Category Archives: Frangipane Francis

Kultura moralnego negatywu

Frangipane Francis

Izajasz 5:20
Ameryka stała się obecnie “Kulturą moralnego negatywu”.

Nie mówię o „negatywizmie”, w sensie ludzi, wyznających new age. Jestem nawet przekonany, że „negatywizm” może być uczczony, a nawet pożądany. Z dziesięciu Bożych przykazań, osiem ma tryb negujący: „Nie będziesz…”, a to stanowi 80%. Wątła ludzka natura potrzebuje ograniczeń, aby zapobiec naszym grzesznym zachowaniom. Lecz jest jeszcze inna sprawa.

Mówię o tym negatywie, w tym sensie, w którym używa się tego słowa fotografice: fotograficzny negatyw, gdy ciemne kolory występują jako jasne, a jasne – jako ciemne. Obraz jest ‘odwrócony’. Moralny negatyw pojawia się, gdy to co złe i dobre – moralne światło i ciemność – są odwrócone. Jeśli takie negatywne moralne myślenie dominuje w społeczeństwie to mamy kulturę moralnego negatywu.

W księdze Izajasza 5:20 Bóg mówi poprzez proroka:

„Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem, którzy zamieniają ciemność w światłość, a światłość w ciemność zamieniają gorycz w słodycz, a słodycz w gorycz”.

Biada kulturze moralnego negatywu.

Czy Ameryka jest taką kulturą? Gdy chrześcijańskie demoninacje odrzucają jasne nauczanie biblii i wybierają aktywnych, niepokutujących homoseksualistów jako biskupów, gdy ci biskupi występują przed kamerami i wylewają potoki słów na temat tego, jakiejże to trzeba dojrzałości, aby podjąć taki krok to stajemy się kulturą moralnego negatywu. Gdy Najwyższy Sąd Stanu Massachusett dopuścił do tego, że homoseksualiści mogą zawierać małżeństwa to ciemność jest światłością, a światłość ciemnością. Jeśli jakikolwiek nominowany sędzią, który sprzeciwia się prawu kobiet do zabijania nienarodzonego dziecka, jest postrzegany jako ktoś nie pasujący do swego urzędu to masz wtedy moralny negatyw. Jeśli tolerancja wszystkiego jest postrzegana jako moralna cnota, gdy lokalni kapłani nazywają ewangelizacje „mową nienawiści’ , gdy sądy dyskutują czy stwierdzenie: „jeden naród przed Bogiem” jest konstytucyjny, nasze kultura staje się moralnym negatywem.

Kiedyś ten kraj miał wyraźniejszy moralny kodeks. Nigdy nie byliśmy jakąś utopią moralną, jakby to mógł sobie ktoś wyobrazić, lecz Ameryka miała judo-chrześcijańską moralność, która była fundamentem naszego społeczeństwa. Światło było światłem, a ciemność, ciemnością. Grzech był nazywany grzechem, a dobroć dobrem. Moralne fundamenty powoli uległy zniszczeniu.

Jak to się stało? Kościół nie wykonał swojej pracy. To my zostaliśmy powołani do tego, aby być solą ziemi, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się zła. To my mamy być prorokami Boga, konfrontującymi zło i przedstawiającymi Jezusa jako rozwiązanie. Lecz kościół zbyt często bardziej usiłuje dopasować się do kultury niż ukazywać jej deprawację. Zamiast pozwolić na to, aby Słowo Boże kształtowało nasze umysły, my sami kształtujemy naszą interpretację Biblii zgodnie z powiewami popularnej kultury.

Moja własna denominacja jest tego smutnym przykładem. W 1840 roku Południe przyjęło niewolnictwo. Zamiast skonfrontować się z tym złem, Southern Babtist (Zgromadzenia Baptystów Południa) poddało się kształtowaniu chwili. Wykrzywili Pismo i głosili niewolnictwo z kazalnic. Widziałem książkę, która „udowadniała z Pisma”, że Bóg stworzył czarnych jako poddanych. Wraz z tysiącami innych południowych baptystów stałem w zeszłym roku i publicznie pokutowałem z grzechów naszych ojców. Gdy kościół wykrzywia biblijne nauczanie, aby dopasować je do popularnych poglądów, rozwija się moralny negatyw.

Teraz inne denominacje popadają w tą sama pułapkę. Nasza kultura przyjęła homoseksualną obrzydliwość jako coś normalnego, a nawet przyjemnego. Nikt szukając  w Piśmie nie doszedłby do takiego wniosku. Niewiele idei jest tak wyraźnie pokazanych w Biblii jak to, że małżeństwo jest złączeniem kobiety i mężczyzny w monogamicznej relacji i to, że seksualna aktywność poza tym związkiem jest grzechem. Lecz zamiast przeciwstawić się temu złu w naszej kulturze, wiele kościołów wykręciło Pismo, aby dopasować się do popularnych poglądów na temat moralności seksualnej. Cudzołóstwo jest normalne, dziewictwo – dziwaczne. Tak zwani chrześcijańscy kapłani błogosławią homoseksualne związki. Jak może sługa Boży błogosławić to, co Bóg potępia? Prorocy nie wzywają już kultury, aby się poddawała Bożemu Słowu; zamiast tego udzielają błogosławieństwa ludzkiej deprawacji.

“Biada tym, którzy zło nazywają dobrem, a dobro złem”.  Kultura moralnego negatywu jest chora, zdeprawowana i balansuje na krawędzi upadku. Nasz naród ma głęboki problem i to nie polityczny, ekonomiczny czy edukacyjny. Jest to problem natury moralnej i duchowej. Żadne społeczeństwo nie może prosperować, ani nawet przetrwać hołdując kulturze moralnego negatywu. Jak możemy stać bez moralnego kręgosłupa?

Czy nie ma nadziei? Nie jest tak. Izrael pod koniec okresu Sędziów, osiągnął taki poziom deprawacje, że nawet Larry Flynt by się zaczerwienił; stali się kulturą moralnego negatywu. Lecz to, co najlepsze było jeszcze w przyszłości, 50 lat przed Izraelem.

Jak to się zmieniło? Jeden człowiek, Samuel, oddał siebie samego Bogu. Wiernie ogłaszał prawdę przez wiele lat, Izrael wrócił do Boga w czasie jego posługi, po czym wspiął się na szczyty chwały pod przywództwem króla Dawida, którego Samuel namaścił.

Ameryka jest w niebezpieczeństwie, lecz nie bez nadziei. Kobiety i mężczyźni wiary muszą stanąć mocno i nie zgadzać się na kompromis prawdy z rozkoszami naszej kultury. Mamy konfrontować się z moralnym negatywem przy pomocy wspaniałych kolorów Bożego światła. Moc Boża ciągle zmienia serca.

Modlę się o to, aby w wyborach tego roku, Bóg wzbudził w tej ziemi liderów, którzy będą mieli wyraźną moralną wizję – którzy będą widzieli prawo jako prawo, zło jako zło. Lecz światło Boże nie będzie świeciło w tej ziemi jedynie poprzez polityków. Pan będzie świecił przez ciebie i przeze mnie; chrześcijan, którzy są poddani Bogu i pozwalają, aby Jego Słowo kształtowało ich przekonania, i którzy pozwolą na to, aby ich światło świeciło jasno.

Niech pełnia kolorów Bożej prawdy wyprze kulturę moralnego negatywu.раскрутка сайта

Patrząc na Tego, który jest niewidzialny

Frangipane Francis
1 Król. 19:10

Zapytał Pan Eliasza:
– Co tu robisz, Eliaszu?

A on odpowiedział:
– Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, gdyż synowi izraelscy poczycili przymierze z z tobą, poburzyli twoje ołtarze a twoich proroków wybili mieczem. Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać.

