Category Archives: Smith Eddie

Czy jesteś zbyt zajęty, by być prawdziwym chrześcijaninem?

Eddie Smith

Drodzy przyjaciele.

Nauczałem ostatnio na pewnej chrześcijańskiej konferencji na zachodzie USA. Na przerwę obiadową wybraliśmy się moim wanem wraz z grupą liderów modlitwy z całego świata na poszukiwanie restauracji.

Ci, którzy mnie nie znają dobrze, niech wiedzą, że nie jestem najlepszym kierowcą. A może właśnie jestem? Bo w końcu, jak można tak jeździć jak ja i tak długo żyć? Tak czy inaczej, przepchałem się przez korek, dojechałem do parkingu z budką z hamburgerami, gdzie niemal wpadłem coś, co okazało się dwoma mężczyznami. Nie było widać ich głów, do ramion byli zanurzeni w kuble na śmieci w poszukiwaniu jedzenia!

Gdy przejeżdżaliśmy, jeden z nich wynurzył się gryząc częściowo obgryzioną (przez kogoś innego) nogę kurczaka. Z moim poczuciem humoru rzuciłem: „Czy ktoś chce zjeść obiad z tymi dwoma facetami?” Odezwało się zbiorowe: „Nigdy!”.

Dotarłem do głównego przejścia po drugiej stronie parkingu i zacząłem przyglądać się drodze w poszukiwaniu restauracji, gdy nagle zostałem zatrzymany. Nie przez policję; przez Ducha Świętego. Powiedział a ja powtórzyłem to grupie: „Za szybko jedziesz, żeby mnie usłyszeć”. Przeprosiłem ich za niewygodę, gwałtownie zawróciłem i skierowałem się do śmietnika. Gdy zatrzymałem się tych przy wystających tułowiach, krzyknąłem: „Ej, co wy tam robicie?” Obaj wynurzyli się zaskoczeni: „Ech,… szukamy coś do jedzenia”, wyjaśnił Gilbert (jak się później dowiedziałem). Spojrzałem na tłumek w wanie i krzyknąłem do pasażerów: „Czas na kolektę”. Natychmiast zostało przekazane do przodu niemal 30$.

„Macie. – powiedziałem, wręczając pieniądze wraz z traktatem ewangelizacyjnym Pawłowi, drugiem młodemu mężczyźnie. – Z tego będziecie mieli na jedzenie, a co z waszymi grzechami?” Gilbert opuścił głowę i wymamrotał: „Nie wiem”. Nagle Pan dał mi słowo poznania (Słowo poznania, z 1Kor. 12, gdy Duch Święty daje informację niedostępną w naturalny sposób.) Powiedziałem: „Paweł, Bóg chce uwolnić was od ducha homoseksualizmu, który was związał”. „Wiem” – powiedział i wybuchnął płaczem. W kilka minut cały wan wstawiał się i płakał wraz Gilbertem i Pawłem, i ze mną, gdy ci dwaj mężczyźni oddali swoje życie Jezusowi. Nie trzeba mówić o tym, że po tym wydarzeniu obiad spożyliśmy z jeszcze większą radością.

Na podobnej konferencji dla krajowych liderów chrześcijańskich w głównym hotelu na środkowym wschodzie, nasza grupa przez trzy dni dyskutowała nad tym, jak zdobywać inne narody dla ewangelii Chrystusa. Trzeciego dnia po drodze na sesję plenarną zatrzymałem się przy kiosku z prezentami. Zapłaciłem za gumę do żucia i poświęciłem chwilę na podzielenie się ewangelią z młodym mężczyzną zza lady.

Grzecznie był zainteresowany i wdzięczny, za to. Widać było, że nie był zainteresowany przyjęciem Chrystusa. Na zakończenie zapytałem go: „Z jakiego jesteś kraju?” Odpowiedział: „Z Pakistanu”. „Cały dzień tutaj pracujesz” – pytałem dalej. Odpowiedział, że tak. „A jak ci idzie sprzedaż?” Odpowiedział, że dobrze. „Czy ktoś dzielił się już z tobą ewangelią w tym tygodniu?” Przyznał, że nikt. To mnie zasmuciło. Poszedłem na spotkanie i powiedziałem zgromadzonym liderom: „Panowie, Pan sprowadza te narody do nas. Kiedy my tu siedzimy godzinami i dyskutujemy jak je pozyskać, nie robimy tego wcale”.

