Category Archives: Brogden Chip – artykuły

Ewangelia Królestwa


Chip Brogden

I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w ich synagogach i głosząc ewangelię o Królestwie i uzdrawiając wszelką chorobę i wszelką niemoc wśród ludu (Mat. 4:23).


Czym jest Ewangelia? Samo słowo „ewangelia” oznacz „Dobra Nowina”. We współczesnym języku, jest to przesłanie zbawienia – to coś, czego potrzebujesz, aby iść do nieba, gdy umrzesz. Dobra Nowina, jak przeważnie jest rozumiana dziś, to sposób na zbawienie czy „narodzenie na nowo”; jak stać się wierzącym, chrześcijaninem. Głoszenie ewangelii zawiera w sobie powiedzenie ludziom, że po to, aby być zbawionym, trzeba przyjąć Jezusa Chrystusa jako ich osobistego Zbawiciele, co daje obietnicę życia wiecznego w niebie z Bogiem, po śmierci wierzącego. Dla niektórych Dobra Nowina idzie jeszcze dalej i ich przesłanie Ewangelii zawiera Boże zaopatrzenie w moc, zdrowie, powodzenie i sukces dla tych, którzy nauczą się jak korzystać z wiary. Oczywiście, jeśli nie „pomodlisz się modlitwą grzesznika”, jeśli nie zaakceptujesz Jezusa jako swego osobistego Zbawiciela, to Dobra Nowina staje sią Złą Nowiną: twoim wiecznym przeznaczeniem jest płonąć w piekle wraz z wszystkimi innymi niewierzącymi.


Lecz takie podsumowanie „tej Ewangelii” pobudza do pytań, które domagają się odpowiedzi. Słyszymy to, co jest głoszone i ogłaszane dziś jako „ta Ewangelia”. Lecz czy jest to ta Ewangelia, którą głosił Jezus? Czy jest to Ewangelia głoszona przez apostołów? Czy pierwszy kościół tak rozumiał Ewangelią? Czy, dla nich , Ewangelia była czymś więcej niż sprawą pójścia do nieba lub piekła? Czy jest możliwe, że jakieś dwa tysiące lat po tym, gdy Jezus zaczął dzielić sie Swoją Dobrą Nowiną, minęliśmy się z nią? Czy jest to możliwe, że dodaliśmy coś do oryginalnego przesłania? Czy jest możliwe, że coś odjęliśmy z pierwotnego przesłania? Jeśli minęliśmy się z prawdą i Ewangelia, którą głosimy jest w jakiś sposób błędna, lub brakuje jej czegoś, czy nie wyjaśniało by to braku wiary, mocy i świętości między wielu wyznającymi dziś chrześcijaństwo? A co, jeśli moglibyśmy wrócić do Pisma i odkryć rzeczywiste znaczenie stojące za wszystkim – prawdziwe przesłanie Ewangelii, całą radę Bożą, ostateczny cel, myśl i zamierzenie stojące za wszystkim, co Bóg zrobił, robi i będzie robił?


Jeśli spojrzymy na to, co Biblia mówi i uchwycimy implikacje Ewangelii według Jezusa to wkrótce odkryjemy, że Dobra Nowina jest lepsza niż śmielibyśmy nawet mieć nadzieję. Jest to historia odnowienia czegoś, co kiedyś wydawało się całkowicie stracone, odkupienie czegoś, co kiedy wydawało się całkowicie pozbawione nadziei. Jest to historia o Bogu doprowadzającemu do czegoś cudownie dobrego, z czegoś straszliwie złego. Jest to opowiadanie o Bogu tworzącemu życie i światło z śmierci i ciemności. Jest to opowiadanie o miłości, o niewiarygodnych granicach do których miłość może dojść, aby pozyskać obiekt swojego uczucia. Ewangelia jest czymś znacznie, znacznie więcej niż uniknięcie piekła i pójście do nieba; jest to historia Idei, Celu, Zamiaru, Planu, który się wykonuje w tym wszechświecie nawet teraz, gdy siedzisz i czytasz te słowa. Ten Ostateczny Cel może być podsumowany w jednej myśli, centralnej idei, którą znajdziesz wplecioną w całą Biblię i historię ludzkości. Jest to temat, który Jezus i pierwsi apostołowie głosili i dzięki zrozumieniu którego pierwsi wierzący w pierwszym kościele stawali się uczniami Chrystusa. To zrozumienie Bożego Ostatecznego Celu i Zamiaru wyraża się w czymś, do czego Biblia odnosi się jako do Królestwa Bożego. W centrum tego Królestwa Bożego jest Osoba. Wszystko, co Bóg zrobił, robi i będzie robił koncentruje się wokół tej Osoby. Biblia mówi, że wszystko pochodzi z Niego, przez Niego i dla Niego. Tą Osobą jest Pan Jezus Chrystus.

