Fenn John
Poprzednim razem…
… zacząłem badać to jak wyglądał chrześcijanin w I wieku i porównywać go z tym, co dziś nazywamy „chrześcijaństwem”.
Wróćmy do tego czasu, gdy nie było budynków zwanych „kościołami”, do czasu, gdy wierzącym w Jezusa słusznie powiedziano, że Bóg nie mieszka już więcej w świątyni w Jerozolimie, lecz że teraz mieszka w każdym wierzącym i to tam można znaleźć Jego obecność.
Uczono ich, że nie muszą krzyczeć i wrzeszczeć, aby pozyskać uwagę Boga; On mieszkał w nich i mieli pokój z Bogiem, a On z nimi. Uczono ich, że nie muszą wybierać się w górę, czy sprowadzać Go na dół; On żył w nich i był tak blisko jak własny oddech. (Rzm. 5: 1-5, 10: 6-10, Ef. 2:4-7, Hbr. 12:22-24.)
Te żywe świątynie Boga spotykały się w domach wraz innymi świątyniami, spragnieni, poszukujący i znajdujący obecność Pana pośród nich. Jak widzimy w Piśmie, chrześcijanin był uczniem, aktynie uczącym się, aktywnym studentem Jezusa Chrystusa, który natychmiast brał się za stosowanie w praktyce wszystko, czegokolwiek się o Nim dowiedział.