Mam takie pytanie: czy jesteś zbyt zajęty „robieniem chrześcijańskich rzeczy”, aby BYĆ chrześcijaninem? Czy nie jesteśmy zbyt zajęci planami wypełnienia Wielkiego Przykazania, aby zająć się wypełnianiem go? Być może dziś będzie dobry dzień na to, aby zwolnić i zwrócić uwagę na możliwości, jakie Bóg stawia przed nami każdego dnia.

aracer

Pokuszenie, a grzech

Eddie Smith

Dziwne jest to, że o ile niektórzy chrześcijanie przegrywają, ponieważ nie chcą podjąć odpowiedzialności, za to, co do ich odpowiedzialności należy, inni przegrywają ponieważ podejmują odpowiedzialność za to, co do nich nie należy. Aby uznać swoje ciało za martwe, musisz przestać przyznawać się do jego działalności. Może cię na przykład zaskoczyć to, że nie jest odpowiedzialny za wszystkie swoje myśli. Pomimo że przeciwnik nie potrafi czytać twoich myśl, z całą pewnością potrafi podrzucać je.
Oto przykład:

Joan przyszła do mnie pewnego dnia złamana i upokorzona pewnym wstrętnym, erotycznym snem, który miała poprzedniej nocy. Gdy zaczęła dzielić się ze mną odrażającymi szczegółami, łagodnie przerwałem. „Joan, nie mówi mi o tych szczegółach. (Niepotrzebne mi są szczegóły jej snu, aby jej pomóc. p. Ef. 5:12). Jedyne pytanie jakie mam to: Co zrobiłaś w związku z tym snem?”

Jak tylko obudziłam się z tego strasznego koszmaru, runęłam z łóżka wprost na twarz i pokutowałam z niego przed Panem” – powiedziała.
„Dlaczego pokutowałaś ze snu, nad którym nie miałaś kontroli? Gdyby zadzwonił do drzwi posłaniec z 12 pizzami i prosił, żebym mu zapłacił 143$ to dałbym mu nic. Nie zamawiałem tej pizzy! Nie zamawiałaś tego snu, prawda?”
„No, nie. Oczywiście, że nie.”
„W takim razie, Joan, – mówiłem dalej. – co robisz, płacąc za niego pokutą? Nie ma tutaj niczego z czego należałoby pokutować. Nie zgrzeszyłaś. Nie ma winy! Jest to po prostu kolejny diabelski sposób, aby cię fałszywie oskarżać”.

Jakub napisał: „Kto może czynić dobro, a nie czyni, grzeszy” (Jk. 4:17). Jesteśmy odpowiedzialni za nasze wybory. Czasami przypadkowe złe myśli wchodzą nam do głowy.

Czy zwróciłeś uwagę na to, jak często zdarza się to w chwilach, gdy zaczynasz badać Słowo Boże czy modlić się? W takiej chwili masz do wyboru: możesz albo odrzucić te wstrętne myśli, albo odsunąć krzesło i zaprosić w obrzydliwości, aby zostały. Joan poszła do domu uwolniona objawieniem.

Widzisz, król Dawid nie zgrzeszył dlatego, że zobaczył kąpiącą się Batszebę; jest różnica między tym, co widzisz, a tym na co patrzysz. Grzech jest sprawą woli. Gdy Dawid zobaczył Batszebę, powinien był odwrócić się i odejść. Unikaj młodzieńczych pożądliwości.
Niektórzy mężczyźni powinni przestać starać kontrolować swoje internetowe uzależnienie od pornografii i pozbyć się komputerów. Nie jest to w najmniejszym stopniu tak trudne, jak zalecenie Chrystusa: „Jeśli oko twoje gorszy cię, wyłup je!” Dlaczego pokorny, pobożny mężczyzna nie może powiedzieć: „Przepraszam, nie jestem jeszcze na tyle duchowo dojrzały i nie mam na tyle samokontroli, aby mieć własny komputer”. Niestety, Dawid nie odwrócił się. Spoglądając historię jego grzechu widać wyraźnie drogę do grzechu: zobaczył, ociągał się, pożądał i ostatecznie położył się z nią. Często powtarzam: Niekoniecznie jesteśmy odpowiedzialni za nasze myśl, lecz zdecydowanie jesteśmy odpowiedzialni za nasze myślenie”.

Przejmujące słowa Dawida niosą szczególne znaczenie:
Niech znajdą upodobanie słowa ust moich, i myśl serca mego u ciebie, Panie,
opoko moja i odkupicielu mój!
(Ps. 19:14). Rozumiesz? Bóg słyszy nasze myśli równie dobrze jak nasze słowa! Kto wie!?