Takie przeżycie, gdy dajesz z siebie to, co najlepsze i nie udaje ci się może być druzgocące. Eliasz został zniechęcony przez postawę Bożego ludu. Myśląc że jest nieudacznikiem, uciekł przed Izabel i prosił Boga, aby odebrał mu życie.  Pismo mówi nam, że „przewlekłe oczekiwanie sprawa sercu ból” (Przyp. 13:12). Eliasz ogromnie chciał zobaczyć naród wzbudzony w pokucie, lecz nie rozumiał roli jaką mu Bóg wyznaczył. Być może głównym błędem Eliasza było to, że on sam osobiście niósł ciężar przebudzenia Izraela. Nie znając swojego miejsca zajął miejsce Boga.  Kiedy serce choruje na zniechęcenie i rozczarowanie łatwo stracić perspektywę. Musimy pamiętać o tym, że poza Duchem Świętym, nikt nie jest w stanie zmienić serca drugiego człowieka. Wiele z tego zniechęcenia Eliasza pojawiło się wskutek fałszywych oczekiwań, jakie nałożył na siebie.

W swym odrzuceniu, samotny i zraniony Eliasz schował się w jaskini góry Horeb. Dla nas, użalanie się nad sobą może stać się duchową jaskinią, może nas schwycić w pułapkę ciemnej dziury samotności i bólu. W takim miejscu oddzielenia nie słyszymy głosu zachęty Boga; wszystko, co słyszymy to echo naszego własnego głosu rozdzierającego i pomnażającego nasze problemy.

Wywołując Eliasza z jaskini Pan powiedział do niego (w. 11):

– Wyjdź i stań na górze Przed Panem.

Eliasz wyszedł z ciemności jaskini i zdarzyło się coś niesamowitego (1 Król19:11-12):

„A oto Pan przechodził, a wicher potężny i silny wstrząsając górami kruszący skały szedł przed Panem; lecz w tym wichrze nie było Pana. A po wichrze było trzęsienie ziemi, lecz t ym trzęsieniu ziemi nie było Pana. Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana . Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było pana. A po ogniu cichy, łagodny powiew”.

Nowe objawienie Boga
Czasami bywa tak, że Pan musi udzielić nam zrozumienia Swojej woli, w rzeczywistości uwalniając nas w ten sposób z ograniczeń naszych poprzednich doświadczeń. Pan przechodził, lecz nie było go w wichrze, trzęsieniu ziemi i ogniu, które były dobrze znanymi Eliaszowi symbolami. Pana, który wywoływał te potężne manifestacje nie było w nich.

Dla Eliasza wielkie manifestacje były znakami Bożej aprobaty, lecz nadchodziło coś nowego, co wymagało świeżego poddania się żywemu Bogu. Nowe namaszczenie – „podwójna porcja” – nadchodziło! To nowe dzieło Boże zakończy panowanie Jezebel i zniszczy cześć dla Baala. Całkiem odmienny charakter tego nowego namaszczenia, będzie nie tylko widoczny w nadnaturalnych manifestacja, lecz jeszcze większej mądrości i współczuciu.

Gdy minął ostatni znak, czytamy (w.12): „A po ogniu cichy łagodny powiew”. Ten dźwięk nie był głosem Bożym, to był wstęp do obecności Bożej. Eliasz rozpoznał świętą ciszę i „zakrył płaszczem swoją twarz” (w. 13), aby nie patrzyć na Boga.

Być może było to bardzo blisko miejsca, gdzie Mojżesz, 500 lat wcześniej, ukrył się, gdy Pan przechodził. Teraz była kolej na Eliasza. Wejście do tego wiecznego pokoju było wejściem w Obecność Boga.

Patrząc na Tego, który jest niewidoczny.
Trzęsienie ziemi, ogień, sztorm – znaki, które towarzyszyły Eliaszowi – są również znakami naszych czasów, lecz, aby wejść na nowy poziom musimy rozpoznać Bożą bliskość, miejsce, gdzie nie ma „trzęsień ziemi” czy „sztormów”, które przyciągają naszą uwagę. On wymaga tego, abyśmy weszli w oczyszczoną relację z Nim – taką, która jest oparta na Jego miłości i szepcie Jego słowa, a nie na sprawach naszych czasów.

Tak więc, musimy nauczyć się słuchać głosu Tego, który rzadko mówi głośno i obserwować działania Tego, który inaczej jest niewidoczny. Eliasz otrzymał odwagę do zniesienia złości Jezebel w taki sam sposób jak Mojżesz, który musiał stanąć przed wściekłością faraona: „trzymał się bowiem tego, który jest niewidzialny, tak jak gdyby go widział” (Heb. 11:27).
Również i my trzymamy się widząc Tego, który jest niewidzialny. Lecz zanim  rzeczywiście będziemy mogli rozeznać Obecność Bożą, musimy rozpoznać delikatny podmuch, który poprzedza Jego obecność. Jakie jest to duchowe zjawisko? To jest Duch Święty poddający sobie aktywność ziemi i przygotowujący pojawienie się Pana.

Jeśli mamy osiągnąć moc potrzebną w czasach ostatecznych tego wieku, musimy nauczyć się wykrywać, bez wielkich znaków, cichy głos Boży. On nie będzie walczył o naszą uwagę; On musi być poszukiwany. On nas nie będzie zaskakiwał, On musi być dostrzegany. Nie potrzeba szczególnych zdolności, aby „rozpoznać” trzęsienie ziemi, ogień, czy wielki sztorm, lecz, aby czuć delikatny powiew Boga, inne nasze działania muszą być wygaszone. W naszym świecie nieustannej presji i ciągłego rozpraszania naszych serc, musimy ruszyć ku niewidzialnemu światu Bożego Ducha. Musimy nauczyć się „widzieć” Tego, który jest niewidzialny.

Nowy początek.
W cichości serca Eliasza, pojawił się Pan. Ponownie Wszechmogący zapytał (1 Król.19:13):
– Co tu robisz, Eliaszu?
A Eliasz udzielił tej samej odpowiedzi.
– Gorliwie stawałem w obronie Pana, Boga Zastępów, …. pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać.

Odnawiając perspektywę Eliasza, Pan zapewnił go, że jest jeszcze 7000 Izraelitów, którzy nie skłonili się przed Baalem.  Ale, miało pojawić się nowe zadanie. Pan powiedział Eliaszowi, że ma wyznaczyć  Chazaela na króla Syrii i Jehu na króla Izraela. Miał również przygotować Elizeusza, który miał być jego następcą (1 Król. 19:15-16). Na Horbie, Bóg udzielił „podwójnej porcji” duchowej mocy. Choć Bóg dał namaszczenie Eliaszowi to Elizeusz miał w tym namaszczeniu chodzić.  I faktycznie, pod potężnym, nowym namaszczeniem następca Eliasza, Elizeusz, mógł zrobić dwakroć więcej cudów (2 Król.2:9-14). Bardziej niż prorok sądu, dzieła Elizeusza przypominały raczej dzieła Chrystusa. Elizeusz pomnożył chleb (2 Król 4:42-44); pokonał armię przeciwnika oślepiając ich; ustanowił pokój między Izraelem a Aramem (2 Król. 6:14-23); uzdrowił Naamana, syryjsiego generała (2 Król.5:1-14); namaścił Jehu, aby zniszczył cześć składaną Baalowi i Izabel (2 Król. 9-10), który też przeprowadził coś, co jest najbliższe przebudzeniu, jakiego kiedykolwiek dziesięć północnych plemion przeżyło (2 Krl. 10:28, 30).

Eliasz osobiście nie spowodował odnowienia narodu, a jednak otrzymał większe zrozumienie swojego miejsca w Bogu. Jego powołaniem było „iść przed” i przygotować drogę na przyjście większych rzeczy. Wielu z nas niszczy siebie samych usiłując wywołać przebudzenie. Być może naszym powołaniem jest przygotować grunt pod to, co ma przyjść po nas.

Eliasz odniósł sukces „przygotowując drogę”, jego duchowe namaszczenie zostało przydzielone Janowi Chrzcicielowi, jako heroldowi zarówno pierwszego jak i drugiego przyjścia Chrystusa (Mal. 4:5-6; Mat 17:11). Ostatecznie, Bóg zabrał Eliasza do nieba w rydwanach ognia i wichrze, które były dobrze znanymi Eliaszowi manifestacjami.

