłowo dręczeni, a wielu czuje duchowy zastój.

Znają prawdę, lecz ta prawda jeszcze ich nie uwolniła. Jeśli ich stan frustruje ich samych, to czy możesz sobie wyobrazić jak zasmucony musi być Chrystus? Przede wszystkim, On jest tym, który powinien być żywy i żyć przez nich!
Przez onieśmielenie i oskarżenie Szatan uniemożliwia nam chodzenie z Bogiem. On uwielbia przypominać nam stare grzechy, nawet te popełnione przed tym, gdy przyszliśmy do Chrystusa. Może myślisz: czyż Bóg nie przebaczył nam tych grzechów i nie usunął mojej winy? Tak, Bóg tak, lecz Szatana w ogóle nie obchodzi to, co Bóg zrobił. Szatan źle mówi o krwi Chrystusa; dla niego wszelkie kłamstwo, wszystkie środki dozwolone – to jest wojna. Szatan walczy o swoją reputację a złodziejstwo, zabijanie, niszczenie to jego charakterystyczne, powtarzane sposoby działania. Nic więc dziwnego, że Biblia nazywa Szatana „oskarżycielem braci” (Obj. 12:10). Oto historia, którą opowiadał Marcin Luter, wyjaśniająca wagę tego:

Kiedyś przyszedł do mnie diabeł i powiedział: „Marcinie Lutrze, jesteś największym grzesznikiem i zostaniesz potępiony”.
„Chwila, chwila. – powiedziałem. – po jednym naraz. Jestem największym grzesznikiem i to jest prawda, choć ty nie masz prawa mi o tym mówić.
Wyznaję to. Co dalej?”
„Dlatego będziesz potępiony” „Tu jest błąd w myśleniu. To prawda, że jestem największym grzesznikiem, lecz jest napisane: „Jezus przyszedł zbawić grzeszników” zatem ja będę zbawiony”.
Tak więc uderzyłem diabła jego własnym mieczem; poszedł sobie marudząc, ponieważ nie mógł mnie powalić nazywając grzesznikiem”.

Przypomina mi to pewną sesję uwolnienia, w której towarzyszyłem grupie pięciu kobiet wiele lat temu. Demon w kobiecie przyjmującej nasza usługę warknął na mnie wściekle: „Jeśli nas nie zostawisz w spokoju, powiem tym niewiastom o wszystkich grzechach twojej młodości”.
Bez namysłu odpowiedziałem: „Jeśli możesz je znaleźć, powiedz im”.

Nie, grzechy mojej młodości nie znajdują się pod krwią. Wcale. To jest warunek Starego Przymierza. Ja jestem chrześcijaninem Nowego Przymierza. Grzechy mojej młodości zostały wykorzenione – odeszły!
To, co było zakryte zostało odkryte, a to, co zostało wykorzenione, nie istnieje!
Przyjacielu, jest to potężne przesłanie ewangelii naszego Chrystusa!

Szybko – powiedz komuś o tym!поисковая раскрутка сайта интернет

DS_20.05.09 2Kor. 2

HeavenWordDaily

David Servant

Nie chcąc udać się do Koryntu po raz trzeci i trafić na te same nie rozwiązane problemy, Paweł zdecydował poczekać. Pamiętamy z 1 Listu, że były tam frakcje dzielące wierzących według ich ulubionych nauczycieli. Pomimo że jedna grupa była lojalna wobec Pawła, inni deklarowali swoją solidarność z Piotrem czy Apollosem (1Kor. 1:12). Tak więc, były tam grupy, które sprzeciwiały się Pawłowi. Oczywiście, jeśli była grupa sprzeciwiająca się Pawłowi to miała ona swojego przywódcę. Wydaje się, że w czasie drugiej krótkiej wizyty Pawła w Koryncie rozprawił się tym liderem raczej szorstko, ekskomunikując go przy wsparciu większości, co wywarło niszczący skutek na tego nienazwanego mężczyznę. Teraz Paweł zachęcał korynckich wierzących, aby mu przebaczyli i pocieszyli go, potwierdzając ich miłość.

Niektórzy dochodzą do wniosku, że tym nienazwanym mężczyzną, któremu Paweł poleca przebaczyć i przywrócić do społeczności, był człowiek żyjący w kazirodztwie, którego polecił ekskomunikować w 5 rozdziale pierwszego listu. Pamiętamy, że żył on z macochą w niemoralnym związku, co czyniło go „tak zwanym bratem” to jest, wcale nie bratem, a taki nie odziedziczy królestwa Bożego (1Kor. 5:11; 6:9-10). Oczywiście, jest możliwe, aby niemoralny człowiek pokutował i jeśli tak zrobi to przyjęcie go z powrotem do społeczności byłoby właściwe.

