Author Archives: pzaremba

Uzależnienie od myślenia grupy


30 lipca o 07:26
Powszechnie słyszę od ludzi, którzy są w procesie przemiany, że tęsknią za „społecznością”. O ile z pewnością jestem za społecznością i budowaniem poczucia współdzielenia życia z innymi, mam kilka myśli, które mogą wam pomóc.

Po pierwsze: samotność i „odejmowanie” to część tego, czego uczysz się w czasie swej drogi. Nie spiesz się z ogłaszaniem końca. Musimy przejść ponad nasze uzależnienie od grupowego myślenia i współ-zależności, która się z tego bierze. Bardziej kochamy akceptację niż innych. Właśnie ta potrzeba akceptacji wprowadza spustoszenie w naszym świecie i dyktatorów z naszych kazalnic.. Niech ta pustynia samotności umocni się tak, abyś mógł pozbyć się tych wszystkich intelektualnych obrazów Boga oraz innych ludzi. Podobnie jak Jezus, wyjdziesz z nową tożsamością i nową mocą. Wyłącznie wtedy będziesz mógł kochać  i będziesz gotowy, aby oddać życie za innych, nie domagając się czegoś w zamian .

Po drugie: nie bój się iść drogą ku „ziemi, o której nic nie wiesz”. Kościół w rzeczywistości nie reprezentuje życia społeczności, ponieważ drogi jednostek nie są szanowane o ile nie zgadzają się z założoną wcześniej rutyną i rezultatem. Zasadnicza część kościoła jest za bardzo niecierpliwa i przepełniona pychą, by w ogóle honorować drogę syna marnotrawnego, jak to pokazał Ojciec. Historia pokazuje, że lepiej jest dla nas, abyś siedział w domu i nie wprawiał nas w zakłopotanie. Łatwiej jest nam przyjąć, gdy jesteś religijny, sprawiedliwy we własnych oczach, tytułowany dupek, niż uszanować twoją drogę niemoralnego buntu. Faktem jest, że masz wielkie szanse na to, że kościół wynagrodzi cię jakimś tytułem. Doprowadziło to do powstania kościoła, który bardziej kocha swoje ideały niż ludzi. Jeśli w imię swej rzekomej reputacji nie zgadzamy się na uszanowanie ich własnej drogi, łatwo jest dostrzec, że zamieniliśmy to czym rzeczywiście jest społeczność na ideę społeczności.

Gdy bezsilna osoba jest szanowana i ma swobodę przejścia własnej drogi razem z innymi bezsilnymi, w przeciwieństwie do tolerowania jej przez tak zwanych duchowych ludzi władzy, wtedy pojawia się społeczność. Nie starasz się stać bezsilnym. Jeśli planujesz coś takiego to tylko wzmacniasz swoje ego. Nie możemy nawrócić siebie samych, zostajemy nawróceni przez okoliczności, a nie kazania.

31 lipca o 06:41

Continue reading

Jezus jest zarówno medium jak i przesłaniem

Stan Tyra

27 lipca o 07:46 ·

Fundamentalizm zawsze domaga się innego sposobu rozprawienia się tym, co nazywa „grzechem”, niż przebaczenie. Coś lub ktoś musi zostać poświęcony, oskarżony, poprawiony, odrzucony czy odsunięty. W ten sposób stał się religią wykluczenia, ponieważ uważa, że naszym zadaniem jest usuwać i/bądź karać  „grzesznika” poprzez wyłączenie lub wieczne piekło. Powinniśmy jednak pamiętać o tym, że zarówno komunizm jak i faszyzm używali tej samej logiki.
Wydaje się, że bardziej jesteśmy gotowi poświęcić cokolwiek czy kogokolwiek niż własne umiłowane ego. Przebaczenie polega na tym, że to właśnie moje własne ego musi umrzeć, moja potrzeba, aby być w porządku, kontrolować i być lepszym. Bardzo niewielu „chrześcijan” chce iść w tym kierunku, choć jest to centralny temat całego nauczania Jezusa.

Będę więc powtarzał coś, co powiedziałem kilka dni temu: dopóki nie będziecie w stanie traktować upadków innych ludzi wyłącznie przy pomocy przebaczenia, nigdy nie zrozumiecie Ewangelii Jezusa Chrystusa.
Kościół nie chce zobaczyć, jak wielkie korzyści odnosi z grzechów innych ludzi, nawet jeśli jest to tylko poczucie satysfakcji, że znajduje się na wyższym moralnie gruncie. Przebaczenie wymaga dostrzeżenia kilku nowych rzeczy. Musisz widzieć Boga w innych, musisz widzieć swój własny brak niewinności i musisz widzieć Boga w nowy sposób i to taki, który nie ma nic wspólnego z „egzekutorem” (wykonawcą wyroku – przyp.tłum.)