W miarę jak czasy się kończą, Bóg obiecał, że podobnie jak Eliasz, my również otrzymamy „podwójną porcję” (Iz. 61:7; Jn 14:12). Może to oznaczać, że Bóg objawi nam siebie samego w takiej chwale, jakiej jeszcze nigdy dotąd nie znaliśmy, lecz najpierw On musi powstrzymać naszą nie namaszczoną aktywność i zmagania naszego ciała. On musi doprowadzić nas do kresu naszych możliwości; tam, gdzie zaczynają się Jego możliwości. Gdy przestaniemy zajmować miejsce Boga, znajdziemy swoje miejsce w Nim.

Pomimo, że duch Izabel w oczywisty sposób manifestuje się w naszym świecie, jego dni są policzone. Naszym zadaniem jest wyciszyć się i wiedzieć, że Chrystus jest Bogiem. On zwycięży wszystkich Swoich wrogów. On będzie wywyższony ponad całą ziemią a przebywać w Nim to mieszkać w Warowni Bożej.

O, Panie, jak łatwo popadamy w religijne zwyczaje i duchową głuchotę. Panie, pragnę Twoich dróg, pragnę oczu, które widzą i uszu które słyszą wyraźnie. Naucz mnie, Panie Jezu, intymności z Bogiem. Usuń tajemnice otaczającą Ciebie, abym mógł naprawdę poznać Ciebie.

Przebacz mi to, że szukam znaków zamiast słuchać Twojego głosu. O, Boże, pragnę prawdziwie poznać Ciebie tak, jak Mojżesz poznał, aby przebywać w Twojej chwale. Odnów Twój kościół podwójną miarą, którą obiecałeś i prowadź nas do pełni Twej mocy. W imieniu Jezusa, Amen.

Zaadoptowane z książki, „The Stronghold of God” (Warownia Boża).

продвижение сайта

Przyspieszenie czasu

Frangipane Francis

Nie znam ani jednego lidera, który by nie wierzył, że żyjemy w czasach ostatecznych. Wszędzie, gdzie jestem dyskutuje się proroczy rozkład wydarzeń niebieskich, każdy ma swój własny katalog znaków potwierdzających koniec czasów. Jeśli prawdą jest, że, być może, pozostało mniej niż jedno pokolenie do zakończenie czasów, powinniśmy oczekiwać tego, że będziemy oglądać boskie przyspieszenie w duchowej rzeczywistości.  Faktycznie, nasza służba często cytuje fragment Iz. 60:1-3 dotyczący manifestacji chwały Pańskiej w kościele czasów ostatecznych. Jednak objawienie Izajasza kończy się zachęceniem w.22 (B.W-P): „Ja, Pan, dokonam tego szybko, gdy tylko czas właściwy nadejdzie„.

Potraktujmy to osobiście, nasze dojrzewanie i przemiana zostaną przyspieszone w nadchodzących dniach!  Rozważmy następujące słowa ap. Pawła z Listu do Rzym 9:28 (B.W-P):  „Pan bowiem wypełnia swoje słowo na ziemi skutecznie i rychło”. Nie ma żadnego powodu, aby Pan nie mógł zrobić tego szybciej niż postanowił: On stworzył wszechświat w ciągu siedmiu dni! W czasach ostatecznych najbardziej podoba mi się to, że chodzi tu nie tylko o Pana, który działa szybciej, lecz o to, że to w nas wykonuje On głębszą i gruntowniejszą (solidną) pracę. Rzeczywiście jeśli  chcemy
przyspieszenia to musimy skupić się nie solidności.  Tak, Jego obietnice dotyczą zarówno szybkiej jak i solidnej pracy.

Kto słyszał o czymś takim? Kto widział coś takiego? Czy ziemia może być zrodzona w jednym dniu, czy naród może się urodzić za jednym razem? A jednak Syjon, zaledwie poczuł bóle, od razu porodził swoje dzieci” (Iz. 66:8)

Wiem, ze wielu jest zmęczonych walkami i opóźnieniami a jednak Pan mówi, że nadchodzi czas, gdy nie będzie już więcej żadnych opóźnień: A jednak Syjon, zaledwie poczuł bóle, ….od razu porodził swoje dzieci!

W pełni czasu
Większość z nas wie o tym, że Biblia była napisana w grece, która używa dwóch słów opisujących koncepcję czasu. „Chronos” odnosi się do chronologicznego czasu, podczas, gdy „karios” jest zazwyczaj tłumaczone jako” wypełnienie czasu” (pełnia czasu). Czas „karios” to są te unikalne chwile, gdy następuje potężny wybuch duchowego wypełnienia, które istnieją pomiędzy przekazaniem obietnicy a epokami.

W okresach czasu „kairo” Duch Święty dokonuje inwazji samej materii życia: wszystko przyspiesza i zmienia się w miarę jak rzeczywistość zmienia kierunek pod wpływem działania niezmiennego Boga. Noe żył w okresie „kairos”. Mojżesz wyprowadził Izraela z Egiptu w okresie „kairos”. Jezus przyszedł „gdy nadeszło wypełnienie czasu” (Gal 4:4) i
świat oznacza swoje kalendarze od narodzin Syna Bożego.

Jest dla mnie zdumiewające, że podczas pierwszego stulecia „kairos”, Jezus był w stanie zebrać zwykłych, niereligijnych ludzi i w ciągu trzech i pół roku przemienić ich w potężnych apostołów. Ci ludzie uzdrawiali chorych, wskrzeszali umarłych, mieli w sobie taką duchową głębię, że napisali Pisma, które uważane są za natchnione przez samego Boga.  Jak to możliwe, że tak szybko wzrośli? To Pan przyspieszył ich wzrost „we właściwym czasie”. Żyli w okresie czasu „kairos”.

Przekazanie Życia
Lecz szybki wzrost apostołów nie wynikał z tego, że intelektualnie pojęli nauczanie Jezusa. Był inny składnik ich przyspieszonego wzrostu – Jezus przekazał im Swoje namaszczenie poprzez Ducha Świętego. Potrzeba było trzydziestu lat, aby w Jezusie została osiągnięta pełna postawa, lecz tylko trzech i pół lat z kulminacją w dniu Zielonych Świąt, aby to przekazać Jego uczniom! Dowodem jest to, że w ciągu niecałych 44 dni od Jego odejścia, uczniowie robili to samo to, co robił Jezus.

Jezus nauczał ich słowa, lecz również przekazał Swoim uczniom autorytet do robienia tego, co Sam robił. Celem Jezusa było zastąpienie Jego służby  poprzez przekazanie. Zasadniczo mówił o przekazaniu, gdy mówił do uczniów: „Dzieła, które ja wykonuję, w będziecie czynić również” (Jn. 14:12a). Nawet po Jego śmierci skutki przekazania miały trwały poprzez to, że zajmie pozycję po prawej stronie Ojca i „większe rzeczy nad te czynić będziecie, bo ja idę do Ojca” (Jn 14:12b).

Jako zielonoświątkowcy skupiliśmy się na uczniach mówiących językami, lecz to, co się pojawiło, było znacznie ważniejsze. Poprzez Ducha Świętego Jezus przekazał uczniom apostolskie przywództwo i penetrującą moc charakteru: uprawomocnienie do duchowych znaków i cudów potwierdzające ich autorytet. To właśnie dlatego, gdy czynili znaki i cuda, mogli automatycznie kierować tłumy ku Jezusowi, mówiąc:  „Czemu się tak nam przyglądacie, jakbyśmy to własną mocą uczynili, że ten chodzi” (Dz. 3:12). Oni znali tą moc, która przyszła poprzez napełnienie Duchem  Świętym.

Pamiętaj, Jezus powiedział o Duchu Świętym: „On weźmie z Mego i wam oznajmi” (Jn 16:14).  Ujawnienie życia i mocy Chrystusa to przekazanie namaszczenia. Dowodem tego, że otrzymaliśmy Chrystusowe namaszczeni jest to, że mamy moc, co najmniej w takiej samej mierze, aby czynić to, co czynił Jezus. Namaszczenie Chrystusa może być objawione poprzez ciebie w unikalny sposób przez służenie innym: może manifestować się przede wszystkim w twoim życiu modlitewnym i badaniu Słowa Bożego. Namaszczenie Chrystusa może pojawić się poprzez pasje i moc do uzdrawiania chorych czy okazywania autorytetu nad demonami czy na wiele innych sposobów, lecz jest to namaszczenie Chrystusa nad twoim życiem, które definiuje nasze poczucie życiowego celu na ziemi.  Czy służymy jako nauczyciele, pastorzy, prorocy czy ewangeliści: „z Jego pełni wszyscy wzięliśmy i to łaskę za łaską” (Jn 1:16).