Bez względu na to kim było ów dyscyplinowany i przywracany, zwróć uwagę na to, że Paweł nie zalecał „uniwersalnego przebaczenia”, czegoś dość popularnego w niektórych chrześcijańskich kręgach. Boże przebaczenie jest orzekane na podstawie ich pokuty. Gdyby było inaczej, oznaczało by to, że jest niesprawiedliwy aprobując grzech. Bóg nigdy nie aprobuje grzechu. Gdy chrześcijanie 'przebaczają’ tym, którzy nie pokutują, także okazują się być niesprawiedliwi, aprobujący grzech. To jest skaza na przesłaniu „uniwersalnego przebaczenia”, które jest propagowane. Prawda jest taka, że „uniwersalne przebaczenie” jest bezbożne. Paweł polecił Koryntianom, aby przebaczyli temu mężczyźnie, ponieważ groziło mu, że zostanie pochłonięty przez „nadmiar smutku” (2:7). Był skruszony. Pamiętajmy o tym, że Jezus również popierał ekskomunikowanie niepokutującego w kościele (Mat. 18:15-17). Ogłosił również: „Miejcie się na baczności. Jeśli twój brat zgrzeszył, strofuj go, jeśli się upamięta, odpuść mu” (Łk. 17:3).

Paweł podróżując z powrotem przez Macedonię i Achaję, miał nadzieję na spotkanie Tytusa w Troadzie, po drugiej stronie Morza Egejskiego, aby dowiedzieć się od niego, jak Koryntianie przyjęli jego list. Tytus nie pojawił się tam, więc Paweł udał się sam do Macedonii, pomimo że drzwi zwiastowania ewangelii były otwarte w Troadzie (2:12-13). Zdrowi korynckiego kościoła było ważniejsze niż zakładanie nowego. Mądrze jest najpierw utrzymywać to, co zostało już zdobyte, zanim próbuje się pozyskać więcej.

Jak możemy rozumieć słowa Pawła: „myśmy wonnością Chrystusową dla Boga wśród tych, którzy są zbawieni i tych, którzy są potępieni; dla jednych jest to woń śmierci ku śmierci, dla drugich woń życia ku życiu” (2:25-26)?

W starożytności, gdy generał wracał ze zwycięskiej bitwy, prowadził marsz zwycięstwa ulicami swojej stolicy. Za niosącymi kadzidła szli niewolnicy przeciwnika skuci łańcuchami. Dla zwycięzców to kadzidło było zapachem zwycięstwa, dla pokonanych była to woń klęski i śmierci. W analogii Pawła, Jezus jest naszym zwycięskim generałem, który prowadzi nas w Swym triumfalnym marszu. My jesteśmy jak ludzie niosący kadzidło, z którego unosi się woń życia dla wierzących i śmieci dla niewierzących. Dla wrogów Boga oferujemy woń śmierci. Gdy odrzucą przesłanie, pieczętują swój los.

Nawet w czasach Pawła byli już tacy, którzy wypożyczali sobie jego słowa „handlowali Słowem Boga” (2:17).

A tak przy okazji, gratulacje! Właśnie zakończyliśmy setne z 260 czytanie

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

сайт

DS_19.05.09 Dz. 20:1-6; 2Kor. 1

HeavenWordDailyDavid Servant

Dobrze jest wiedzieć coś o tym z jakiej okazji został napisany dany list, aby go lepiej zrozumieć. Niemniej, nie wszystko jest jasne. Podejrzewam, że Paweł nie miał pojęcia o tym, że jego listy będą studiowanie przez setki lat przez przyszłych chrześcijan. Gdyby był wiedział, z pewnością znacznie bardziej postarałby się, aby były bardziej zrozumiałe dla tych, którzy nie należą do kręgu czytelników, do których je kierował.

Po swym trzyletnim pobycie w Efezie, gdzie napisał 1 List do Koryntian, Paweł udał się wzdłuż wybrzeża Morza Egejskiego z powrotem do Macedonii i Grecji. W którymś momencie krótko odwiedził korynckich wierzących. Niestety, wizyta nie przebiegła tak dobrze, jak się tego spodziewał i po swoim wyjeździe, napisał „wśród wielu łez” do nich zdecydowanie surowy list (2:3-4). Obawiając się, aby ten ostry list nie spowodował więcej szkody niż pożytku, skierował się do Koryntu. Po drodze spotkał się z Tytusem, który poinformował go, że jego list osiągnął zamierzony cel, przynajmniej częściowo. Apostoł napisał 2 List do Koryntian po usłyszeniu zachęcającego sprawozdania Tytusa (2:12-13; 7:6; 13). Oznacza to, oczywiście, że 2 List do Koryntian jest w rzeczywistości trzecim listem! (Ostatecznie, 2 List do Koryntian może być 4 Listem, ponieważ Paweł napisał do nich list, który poprzedzał 2 List; p. 1Kor. 5:9).