Choć Szatan jest wrogiem Boga, jest bardzo mało prawdopodobne, że zna twoje imię. A dlaczego miałbyś myśleć, że zna? Nie jest ani wszechobecny, ani wszechmocny, ani wszechwiedzący; podobnie jak my; ma ograniczoną wiedzę, moc i może być tylko w jednym miejscu naraz.
Poza tym, jest ponad 6 miliardów ludzi na tej planecie!
Mimo wszystko, on żyje od wieków, a nawet w pewnym czasie w bezpośredniej obecności Wszechmocnego, niektórzy zaś przypuszczają, że może poruszać się z prędkością światła (2Kor.11:14). Na pewno ma poparcie tłumów zorganizowanych upadłych aniołów i złych duchów, które zostały razem z nim zrzucone z nieba (Ef. 6:12; Obj. 12:9). Jest więc groźnym przeciwnikiem, lecz z największym prawdopodobieństwem, sam Szatan nie zna naszych imion. Prawdopodobnie nigdy go bezpośrednio nie spotkamy, tak jak Jezus. Pomimo tego, nieustannie konfrontujemy się z jego złymi sługami przez całe życie. Kiedy więc mówimy „diabeł” odnosimy się do jego całego zdeprawowanego królestwa.

Jak więc radzimy sobie z diabłem? Aby pokonać diabła, musimy poznać prawdę.
Szatan jest ojcem kłamstwa i był kłamcą od początku (Jn 8:44). Tak samo jego kompanie duchów. Tak więc, zwyciężamy jego system prawdą. Gdy Szatan skonfrontował się z Jezusem na pustyni, Jezus odpowiadał na każdy jego atak Pismem, Słowem Prawdy (Mar. 4).
Szatan nie mógł znaleźć w Chrystusie niczego, ponieważ Pan od dzieciństwabadał pisma. Gdy miał zaledwie 12 lat znalazł się w świątyni i uczył nauczycieli (Łk. 2:46-47).

Dylemat
Wielu wierzących jest szczęśliwych ze zbawienia, lecz nie na tyle zbawionych, aby byli szczęśliwi.
Znasz kogoś takiego? Chodzą jedną nogą w ciemności, a drugą w światłości.
Zamiast maszerować od zwycięstwa do zwycięstwa, wloką się od jednej porażki do następnej. Stoją okrakiem nad płotem i nieustannie zmagają się z tym, aby żyć zgodnie z potencjałem Królestwa.
Od samego rana rozciągają się jedna zawiedziona dobra intencja po drugiej.

Paweł wyjaśnił ten dylemat w oszałamiający sposób; wszyscy możemy się z tym utożsamić:


Albowiem nie rozeznaję się w tym, co czynię; gdyż nie to czynię, co chcę, ale czego nienawidzę, to czynię. A jeśli to czynię, czego nie chcę, zgadzam się z tym, że zakon jest dobry.
Ale wtedy czynię to już nie ja, lecz grzech, który mieszka we mnie. Wiem tedy, że nie mieszka we mnie, to jest w ciele moim, dobro; mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak; albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię. A jeśli czynię to, czego nie chcę, już nie ja to czynię, ale grzech, który mieszka we mnie. Znajduję tedy w sobie zakon, że gdy chcę czynić dobrze, trzyma się mnie złe; bo według człowieka wewnętrznego mam upodobanie w zakonie Bożym. A w członkach swoich dostrzegam inny zakon, który walczy przeciwko zakonowi, uznanemu przez mój rozum i bierze mnie w niewolę zakonu grzechu, który jest w członkach moich. Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?
(Rzm 7:15–24)

A tak przy okazji. To nie jest świadectwo Pawła. Takie były jego doświadczenia jako początkującego chrześcijanina, awansował do Rzm. 8! Został uwolniony od ciała śmierci. Podobnie jak Paweł, nie musisz żyć w ten sposób!
Wielu wierzących wie, że narodzili się na nowo, że niebo jest ich domem i, że są nowymi stworzeniami w Chrystusie. Lecz ta prawda nie przejawia się w ich codziennym życiu. Niektórzy są związani uzależnieniami, inni mają problemy z samokontrolą, inni są emocjonalnie czy umysłowo dręczeni, a wielu czuje duchowy zastój.