Stary Testament
Widzimy  żywe przykłady przekazywania namaszczenie w Starym Testamencie. Eliasz był jednym z tych silnych proroków ST, a jego protegowany Elizeusz był farmerem. Trudno o dwie bardziej różniące się od siebie postacie. Krok po kroku, synowie proroków (w naszym tłumaczeniu BW jest „uczniowie poroccy” – przyp. tłum) obserwowali jak Elizeusz chodzi w z wielkim prorokiem Eliaszem. Celem Elizeusza nie było tylko otrzymanie informacji od Eliasza; on szukał „podwójnej porcji ducha”, który spoczywał na tym mężu Bożym. On w swej największej gorliwości starał się o namaszczenie Eliasza.

Namaszczenie nad życiem Eliasza manifestowało się czy było symbolizowane przez jego płaszcz.  Tego płaszcza Eliasz używał do zakrycia twarzy, gdy Pan zbliżył się do góry Horeb. Gdy prorok po raz pierwszy podszedł do Elizeusza, to „zarzucił na niego swój płaszcz” (1 Król 19:19). W istocie, robiąc w ten sposób, mówił do Elizeusza: „Jeśli będziesz trzymać się mnie. Będziesz nie tylko moim następcą, lecz ja dam ci namaszczenie”. Eliasz zbliżył się do Jordanu wraz z Elizeuszem u boku, a synowi proroccy obserwowali to z uwagą. Eliasz wziął płaszcz i uderzył nim w rzekę, po czym przeszli obaj po suchej ziemi. Gdy szli i rozmawiali, Pan powołał w wichrze Eliasza do domu. W czasie, gdy był unoszony zsunął się z jego ramion płaszcz. Elizeusz wziął go, podszedł do brzegu rzeki Jordan. Uderzył w wodę, podobnie jak to zrobił prorok, i powiedział: „Gdzie jest Pan, Bóg Eliasza?” . Jordan natychmiast rozdzielił się a on przeszedł po suchym dnie koryta. Dalej relacja z wydarzeń mówi, że”: „synowi proroccy z Jerycha, rzekli: Duch Eliasza spoczął na Elizeuszu (2 Król. 2:9-1).

Synowie proroccy mogli stwierdzić, że namaszczenie Eliasza (czy „duch”) spoczął na Elizeuszu, ponieważ zrobił on to samo co Eliasz. Poprzez Ducha Świętego duchowa moc namaszczonych mężczyzn i kobiet Bożych może być przekazana innym! Poprzez przekazanie widzimy przyspieszenie wzrostu w służbach czasów ostatnich.

Dom Pana.
Pośród wszystkich niesamowitości jakie pojawia się przy końcu czasów, będziemy również oglądać odnowienie domu Pańskiego. Fundament Chrystusowy jest ponownie odnawiany. W wyniku tego, będziemy wiedzieli pełnię Chrystusowego namaszczenie w kościele (p. Iz 2:2;  Dz. 3:21;  Ef:4:11-16)

Wiem o tym, że namaszczenie do odbudowy domu Pańskie jest nie tylko żywą siłą spoczywająca na moim życiu, lecz jest również mocą możliwą do przekazywania .
Pasją mojego życia  jest przekazywanie tego namaszczeni w latach życia, które mi jeszcze pozostały.  Poprzez naszą szkołę, działania w internecie i telewizji, jak również konferencje i drukowane słowo, staram się przekazać to namaszczenie do budowania domu Bożego tak wielu ludziom, w tak wielu krajach jak tylko mogę.

Co osiągniemy wracając do skoncentrowanego na Chrystusie, zjednoczonego na terenie miasta kościoła?  Boże słowo mówi nam, że Jego dom zostanie odnowiony i wtedy: „Pan, którego pragniecie, nagle przyjdzie do Jego świątyni” (Mal 3:1). Wtedy to przyspieszona praca Boża zacznie pojawiać się w kościele.  Czyż nie jest to, coś czego tak desperacko pragniemy: żeby żywy Bóg objawiał się poprzez nas? Gdy włożymy ręce na chorych, ci będą uzdrawiani? Wierzę, że nadchodzi czas, gdy ambulanse będą zatrzymywały się przed kościołami, zanim dojadą na intensywną terapię.  Bóg czeka na to, aby nam towarzyszyć w naszych wysiłkach zdobywania naszych miast: On chce powstać i posłać napełnione mocą zespoły misjonarzy do muzułmańskiego świata tak, jak wysłał pierwszych uczniów. Oni pójdą uzdrawiając chorych, wzbudzając umarłych i ogłaszając dobroć Bożą.

W miarę jak dom będzie odbudowywany, żywy Bóg zacznie towarzyszyć naszym wysiłkom. Faktycznie, Pan mówi tak: „wtedy przyjdę do was na sąd i rychło wystąpię jako oskarżyciel czarowników, cudzołożników i krzywoprzysięzców, tych, którzy uciskają najemnika, wdowę i sierotę, gnębią obcego przybysza, a mnie się nie boją”. (Mal 3:5) Oczyśćmy nasze pole widzenia z różnorodnych przeszkód i uchwyćmy się namaszczenia do budowania domu Bożego. Duch Święty powtarza mi nieustannie:

– Nie koncentruj się na przepełniających strachem wydarzeniach, które dzieją się wokół ciebie, na terroryzmie, ekonomicznym kryzysie. Niezachwianie skup się na twojej przemianie.

Ponownie, mówi Pan: „Ja, Pan, dokonam tego szybko, gdy tylko czas właściwy nadejdzie„.

раскрутка

Zdobywajmy duszę Iraku!

Frangipane Francis

Umiłowani, nadal musimy kontynuować szturm na niebo wstawienniczą modlitwą o Irak. Bez względu na to czy wierzysz w to, że wojna w Iraku jest sprawiedliwa czy nie, ja wierzę, że Bóg używa tego dla Swego własnego celu. Faktem jest, że w chwilach, gdy ludzie układają swoje plany motywowani ludzkimi celami, Bóg używa tych planów do osiągnięcia swojej woli. Jestem przekonany, że wojna w Iraku to taki przypadek wykorzystania przez Boga ludzkich planów do osiągania większych celów. Być może wątpisz w to, że Wszechmocny jest zaangażowany w ludzkie wojny i decyzje. Z pewnością nie wierzę w to, że każda wojna czy konflikt na ziemi służy Bożym celom, niemniej jednak, bywają takie unikalne okresy, gdy bez wiedzy człowieka, Pan używa naszych planów do Swoich większych celów.

Rozważmy słowo Pańskie skierowane do Izajasza a dotyczące Sanheryba, króla Asyrii. Armia Sanheryba plądrowała naród za narodem i w tamtym momencie rozbiła obozy wokół Jerozolimy, wzywając Judę do poddania się. Pomimo tego, że Asyryjczycy pysznili się ze swoich wcześniejszych zwycięstw, słowo Pańskie do nich było takie, że On obroni Jerozolimę. Następnie powiedział im, że choć oni robili plany i zamiary to faktycznie byli wykonawcami Jego planów, a nie swoich.

Pan powiedział Iz. 37:26-27 (BT)
„Czy nie słyszałeś? Z dawna to przygotowałem. Co ułożyłem od prastarych czasów, to teraz w czyn wprowadzam. Miałeś obrócić w stosy gruzów obwarowane miasta. Mieszkańcy ich bezsilni, przelękli się i okryli wstydem. Stali się jak rośliny na polu i jak młoda trawa zielona, jak zielsko na dachach spalone podmuchem wiatru wschodniego”.

