Category Archives: Bauder Kevin

Złożone wydarzenie


KEVIN BAUDER
10 MAJA 2024

Czasami wydarzenia z proroctw biblijnych są stosunkowo proste. Przepowiedziane wydarzenie następuje i proroctwo się wypełnia. Od tego momentu odchodzi w przeszłość. Noe przepowiada potop i on nadchodzi. Eliasz prorokuje suszę i deszcz ustanie. Micheasz prorokuje śmierć Achaba i Achab zostaje zabity. Nawet jeśli wydarzenie wymaga czasu, jest to pojedyncze, proste wydarzenie.

Innym razem wydarzenia z proroctw biblijnych są złożone. W tym przypadku złożony niekoniecznie oznacza skomplikowany, ale raczej składający się z wielu części . Najbardziej złożonym wydarzeniem w proroctwach biblijnych jest przyjście Mesjasza.

Prawdopodobnie pierwsze proroctwo mesjańskie dotyczy potomstwa niewiasty, która zmiażdży głowę węża ( Rdz 3,15 ). Jakub przepowiedział przyjście „Szilo” z rodu Judy, od którego nie odejdzie berło ( Rdz 49:10 ). Balaam widział gwiazdę wychodzącą z Jakuba i berło z Izraela, którego nazywa: „Ten, który będzie panował”.

Do tych wcześniejszych przepowiedni późniejsi prorocy dodali wiele szczegółów. Nadchodzący Mesjasz będzie prorokiem na wzór Mojżesza ( Deut 18:15 ). Miał być królem z rodu Dawida ( 2 Sam 7:11–16 ). Będzie kapłanem na zawsze na wzór Melchizedeka ( Ps 110:1 , 4 ). Będzie rządził narodami laską żelazną ( Ps 2:8–9 ). Oddałby swoje życie za niegodziwości swego ludu (Iz 53 ). Dziesiątki innych proroctw przepowiadało wydarzenia związane z narodzinami, życiem, działalnością, śmiercią Mesjasza, a według 1 Koryntian 15:4 nawet Jego zmartwychwstania.

Proroctwo Daniela o siedemdziesięciu tygodniach wcisnęło nową zmarszczkę na mesjańską linię czasu ( Dan. 9:24–27 ). Dzięki temu proroctwu możliwe stało się poznanie dokładnego roku przyjścia Mesjasza na setki lat wcześniej. Daniel jednak nie przepowiedział narodzin Mesjasza, ale najprawdopodobniej Jego triumfalny wjazd.
Ta zmarszczka prowadzi do pytania, co dokładnie oznacza przyjście Mesjasza. Kiedy badacze Biblii powinni uznać, że Mesjasz przyszedł? Przy Jego narodzinach? Jego chrzest? Jego triumfalny wjazd? Jakieś inne wydarzenie?

W pewnym sensie każde z kilku wydarzeń można wskazać na przyjście Mesjasza. Rzeczywiście, w najpełniejszym tego słowa znaczeniu, Mesjasz jeszcze nie przyszedł, ponieważ nie sprawuje jeszcze pełni królewskiej władzy nad ziemią za pośrednictwem Izraela. Być może właśnie ten czynnik mieli na myśli uczniowie Jezusa, gdy pytali: „Jaki będzie znak twojego przyjścia?” ( Mat. 24:3 ). Chociaż Mesjasz był tuż przed nimi i nawet z nimi rozmawiał, nie przyszedł jeszcze w pełni swojej mocy.

Jezus odpowiada na ich pytanie w sposób, który ujawnia jeszcze więcej Jego przyjścia. Mówi o tym w czasie przyszłym. Twierdzi, że nastąpi to dopiero po serii coraz surowszych wyroków. Kiedy to się stanie, będzie to tak samo wyraźne jak błyskawica przecinająca niebo ( Mat. 24:27 ). Jej kulminacją będzie znak Syna Człowieczego na niebie ( Mat. 24:30 ). Gramatyka w tym ostatnim zdaniu prawdopodobnie zawiera dopełniacz przyłożenia: kiedy Syn Człowieczy pojawi się na niebiosach, będzie On znakiem.