28 lipca o 08:31 Continue reading

Biblię traktujmy poważnie, lecz nie czcijmy jej

Richard Murray

Nie traktujmy Biblii, jakby nie była dobra i nie miała już wartości.
(skoro już doszliśmy do tego, że jest to księga alegorii – przyp. tłum.)

Z pewnością można przyłożyć w BŁĘDNY SPOSÓB czytania Biblii przez cielesnego człowieka, lecz nie rezygnujmy z samej Biblii jak też nie czcijmy jej. Poważajmy i szanujmy nadnaturalne obietnice, które w niej są, krew męczenników, którzy zginęli, abyśmy mogli ją czytać, a przede wszystkim tą cudowną narrację, która jest w nią wbudowana i objawia życie Jezusa Chrystusa poprzez namaszczoną „alegorię”, fantastyczne „typy”, olśniewające „cienie”, cudowne „metafory” i duchowe „symbole”.
A nawet jeszcze lepiej, uratujmy Biblię przed tymi, którzy czytają ją literalnie.  Uczmy się czytać przez Ducha Świętego, w taki sposób jak czynili to ojcowie wczesnego kościoła. Nie zostaniemy zawstydzeni, w Biblii jest znacznie WIĘCEJ, a NIE MNIEJ, niż to, co widać.
Musimy się pilnować, aby nasza teologia nie opierała się na podejrzeniach i frustracji (gniewie, niechęci).
Z tego co nas frustruje, nie będziemy w stanie wyciągnąć prawdy.

Nie miejmy żalu do Pisma, zamiast tego ożywiajmy je. Continue reading

Obrazy

Stan Tyra
26 lipca 2018

Odwiedziłem ostatnio Muzeum 911 w Nowym Jorku. Gdy zbliżyłem się do dzielnicy Battery Park, zacząłem wyobrażać sobie pierwsze chwile tych tragicznych wydarzeń i tak z każdą chwilą pobytu.

Po dziś dzień, pomimo upływu kilku dni, nabierałem coraz większej świadomości oraz zacząłem przeżywać to osobiście.

Chodzi mi o to, że pomimo iż byłem w Nowy Jorku wielokrotnie, nawet po 911, to tym razem byłem pierwszy raz po otwarciu pomnika i muzeum. Wróciłem stamtąd mając o wiele większą świadomość tych wydarzeń i znacznie większe współczucie niż w przypadku poprzednich odwiedzin. Dlaczego?
Zdjęcia sprawiają, że to wydarzanie staje się tak realne i osobiste. Przypominają o tym, że nie było to tylko zwykłe tragiczne wydarzenie, że dotknęło ono życia wielu ludzi i że wiążą się z nim historie jednostek. Zdjęcia oddają historię, której nie jest w stanie opowiedzieć tekst. Nie da się przeczytać książki z takim samym zaangażowaniem, świadomością i współczuciem, które odgrywają znaczną rolę tutaj, gdzie można oglądać zdjęcia z tak bliska i tak osobiste.

Mimo, że rzadko kiedy postrzegamy to w taki sposób, tak samo wygląda nasza podróż w stronę większej duchowej świadomości. Przeczytaliśmy książkę (Biblię) i odchodzimy ze spora garścią faktów, lecz nie przeżyliśmy tych historii, nie poznali ludzi, a zatem brak nam mądrości, zrozumienia i na pewno nowej dawki współczucia. Gdyby tak nie było, nie bylibyśmy tak bardzo jej pozbawieni.

Pismo nie jest historyczną książką opisującą fakty o Bogu, ani wykładającą zasady jak być „dobrym chrześcijaninem”. Jest to księga obrazów/zdjęć, które są zaproszeniem do intensywnego przyglądania się, dostrzegania i przeżywania obrazów, zdarzeń i historii. Czytanie warstwy historycznej jako czegoś opartego na faktach, sterylizuje te historie i obrazy przez co nie przeżywamy ich, co z kolei prowadzi do tego, że nie przemieniają nas. Nie da się inaczej patrzyć na ukrzyżowanie i nadal trwać w nienawiści, nieprzebaczeniu, chęci zemsty i braku współczucia dla ludzkości.

Gdy patrzymy na biblijne obrazy i historie prawidłowo to domaga się od nas tego, aby stanąć i przyglądać się im dopóty, dopóki nie doprowadzą nas do pionu – bliskiego i osobistego spotkania. Podobne to jest do przyglądania się wężowi na drzewcu: patrzymy na to, co nas zabija do chwili, aż jesteśmy w stanie otworzyć to od wewnątrz, zobaczyć, co to jest i zostać uzdrowieni dokładnie przez to, co wcześniej niszczyło nas.