Bożą wolą jest to, aby Król i Jego Królestwo wypełniło wszystko Jego Światłem, Jego Miłością i Jego Życiem; a więc, to Królestwo nieustannie wzrasta, rozszerza się pomnaża. Są takie składniki wszechświata, które starają się sprzeciwiać temu wzrostowi. Pomimo, że mogą nieco opóźnić czy utrudnić to, nie są w stanie zatrzymać wzrostu Królestwa. Nie tylko nie da się go zatrzymać, lecz gdy ludzie zobaczą Króla takiego, jakim rzeczywiście On jest, nie będą już więcej chcieli się Mu opierać. To dlatego Królestwo stale wzrasta i rozszerza się tak, że ostatecznie wypełni wszystko.

Ewangelia według Jezusa
Po wielu stuleciach oczekiwania, Mesjasz w końcu przybył. Oczywiście, nie zdali sobie sprawy z tego, że On był Mesjaszem, nie mogli więc w pełni docenić znaczenia Jego służby. Z naszej strony, możemy patrzyć na zapisy biblijne i zobaczyć jakim był Człowiekiem. Szczególnie interesujące będzie to, co mówił na początku. Syn Boży mieszkał przez trzydzieści lat swego 33 letniego życia we względnym ukryciu, oczekując na właściwy czas. W końcu ten czas nadszedł i zaczął głosić Swoją Dobrą Nowinę. Jesteśmy wdzięczni za to, że przyszedł przynieść Dobrą Nowinę, Radosne Przesłanie, zamiast Złej Nowiny! Biorąc pod uwagę stan rzeczy wśród których się znalazł, fakt, że przyniósł Dobrą Nowinę, jest sam w sobie zdumiewający.

 


Jak więc była ta Dobra Nowina?

W szczególności ta, gdy Jezus zaczął głosić w wieku trzydziestu lat. Jaki był Jego główny temat? Zbawienie? Uzdrowienie i bogactwo? Potrzeba przebudzenia? Naukowa rozprawa na temat hebrajskich pism? Czy ogłoszenie Siebie jako Syna Bożego i domaganie się, aby Izrael Go uznał? Nie musimy spekulować nad treścią początków Jego głoszenia:

Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios (Mat. 4:17).

A potem, gdy Jan został uwięziony, przyszedł Jezus do Galilei, głosząc ewangelię Bożą. I mówiąc: Wypełnił się czas i przybliżyło się Królestwo Boże, upamiętajcie się i wierzcie ewangelii (Mk. 1:14,15 ).

On zaś rzekł do nich: Muszę i w innych miastach zwiastować dobrą nowinę o Królestwie Bożym, gdyż na to zostałem posłany (Łk. 4:43 ).


Niezwykłą rzeczą jest to, że nie tylko waga Królestwa Bożego była zawarta w nauczaniu Jezusa, lecz również to, że „ta Ewangelia” była całkowicie związana z „tym Królestwem”. Nie ma Ewangelii, która jest samodzielna i z dala od Królestwa. Jezus przyszedł do Galilei „głosząc Ewangelię Królestwa Bożego”. Królestwo Boże sprawia, że Ewangelia jest Ewangelią. To ma wielkie znaczenie, ponieważ wywołuje ważną kwestą. Jeśli Ewangelia jest głoszona dziś z zaledwie wspominaniem o Królestwie Bożym to czy jest to faktycznie ta Ewangelia? Z biblijnej perspektywy Królestwo Boże sprawia, że Ewangelia jest Ewangelią, lecz tylko nieliczni dziś mogą wyartykułować czym jest Królestwo Boże, gdzie ono jest i co ono oznacza. Rzadko kiedy jest również wspominane tam, gdzie głoszona jest tzw. „Pełna Ewangelia”. Jeśli jest już wymieniane to tylko przelotnie. Poproś chrześcijan (jak to robię), aby ci wyjaśnili, co to jest Królestwo Boże, a zobaczysz jaką różnorodność odpowiedzi otrzymasz. Większość w ogóle nie jest w stanie odpowiedzieć. Niektórzy mówią, że jest to w Niebie, które stało się jakiegoś rodzaju kościelnym domem wypoczynkowym dla drogich świętych, którzy odeszli. Inni odpowiedzą, że Królestwo Boże odnosi się do przyszłych czasów, gdy Jezus będzie rządził na ziemi przez 1000 lat. Jeszcze inni powiedzą z Pismem w ręce, że Królestwo Boże jest w tobie, lecz nie będą w stanie powiedzieć niczego poza cytowaniem tego wersetu.