Pod koniec Ewangelii staje się jasne, że Jezus opuści ziemię i pewnego dnia powróci (Ew. Jana 14:1–3 ). Na początku Dziejów Apostolskich wstępuje cieleśnie do nieba ( Dzieje Apostolskie 1:9–10 ), pozostawiając wiele proroctw mesjańskich, które mają się wypełnić po Jego powrocie. Innymi słowy to, co Stary Testament nazywa wydarzeniem (przyjściem Mesjasza), okazuje się serią wydarzeń, a nawet serią przyjścia. Chrześcijanie mówią teraz bez wahania o pierwszym przyjściu Jezusa, które już minęło i Jego drugim przyjściu, które wciąż jest przyszłością. To, o czym Stary Testament mówi jako o jednej rzeczy – o przyjściu Mesjasza – jest zatem wydarzeniem złożonym.

To, co jest prawdą w odniesieniu do przyjścia Jezusa w ogóle, jest również prawdą w odniesieniu do Jego drugiego przyjścia w szczególności. Drugie przyjście jest również wydarzeniem złożonym. Nie wszystkie proroctwa, które mają się wypełnić, wydarzą się jednocześnie. Niektóre spełnią się, gdy On przybędzie na ziemię. Inne spełnią się, gdy ustanowi Swoje tysiącletnie królestwo. Inne nie spełnią się aż do końca Tysiąclecia.

Continue reading

Dlaczego dziewicze narodzenie?

Kevin Bauder
04.12. 2020

Konserwatywni liberałowie zazwyczaj sprzeciwiają się dziewiczemu narodzeniu Chrystusa. Uważają to za nieracjonalną i nienaukową teorię, która była, ich zdaniem, całkowicie zbędna. Cokolwiek szczególnego było w Jezusie umieszczają w Jego unikalnej lecz ludzkiej Boskiej świadomości, a nie w rzeczywistej boskości. Ci starzy liberałowie i moderniści bardzo lekceważą a nawet szydzą z tych, którzy nalegają na to, że dziewicze narodzenie było niezbędne dla chrześcijańskiej wiary.

Ten liberalny pogląd, rdzewiejący obecnie jako ponad stuletni zabytek, nie był wierny biblijnemu objawieniu. Co więcej, pozostawił dziury w systemie doktrynalnym, którego Biblia naucza. Usunąć dziewicze narodzenie Chrystusa to całkowicie zniszczyć przesłanie o Bożym działaniu z ludzkością.

Jedną z przyczyn jest to, że Jezus Chrystus jest ogłaszany prawowitym królem Izraela, a zasadność tego twierdzenia spoczywa na sprawie rodzicielstwa. Aby potwierdzić słuszne roszczenie do tronu i berła Izraela Jezus musi móc prześledzić Swoje pochodzenie od szczególnych jednostek. Równie ważne jest to, że musi móc odrzucić Swoje pochodzenie od innych.

Continue reading

Przygotuj się na ciężkie czasy

Kevin T. Bauder

Ile było już recesji za mojego życia? Pierwsza jaką pamiętam to „stagflacja” wywołana przez kryzys paliwowy i załamanie rynku papierów wartościowych w latach 1973 – 74. Następnie pojawiła się w czasach reżimu Cartera: podwójna zapaść w 1980, pogorszona przez irańską rewolucję i to co działo się dalej. Kolejny skok cen ropy przyczynił się do recesji pod koniec lat 80- tych, co trwało do 1991 roku. Przeprowadzałem się w tym czasie z Iowa do Teksasu i musiałem znaleźć pracę w najgorszym okresie tej recesji. Składały się na nią złe kredyty udzielane przez tzw.: „Thrifts” czy „Saving and Loans”. Przez 10 lat było w porządku dopóki nie wybuchła bańka spekulacji rynkowych (tzw.: „dot-com bubble”) w 2001, prowadząc do kolejnego kryzysu ekonomicznego, który trwał ponad rok. Kolejna Wielka Recesja miała miejsce w 2007 roku i trwała ponad rok. Obecnie mamy Wielki Lockdown, który obrócił się w kolejną recesję.