List zaczyna się od skupienia na Bożym miłosierdziu i pociesze. Dzięki sprawozdaniu Tytusa został zachęcony i chciał zachęcić Koryntian, którzy niewątpliwie martwili się o dalsze losy ich relacji z apostołem.

Paweł, trzymając się tematu pocieszenia, wymienia swoje doświadczenia z Boża pociechą, gdy był ostatnio w Azji, gdzie on sam i jego przyjaciele „nieomal zwątpili o życiu swoim” (1:8). Widocznie odnosił się do zamieszek i rozruchów w Efezie, spowodowanych przez jego usługiwanie, a o których czytamy w Dz. 19:23-40. Prawdopodobnie było więcej niebezpieczeństw związanych z tymi incydentami niż wylicza ich Łukasz w Księdze Dziejów. Mimo wszystko, Paweł w samym środku tej bardzo trudnej sytuacji, cieszył się „pokojem, który przewyższa wszelki umysł” (Flp. 4:7) Taka pociecha jest również dostępna dla ciebie, lecz to wiara ją aktywuje.

Paweł ochronę przed tymi, którzy chcieliby go zabić, przypisał Panu, lecz przypisuje to również modlitwom wierzących Koryntian (1:9-11). Bardzo zachęcająca jest świadomość, że nasze modlitwy mogą uratować Boże sługi frontowe przed krzywdą.

Prawdopodobnie wynikły jakieś nieporozumienie ze strony Koryntian jeśli chodzi o plany Pawła i jego chęć odwiedzenia ich. Nie znamy wszystkich szczegółów, nie jest więc łatwo to zrozumieć. Wiemy jednak, że Paweł był w Efezie i „postanowił za sprawą Ducha” ruszyć w podróż do Macedonii i Achai, a potem do Jerozolimy i Rzymu (Dz. 19:21) i dokładnie w tym kierunku natychmiast się udał. Zgodnie z informacjami, które mamy w dzisiejszym czytaniu, dwukrotnie chciał udać się do Koryntu, lecz druga wizyta nigdy nie doszła do skutku i Paweł wyjaśnił dlaczego.

Nie chciał, aby korynccy wierzący myśleli, że on sam wykreśla swój kurs czy też, że jego plany są chwiejne, co by wskazywało na to, że „plany według ciała układa” (1:17). Wydaje się, że był bardziej zmartwiony tym, że utrata jego wiarygodności, co do planowanych podróży może spowodować, że będą oni wątpić w jego przesłanie o Chrystusie. Zajął się więc tą sprawą, potwierdzając, że przesłanie, które głosił sam, Sylwan i Tymoteusz jest całkowicie godne zaufania. Następnie, nie uciekając się do przysięgania na cokolwiek, lecz wzywając Boga jak „świadka jego duszy” (1:23), wyjaśnił, dlaczego nie odwiedził drugi raz Koryntu tak, jak zamierzał. Chciał ich oszczędzić. Zamiast odwiedzin, zdecydował się posłać list.

Być może znalazłeś się już w podobnej sytuacji, gdy wyglądało na to, że lepiej jest napisać do kogoś list, niż rozmawiać z nim twarzą w twarz. List daje czas na przemyślenie reakcji, zanim się zareaguje. List, bardziej niż bezpośrednie spotkanie, może być działaniem wynikającym z mądrości i miłości, choć nie zawsze! Każda sytuacja wymaga szczególnego rozważenia.

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

deeo.ru

DS_18.05.09 1Kor. 16

HeavenWordDaily

David Servant

Trudno mi będzie dziś powstrzymać się od pisania prawdy, więc myślę, że konieczne jest słowo ostrzeżenia. Jeśli jesteś za mną od czterech i pół miesiąca to prawdopodobnie nie stracę cię teraz, a więc, jedziemy!

Nie jestem w stanie zliczyć ile razy słyszałem wers z 1Kor. 16:2 cytowany na temat kościelnych ofiar: „Pierwszego dnia tygodnia nich każdy z was odkłada u siebie i przechowuje to, co może zaoszczędzić….” Często jest on wykorzystywany do pobudzania wierzących, aby dawali co tydzień i jest klasycznym przykładem odarcia wersu z jego kontekstu.