Znają prawdę, lecz ta prawda jeszcze ich nie uwolniła. Jeśli ich stan frustruje ich samych, to czy możesz sobie wyobrazić jak zasmucony musi być Chrystus? Przede wszystkim, On jest tym, który powinien być żywy i żyć przez nich!
Przez onieśmielenie i oskarżenie Szatan uniemożliwia nam chodzenie z Bogiem. On uwielbia przypominać nam stare grzechy, nawet te popełnione przed tym, gdy przyszliśmy do Chrystusa. Może myślisz: czyż Bóg nie przebaczył nam tych grzechów i nie usunął mojej winy? Tak, Bóg tak, lecz Szatana w ogóle nie obchodzi to, co Bóg zrobił. Szatan źle mówi o krwi Chrystusa; dla niego wszelkie kłamstwo, wszystkie środki dozwolone – to jest wojna. Szatan walczy o swoją reputację a złodziejstwo, zabijanie, niszczenie to jego charakterystyczne, powtarzane sposoby działania. Nic więc dziwnego, że Biblia nazywa Szatana „oskarżycielem braci” (Obj. 12:10). Oto historia, którą opowiadał Marcin Luter, wyjaśniająca wagę tego:

Kiedyś przyszedł do mnie diabeł i powiedział: „Marcinie Lutrze, jesteś największym grzesznikiem i zostaniesz potępiony”.
„Chwila, chwila. – powiedziałem. – po jednym naraz. Jestem największym grzesznikiem i to jest prawda, choć ty nie masz prawa mi o tym mówić.
Wyznaję to. Co dalej?”
„Dlatego będziesz potępiony” „Tu jest błąd w myśleniu. To prawda, że jestem największym grzesznikiem, lecz jest napisane: „Jezus przyszedł zbawić grzeszników” zatem ja będę zbawiony”.
Tak więc uderzyłem diabła jego własnym mieczem; poszedł sobie marudząc, ponieważ nie mógł mnie powalić nazywając grzesznikiem”.

Przypomina mi to pewną sesję uwolnienia, w której towarzyszyłem grupie pięciu kobiet wiele lat temu. Demon w kobiecie przyjmującej nasza usługę warknął na mnie wściekle: „Jeśli nas nie zostawisz w spokoju, powiem tym niewiastom o wszystkich grzechach twojej młodości”.
Bez namysłu odpowiedziałem: „Jeśli możesz je znaleźć, powiedz im”.

Nie, grzechy mojej młodości nie znajdują się pod krwią. Wcale. To jest warunek Starego Przymierza. Ja jestem chrześcijaninem Nowego Przymierza. Grzechy mojej młodości zostały wykorzenione – odeszły!
To, co było zakryte zostało odkryte, a to, co zostało wykorzenione, nie istnieje!
Przyjacielu, jest to potężne przesłanie ewangelii naszego Chrystusa!

Szybko – powiedz komuś o tym!поисковая раскрутка сайта интернет

Nie jesteśmy od rozwiązywania Bożych problemów!

Wgląd w duchową rzeczywistość od Eddie i Alice Smith

www.usprayercenter.org

www.EddieAndAlice.com

Eddie Smith

„Kto może mi powiedzieć, co diabeł robi w waszym mieście?” – zapytałem słuchaczy zapełniających salę konferencji na temat walki duchowej. Podniosły się niemal wszystkie ręce, a kilka osób skoczyło na równe nogi, oferując wyjaśnienie wrogiej działalności.

Ku ich zaskoczeniu powiedziałem:

„Nie przejmujcie się. Wróćcie na miejsca”. Po pewnej chwili zapytałem:

„Kto może mi wymienić 10 rzeczy, które Jezus robi w waszym mieście?”

Nie podniosła się ani jedna ręka, większość wyprostowała głowy i gapiła się w zdziwieniu. Pomyślałbyś, że powiedziałem coś po portugalsku.

„Jeśli wszyscy wiecie, co robi diabeł, a nikt z was nie wie, co robi Chrystus w waszym mieście, to jak się modlicie? Czy to, co robi Szatan, decyduje o kierunku waszych modlitw?”

Jestem przekonany, że 85%, a może więcej, naszej duchowej walki w modlitwie odbywa się jako reakcja na coś, co uważamy za działania diabła. Czemu mielibyśmy się tym przejmować? Przecież Jezus nie reagował na Szatana; On reagował na Ojca. Co więcej, łatwiej jest rozpoznać i zareagować na to, co robi diabeł, niż czekać na Pana i działać według objawienia, które On daje. Jesteśmy Oblubienicą Chrystusa. Jak możemy choćby tylko zacząć pomagać naszej Oblubienicy robić to, co On robi, jeśli nie wiemy, co to jest?