Continue reading

Czy chrzest zmywa grzechy?

Kevin T. Bauder
Teksaski poranek już był ciepły, a robiło się gorąco. Zajrzał do mnie pewien przyjaciel, aby się przywitać i zapytałem go, jak zamierza spędzić coś, co się zapowiada na gorące przedpołudnie. Odpowiedział: „Zamierzam udać się do sklepu z narzędziami i kupić sobie lody”. Nieco zdumiony
Kpiąco powiedziałem: „Nie wiedziałem, że można kupić lody w sklepie z narzędziami”.
Odpowiedział: „Nie, najpierw idę do sklepu z narzędziami, a potem na lody. Dwa oddzielne zajęcia”.Cała rozmowa polega zna semantycznej dwuznaczności: czy kupowanie lodów jest skoordynowane z udaniem się do sklepu z narzędziami, czy też podporządkowane mu? Gramatyka nie daje nam na to odpowiedzi na to pytanie, bo inaczej dwuznaczność nie miała by miejsca. Oba przypadki są prawdopodobne.Mamy do czynienia z nieco bardziej skomplikowanym przypadkiem w Dziejach Apostolskich 22:16, w którym znajduje się część osobistego świadectwa Pawła. Opowiada o tym, jak w Damaszku został do niego posłany Ananiasz, który zapowiada, jak będzie wyglądała służba, którą Bóg dla Pawła zaplanował, po czym mówi: „A teraz na co czekasz. Wstawszy ochrzcij się i zmyj z siebie grzechy, wzywając imienia Pańskiego”.

Ludzie wierzący w odnowienie w chrzcie, w tym ci z ruchu Stone Campbell, powołują się na ten tekst, jako dowód na to, że chrzest zmywa grzechy. Ponieważ czasownik „daj się ochrzcić” i zwrot „obmyj swoje grzechy” połączone są spójnikiem „i”, więc wnioskują, że to obmycie musi być połączone z chrztem. Częściowo jest to pogląd Jacka Cottrell’a, który zakłada, że „dwa główne czasowniki zdania, znajdujące się w trybie rozkazującym, to „ochrzcij się I [kai] obmyj swoje grzechy”. Są połączone przez kai w pojedyncze zdarzenie”.Takie zrozumienie tego tekstu jest możliwie, podobnie jak to było z moim przyjacielem i jego powiedzeniem, że idzie kupić lody do sklepu narzędziowego. Niemniej jednak, tylko dlatego, że takie coś jest możliwe, nie znaczy, że jest to jedyny sposób odczytania. Chrzest i obmycie grzechów mogą być dwoma oddzielnym zdarzeniami.

W wersie 22:16 znajdują się dwa czasowniki, które mają specyficzną grecką konstrukcję gramatyczną, która wskazuje na to, że podmiot działa sam na sobie, bądź we własnym interesie, co nie jest łatwe do przetłumaczenia. Mimo wszystko, Ananiasz nie powiedział: „daj się ochrzcić” oraz „obmyj swoje grzechy”, lecz coś w rodzaju: „ochrzcij się” oraz „obmyj grzechy swoje”.

Każdy z tych dwóch czasowników jest połączony nieokreślonym imiesłowem. Funkcją takiego imiesłowu jest określić działanie, które jest wcześniejsze od głównego czasownika. Pierwszy imiesłów to „wstawszy” a drugi „wezwawszy imienia Pańskiego”. Każdy z tych imiesłowów definiuje działanie głównego czasownika: „Wstawszy, ochrzcij się” oraz „oczyść swoje grzechy, wezwawszy imienia Pańskiego”.