Ludzie często pytają mnie czy wierzę, że Biblia jest niezawodnym Słowem Bożym. Odpowiadam: jako księga nie, jako doświadczenie/przeżycie być może. Ta księga nie ma żadnej mocy poza sercem, które dostrzega jej obrazy. Często mówię: „w Biblii wszystko jest prawdziwe a czasami faktycznie wydarzyło się”. Ludzi doprowadza to do szaleństwa, ponieważ dla nas lepiej mieć książkę spornych faktów, niż księgę cichej przemiany. Wolelibyśmy, aby nie wymagała od nas nic więcej poza czytaniem i recytowaniem.

Przepraszam, że tak dużo napisałem. Zostawię was z tym: przemiana na głębokim i znaczącym poziomie odbywa się w obecności obrazów, a nie koncepcji i faktów.

Przy Pomniku 911 Północny i Południowy Basen (miejsca dawnych fundamentów wież World Trade Center – przyp.tłum.) są w nocy podświetlane od wewnątrz, narzucając wyobraźni obrazy oryginalnych wież w taki sposób, aby wszyscy widzieli i przeżywali.

 

https://www.911memorial.org/sites/default/files/blog/images/MemorialWaterfall.jpg

Oby z naszego najgłębszego, najciemniejszego tragicznego cierpienia wychodziło światło, które rozświetla wokół ciemności i staje się latarnią, aby inni mogli zobaczyć i doświadczyć.

https://www.911memorial.org/sites/default/files/blog/images/MemorialWaterfall.jpg

Ojcowie kościoła, a literalne czytanie Biblii

Richard Murray

Ojcowie pierwszego kościoła mieli bogate zrozumienie niezmiennej Bożej dobroci i Jego totalnie spójnej natury.

Są autorami żywego wglądu w interpretację Pisma, które pobudziło ich do wbicia głęboko w ziemię swego hermeneutycznego kierunkowskazu. Byli gotowi stać i polemizować z KAŻDYM literalnym czytaniem Pisma, które szkodziło i szkalowało Boży charakter przypisując Mu wszelkiego rodzaju nikczemne zachowania. Ojcowie wierzyli, że każde odczytywanie Biblii było śmiertelnie błędne jeśli obrazowało Boga jako mordercę, który topi dzieci, pali niemowlęta, podrzyna gardła, zsyła plagi, razi ludzi.

„Święty Ambroży (i Augustyn) przyjęli stwierdzenie Pawła, że „litera zabija, lecz Duch daje życie” jako zasadę postępowania alegorycznej interpretacji” (A. Berkeley Mickelson, INTERPRETING THE BIBLE, Eerdmans Publishing, 1963, page 34. Ambroży, biskup Mediolanu, był jednym z czterech największych doktorów zachodniego kościoła.)

Wielki ojciec kościoła wschodniego, Orygen, napisał: „Ignoranckie twierdzenia o Bogu wydają się nie mieć za sobą niczego oprócz tego, że Pismo nie jest pojmowane w duchowym sensie, lecz interpretowane zgodnie z czystą literą” („O zasadach” 4:2.1-2, 4).

Grzegorz Nicejski napisał, że dzięki „alegorii” pewne fragmenty Starego Testamentu, mogą zostać „zamienione z surowego i niezrozumiałego stanu literalnego znaczenia na zdrowy i pożywny intelektualny pokarm” (Hom., in Cant., prol.).

To powszechnie poważany Grzegorz napisał następujące podsumowanie ukazujące jego własne zrozumienie Chrysto-alegorycznej hermeneutyki pierwszego kościoła:

„Ponieważ niektórzy duchowni uznają za słuszne, aby zawsze stać za literalnym znaczeniem świętego pisma i nie zgadzają się z tym, że coś w nim powiedziano dla naszej korzyści w zagadkach czy alegoriach, uważam za konieczne najpierw stanąć w obronie tych rzeczy. W naszym punkcie widzenia nie ma niczego nierozsądnego, gdy poważnie badamy WSZELKIE MOŻLIWE ZNACZENIA tropiąc korzyści jakie można wyciągnąć z bosko inspirowanego Pisma… Będziemy MYŚLEĆ I MYŚLEĆ NAD TYMI SŁOWAMI… Jeśli chodzi o „wnikliwe czytanie” takich fragmentów, ” to w ogóle nie ugniemy się jeśli chodzi o nazwanie tego, bez względu na to czy ktoś chce to określić jako „typologia, alegoria czy cokolwiek innego [może być: typ, cień, anty-typ metonimia itp]” za: PAUL, THE CORINTHIANS AND THE BIRTH OF CHRISTIAN HERMENEUTICS, by Margaret Mitchell, Cambridge Press, pages 1-3, 2010.