Zwyciężali, ponieważ ich działania były zgodne z naczelnymi Bożymi planami. Niemniej nie było Jego wolą, aby zniszczyć Jerozolimę. Aby to wykazać, Pan zniszczył armię Sancheryba i 185.000 żołnierzy wroga zginęło poza Jerozolimą. Chodzi mi o to, że czasami Bóg używa ludzkich planów do osiągnięcia większych zamiarów, które istniały bardzo dawno w boskim planie dziejów. Osobiście, wierzę, że plan usunięcia Saddama Husseina wykonany przez Stany Zjednoczony i Wielką Brytanię i sprzymierzonych miał dobre motywacje. Jestem przekonany, że „Koalicja woli” nie przyszła, aby pokonać i zniszczyć Irak, lecz uwolnić Irakijczyków od despotycznego władcy i otworzyć ich kulturę na demokrację. Pomimo tego, że te państwa zaczęły mając szlachetne motywacje, plany Boga są jeszcze większe: Bóg pragnie uwolnić Irak tak, aby mogło się rozpocząć żniwo wśród arabskich i islamskich narodów tego regionu. To był Boży plan postanowiony „od prastarych czasów”.

Jeśli taki był nadrzędny Boży zamiar to dlaczego powstał tak wielki konflikt? Dlaczego ten obszar nie został szybko podbity? Pamiętaj, nowoczesny Irak ma najstarsze korzenie. Ten region jest miejscem, gdzie znajdował się kiedyś Eden. Jest to brama, którą Lucyfer wszedł do świata ludzi.

To właśnie w Iraku Szatan założył swoje pierwsze cywilizacje w Babilonie i Niniwie. Starożytny Irak był duchowym „domostwem” diabła. Interesujące jest to, że właśnie z tego regionu wyszedł, Abraham. Zatem, zarówno Bóg jak i diabeł mają szczególny dział w tej części świata.

Gdy spadają na ten region moce, Szatan wie, że jego wpływy nad panującym tutaj islamem będą łamane i arabski świat stanie się bardziej otwarty na ewangelię. Umiłowani, to łamanie czy ranienie islamu musi nastąpić, tak aby ewangelia mogła być głoszona w tych krajach, zanim przyjdzie Chrystus (Mat. 24:14).

Z tego powodu przynaglam ciało Chrystusa, aby chrześcijanie agresywnie modlili się o armie niebieskie, by te wsparły tłumienie wrzawy w tym regionie. Już zostały założony kościoły w Bagdadzie; na północy wielu Kurdów przychodzi do królestwa Bożego.  Lecz to my musimy dominować w modlitwie, modląc się z wizją i niezachwianą wytrwałością. Wielu szuka potwierdzenia, aby włączyć do swego wstawiennictwa post, zatem wykorzystajmy te słowa do potwierdzenia  sprawiedliwości waszych
intencji.

Jest już czas na to, aby się zjednoczyć i zobaczyć wielki przełom nadchodzący w tej wojnie. Wielu muzułmanów miewa wizje i sny o Jezusie Chrystusie: następne miliony widziały filmy „Pasja Chrystusa”. Bóg coś robi, umiłowani, lecz my musimy trwać w modlitwie, aż do chwili, gdy Jezus powie: „ta ewangelia o królestwie będzie głoszona na całym świecie na świadectwo wszystkim narodom”. Nie pozwólmy sobie na zmęczenie, lecz zachęcajmy się do wytrwałej modlitwy o duszę Iraku.

Panie Boże, ty powiedziałeś, że narody zobaczą twoją światłość. Prosimy cię o naród Iraku. Prosimy cię, abyś ujarzmił ten konflikt i niepokój. Złam moc terrorystycznych grup i daj ludziom radować się nadchodzącym pokojem. Nie modlimy się tylko o pokój lecz o Księcia Pokoju, aby zamanifestował Swoją suwerenność nad tym narodem, aby ludzie mieli sny i pragnienie poznania Jezusa. Ochroń naszych żołnierzy i ludzi dopóki Twoje wielkie miłosierdzie nie wyleje się z góry.
W imieniu Jezusa, Amen.

продвижение

Moc prawdziwej świętości

Frangipane Francis
Jednym z najczęściej powtarzających się wersetów Nowego Testamentu jest: „wielkie tłumy podążały za Jezusem”. Sama ewangelia Mateusza wspomina o tym ponad 20 razy w różnych okolicznościach, gdy wielkie ilości ludzi przemierzały ogromne odległości, aby być z Chrystusem. Ludzie widzieli w Jezusie pokorę, nieograniczoną moc i doskonałą miłość. Jeśli mamy zdobywać dusze to ludzie muszą widzieć w nas tego samego Jezusa.

Kiedy ludzie widzą Jezusa
A Jezus wezwał uczniów swoich i rzekł: Żal mi tego ludu;  albowiem już trzy dni są ze mną i nie mają co jeść, a Je nie chcę ich podprawiać głodnych, aby czasem w drodze nie zasłabli” (mat 15:32).

Znajdujemy dwa przypadki, gdy Jezus nakarmił tłumy. Za pierwszym razem zdarzyło się to na obszarze pustyni judzkiej i trwało jeden dzień. W drugim przypadku, tłumy były z Jezusem bez jedzenia trzy dni na górze niedaleko Morza Galilejskiego.
Wpływ jaki Chrystus miał na lokalną społeczność żydowską jest niesamowity. Ich cała ekonomia została zatrzymana. Nikt nie zbierał ani nie sprzedawał jarzyn na rynkach, kozy nie były dojone, ogrody uprawiane, krewni doglądający dzieci nie mieli pojęcia kiedy pojawią się rodzice!
W ciągu trzech dni nic nie było normalne! Ludzie z lokalnej społeczności pozostawili za sobą wszystko, gdy usłyszeli, że Jezus jest blisko. Bez zastanowienia, pakowania osiołków, bez zapasu jedzenia czy przekazania informacji tym, którzy zostawali, kiedy mogą się ich spodziewać, oraz dodatkowe tysiące kobiet i dzieci, wszyscy spontanicznie szli za Chrystusem na „pustynne miejsce”. Być może około 10.000 lub więcej osób opuściło swoje wioski, lecz jakoś nie czytamy o tym, aby ktokolwiek narzekał na to, że „nabożeństwo było zbyt przydługie” ani, że „pogoda zbyt gorąca” czy też, że „kazania nudne”. Pomimo tego, że brakowało im wygód i zaopatrzenia byli pochłonięci przez chwałę bycia z Jezusem!
Jakże cudownie musiało być z Jezusem! Gdy Chrystus pierwszy raz nakarmił tłumy, ludzie byli pod takim wrażeniem, że „chcieli go porwać i obwołać królem” (J 6:15)
Taki był Jezus, lecz wśród nas istnieją liczne problemy. Ludzie, którzy faktycznie nie znają Bożego Syna, chcą reprezentować Go innym. Zamiast świadczyć o Jego cudownych dziełach, świadczą tylko o swojej religii. Niezbawieni nie widzą Jezusa. Słyszą o kościele, mówi się im, że grzech jest zły, pożądliwość zła, pijaństwo straszliwym wstydem, lecz oni nie widzą cudownej miłości Jezusa. Tak, te rzeczy są złe, lecz ludzie muszą spotkać się z miłością Jezusa, zanim odrzucą swoją miłość do grzechu.  Jezus nakazywał wielu spośród spotkanych, aby milczeli o nim. Jednemu z nich powiedział: „Bacz, abyś nikomu o tym nie mówił” (Mat 8:4, oraz 9:20, 12:16). Innym całkowicie zakazywał mówić, pomimo tego, że mówili prawdę (Mk 3:11-12). Jeszcze inni, ostrzegał, będą czynić wielkie dzieła, choć ich nie posłał, ani do nich nie mówił, ani ich nawet nie znał (Mat.7:22-23). Faktycznie, byli nawet tacy, przed którymi ostrzegał, których gorliwość do nawracania popychała do tego, że „obchodzili morza i ląd”, lecz ich nawróceni stawali się „dwakroć gorszymi synami piekła” niż oni sami (Mat 23:15).  Nie jest naszym celem, aby kogokolwiek zniechęcać do świadczenia, szczególnie wśród tak wielkich potrzeb, jakie są w naszym społeczeństwie. Niemniej, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że my sami, rutynowo – w motywacjach i czynach – jesteśmy żywym świadectwem, że, chcąc nie chcąc, jesteśmy „znani i czytani” (2 Kor. 3:2). „Świadek” nie jest tylko tym, co jest mówi, lecz jest tym co widać.  Jeśli mamy przyciągać ludzi do Chrystusa w niebie to oni muszą być naocznymi świadkami Chrystusa w nas, lecz jeśli w naszym życiu jest rażący grzech, nasze świadectwo nie będzie skuteczne.