Jaka jest relacja między ochrzczeniem się a zmyciem grzechów? Te dwa czasowniki są połączone spójnikiem łącznym, lecz skutek semantyczny to podrzędność. Innymi słowy te zdania są dwuznaczne. Można je odczytać w taki sposób, że chrzest skutkuje, bądź prowadzi, do obmycia grzechów, lub, że chrzest i obmycie grzechów są aktami osobnymi, w obu przypadkach równie nakazanymi.

Jedna sprawa powoduje, że drugie podejście staje się bardziej prawdopodobne. Chodzi o pojawienie się tutaj imiesłowów. Imiesłowy już definiują działania, które są podporządkowane każdemu z głównych czasowników. Gdyby Ananiasz chciał podporządkować obmycie grzechów chrztowi to mógł równie dobrze skorzystać z podobnej konstrukcji. Fakt, ze tego nie zrobił sugeruje, że najprawdopodobniej chciał pokazać, że chrzest i obmycie grzechów są raczej oddzielnymi, a nie połączonymi, zdarzeniami.

Innymi słowy: Cottrell prawdopodobnie myli się, mówiąc, że kai [i] łączy te dwa czasowniki w jedno zdarzenie. Z pewnością myli się, jeśli uważa, że jest to jedyna rzecz, jaką to kai może robić. Jest możliwe i uważam prawdopodobne, że kai faktycznie koordynuje tutaj oddzielne zdarzenia. Jeśli tak, to ten wers może być przetłumaczony w taki sposób: „Na co czekasz? Wstawszy ochrzcij się; i również obmyj swoje grzechy, wezwawszy imienia Pańskiego”.

Żeby było jasne, 22:16 nie jest tekstem zaprzeczającym odnowieniu w chrzcie, lecz nie odrzuca też tego, że chrzest obmywa grzechy. Z drugiej strony, nie potwierdza również tego w wyraźny sposób. Jest to znaczeniowo niejednoznaczne zdanie. Prawdopodobnie nie chodzi tu uporządkowanie kolejności chrztu i przebaczenia, ani o jakąś zależności między nimi.

Prawdopodobnie jest zestawieniem ich jako dwóch rzeczy, które Paweł musi zrobić w najbliższej przyszłości.

Wypróbowany ogniem, mam to!

Kevin T. Bauder
30 sierpień 2019

Czy poleganie na sobie jest cnotą czy wadą? W Biblii znajdujemy fragmenty, które wydają się odpowiadać na to pytanie pozytywnie i takie, które negują to.

Na rzecz polegania na sobie, Księga Przypowieści doradza, powiadając że pracowitość jest sposobem na uniknięcie ubóstwa (Przyp 6:6-11). Ciężka praca prowadzi do bogactwa, podczas gdy lenistwo do wstydu i ubóstwa (Przyp 10:4-5). Leniwy pożąda, lecz nic nie ma, podczas gdy cierpliwy/pracowity jest spełniony. Praca daje zysk, lecz pusta mowa ubóstwo (Przyp 14:23). Ludzie leżący odłogiem powinni spodziewać się tego, że będą głodni (Przyp 19:15). Ten, kto porzuca prace zbyt wcześnie, nie będzie miał niczego, choć powinien mieć dostatek (Przyp 20:4). Ci, którzy głupio wydają, ubożeją (Przyp 23:20-21), jak też ci, którzy lekceważą możliwości (Przyp 24:30-34).
Nowy Testament naucza tego samego. Ludzie powinni dbać o samych siebie, a ci, którzy nie pracują nie być karmieni (2Tes 3:10-12). Fakt, ten, kto nie dba o własną rodzinę, porzucił wiarę i jest gorszy od niewiernego (1Tym 5:8).