Wielki ojciec zachodniego kościoła, Augustyn, nauczał, że szkodliwe łupiny (literalnego czytania) Pisma muszą zostać usunięte tak, aby wartościowe jądro (alegoryczne znaczenie) mogło zostać skonsumowane (O chrześcijańskim nauczaniu 3.12.18). Święty Augustyn powiedział: „Jeśli jakiś fragment wydaje się aprobować niegodziwość czy czynienie zła, bądź zakazuje altruizmu czy dobroci, jest metaforyczny i nie należy go czytać dosłownie”. Wierzył, że całe Pismo musi być interpretowane poprzez filtr miłości Boga i człowieka, na czym całe prawo i prorocy opierają się Mt 22:37-40. (On Christian Teaching, p. 3:10.14; 3:11.17; 3.16.24).

Augustyn, rozpatrując alegorie, korzystał z Zasady Boskiego Charakteru, która utrzymuje, że charakter Boga objawiony w Jezusie NIGDY nie może być naruszany przez literalne czytanie JAKIEGOKOLWIEK fragmentu Starego Testamentu. Jeśli fragment „wydaje się na pierwszy rzut oka” przypisywać niegodne, brutalne zachowanie, okrutne zamiary, hipokryzję czy represyjne cechy Bogu to musi być czytany alegorycznie, a NIE literalnie.

„Dlatego, w Starym Testamencie ukryty jest Nowy, a w Nowym Testamencie jest wyjawiony Stary. Właśnie z powodu tego ukrycia, cieleśni ludzie, rozumiejąc rzeczy w cielesny sposób, byli zdominowani, zarówno wtedy jak i teraz, przez strach przed karą. Z drugiej strony, duchowi ludzie … mający duchowe zrozumienie zostali uwolnieni przez miłość, która została im dana” Święty Augustyn (On Catechizing the Uninstructed 4:8; NPNF 1/3:287). Continue reading

Kontekst kultury ma znaczenie_1

John Fenn

Wiedza o kulturze zmienia całkowicie znaczenie pierwszego wersu

Kilka lat temu w czasie jednej z pierwszych konferencji w Holandii opowiadałem o tym, jak odwiedził mnie Pan i uczył o uwielbieniu. Dzieliłem się tym, jak wielkim zaskoczeniem  było nagle znaleźć się w Duchu i widzieć Jezusa, który przyszedł do mnie w połowie wieczornego koncertu.
Mówiłem jak bardzo byłem zapracowany i jak bardzo chciałem iść do Wendy na hamburgera. Wtedy, u części słuchaczy pojawił się dziwny wyraz twarzy, a ja nie wiedziałem dlaczego.
W czasie przerwy nasi  przyjaciele i gospodarze, Wil i Ank, wzięli mnie na bok, mówiąc, że będąc w USA znali sieć restauracji z hamburgerami o nazwie „Wendy’s”, lecz większość obecnych zastanawiała się co to za kobieta, ta Wendy, i dlaczego chciałem iść do niej do domu na hamburgera. I dlaczego nie ma przy mnie Barbary.
Przerażony, po powrocie na spotkanie szybko wyjaśniłem i śmialiśmy się z tego. Teraz wydaje się to śmieszniejsze niż wówczas!