Wielu z nas wydaje się, że zadaniem wyznaczonym nam przez Pana jest rozpoznawanie problemów i modlenie się o nie. Uważamy się za „tych, którzy rozwiązują Boże problemy” i jesteśmy nastawieni na uczynki. Wręcz przeciwnie; nie po to tutaj jesteśmy. Jesteśmy tutaj po to, aby widzieć, co Ojciec czyni.

Ach, wiemy o tym, że jesteśmy zbawieni z łaski przez wiarę (p. Ef. 2:8-9), niemniej, wielu czuje, że jesteśmy zbawieni do pracy! Myślimy, że Bóg zbawił nas po to, abyśmy Mu służyli. To nie jest prawdą ani trochę bardziej niż to, że ożeniłem się z Alice po to, aby mi służyła.
Jesteśmy zbawieni po to, aby żyć w żywej jedności, społeczności, komunii z Bogiem.

Niezrozumienie tego będzie prowadzić nas do życia w duchowej popędliwości. Będziemy czuli się zobowiązani do podjęcia jakiejkolwiek czy każdej służby, bądź zadania jakie się nam zaoferuje. Dlaczego? Ponieważ będziemy błędnie starali się ustabilizować naszą tożsamość na tym co robimy, zamiast na tym, kim jesteśmy. Niektórzy najciężej pracujący słudzy Boży nigdy nie doświadczyli słodkiego przeżycia zasypiania w ramionach Ojca. Niektórzy boją się nawet wyglądać na ludzi „duchowo niezatrudnionych”.

Wyobraź sobie na przykład małe miasteczko zwane Tiny (Maluśki), w stanie Texas. W Tiny jest dziesięć kościołów. A teraz załóżmy, że do pierwszego kościoła przychodzi prawdziwe przebudzenie; mówię o prawdziwym poruszeniu Bożym. Wszyscy wojownicy z miasteczka zbierają się na żarliwą modlitwę. Jak wynika z mojego doświadczenia, wydaje mi się, że wiem, o co się będą modlić. Będą modlić się o pozostałe 9 kościołów w mieście, aby i one przeżyły przebudzenie. Innymi słowy: będą modlić się o to, czego Bóg nie robi, niż raczej zająć się tym, co już robi. Wszystko to sprowadza się do naszego pojmowania potrzeby utożsamiania się z potrzebami innych. Co stałoby się, gdyby uznali obecne dzieło Boże? Co by było, gdyby połączyli się w partnerską wieź z Nim? Co by było, gdyby zaczęli modlić się o to, co On robi w Pierwszym Kościele?

Wśród wielu rzeczy, jakie mogłyby się wydarzyć, to mogli by być ich cheerleaderkami: Bóg uwielbia być czczony! Bóg czyni to, co czyni dla chwały, a nie z litości! Więcej na ten temat znajduje się w mojej książce pt.: „Jak być usłyszanym w niebie” (How to Be Heard in Heaven)

Równocześnie powinni oni pytać Pana o Jego kierunek i słuchać Jego odpowiedzi.
Potrzebujemy zarówno wiwatować na Jego cześć, jak i słuchać Go.

My bojownicy modlitwy jesteśmy pasjonatami, typami agresywnymi i do pewnego stopnia to dobrze. Lecz ta nasza siła może stać się słabością. Czy jesteśmy gotowi, aby z Bożym prowadzeniem, wyczekiwać? Czy zawsze musimy być aktywni?

Dojrzały bojownik modlitwy nie boi się oczekiwać i nie reaguje z drżeniem kolan na to, co diabeł robi. Stoi w łączności z „kwaterą główną” i oczekuje na rozkazy, wiedząc, że jedno namaszczone słowo we właściwym czasie jest warte więcej niż tysiąc godzin modlitwy skupionej na problemach.

ceo оптимизация сайта

Modlitwa do Chrystusa o dzieci

Eddie Smith

Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu” (Fil. 4:6,).

Prawdopodobnie nic nie  prowokuje nas do większej troski niż nasze własne dzieci, lecz  martwienie się nie stanowi opcji dla wierzących, ponieważ gdy się  martwimy kwestionujemy Bożą integralność. Paweł mów nam, że zamiast  zmartwienia, mamy modlić się z dziękczynieniem i uwielbieniem.  Modlitwa poprzedzona chwałą i dziękczynieniem jest modlenie się z  wiarą! Gdy modlimy się o nasze dzieci, dajemy Bogu „zieloną  kartę”, zapraszając Go do działania w ich życiu. Róbcie to codziennie!

Modlitwa Pańska (Mat. 6:9-13) oferuje nam osiem kluczy skutecznej modlitwy za nasze dzieci.