Jak to możliwe, że przy całym zwiastowaniu „tej Ewangelii” ciągle pozostajemy tak nieprecyzyjni i niedoinformowani o Królestwie Bożym? Czy to możliwe, że skoro Jezus mówi:  I będzie głoszona ta ewangelia o Królestwie po całej ziemi na świadectwo wszystkim narodom, i wtedy nadejdzie koniec (Mat. 24:14), to zakończenie czasów jest opóźnione właśnie dlatego, że nie mamy, nie wykonujemy i nie głosimy tej Ewangelii o Królestwie? Czy to możliwe, abyśmy nie głosili tej Ewangelii Królestwa, ponieważ nie wiemy, co to jest? Jeśli nie to dlaczego? Jakie bardziej dokładne zrozumienie Królestwa Bożego zmieni nasze głoszenie i przyspieszy koniec tego wieku i początek nowej ery?

deeo

NIebezpieczeństwo spoufalenia

Chip Brogden

Łuk 7:44 in.

Wszedłem do twojego domu, a nie podałeś mi wody do nóg moich;.

Jak często traktujemy lekko obecność Jezusa? Nasza pseudo-chrześcijańska kultura jest bluźniercza. Nie mówię o świeckości języka, lecz o traktowaniu boskich rzeczy ze swobodną, apatyczną i nonszalancką postawą. Bluźnimy świętym rzeczom traktując je jak coś zwykłego, normalnego, powszechnego oi rutynowo.

Ciekawe jest to, że tylko ci, którzy znają Świętego zagrożeni są spoufaleniem w tej dziedzinie. Niewierzący, ci którzy nie są ze Świętym zaznajomieni, nie mogą bluźnić temu, czego nie rozumieją.

Niebezpieczeństwo spoufalenia polega na tym, że wiemy i zaniedbujemy.

Właśnie tutaj w Ewangelii Łukasza w 7 rozdziale jest to dla nas zilustrowane. Faryzeusz zaprosił Jezusa na obiad. Nie jest to jakiś nieobeznany z religijnymi sprawami człowiek, lecz członek najbardziej ostrego stronnictwa religijnego. Jezus przyjął jego zaproszenie i wszyscy zasiedli do posiłku.

W czasie, gdy siedzieli przy stole, weszła do pomieszczenia kobieta z alabastrowym słoiczkiem oleju. Wiemy, że była grzesznicą, ponieważ Łukasz tak komentuje wydarzenie: A oto pewna kobieta z tego miasta, grzesznica,… (7:37 in.). Ta grzesznica robi coś dziwnego i wspaniałego: obmywa stopy Jezusa  swymi łzami i wyciera je włosami, całując Jego stopy; namaszcza je też przyniesionym pachnącym olejem.

Oczywiście, faryzeusz jest ogromnie zgorszony tym, że ta grzesznica przyszła nieproszona do jego domu. Jest również nieco zmieszany tym wyrazem uczucia. Myśli sobie: Gdyby Jezus był prorokiem, wiedziałby, kim i jaka jest ta kobieta, która go dotyka, bo to grzesznica. Lecz w umyśle  Jezusa, istotne jest to: Kto faktycznie Mnie kocha, a kto mnie lekceważy.

W tamtych czasach nikt nie podróżował dla przyjemności. Powszechnie nie lubiano tego ze względu na upał i brudną przeprawę, której unikano, jeśli tylko było to możliwe. Większość ludzi, w tym i Jezus, podróżowała na piechotę, tak więc rytuał zajmowania się gośćmi był związany ze stałymi zasadami i koncentrował się wokół stóp. Po wejściu do czyjegoś domu, gospodarz witał gościa pocałunkiem w oba policzki i oferował wodę do umycia zmęczonych i brudnych nóg. Jeśli było to możliwe proponowano również jakieś perfumy i olej, aby gość mógł się odświeżyć. Jednak faryzeusz nie dopełnił tej nawet w najbardziej podstawowej, zwykłej i tradycyjnej grzeczności  wobec gościa (7:44-46 in.):

Nie  dałeś wody do stóp moich…., nie pocałowałeś mnie, … głowy mojej nie namaściłeś . . .

Obecność Jezusa została lekko potraktowana!  Czy było to tylko przez zapomnienie ze strony gospodarza, czy też coś innego?  Głębszego?

Być może faryzeusz nadmiernie się spoufalił z Jezusem – stał się po prostu troszkę nazbyt swobodny. Z daleka Jezus był niesamowity, a teraz siedział u niego przy stole, w jego domu i mógł się przekonać, że Jezus jest człowiekiem. Może doszedł do wniosku, że Jezus nie różni się tak bardzo od niego. To tylko Jezus, nie się więc czym ekscytować. Niech się sam zatroszczy o wodę i umyje sobie nogi. To jest właśnie niebezpieczeństwo spoufalania!