Niech światłość twoja świeci.
W Piśmie, światło symbolizuje doskonałą czystość Świętego Boga. Gdy nasze serca i odpowiednie działania są czyste, światło Bożej Obecności świeci przez nas na ten świat. Właśnie to mając na myśli Jezus mówi nam, aby nasza światłość świeciła przed ludźmi w taki sposób, aby widzieli nasze dobre uczynki i chwalili Ojca (Mat. 5:16).  Jeśli dobre uczynki uwielbiają Ojca to złe uczynki przynoszą Mu dyshonor. Paweł mówi nam, że „poganie bluźnią imieniu Bożemu” z powodu grzechów tych, którzy źle reprezentują Go (Rzym 2:24).  Król Dawid był wielkim świadectwem Żywego Boga dla swego pokolenia, lecz gdy zgrzeszył, jego świadectwo stało się wyrzutem. W Ps. 51 modlitwa Dawida ujawnia właściwą postawę konieczną prawdziwemu świadkowi Bożemu. Modlił się: „Serce czyste stwórz we mnie, o Boże i ducha ochoczego odnów we mnie…wtedy będę uczył przestępców dróg twoich, a grzesznicy nawrócą się do ciebie (Ps. 51:10-13).  Widzisz, wiarygodność twojego świadectwa ginie, gdy grach panuje w twoim życiu. Świąt słyszał już zbyt wielu chrześcijan świadczących o życiu, którego nie prowadzą i sprawiło to, że tłumy ludzi myślą, że chrześcijaństwo „nie działa”.


Skąd mamy wiedzieć, kiedy świadczyć?

„Lecz Chrystusa pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem” (1 Ptr. 3:15).

Wielu chrześcijan opowiada świadectwo o Jezusie. Powtórzę, nie chcemy zniechęcić cię do świadczenia o Jezusie; raczej staramy się zachęcić cię do tego, abyś również żył dla Niego! Niech ludzie Go widzą w tobie, zanim zaświadczysz. Są chrześcijanie, którzy publicznie grzeszą w miejscu pracy: tracą kontrolę nad nerwami i wykonują swoją pracę źle, często się spóźniają lub narzekają na zarządzanie czy warunki pracy, a jednak czują się pobudzani do składania swego świadectwa.  Wyznają, że znają Boga, lecz uczynkami zapierają się Jego (Tyt. 1:16). „Głos” w ich umyśle namawia ich: „świadcz o Jezusie”. Czasami ten głos pochodzi od Ducha Świętego, lecz częściej nie. Niewątpliwie, są oni pewni, że pochodzi z nieba, ponieważ czują się „winni” dopóki nie świadczą, a dobrze „czują” się później.
Jest jeden pewny sposób, aby wiedzieć czy głos, który cię pobudza do świadczenia pochodzi od Boga: jeśli jest to głos kogoś, kto widział twoje dobre uczynki i pyta cię o twój styl życia. Ten głos będzie inspirowany przez Boga. Gdy ludzie widzą Chrystusa w tobie – w twojej cierpliwości, gdy jesteś źle traktowany; twój pokój  w przeciwnościach;  twoje przebaczenie pośród zła – będą pytać cię o twoją nadziej.



Nasiona reprodukcji są w twoich owocach.

Jeśli twoje nawrócenie jest szczere, znalazłeś miłość Jezusa to już to, samo w sobie, świadczy o Jego życiu. Niestety, często staramy się prowadzić ludzi do naszej religii, zamiast do Chrystusa. Jak często staramy się nawrócić naszą rodzinę i przyjaciół na tą szczególną strukturę kościelną? Ludzie muszą być prowadzeni do Jezusa, nie do zwykłego kościoła.
Pamiętajmy o tym zawsze, że Jezus chce zdobywać ludzi, a nie wypędzać. Czego Bóg oczekuje od nas? Po pierwsze, upewnijmy się czy nasze nawrócenie jest rzeczywiste, że prawdziwie oddaliśmy swoje życie Jezusowi Chrystusowi. Następnie, bądź zdeterminowany, aby przynosić duchowe owoce miłości i pokory w życiu.  W Ogrodzie Eden Pan umieścił drzewo wraz z „nasionami w owocu”. Pamiętajcie, umiłowani, nasiona, które mają moc reprodukowania życia, znajdują się w owocu. Jeśli chcesz oglądać życie Chrystusa reprodukowane w twoich bliskich i przyjaciołach, chodź w owocach Ducha, ponieważ moc reprodukcji znajduje się w nasionach, a nasiona w twoich owocach. Najpierw musi pojawić się z Drzewa Życia owoc, który przynosi „uzdrowienie narodów” (Obj. 22:2). Nie znajduje się ono w drzewie poznania dobra i zła – legalistycznych prawach, osądzania tego, co jest złe u ludzi.

Jeśli zgrzeszyłeś lub potknąłeś się przed nimi, co wszyscy czasami robimy, pokutuj przed Bogiem i przed tymi, przeciw którym zgrzeszyłeś. Szczera pokuta przed niezbawionymi jest pewnym znakiem, że Bóg jest zarówno realny jak i ma pod kontrolą twoje życie.

Rodzice: czy chcecie wychować swoje dzieci dla Chrystusa? Czy chcecie, aby wasze słowa zaszczepiały wieczne życie? Chodźcie w owocach Ducha Świętego. W miarę jak wasze dzieci będą żywione owocami waszego życia, nasiona z waszego wnętrza będą reprodukować w waszej rodzinie te same cnoty. Czy nawrócisz swojego współmałżonka? Twoich rodziców? Twoich przyjaciół? Chodź w owocach Ducha, w miłości, radości, pokoju, cierpliwości i dobroci. Ci, którzy znają cię, będą postrzegali twoje życie jak o coś atrakcyjnego, zobaczą święte życie Jezusa.

deeo.ru

Brama do twojego serca

Frangipane Francis

Twój niebieski Ojciec pragnie, abyś był wolny od zranień i rozczarowań przeszłości. On chce, abyś szedł do przodu i wypełniał swoje przeznaczenie. Gdybyśmy mogli zobaczyć na nasze serca jako na otoczone murami miasto to zobaczylibyśmy, że bramą do tego miasta jest przebaczenie. Przebaczenie jest potężnym narzędziem, którego możemy używać, aby bronić się przed atakami przeciwnika. To właśnie dlatego Szatan zawsze gorliwie stara się zatrzymać nas przy tych urazach, które powodują nasze zgorzknienie. Przebaczenie jest szczytem naszej wiary w Jezusa Chrystusa i tylko przez przebaczenie możemy być prawdziwie wolni; wolni do pochodu naprzód i oderwani od przeszłości. Przebaczenie jest darem dla nas, lecz jest darem, który musi być równie chętnie dawany innym.

Chrystus przebaczył nam.
J
ego miłość jest bezwarunkowa (p. Treny 3:22-23), lecz przebaczenie jest warunkowe (Mat.6:14-15). Od tej reguły nie ma wyjątków. Możemy mówić, że ten ból, który czujemy w naszym sercu jest zbyt wielki dla nas, aby go przebaczyć i pozwolić mu odejść, lecz jeśli nie przebaczymy, będziemy torturowani przez to przez całą resztę życia. Ta osoba, która nas zraniła, będzie wywoływała ból za każdym razem, gdy sobie ją przypominamy, dopóki nie oddamy tej osoby Bogu i nie przebaczymy jej. To zrobił dla nas Chrystus i tego od nas oczekuje. „Bo jeśli odpuścicie ludziom ich przewinienia, odpuści i wam Ojciec wasz niebieski. A jeśli nie odpuścicie ludziom, i Ojciec wasz nie odpuści wam przewinień waszych” (Mat 6:14-15).