1. „Ojcze nasz…” – Zanim Bóg stał się stwórcą, był ojcem.  Jest to Jego najbardziej ulubiona rola. Dziękuj Mu za to, że chce być Ojcem naszych dzieci.

2. „Święć się imię Twoje” – dziękuj Bogu za to, że On  prowadzi twoje dzieci do takiej czystości i takiego celu, aby Jego  imię było uwielbione przez życie twoich dzieci. (Nie widzisz tego jeszcze? Właśnie dlatego nazywa się to modlitwa w wierze.)

3. „Przyjdź Królestwo Twoje…” – dziękuj Bogu za to, że On  obejmuje Swoim królestwem życie twoich dzieci dla Swej własnej chwały  i na rzecz Swego imienia. Właśnie teraz, Jego wola staje się, tak  więc to, co przeciwnik robi, aby walczyć przeciwko Bożym planom  zostanie zwrócone na niego, a ostateczna Boża wola uwolni wszystko na Jego chwałę!

4. „Chleba naszego powszedniego daj nam dziś” – dziękuj Bogu,  za to, że zaopatruje twoje dzieci zgodnie ze Swoimi celami, nawet  jeśli nie zaopatruje ich według pragnień twoich dzieci. Dziękuj Mu za  wszystko, czego dostarcza a nawet za to, czego nie dostarcza. „Ojciec wie najlepiej!”.

5. „Przebacz nam nasze grzechy …” – dziękuj Bogu za to, że  Chrystus poniósł grzechy twoich dzieci na krzyż, i że twoje dzieci  zostały doprowadzone do pokuty, przebaczenia i czystości, jako wynik łaski Bożej i rozlanej krwi Jezusa.

6. „Nie wódź nas na pokuszenie” – dziękuj Bogu za to, że On  prowadzi twoje dzieci z dala od pokuszeń i pokazuje sposoby ucieczki przed grzechem, jak czytamy w 1 Kor. 10:13.

7. „Ale nas zbaw od złego” – dziękuj Bogu za to, że on  nakazuje powstrzymywanie/ochronę wokół twoich dzieci. Chwal Go za to,  że jest tym, który nieustannie uniemożliwia przeciwnikowi zniszczenie  życia twoich dzieci. Ciesz się tym, że On jest wierny przymierzu z tobą (Rdz. 7:1; John 4:53; Acts 11:14, 16:31)

8. „Ponieważ Twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków” –  zapewniaj Boga, że ty wiesz, że w tym wszystkim nie chodzi o ciebie  czy twoje dzieci, lecz że tu chodzi o Boga, Jego Królestwo, Jego moc i Jego chwałę,… i że to jest w porządku dla ciebie!

Teraz zaczyna się zabawa!  Obserwuj nawet najmniejsze wskazówki tego, że Bóg odpowiada na twoją  modlitwę. Rozpoznawaj i świętuj małe rzeczy. W terminologii sportowej  mówi się: Nie czekaj z radością na końcowy wynik, ciesz się każdym punktem jaki pojawia się na tablicy!

Jeśli potrafisz święcić  poruszenia palca Bożego, On przyjdzie z ruchem ręki dla ciebie. Jeśli  święcisz ruchy Jego ręki, Bóg wyciągnie do ciebie Swoje ramię. Jeśli  święcisz ruchy Jego ramienia, On poruszy dla ciebie góry. Wywyższaj  Pana. Rozpoznawaj i burzliwie świętuj najmniejsze Jego dzieła w  odpowiedzi na twoją modlitwę!

раскрутка сайта

Niech mi ktoś ponownie przypomni, proszę

Niech mi ktoś jeszcze raz, przypomni, proszę, o co tutaj chodzi?
Eddie Smith

Tak mi się wydaje, że z roku na rok słyszymy coraz bardziej skupioną na ego, wykrzywioną, chrześcijańską „ewangelię”, którą z trudnością można odnieść do Królestwa Bożego w ogóle. Na jednym z seminariów dla pastorów, w którym brałem udział, byliśmy uczeni tego, że gdy ktoś przyłącza się do kościoła, w którym jesteś pastorem, to bardzo ważne jest, aby natychmiast przydzielić mu jakąś pracę. Statystyki wykazują (mówią), że dzięki temu nadzieja na to, że w ciągu 90 dni od przyłączenia się do kościoła taki człowiek zostanie jego członkiem, zostanie bardzo zwiększona. To nie jest służba – to manipulacja, wykorzystywanie ludzi.