Nacisk położony w tych i podobnych wersach wydaje się oczywisty. W normalnych okolicznościach Bóg chce, aby ludzie brali odpowiedzialność za swoje powodzenie. Chce, aby ciężko pracowali, mieli uporządkowane życie, planowali je, byli zdyscyplinowani i oszczędni oraz korzystali z dobrego czasu, aby przygotować się na zły. Faktycznie Pismo zabrania chrześcijanom ochraniać tych, którzy w tym sensie nie dbają o siebie. Ich zabezpieczeniem jest nauczyć się porządku i pracowitości.

Z drugiej strony Biblia uznaje również to, że siła do zdobywania Bogactwa pochodzi od Boga (Pwt 9:18). Konsekwentnie, ci, którzy chcą pełnych stodół i kadzi muszą zacząć od zaufania Bogu i uznania raczej Jego niż polegania na swoim rozumie (Przyp 3:5-10). Dzięki temu, że ufają Bogu mogą osiągnąć powodzenie (Przyp 3:27-28). Okazywanie szczodrości ubogiemu jest nazwane pożyczaniem Panu, który odpłaci (Przyp 19:17).
Dokładnie tego samego nauczał Jezus rozszerzając temat w Nowym Testamencie: ci, którzy najpierw szukają Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, otrzymają wszystko, czego potrzebują, więc nie muszą się martwić o swoją przyszłość (Mt 6:33-34). Tacy ludzie nie polegają tak bardzo na sobie samych, lecz całkowicie na Bogu.

Choć to paradoksalne, te dwie perspektywy (polegania na sobie i na Bogu) nie są sprzeczne ze sobą. Ludzie, którzy rzeczywiście polegają na Bogu, będą żyć zgodnie z Bożymi przykazaniami w każdej dziedzinie czy to pracowitości, oszczędzania, porządku i dyscypliny. Innymi słowy: osoba prawdziwie polegająca na Bogu będzie starała się polegać na sobie, zdając sobie równocześnie dobrze sprawę ze swej całkowitej zależności od Boga. W konsekwencji nawet nawrócony złodziej będzie pracował po to, aby mieć na zaspokojenie potrzeby tych, którzy nie mają (Ef 4:28).
Wszelkie zdolności, przywileje i obdarowania pochodzą od Boga, podobnie jak całe powodzenie. O ile możemy cieszyć się Bożymi darami, to okazuje się, że jakoś trudno pamiętać o tym, jak bardzo jesteśmy od Niego uzależnieni. Tak naprawdę to nigdy nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak absolutnie jesteśmy uzależnieni od Niego, musi więc nas czasami trochę tego nauczyć.
Nie chodzi o to, że musimy zależeć od Boga, w rzeczywistości zależymy od Boga w każdej chwili, absolutnie we wszystkim, bez względu na to czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie. Czasami, aby nam przypomnieć o tej prawdzie Bóg decyduje się na to, aby nas jakiegoś daru, którym cieszyliśmy się wcześniej, pozbawić (czasowo czy na stałe), lub może nas umieścić w takich okolicznościach, w których nie możemy funkcjonować bez daru, którego nie posiadamy.
Doświadczamy takich wyzwań jako utrapienia czy próby. Czujemy to, że zostaliśmy pozbawieni czegoś, na czym polegaliśmy, bądź zostajemy zmuszeni do zrobienie czegoś, co wychodzi poza nasz możliwości. I tak jest! Lecz o co chodzi? Bóg uczy nas tego, że tak naprawdę jesteśmy uzależnieni od Niego i że On może pracować w nas i przez nas bez względu na nasze braki.