On oczekuje tego samego od nas.
Gdy Chrystus wisiał na krzyżu, wiedział, że został brutalnie zamordowany przez nienawiść. Nienawiść, którą czuli do niego jego mordercy zadawała ogromny ból. Oni nie tylko zabili Go, lecz nawet wtedy, gdy wisiał na krzyżu zbity i upokorzony, nadal szydzili z Niego i znieważali Go (Mat. 27:39). Był niewinny, a oni winni. Umierał za nich, a oni wyszydzali Go. Jednak znosząc ich tortury, Jezus sięgnął do zapasu Swej siły i w Swojej słabości podjął się ich obrony. Powiedział: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łuk 23:34). Ich przestępstwo było wielkie, lecz Jego przebaczenie jeszcze większe i Pan nie oczekuje od nas niczego mniej. On wie, że ludzie, którzy ranili Jego nie byli Jego przeciwnikami. Postrzegał ich jako niewinne ofiary, które zostały zmanipulowne przez Jego przeciwnika, Szatana. Musisz wiedzieć o tym, że za każdym zadanym bólem stoi nasz przeciwnik, diabeł, który „szuka, kogo by pożreć” (1Ptr. 5:8).  Jego celem nie jest osoba, która cię obraża, lecz ty sam. Jego celem jest zatrzymać cię na tym zdarzeniu i otworzyć drzwi nieprzebaczenia. Gdy to mu się uda, może ściągnąć na ciebie mnóstwo tortur, aby zamęczać cię twoją przeszłością. Wtedy przeszłość chwyta się teraźniejszości i grzeszne zachowania, które otrzymały przebaczenie i od których zostałeś uwolnieny nagle wracają i usiłują się zakorzenić  w twoim sercu.  W ewangelii wg. Mateusza w 18 rozdziale jest historia o królu, który chciał rozliczyć się ze swoimi sługami. Okazało się, że jeden z nich jest mu winny 10 000 talentów, więc kazał go wezwać. Zarządził, aby ten człowiek i całe jego domostwo zostało sprzedane za długi. Mat 18:26-27: „Tedy sługa padł  przed nim, złożył mu pokłon i rzekł: „Panie! Okaż mi cierpliwość, a oddam ci wszystko”. Wtedy pan ulitował się owym sługą, uwolnił go i dług mu darował”. Jak tylko sługa opuścił swojego pana, spotkał człowieka, który był mu winny pieniądze i zażądał od niego ich zwrotu. Gdy tamten nie mógł zwrócić długu i prosił o miłosierdzie, ten sługa wtrącił go do więzienia dopóki nie spłaci wszystkiego. Inni słudzy, przed którymi oczyma cała ta sytuacja zaszła, poszli do króla i powiedzieli mu o tym, co się stało. Mat 18:32-34: Wtedy przywołał go pan jego i rzekł mu: Sługo zły! Wszystek tamten dług darowałem ci, boś mnie prosił czy i ty nie powinieneś był zlitować się nad współsługą swoim, jak i ja zlitowałem się nad tobą? I rozgniewał się pan jego, i wydał go katom, żeby mu oddał cały dług.”

Wolni od urazy.
Kiedy decydujemy się nie przebaczyć bratu, otwieramy drzwi naszej przeszłości, aby wracała do nas i torturowała nas. Jest bardzo bolesna strona nieprzebaczenia, o której Szatan nie chce z nami dyskutować. On chce zostawić nas z wrażeniem, że przez przebaczenie coś stracimy, choć w rzeczywistości mamy bardzo wiele do zyskania, a niewiele do stracenia. Zyskujesz pokój i radość, a tracisz nieustanne cierpienia związane z przypominaniem sobie zaszłych sytuacji. Pozbywasz się łańcuchów strachu, że to się znowu może zdarzyć. Tracisz również dręczące prawo do życia w przytulnej maleńkiej celi swojej przeszłości. Nagle jesteś wolny, aby ruszyć do przodu. Musisz tylko obejrzeć się do tyłu, aby zobaczyć jak daleko przeszedłeś od „starego ja’, który przechowywał ból w skarbnicy swego umysłu. „Stary ja’ tylko wygrzebywałby (na życzenie Szatana) rany z przeszłości po to, aby ranić cię stale i wciąż, gdy je powownie przeżywasz w myślach. Drodzy, nie zapominajcie: Jesteście dziećmi Króla! Wasz niebieski Ojciec rządzi światem a wy jesteście Jego własnością. Wasze życiowe posiadłości należą do Niego, wraz z bolesnymi zdarzeniami z przeszłości. On troszczy się o was tak bardzo! Umożliwił wam drogę wyjścia z bólu: musicie tylko otworzyć zamki, usunąć łańcuchy… musicie tylko przebaczyć. Wasz ojciec w niebie chce, abyście byli wolni od bólu; wolni, aby pójść do przodu i wypełnić swoje przeznaczenie w Nim. W miarę jak będziesz się zbliżał do wypełnienia Bożego powołania nad twoim życiem, Szatan będzie starał się tak układać okoliczności, aby prowadzić do nieprzebaczenia. Rozczaruj go i przebaczaj. Szatan nie chce, abyś wypełnił swoje przeznaczenie i dobrze wie o tym, że jeśli uda mu się nakłonić cię do nieprzebaczania, to go nie wypełnisz. Dokładnie ta osoba, która cię uraziła może być człowiekiem, którego Bóg chce użyć do wprowadzenia ciebie do przeznaczenia. Uraz jest testem dojrzałości, przebaczenie daje ci szóstkę! Nieprzebaczenie pozostawia cię w tej same klasie i musisz powtarzać kurs jeszcze raz i jeszcze raz, aż zdasz na 6.

Gruntowne oczyszczenie.
„Znoście jedni drugich i przebaczajcie sobie nawzajem, jeśli kto ma powód do skargi przeciw komu: jak Chrystus odpuścił wam” (Kol. 3:13). Przeszłam przez taki okres w życiu, gdy Bóg gruntownie wyczyścił moje serce. Używam słowa „gruntownie”, ponieważ w zgodnie ze słownikiem Webstera oznacza to „zupełne, absolutne”. Mój niebieski Ojciec przyłożył siekierę do korzeni nieprzebaczenia w moim sercu i nie popuścił dopóki dzieło nie zostało skończone. Słowo „gruntowny” jest właściwe również dlatego, że korzeniem tego słowa jest „grunt” (w ang. jest to „rough” – szorstki, chropowaty), co w słowniku Webstera znaczy „brak wygody, komfortu”. W tym czasie, Bóg nie pozwalał mi na żadne wygodnictwo wobec grzechu nieprzebaczenia, bez względu na to, jakiego rodzaju były to urazy ani kto był używany do zadania ich. Często ci nam najbliżsi są używani przez Szatana do zadawania największych ran. Łatwo jest przebaczyć kobiecie w supermarkecie, która nie okazał nam właściwego szacunku, niemniej, gdy to ci, których kochamy zdradzają nasze zaufanie, powoduje to znacznie głębsze rany i musimy żarliwie trwać w miłości do nich. Nasza miłość ustrzeże nas przed chęcią odwetu (1 Kor 13:5).

Agresywna obrona
Wróg będzie szukał okazji, aby użyć naszych ust do oskarżania tych, których kochamy. Możemy stanąć jak agresywni sędziowie wobec nich kiwając palcem przed ich twarzą i z szatańskimi słowami potępienia wychodzącymi z naszych ust. Możemy też zostać użyci przez Boga do tego, aby agresywnie bronić tych, którzy nam zrobili krzywdę. Szatan nie może potępiać ich, jeśli my jako ludzie, których oni obrazili, staniemy w ich obronie.

Kiedy Aaron i Miriam mówili przeciwko Mojżeszowi (p. Liczb 12) dlatego, że wziął sobie żonę kuszytkę (murzynkę – przyp. tłum.), gniew Pana wybuchł przeciwko tej parze. Miriam została dotknięta trądem, lecz Mojżesz wstawiał się za nią: „Mojżesz wołał do Pana: O Boże, proszę uzdrów ją” (Liczb 12:13). To nie Mojżesz zgrzeszył, lecz był tym, który wołał do Boga o przebaczenie swojej siostrze. Miał prawo do wstawiania się za nią, ponieważ jej przebaczył. Jeśli kochamy to nie pozwolimy na to, aby Szatan używał nas do potępiania i oskarżania. Możemy być używani przez Boga do zakrycia ich grzechów. W naszym domach, gdy nasze dzieci kłócą się i jedno zdecydowanie nie ma racji, często pozwalamy na to, aby to obrażone dziecko wybrało „karę” czy „przebaczenie” dla obrażającego brata, siostry. Przypominamy im, że następnym razem to oni mogą znaleźć się w takiej sytuacji i, że powinni wybrać taką karę jaką chcieliby wybrać dla siebie. Niemal bez wątpliwości wybierają przebaczenie. Nie zawsze jest łatwo przebaczyć, lecz to jest konieczne; tego domaga się od nas Jezus. On oczekuje tego, co Sam zrobił. I tak, gdy oni Go zabijali, On wstawiał się za ich ułaskawieniem.