Byłem członkiem kościoła, w którym zastosowano pewną zasadę. Nie dawano nikomu żadnej pracy dopóki nie miał co najmniej rocznego stażu bycia w zborze. Dlaczego kazaliśmy mu czekać jeden rok. Z kilku ważnych przyczyn.

Po pierwsze: nie znamy nowego członka. Wiemy tylko tyle ile on czy ona opowiedzieli nam o sobie.
Przypominam sobie jeden taki przypadek mężczyzny, około pięćdziesiątki, który poprosił o członkostwo w zborze. Na formularzu członkowskim zaznaczył, że chce pracować z młodzieżą. Niemniej, my (pastorzy) nie czuliśmy pokoju w tej sprawie i wzięliśmy go na przed członkowską sesją poradnictwa. Nasz starszy pastor w mądrości poradził mi, abyśmy głębiej zbadali sprawę.

W rozmowie z pastorem kościoła, który ten człowiek opuszczał, dowiedziałem się, że pracował on przez kilka lat z młodzieżą w ich kościele, aż do chwili, gdy został usunięty z wszelkiej działalności, ponieważ był podejrzany czy oskarżony o pedofilię (seksualne wykorzystywanie młodych, nastoletnich chłopców). Odsunęli go od działalności z młodzieżą, więc zdecydował, że to czas na przyłączenie się do nas.

Kilka miesięcy później oglądaliśmy wraz z Alice w wiadomościach naszej lokalnej telewizji jego aresztowanie. Ostatecznie został skazany na 120 lat więzienia za molestowanie ponad 200 chłopców. Zdecydowaliśmy nigdy nie dawać pracy nowym członkom, dopóki nie będzie czasu na poznanie ich.

Po drugie: nowi członkowie nie znają nas. Każdy kościół na swój własny zestaw wartości, metod usługiwania, „duchowe DNA” i zadania Królestwa. Każdy członek kościoła powinien je znać, każdy powinien rozumieć i być w stanie wyrazić tą wizję. Jakże inaczej mogą w znaczący sposób uczestniczyć? Potrzeba dobrego roku, aby ktoś mógł poznać te rzeczy; widzieć jak są stosowane i ustabilizować z innymi ważne relacje, na których będzie mógł oprzeć swoją skuteczną służbę.

Po trzecie: nowy członek może nie znać nawet siebie samego! Pewien pastor, którego zwolniono z jego kościoła, przyłączył się do naszego. W dniu, w którym przyszedł, pytał, co może robić. „Robić?” – zapytałem. – „Nie chcemy, żebyś cokolwiek robił. Chcemy cię zwyczajnie przyjąć w społeczności naszego kościoła i prosić, abyś był przykładem dla naszych ludzi”. Przez wiele tygodni, za każdym razem, gdy tylko mógł mnie gdzieś złapać na korytarzu, po nabożeństwie pytał ponownie: „Czy macie dla mnie coś do roboty? Mogę odwiedzać chorych, mogę głosić czy nauczać w szkółce niedzielnej. Powiedzcie coś”.

Zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że on nie tyle starał się zaspokoić nasze potrzeby ile własne. Nie wiedział, kim jest. Jego tożsamość była opakowana w dzieło służby. Po około czterech miesiącach nagle wraz z żoną znikli. Kiedyś spotkałem go w restauracji. Podszedłem do stolika, gdzie siedział, aby go przywitać i zapytałem: „Gdzie byłeś? Nie widziałem cię w kościele ostatnio”.
Odpowiedział: „Tak, przyłączyliśmy się do innego kościoła. To taki kościół, który pewni ludzie starają się rozpocząć w południowo zachodniej części miasta. Oni potrzebują pomocy. Byłem coraz bardziej sfrustrowany w waszym kościele, ponieważ wy nie wykorzystalibyście mnie”. Grzecznie odpowiedziałem: „Rozumiem cię doskonale”. Gdy wychodziłem, dziękowałem Bogu za to, że pomógł mi zrozumieć to, jak nie używać ludzi.