7 gwiazd w Jego ręce

Wyobraźcie sobie teraz ten brak zrozumienia i  rzeczy, które przelatują niezauważone, gdy czytamy Nowy Testament, który składa się z listów napisanych przez ludzi jakieś 1900 lat temu, nie wspominając o jeszcze starszym Starym Testamencie.
W pierwszym rozdziale Księgi Objawienia w wersach 10-20 apostoł Jan jest „w Duchu” i nagle widzi Pana w Jego chwale. Jezus ma w Swej ręce siedem gwiazd i stwierdza w wersie 17/18: „Nie lękaj się, Jam jest pierwszy i ostatni, i żyjący. Byłem umarły, lecz oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i piekła”.
Dla nas jest to wspaniały obraz, lecz dla czytelników w czasach Jana, ok 95 roku, znaczyło znacznie więcej.
Okrutny Cesarz Domicjan masakrował chrześcijan przy każdej okazji. Gdy zmarł syn cesarza Domicjana upamiętnił go wydając monetę, denar, na której pokazany był jego syn siedzący na Globie Ziemi (rządząc ziemią) otoczony przez siedem gwiazd. W mitologii Zeus uczynił Herę nieśmiertelną zamieniając ją w siedem gwiazd, które złożyły się na Wielki Wóz. Różni rzymscy imperatorzy czcili pamięć wybitnych obywateli na monetach, aby stali się nieśmiertelni jak gwiazdy. Gwiazdy na tych monetach reprezentowały jego syna rządzącego teraz z nieba, jak „gwiazda”.
Ponieważ Jezus trzymał te 7 gwiazd w Swej prawej ręce i powiedział, że dla Niego są one siedmioma zborami w Azji, przekazywał w ten sposób wiadomość, że będą wiecznie żywi, jak owe „gwiazdy na niebie”, że to ON kontroluje to, co się dzieje na ziemi , sprzeciwiając się twierdzeniom Domicjana i przekazowi z wydanej przez niego monety. Domicjan prowadził seanse spirytystyczne, rozmawiał ze swoim martwym synem, który przekazywał mu informacje z zaświatów. Tak więc, Jezus daje jasno do zrozumienia i gwarantuje, że to ON jest Tym, który był martwy i teraz żyje na wieki, a ONI będą żyli z Nim na wieki jak gwiazdy (Dn 12:3, Iz 14:3, Job 38:7).
Zatem dla chrześcijan żyjących pod nieustannym zagrożeniem męczeństwa informacja o tym, że ON był martwy, a teraz żyje na wieki, że ON trzyma te siedem azjatyckich kościołów w SWEJ ręce, że On ma moc nad śmiercią i piekłem, była ogromną pociechą.

Dziś sprzeczamy się o to, co znaczy, że Jezus trzyma klucze śmierci i piekła, dla nich oznaczało to, że nawet jeśli zostaną uśmierceni to znajdują się w ręce Jezusa, który kontroluje życie, śmierć i wszystko co później – jakaż pociecha! Czy nie wydaje się, że współczesne kłótnie (w których brakuje istoty całego kontekstu) o znaczenie są trywialne i jałowe?

Continue reading

Grzech jako . . .

Grafika bez ustawionego tekstu alternatywnego: Grzech pierworodny

Znajdując się pod wpływem tego jak Zachód naucza na temat pierwszego grzechu, zazwyczaj umieszczamy go w prawnym kontekście. Uważamy go za nieposłuszeństwo Bożym przykazaniom, a jego skutki jako karę wymierzoną przez Boga.

Nie tak patrzy na grzech ortodoksyjna biblistyka i patrystyczna tradycja, umieszczając pierwszy grzech i wszystkie inne głównie w kontekście fizycznym. Z chwilą, gdy człowiek zamyka oczy na światło, znajduje się w ciemności. Gdy gubi z oczu środek, staje zdezorientowany. Gdy oddala się od życia – umiera.

Dziesięć przykazań Bożych to nie groźby kary, które przyjdą z jakiegoś zewnętrznego dla człowieka źródła, lecz są opisem zdrowego stanu ludzkiej egzystencji. Choroby, ból i śmierć, które następują po przekroczeniu praw zdrowia to nie kara wynikająca z praw, lecz naturalne konsekwencje wykroczeń. To nie Bóg, lecz człowiek, jest twórcą zła.

Jest to prawda, która ma fundamentalne znaczenie, ponieważ oznacza, że grzesznik nie stoi przed Bogiem w oczekiwaniu na potępienie go, lecz sam bierze odpowiedzialność za swoje własne zachowanie więc droga do pokuty stoi otwarta. Bóg w Swym współczuciu w żadnych okolicznościach nie rezygnuje ze Swego stworzenia. To człowiek uciekł i zostaje wezwany do powrotu. Wraz z powrotem, przejściem do rzeczywistości Bożej, wraca zdrowie, rekonstytucja i przemiana ludzkiej egzystencji. Powrót stanowi jądro pokuty, jest treścią wszelkiego duchowego zmagania oraz zmagania, które dotyczy wierzącego w trakcie służby w Wielkim Kanonie.

Podróż, którą podejmuje grzesznik ruszając ze stanu człowieka zdezorientowanego, będącego daleko od Boga, do ewentualnej skruchy, jest więc umiejscowiona w ramach ogólnego kontekstu relacji między Bogiem a człowiekiem. Antropologiczny kontekst skruchy jest opisany w Wielkim Kanonie z cudownym sensem głębokości ludzkiej duszy i psychosomatycznej budowy ludzkiej istoty.

Zaadoptowane z „Deification in Christ”, Panayiotis Nellas.