Mówi się, że poufałość rodzi pogardę. Na początku pragnęliśmy obecności Pana, lecz dziś już lekceważymy ją. Na początku byliśmy w zachwycie, lecz teraz być może nie jesteśmy już tak zdumieni. Jego odwiedziny stają się bardziej rutyną, czymś zwyczajnym, bardziej powszechnym. Przyzwyczailiśmy się już do śpiewanych pieśni a czytanie biblii jest suche; świadectwa składane przez braci i siostry nie poruszają nas, w końcu już to wszystko słyszeliśmy i widzieliśmy tyle razy.

Z drugiej strony właśnie ta kobieta, zachowała cichą cześć, poczucie boskiego zdumienia, majestatyczne wyrażenie zadumy na Tym co Święte. Oddała cześć Temu, któremu cześć się należy. Wykonała to, czego zabrakło. Gdy przybyła i zobaczyła, że nikt nie usłużył Panu, to, na tą jedną chwilę, w tym miejscu stał się On centrum jej istnienia.

Tak niewielu ludzi prawdziwie dziś usługuje Panu Samemu. Oczekują, że Pan będzie usługiwał im i faktycznie robi to. Lecz taka jest natura Pana Jezusa, że On nigdy nie zwróci uwagi na siebie, nigdy nie powie:”Dlaczego nie usługujesz Mnie? Dlaczego Mnie lekceważysz? Dlaczego nie umyłeś Moich stóp?” Będzie milczał i oczekiwał, że ktoś Go zauważy. Być może to właśnie jest przyczyną faktu, że często jest pomijany i lekko traktowany; On nigdy nie stara się o nic dla siebie.

Kiedy po raz pierwszy Pan pokazał mi wagę usługiwania Jemu, nie żądał ode mnie niczego. Po prostu pozwolił mi doświadczyć tego, jak samotny był pośrodku całej religijnej działalności. Tam, wśród naszych wspaniałych kościelnych nabożeństw zrozumiałem, że lekceważymy Jezusa – zbyt dobrze znamy Jego obecność. Gdy zrozumiałem to, jaki sprawia to ból Panu, natychmiast też wiedziałem, co należy zrobić. To właśnie wtedy zrozumiałem, że usługiwać Panu jest rzeczą pierwszoplanową, najważniejszą; podstawowym celem i przyczyną naszego istnienia.

Najlepsi kelnerzy i kelnerki to ci, którzy uprzedzają twoje potrzeby i natychmiast ruszają, aby je zaspokoić – nawet nie musisz o to prosić. Nie mówią: „Czy chce pan jeszcze herbaty?” Patrzą, czy potrzebujesz, a gdy widzą, że masz pustą szklankę, pojawiają się, aby ją napełnić.

Kelner, sługa, usługujący: wszystkie trzy wyrazy mają to samo znaczenie. Oczekiwać na Pana; być sługą Pana; usługiwać Panu; wszystkie trzy opisują tę samą funkcję i cel działania. Najczęściej nie jest to głoszenie, nauczanie, podróżowanie czy budowanie wielkiej służby, lecz wypatrywanie, uprzedzanie i zaspokajanie Potrzeb Pana, którego nikt nie lekceważy.

Pan daje przez calutki dzień; On uczy tłumy; On uzdrawia ich choroby; On wychodzi naprzeciw ich potrzebom, a pod koniec dnia jest zmęczony, ma brudne stopy i potrzebuje odświeżenia. Lecz często jest tak, że Jego potrzeby są całkowicie pomijane, a my gorliwie wyciągamy ręce po NASZE błogosławieństwo.

Z pewnością ta kobieta miała wiele potrzeb, a jednak przyszła do Pana Jezusa, nie po to, aby błogosławieństwo otrzymać, lecz aby błogosławić (Łuk 7:44-46 in.):

On zaś łzami skropiła nogi moje i włosami swoimi wytarła,… nieprzestała całować nóg moich, … ona zaś olejkiem namaściła nogi moje..

Gdy Jezus wchodzi do „naszego domu”” – czy to jest miejsce oddawania czci, dom, praca, czy serca – czy lekceważymy Go? Czy Jego Potrzeba jest zaspokojona?

Modlę się o to, aby Pan przekonał nas, że bluźnimy Panu i uwolnił nas od spoufalenia. Pokutujmy i odkryjmy ponownie Tego, który siedzi z nami przy stole.

ceo продвижение сайта