Nawet apostoł Paweł przechodził przez tego rodzaju doświadczenia. Bóg powołał go do trudnej publicznej służby. Podróżował tysiące kilometrów po lądzie i morzu, stawał przed wiodącymi intelektualistami swoich czasów, bronił siebie i swego przesłania przed królami. A jednak Bóg dał Pawłowi „cierń w ciele” i „posłańca Szatana”, który wywoływał nieokreślone fizyczne osłabienie (2Kor 12:7). Innymi słowy: Bóg spowodował utrapienia, które działały wprost przeciwko misji, którą mu zlecił do wykonania.
Paweł prosił Pana przy trzech różnych okazjach, aby zostało to usunięte (2Kor 12:8), lecz tak się nie stało. Zamiast tego, Pan powiedział Pawłowi: „Dość masz, gdy masz łaskę moją, ponieważ moc doskonali się w słabości” (2Kor 12:9). Paweł zareagował w ten sposób, że będzie chlubił się ze słabości swoich, aby moc Chrystusa mogła na nim spocząć.
Nie chodzi o to, że Paweł potrzebował mocy Chrystusa, gdy był słaby, lecz o to, że potrzebował jej zawsze. Ten „cierń w ciele” nie stworzył sytuacji, w której jej potrzebował, a tylko uwypuklił tą potrzebę. Łaska, której Paweł potrzebował w chwilach słabości była dokładnie tą samą łaską, której potrzebował zawsze.
O ile cieszymy się Bożymi darami, czasami czujemy, że damy sobie radę ze wszystkim. Zapominamy o tym, że nawet te dary są przejawem łaski Bożej, a my potrzebujemy Jego łaski zawsze. Nigdy nie jest tak, że możemy sobie pomyśleć: „mam to”. Gdy tak się dzieje, gdy wydaje nam się, że możemy polegać na sobie, pojawiają się trudności, ból i próby, abyśmy nauczyli się polegać na Jego łasce i mocy. Bóg chce, abyśmy polegali na Nim nie tylko w czasie ucisku, lecz zawsze. Podobnie jak w przypadku Pawła, musimy nauczyć się znajdować przyjemność w słabościach, potrzebach, prześladowaniach i uciskach. Dzieje się to ze względu na Chrystusa, ponieważ gdy jesteśmy słabi On okazuje się być mocny.

Czy więc powinniśmy polegać na sobie? Odpowiedź na to pytanie jest pozytywna w tym sensie, że nie powinniśmy oczekiwać od innych ludzi, że wezmą na siebie to, za co my jesteśmy odpowiedzialni, a nawet wtedy nasze poleganie na sobie powinno być ugruntowane w stałym poleganiu na Bogu. Znajdziemy się w takich okolicznościach, gdy nie będziemy wiedzieli, co robić, nie będzie kogo pójść a wszystkie nasze dary, przywileje i powodzenie zawiodą. Wtedy będziemy wołać do Boga: „Nie mogę tego zrobić, nie mogę tego znieść!” Będziemy wtedy czuć się tak, jakbyśmy zaczynali spadać swobodnie.
W takich chwilach Bóg uczy nas tego, że to On to ma, a tak naprawdę zawsze i we wszystkich okolicznościach On jest tym, który to ma. Zawsze jesteśmy zależni od Niego, a te przypadki cierpienia po prostu przypominają nam o tej prawdzie.

Esej napisany przez Kevin T. Bauder, profesora Historycznej i Systematycznej Teologii na Central Baptist Theological Seminary. Niektórzy profesorzy, studenci i absolwenci tego Seminarium mogą nie zgadzać się z każdą opinią która jest tutaj wyrażona.

Starsi rządzą! Lecz zgromadzenia decydują

Kevin T. Bauder

[Pierwotnie opublikowano w lutym 2014.]