Zwróć uwagę na to, że Paweł nie mówił o zbieraniu kolekty na kościoły. Pisał o „zbiórce na świętych„, mianowicie na biednych spośród wierzących w Jerozolimie (16:1-3). Dlaczego było tak wielu ubogich chrześcijan w Jerozolimie nic nie mówi, lecz podejrzewam, że było to związane z wysokim poziomem prześladowań jakie Żydzi przeciwko nim wzbudzili.

Nie ma żadnych biblijnych zapisów o jakichkolwiek zbiórkach „na kościół”. Przyczyna jest taka, że kościół nie miał wydatków. Nie było specjalnych budynków, które trzeba było opłacić, ponieważ mała trzoda zbierała się w domach, jak to czytamy dziś o kościele, który gromadził się w domu Akwilli i Pryscylii (16:19). Nie było nie hipotek ani podatków gruntowych do płacenia. Nie składano wtedy „deklaracji”, aby dobudować „salę na społeczności” czy „przybudówkę dla szkółki niedzielnej”, co więcej, nie było wypłat, które trzeba było wypłacać. Nie było także „pastorów seniorów”, „drugich pastorów”, „pastorów administracyjnych”, „młodzieżowych”, „służb muzycznych” i tak dalej, tego wszystkiego, co stworzyła współczesna struktura kościelna. Wtedy byli tylko pastorzy/starsi/nadzorcy i większość z nich nie potrzebowała wynagrodzenia, ponieważ natura ich opieki i szkolenia małej grupy nie była etatowa, lecz częściowa. Wkrótce będziemy czytać kazanie Pawła do starszych z kościoła w Efezie, gdzie powiedział:

Srebra ani złota, ani szaty niczyjej nie pożądałem. Sami wiecie, że te oto ręce służyły zaspokojeniu potrzeb moich i tych, którzy są ze mną. W tym wszystkim pokazałem wam, że tak pracując, należy wspierać słabych i pamiętać na słowo Pana Jezusa, który sam powiedział: Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać aniżeli brać” (Dz. 20:33-35).

W najlepszym wypadku, pastorzy/starsi/nadzorcy, którzy poświęcali część swego czasu na pasienie swych trzód, potrzebowali częściowej zapłaty, lecz wielu, podobnie jak Paweł, pracowało, aby zaspokoić swoje potrzeby i mieć dla tych „słabych”, stawiając w ten sposób dobry przykład do naśladowania dla innych. Paweł, typowy podróżujący duchowny tamtych czasów, zazwyczaj polegał na dobrowolnych datkach od tych, którym usługiwał, jak też wspólnych zarobków całej podróżującej grupy.

Na całym świecie prowadzę rozmowy z ogromną ilością sfrustrowanych pastorów i myślę, że byliby znacznie szczęśliwsi i bardziej spełnieni, gdyby po prostu przyjęli biblijny wzór dla swej służby, piszę więc o tym z miłości do nich!

Wiele kościołów zbiera ofiary w każdą niedzielę, często używając kopert, o których mowa w 1Kor. 16:2, równocześnie niewiele, o ile w ogóle cokolwiek, z tego co zbierane przekazuje się na wspieranie biednych chrześcijan, którym brakuje na podstawowe potrzeby takie jak jedzenie i ubiór. Jest to zdumiewające i pokazuje jak daleko odeszliśmy od biblijnego wzorca. Pomyśl o tych dziesiątkach milionach dolarów zbieranych w każdą niedzielę na bogatym Zachodzie, dolarów przeznaczanych na rzeczy, o których Biblia nigdy nie wspomina, ani nie zaleca wydawać na nie pieniędzy, podczas gdy ponad połowa chrześcijan na świecie żyje za mniej niż 2 dolary dziennie!

Czy były jakieś administracyjne koszty zaspokojenia pilnych potrzeb wierzących w Jerozolimie? Z pewnością jakiś mały procent tego, co zebrano w Koryncie zostało przeznaczone na pokrycie kosztów dostarczenia zebranych pieniędzy do Jerozolimy. Lecz, zapewniam cię, nikt nie brał 400.000$ rocznie za administracyjną pracę przy usługiwaniu biednym, jak robią dziś niektórzy, będący głowami chrześcijańskich organizacji humanitarnych. Boże miej miłosierdzie dla ich dusz!

– – – – – – – – – – – –

Książkę D. Servanta „Pozyskujący uczniów sługa Boży” można nabyć TUTAJ

создание и продвижение сайтов в москве