Być może mówiono ci, że jesteś „zbawiony, aby służyć”. Chciałbym przypomnieć ci, że Jezus powiedział Swoim uczniom: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam” (Jn 15:15).
Niestety w wielu chrześcijańskich kręgach robienie szumu wokół materializmu, zdrowia i bogactwa, wezwań typu: „nazwij to i otrzymaj” zastępuje nauczanie prawdziwej ewangelii bezinteresowności i pokory. Jakiś teleewangelista mówi nam, że jeśli chcemy przekazać dar na jego służbę to Bóg musi nam błogosławić, ale on nie bierze pod uwagę tego, że nasze złe zarządzanie, niespłacone rachunki, nieprzebaczenie, nadmierne kredyty, niezapłacone dziesięciny czy inne sprawy mogą całkowicie uniemożliwić Bogu błogosławienie nas!
W moim nauczaniu „Dlaczego dawcy mogą być finansowo związani” ( Why Givers Can be Financially Strapped) wyjaśniłem co najmniej 11 przyczyn tego, że osoba dająca może nie otrzymywać finansowego błogosławieństwa.
Pewnego wieczoru odwiedzałem kościół w północno zachodniej części Huston i usłyszałem pastora, który dumnie krocząc po scenie, powiedział: „Możemy w tej chwili wyjść na parking, spojrzeć na wasze samochody, którymi jeździcie i zobaczyć w jakim stanie jest wasze chodzenie z Bogiem”.
Najwyraźniej nigdy nie odwiedził pastora z trzeciego świata, który żyje ze swoją żoną i czwórką dzieci w domu, który jest małą pochyloną przybudówką do spalonego samochodu, jeżdżąc rowerem  tam i z powrotem do trzech kościołów, w których jest wiernym pastorem za mniej niż 20$ miesięcznie. Niech Bóg się zmiłuje nad tym amerykańskim nonsensem!

(Tak, mówię o prawdziwym pastorze, który mieszka w takich warunkach w odległości 8 km od teksaskiej granicy. A w różnych krajach na świecie są setki tysięcy takich bezinteresownych, w niektórych przypadkach cierpiących, pobożnych ludzi, którzy stale usługują potrzebom tych mniej szczęśliwych niż my sami. A pastorzy? Większość z nich, nigdy nie będzie miała samochodu!).

Czy nie mijamy się z istotą?

aracer

Dojrzałość w modlitwie

Eddie Smith 

Bóg oddał nam panowanie nad ziemią i zaprasza nas, abyśmy byli Jego partnerami w modlitwie (p. I Moj. 1:27-28, Psalm 115:16.) Już czas na to, abyśmy dojrzeli w modlitwie i świadomie stali się wyszkolonymi sprzymierzeńcami Boga w rozszerzaniu Jego królestwa na ziemi. Gdy już raz skierujemy naszą uwagę na królestwo, przechodzimy z modlitw skupionych na potrzebach do modlitwy wiedzionej celem. Odkrywamy, że wyższym celem modlitwy jest osiągnięcie Bożych, wiecznych zamiarów. Gdy zaczynamy „dostrajać nasze modlitwy do tej częstotliwości” ego zaczyna cichnąć, a Chrystus staje się celem naszych modlitw. Wtedy Bóg będzie uczczony, słysząc je. Zachariasz, jeden z naszych wnuków (swego czasu trzyletni) spędzał z nami jedną noc. Trudno było zasnąć i dlatego też i mnie było trudno! PO kilku ostrzeżeniach, aby przestał się kręcić na swoim łóżku, hałasując i robiąc wszystko, co tyko mógł wymyślić, aby nie spać, usłyszałem, że coś mówi. Tego już było dość! Wyszedłem z łóżka, wpadłem na dół do jego pokoju, włączyłem światło i powiedziałem surowo: „Zachary Myles Smith, z kim rozmawiasz?” Usiadł wyprostowany, spojrzał na mnie swymi wielkimi brązowymi oczami i powiedział anielskim głosem: „Rozmawiam z moim pokojem„.


A co z tobą? Czy, podobnie jak Zachariasz, czułeś się kiedyś tak, jakbyś mówił do swojego pokoju? Czy wyniosłeś siebie i swoje potrzeby nad Boże sprawy? W miarę jak dojrzewasz zaczynasz rozumieć, że modlitwa przede wszystkim nie dotyczy ciebie; chodzi w niej o niebieskiego Ojca i Jego królestwo. Najważniejszy cele modlitwy to serce Boga. W rzeczywistości, On obiecał nam, że jeśli skupimy się na Jego Królestwie, to On skupi się na tych sprawach związanych z naszymi potrzebami. „Szukajcie najpierw królestwa i sprawiedliwości Jego a wszystko inne będzie wam dodane” (Mat. 68:33). On powołał nas do tego, abyśmy przyłączyli się do Jego rodzinnego biznesu, którym jest budowanie Jego królestwa! Do tego, aby zbudować jakikolwiek skuteczny rodzinny biznes konieczne są wielkie zdolności komunikacyjne. Modlitwa jest ostateczną, bezprzewodową komunikacją. Niech nasze modlitwy zawsze będą czymś więcej niż „rozmową z pokojem”. 

раскрутка