Przekonanie o tym, że kościoły powinny być zarządzane przez komitety starszych, działających w systemie, który w zasadzie uniemożliwia zmiany, a nowe rzeczy tworzy podobne do tych starych, opiera się na dwóch argumentach. Po pierwsze: owce (tj. zwykli wierzący znajdujący się pod opieką pastora czy starszych) nie mają kompetencji do podejmowania decyzji na rzecz całego kościoła. Nawet przy powierzchownym czytaniu Nowego Testamentu, łatwo jest to odrzucić. Nowy Testament nie tylko regularnie podkreśla duchowe kompetencje każdego wierzącego, lecz daje również liczne przypadki zgromadzeń (kościołów) wybierających sługi czy nawet starszych, wykluczających i ponownie przyjmujących członków i decydujących o doktrynie. Co najmniej kilka fragmentów wyraźnie pokazuje, że te decyzje były podejmowana przez większość zgromadzenia.

Adwokaci zarządzania starszych czasami próbują odeprzeć ten jednolity wzór nowotestamentowego nauczania przykładowo odwołując się do tego, że Paweł, Barnaba i Tytus ordynowali starszych.Te fragmenty nie przedstawiają jednostek wymuszających starszych na niechętnych zgromadzeniach. Teksty są raczej niejednoznaczne i nie wskazują na to, aby były niespójne z apostolskim powołaniem, które następuje po wyborze dokonanym przez zgromadzenie. Innymi słowy: te teksty nie stanowią rzeczywistego argumentu ani za, ani przeciwko zarządzaniu przez starszych.

Postawieni wobec tych faktów (a są to fakty), zwolennicy rządu starszych szybko uciekają do swego drugiego argumentu, a mianowicie do tego, że starsi mają rządzić, a zgromadzenie ma być posłuszne, przy czym przez „posłuszeństwo” rozumieją to, że zgromadzenia jest zobowiązane do poddania się decyzjom podjętym przez starszych. Powstaje pytanie, czy ten wniosek rzeczywiście jest wobec dowodów właściwy. Baptyści wierzą, że nie jest.

Continue reading

Serce, a wygląd zewnętrzny


Kevin T. Bauder

W każdej kampanii politycznej niektórzy politycy chcieliby zredukować deklaracje do sloganów i chwytliwych haseł. Niemniej, chwytliwe hasła, niczego nie określają ani nie wchodzą w szczegóły. Opierają się zbadania i omijają uważną myśl. Nie przydają się do umiejętnego rządzenia państwem. Nie nadają się również do teologii czy kościelnego porządku. Weźmy na przykład coś takiego, zaczerpnięte z prawdziwego kazania, wygłoszonego przez prawdziwego kaznodzieję:

Co mówi Słowo Boże na temat uwielbienia? Mój Bóg mówi: „Patrzcie na serce, a nie na zewnętrzny wygląd. Czy tak się dzieje w twoim kościele?”

Takie oświadczenie nie jest czymś unikalnym. Erupcja tego rodzaju zazwyczaj dotyczy zastrzeżeń do kultury „garnituru i krawata”, która tradycyjnie funkcjonuje w większości amerykańskiego chrześcijaństwa. Kiedy jednak już raz przyjmie się taką linię myślenia, czemu by na tym poprzestać? Na przykład, mówca, który wygłosił to stwierdzenie znany jest z tego, że w czasie głoszenia ma na sobie T-shirt z „Nastoletnimi Żółwiami Nindża” i często, aby zwrócić na to uwagę, ironicznie prosi publiczność do przyjrzenia się jego zewnętrznemu wyglądowi.

Czy więc Bóg mówi to, co ów mówca powiedział, że mówi? Czy Bogu chodziło o to samo, o co chodziło mówcy? Powyższe hasło odnosi się do 1Księgi Samuela 16:7. W tym tekście Pan posłał Samuela do domu Jessego, aby tam wyznaczyć na króla mężczyznę, który zastąpi Saula. Na Samuelu zrobił wrażenie wygląd pierwszego syna, jego wysokość i zachowanie, więc przyjął, że to Pan wybrał Eliaba. Niemniej, Pan przerwa, mówiąc: „Nie patrz na jego wygląd i na jego wysoki wzrost; nie uważam go za godnego, albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce”.

Continue reading