Módl się wraz ze mną:
Drogi Ojcze,  proszę cię odkryj przede mną obszary nieprzebaczenia w moim sercu i pomóż mi przekazać je Tobie. Decyduję się przebaczyć tym, którzy mnie zranili, ponieważ chce więcej Ciebie.

Wypowiedz głośno imiona tych, którzy urazili cię. Patrz na nich jako na ofiary Szatańskiej manipulacji, która miała na celu zranienie ciebie, uwolnij ich mówiąc, że przebaczasz im. Módl się o nich i błogosław ich.

A teraz idź i wypełnij swoje przeznaczenie!

комплексное продвижение сайтов оптимизация

Oblicza twego szukam, Panie

Frangipane Francis

Jest kilka spraw w życiu, których nie da się osiągnąć tanim kosztem czy powierzchownie. Mnóstwo wersetów z Pisma wzywa nas do czegoś znacznie bardziej pochłaniającego i napełniającego niż religia. Wyzwaniem jest skoncentrowanie naszych wysiłków na przywłaszczeniu sobie tego, co Jezus przyszedł dać.

Pan ostrzega: „Albowiem jak było za dni Noego, takie będzie przyjściem Syna Człowieczego. Bo jak w dniach owych przed potopem jedli i pili, i żenili się, i za mąż wydawali, aż do tego dnia, gdy Noe wszedł do arki, i nie spostrzegli się, że nastał potop i zmiótł wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego” (Mat 24:37-39).
Największą walką jaką każdy z nas może stoczyć to, aby skupić się na Bogu na wystarczająco długi czas, aby nauczyć się mieszkać w Jego obecności. Zanim będziemy mogli wykupić świat, musimy wykupić nasz czas. Mogłoby się wydawać, że przy tych wszystkich urządzeniach jakie mamy, które oszczędzają nasz czas, będzie to łatwe, ale tak nie jest.  Rzeczywistym sprawdzianem na koniec czasów jest to czy możemy żyć w miejscu skupionego odnowienia? Ci, których znałem, a którzy popadli w grzech, nigdy nie zostali wzięci znienacka. Ich upadek był przyspieszany przez wcześniejsze rozproszenie ich koncentracji: ich czas z Bogiem był w coraz większym stopniu zamieniany na sprawy nie-duchowe. Pozostawieni bez pomocy Bożej, byli podatni na Szatańskie pokuszenia, które przychodziły do ich serc. „A to zważcie, że gdyby gospodarz wiedział, o której godzinie przyjdzie złodziej, czuwałby i nie pozwoliłby podkopać domu swego” (Mat 24:43). Mówiąc o diable, Jezus ostrzegał nas, że „złodziej przychodzi, aby kraść, zarzynać i wytracać” (Jn 10:10). Kochani, pierwszą rzeczą jaką nam diabeł kradnie jest nasz czas. Gdy już raz poddamy nasz czas poświęcony Bogu na nie-duchowe sprawy, gdy już raz ten świat stanie się dla nas ważniejszy niż tamten to już przeciwnik ma łatwy dostęp, aby „kraść, zarzynać i wytracać” nasze cnoty i duchową siłę.
Jezus uczył przypowieści o pewnym mężczyźnie, który przygotował przyjęcie i „posłał sługę swego, aby powiedział zaproszonym: Przyjdźcie, bo już wszystko gotowe. I poczęli się wszyscy jeden po drugim wymawiać” (Łuk 14:17-18).
Gdy Pan wzywa nas do Siebie, czy wtedy wymawiamy się? Jestem zmęczony, głodny, zajęty. Jezus mówi nam, że przyczyny, które podawali wydają się być prawnie uzasadnione: „Kupiłem pole i muszę iść je zobaczyć; proszę miej mnie za wytłumaczonego. Kupiłem pięć par wołów i idę je wypróbować; proszę cię, miej mnie za wytłumaczonego. Żonę pojąłem i dlatego nie mogę przyjść” (Łuk. 14:19-20).

Wiem, że wydaje się to radykalne, lecz to, co Jezus ostatecznie zrobił wydaje się być przeciwne do Jego obrazu jaki mamy i Jego następne napomnienie wydaje się niemal nie-chrześcijańskie. Przypomnę wam tylko, że nie mówił tylko do swoich apostołów czy „wyższych” w swojej grupie, lecz odwrócił się i mówił: „do wielkich tłumów, które szły za nim (Łuk. 14.25).
„Jeśli kto przychodzi do mnie, a nie ma w nienawiści ojca swego i matki, i żony, i dzieci, i braci, i sióstr, a nawet i życia swego, nie może być uczniem moim” (Łuk.14:-26-27).  Oto w jaki sposób Jego słowa uderzyły w moje serce. Dla mnie znaczy to, że nie mogę dopuścić do tego, aby jakakolwiek relacja rzucała wyzwanie Jego miłości i powołaniu dla mojego życia i jeśli powstaje okoliczność podejmowania decyzji o wykonaniu Jego woli, zawsze muszę wybierać Jego ponad wszelkimi innymi sprawami, nawet moją własną. W porównaniu do tego, każda inna relacja w jaką mogę być zaangażowany musi wyglądać jak nienawiść; gdy zmierzy się ją z moją miłością i posłuszeństwem wobec Jezusa.

Oczywiście, miłość do Jezusa wprowadzi to, co najlepsze w niebie do wszystkich moich relacji; posiadam coś z życia Chrystusa, co przynosi większą miłość do mojej rodziny, przyjaciół, nawet mojej własnej duszy.

Lecz nader wszystko, wybory muszą być podejmowane dla Chrystusa.  Mówisz: „To nie brzmi jak Jezus, którego znam; On kocha każdego”. Tak, lecz On również wie jaka bitwa toczy się o nasze dusze i to, że zwycięstwo w naszej duchowej drodze wymaga, aby On był na pierwszym miejscu.

Czas, by szukać Boga
W życiu przechodzimy przez wiele okresów. Przypowieści mówią nam o tym, że jest czas na każdą rzecz pod słońcem. Umiłowani, wierzę, że jest czas na to, aby zbliżyć się do Boga, aby przygotować nasze serca na Jego obecność, a nie ma żadnego środka zastępującego obecność Bożą.  Dawid był królem. Jego życie było wypełnione różnorodnymi obowiązkami i wyraźnie widzimy, że był bardzo przejęty wieloma sprawami. A jednak napisał: „Z natchnienia twego mówią usta moje: „Szukajcie oblicza mego”. Przeto oblicza twego szukam, Panie.” (Ps 27:8).
Jeśli Duch Święty wyszeptałby do twojego serca, że On chce więcej twojego czasu, gdy Pan mówi: „Szukaj Mojego oblicza” to, co ty na to powiesz? O umiłowani, oto tutaj jest prawdziwa bitwa o twoją duszę. Twoje zwycięstwo nie dokona się przez szukanie lepszego poradnictwa, lecz jest ono w twojej odpowiedzi na wołanie Pana.   Wynikiem szukania Boga jest Jego prowadzenie w absolutnej wolności od strachu (PS. 27:1-4). Dawid mówi: „Bo skryje mnie w dzień niedoli w szałasie swoim; schowa mnie w ukryciu namiotu swego, postawi mnie wysoko na skale” (Ps. 27:5).  Dziś, przy tak wielu przeszkodach, jakie miejsce ma Pan w twoim życiu? Jeśli wezwał cię do pogłębienia twojej drogi, do szukania Jego oblicza, jak reagujesz? Gdy Pan mówi: „Szukaj Mojego oblicza”, co na to mówi Mu twoje serce?

продвижение сайта